No to jest właśnie klasyczny przykład manipulacji! Gdybym przyszedł zapisać się na aikido i taką deklarację usłyszałbym z ust pana trenera, natychmiast poszedłbym szukać innego nauczyciela. Powyższe zdanie jest zresztą nieprawdziwe w kontekście nauczania zarówno podstaw jak i zaawansowanego aikido ( cokolwiek to znaczy ). Łatwiej jest też wciskać kit intelektualnym matołom. Tym samym potwierdził mi się punkt 4 w powiązaniu z punktami 1-3 mojej listy cech dobrego trenera.Aikido nie ma NIC wspolnego z intelektualna wiedza. Powiedzialbym nawet, ze taka wiedza to zbedny balast.
Teraz, Szczepan, to dopiero zrobiłeś odkrycie. Przecież tego nie zanegował chyba nikt z uczestników tej dyskusji!Relacja Mistrz - uczen to nie jest wytwor wylacznie japonski.
Ja napisałem wyraźnie o tradycyjnej, japońskiej relacji mistrz - uczeń, która jest niemożliwa do przeniesienia w warunki europejskie. Ściśle powiedziawszy: relacja japoński mistrz - japoński uczeń nie jest możliwa w układzie japoński mistrz - europejski uczeń oraz europejski mistrz - europejski uczeń. A tak właśnie próbuje się czynić powołując się chociażby na pochodzenie i duchowe podstawy aikido. Twoje pytanie do mnie - dlaczego tak uważam, dotyczyło przecież właśnie tego problemu. Napisałeś też:
Przy okazji mógłbyś wyjaśnić - jaka jest sytuacja aikido w Europie?Mam powazne podejrzenie ze to jest glowna przeszkoda ktora jest przyczyna takiej sytuacji aikido w Europie. Jakis taki straszny strach, zeby sie w nic osobiscie nie angazowac. Bo moze wtedy by sie odkrylo na swiatlo dzienne wlasne slabosci? I praktycznie nikt nie jest w stanie sie na to zdobyc.... strach przed publicznym osmieszeniem sie? dosc ciekawa postawa jak na 'wojownikow'