Jaaaaasne, obrzucając się nietrafionymi metaforami na pewno daleko zajdziemy. Zadania z matmy zwykle mają tylko jeden optymalny sposób rozwiązywania i jedno rozwiązanie, do tego podane na końcu książki. Gdzie tu podobieństwo do technik w SW?Po pierwsze, nikt tu nie mówił, że Pawełek ma biały pas. A to, co piszesz, to raczej wygodna wymówka lub stereotyp, który nie znajduje potwierdzenia w praktyce. Zadania z matmy też lepiej pewnie w domu nie odrabiać, bo się źle je zrobi. Cóż. To jest powód, dla którego większość dzisiaj powinna kończyć edukację na poziomie szkół średnich, bo potem się już nie dyktuje do zeszytów.
Kontemplacja nad sztuką mawachowania
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
W każdym razie, ja od 24 lat uczę się sama praktycznie wszystkiego i jakoś nie miałam nigdy z tego powodu problemów. Również na 9 kyu jako 13 latek ćwiczyłam sama w domu i efekty były tego bardzo dobre. Czasem zwyczajnie nie warto się do tego przyznawać, jeżeli wiesz, że nauczyciel hołduje stereotypom. Bo udowodnić, że masz niedociągnięcia zawsze się da. Natomiast co do bycia małym - jeżeli ktoś jest bezmyślny i nie potrafi się uczyć, to naprawdę nie jest ważne, czy ma 9 kyu czy 5 dan.
Napisano Ponad rok temu
Koźlak widziałem filmiki i chyba nie masz na co narzekać :wink:
dzięki, ale prawda jest taka, że się z 30 minut rozciągałam przed nakręceniem tego czegoś :-) Poza tym, nigdy nie jest wystarczająco dobrze i zawsze można lepiej. Dlatego właśnie warto szukać, podpytywać, myśleć, działać, itd. itp.
Napisano Ponad rok temu
Laser, rewelacyjne ustawienie nogi podporowej, wzorowe ustawienie stopy i energia emanująca z Twojego oblicza jak w pewnym bestsellerze o "sztukach walki" pewnego autora ... ... po prostu "majstersztyk".
No kurde, wiem, że jestem zajebisty, dlatego zamieściłem
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Nauczyciel nauczycielem. Nikt nie neguje jego roli. Jednak nauka ma się odbywać POD KIERUNKIEM nauczyciela. Nauka u nauczyciela nie oznacza, że pójdziesz na trening, a sensei cię pobłogosławi i łaska dobrej mawachy spłynie na ciebie nagle.
I tak samo Twoje seminarium nie sprawi, że Łyba cudownie nagle zacznie mawachy strzelać. Owszem, może mu pomóc, ale cała praca odbędzie się później PO seminarium. Bo jeśli Łyba spocznie na laurach to samo seminarium mu nie wystarczy i po tygodniu, dwóch będzie kopał znowu po staremu. Dlaczego? Dlatego, że nie utrwalił wiedzy nabytej na zajęciach.
A gdyby każdy uczeń szkoły muzycznej próbował się tłumaczyć, że nie ćwiczy w domu gry, bo będzie błędy techniczne utrwalał, to byśmy wirtuozów nie mieli.
Sorry, Łyba, służysz mi jako przykład, mam nadzieję, że się nie pogniewasz ;-)
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Natomiast co do senseia Łyby - nie lubię nikogo oceniać. Chociażby dlatego, że nie mamy wystarczających ku temu danych. Powody mogą być naprawdę różne.
Czasami technika zwyczajnie się zagubiła. Czasami uczniowi nie wystarcza materiał przerabiany grupowo (bo jest siłą rzeczy nastawiony na "średnią"), a jednak nadal jest w grupie. Czasem to uczeń leserował wcześniej dość skutecznie. I to tylko czubek góry lodowej.
Niestety, nie jestem zwolennikiem przerzucania całej odpowiedzialności na nauczyciela, ponieważ życie pokazuje, że to głównie uczniowie patrzą jak narobić się najmniej (to akurat nie do Łyby broń Boże, mówię ogólnie).
Tak więc przyczyn danego zachowania może być dużo i jedyne o co w zasadzie apeluję w tej chwili, to o odrobinę wyważenia w osądach.
Łyba chciał sobie poćwiczyć mawachę. Chcemy mu udostępnić materiały - udostępniamy. Nie chcemy - nie. Ty zaproponowałeś seminarium - super.
Ale czy jest sens rozbierać teraz jego instruktorów na czynniki proste i wieszać na nich psy? Wiem na pewno, że system eksperymentów i uczenia się więcej (z głową!) działa. Przygotowuję się i przychodzę na trening. Jeżeli to, co wymyśliłem lub przeczytałem/obejrzałem i opracowałem na tej podstawie jest złe - sensei poprawia, ja słucham. Jeżeli sensei nie poprawia, mam pewność, że jest dobrze. A czego się w ten sposób nauczę ponad program - moje.
Napisano Ponad rok temu
Sorry, Łyba, służysz mi jako przykład, mam nadzieję, że się nie pogniewasz Wink
Miałbym sie gniewać z powodu, że jestem dla ciebie przykładem?
Co do moich nauczycieli to tego, który uczył mnie wszystkich podstawowych rzeczy znasz Poul osobiście więc wiesz co to za człowiek. A na seminarium jak nic nie stanie mi na przeszkodzie będę chciał się pojawić. :-)
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
A ja mam powoli wrażenie, Poul, że nam się tu pojęcia mieszają ;-)
Nauczyciel nauczycielem. Nikt nie neguje jego roli. Jednak nauka ma się odbywać POD KIERUNKIEM nauczyciela. Nauka u nauczyciela nie oznacza, że pójdziesz na trening, a sensei cię pobłogosławi i łaska dobrej mawachy spłynie na ciebie nagle.
I tak samo Twoje seminarium nie sprawi, że Łyba cudownie nagle zacznie mawachy strzelać. Owszem, może mu pomóc, ale cała praca odbędzie się później PO seminarium. Bo jeśli Łyba spocznie na laurach to samo seminarium mu nie wystarczy i po tygodniu, dwóch będzie kopał znowu po staremu. Dlaczego? Dlatego, że nie utrwalił wiedzy nabytej na zajęciach.
A gdyby każdy uczeń szkoły muzycznej próbował się tłumaczyć, że nie ćwiczy w domu gry, bo będzie błędy techniczne utrwalał, to byśmy wirtuozów nie mieli.
A co tam, temat jeszcze nie spadł całkiem, a ja tu dawno nie zaglądałem, to dorzucę swoje 3 grosze.
Analogia między sztukami walki a nauką tudzież szkołą muzyczną jest jednak odrobinę naciągana. Jeśli np. uczę się robić skomplikowanie zadania matematyczne, to jednak kryteria sukcesu są mi z reguły dostępne - jeśli już wpadnę na rozwiązanie, jestem w stanie zweryfikować, czy to rozwiązanie jest poprawne. Podobnie jest z nauką gry na pianinie - do pewnego poziomu chodzi po prostu o doskonalenie umiejętności, w której kryteria sukcesu są jasne - albo trafiam w odpowiednie klawisze we właściwym rytmie, albo nie; w czasach, gdy mamy mikrofony, a osoby uczące się śpiewu posiadają z reguły znośny słuch muzyczny, także śpiewanie można ćwiczyć w dużym stopniu samemu (chociaż nawet tutaj potrzebny jest instruktor, który zwróci uwage na niuanse związane z emisją głosu).
W przypadku sztuk walki kryteria sukcesu często nie są dostępne ćwiczącemu. Osoba robiąca "jakieś tam mawashi" często po prostu nie będzie miała pojęcia, że robi je źle. Trenując je w domu wielokrotnie bez instruktora, będzie tylko utrwalać złe nawyki. Dodatkowo internet tutaj niewiele pomoże, jeśli będzie wyłącznie źródłem inspiracji - bo, niestety, diabeł tkwi tu w szczegółach - w rozłożeniu ciężaru ciała, w ruchu bioder, w detalach pozycji ciała, których często nie widać na internetowych filmikach itd. Wiele błędów okazuje się być bowiem błędami dopiero w specyficznych warunkach (z reguły związanych z kumite, czyli z definicji wykluczających samodzielne dostrzeżenie), np. osoba, wobec której nie stosuje się podcięć może bardzo długo żyć w przekonaniu, że stanie w jednej linii z obciążoną przednią nogą jest świetnym pomysłem na pozycję w walce.
Z tego powodu w sztukach walki rola instruktora jest o niebo większa niż np. przy kształceniu geniuszy matematycznych. Takowy potrzebuje często tylko osoby, która go dostrzeże i zmotywuje do ciężkiej pracy. Instruktor sztuk walki musi na bieżąco śledzić postępy ucznia, żeby dostrzec błędy w momencie ich formowania i je eliminować, bo mamy tu też do czynienia z nawykami manualnymi, a nie umysłowymi i wyrugowanie tych niewłaściwych to niestety trochę więcej, niż tylko spostrzeżenie, że "źle o tym myślałem/am".
Nie znaczy to oczywiście, że ciężka praca własna nie ma znaczenia. Oczywiście - karate jest w dużym stopniu sprawnością manualną i jako takie wymaga ciągłego treningu w celu odpowiedniego wyrobienia reakcji organizmu. Nikt nie nauczy się mawashi tylko przez oglądanie cudzego poprawnego wykonania. Nie zmienia to faktu, że za wyuczenie poprawnego odruchu odpowiada tu w ogromnej większości mistrz - do zadań ucznia należy głównie utrwalenie tego odruchu.
Napisano Ponad rok temu
Moje mawashi chwilowo jest nie warte pokazania, ale filmik powyżej to już coś... w ogólności technika Kagawy jest świetna.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
....
A mega zła sytuacja jest gdy ufasz tylko trenerowi w naukę mawashi a on sam się z książek uczył i kopał je przez 99% czasu tylko w powietrze
Napisano Ponad rok temu
A mega zła sytuacja jest gdy ufasz tylko trenerowi w naukę mawashi a on sam się z książek uczył i kopał je przez 99% czasu tylko w powietrze
Ano, ale to ciągle wariacja na ten sam temat - potrzebny jest dobry trener i tyle. Z reguły, jak wiesz, który trener jest dobry, a który nie, to albo już nabawiłeś się jakiejś kontuzji, albo jesteś na tyle zaawansowany, że i tak jest za późno ;>
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Seminarium z Mistrzem YUKINOBU SHIMABUKURO 9 DAN
- Ponad rok temu
-
Mazovia Open 2010
- Ponad rok temu
-
Seminarium Shotokan M.Kiełbasa
- Ponad rok temu
-
Obóz SEI-BUDOKAI 02-07 sierpień 2010 Costinesti Rumunia
- Ponad rok temu
-
KAZUMI DOJO
- Ponad rok temu
-
MEMORIAŁ JAROSŁAWA BURZYŃSKIEGO.
- Ponad rok temu
-
Seido - Zgrupowanie z Shuseki Shihan Christopher Caile 7 Dan
- Ponad rok temu
-
Seido Bunkai
- Ponad rok temu
-
the international combat sports show SENI LONDYN
- Ponad rok temu
-
37 Mistrzostwa Polski Karate Kyokushin - transmisja w necie
- Ponad rok temu