Pierwszy kontakt Polaka z CSW? :)
Napisano Ponad rok temu
a tu nagle napotykam taki, super ciekawy moim zdaniem, fragment:
"Pewnego razu, podczas obiadu robotników, zobaczyłem jakiegoś małego i krępego Chińczyka, borykającego się z innymi.
Bardzo zręcznie rzucał każdego na ziemię, zdradzając wielka siłę i robiąc typowe dla chińskich zapaśników ruchy teatralne.
Skakał z groźnymi okrzykami, nadawał swej twarzy okrutny wyraz, klaskał w dłonie, bił się po biodrach i przyjmował malownicze
pozy. Spostrzegłszy mnie, zaśmiał się, rzucił do zebranych jakiś frazes, na co robotnicy odpowiedzieli wrzaskliwym śmiechem. Chińczyk tymczasem podszedł do mnie i ruchami dawał mi do zrozumienia, że wyzywa mnie na walkę. Byłem wtedy młody i silny i lubiłem wszelki sport, a zresztą chciałem pokazać swoim żółtym robotnikom, że nie dam się tak łatwo, gdyby któryś zechciał
napaść na mnie. Przyjąłem wyzwanie i, zrzuciwszy skórzaną kurtkę, zbliżyłem się do mego przeciwnika. Ten długo skakał, klaskał
w dłonie, straszył mnie różnymi grymasami, aż nareszcie, dostatecznie mnie podrażniwszy, rzucił sie na mnie. Poznałem od razu, że
mój przeciwnik, choć dość silny, jest jednak słabszy ode mnie. Zabrałem się do niego z całą sumiennością. Jednak poszło mi to z trudnością, gdyż doskonale umiał posługiwać się nogami. Dwa razy omalże nie upadłem, przy ogłuszającym śmiechu Chińczyków. My, Europejczycy, nie posługujemy się nogami w walce, a więc to podstępne działanie mego przeciwnika rozgniewało mnie niewymownie i postanowiłem skończyć z nim. Przez kilka minut Chińczyk zręcznie mi się wywijał, nareszcie zdołałem pociągnąć go ku sobie, a wtedy szybko porwałem go w objęcia i podnioslem do góry. Długo wyrywał mi się z rąk, bił nogami w powietrzu, rozumiejąc, co chcę z nim uczynić. Lecz trzymałem zapaśnika mocno, coraz bardziej przyciskając go do siebie. Nareszcie ręce mu osłabły i pierś jego dotknęła mojej piersi. Przycisnąłem go wtedy jeszcze mocniej i tak trzymając i cisnąc coraz silniej, zacząłem chodzić. Mój przeciwnik coś mruczał urywanym głosem, nareszcie zaczął charczeć. Gdy twarz mu się krwią nalała, zakręciłem nim w powietrzu i z rozmachem cisnąłem na ziemię. Jęknął tylko i długo nie mógł sie podnieść. Gdy wstał, zatoczył się i znów upadł. Chińczycy stali w milczeniu i patrzyli pałającymi oczami, lecz w tych oczach spostrzegłem już szacunek dla siebie. Wiedziałem, że lada bandyta nie ośmieli się teraz mnie zaatakować. Gdy pomogłem swemu przeciwnikowi wstać i podałem mu rękę na zgodę, cały tłum podniósł wielkie palce prawej ręki do góry i wrzasnął: Hao! Hao! Szango! Dobrze, dobrze, doskonale!"
No dobra, nie był to typowy kungfiarz, a zapaśnik, a i to pewnie jakiś kuglarz wędrowny,
ale to już chyba coś :-)
Cała relacja pochodzi z 1905 roku i opisuje wydarzenie z kierowanej przez Ossendowskiego wypalarni węgla drzewnego w okolicach Harbinu (dzisiejsza prow. Heilongjiang). Aha, z dalszej lektury dowiedziałem się, że Ossendowski praktykował codziennie gimnastykę wg "atlety Sandowa". Pewnie chodzi o Eugeniusza Sandowa. Kul.
Napisano Ponad rok temu
Poszukam tej ksiazki, tez bym chetnie przeczytal.
Napisano Ponad rok temu
A to mógł być bardzo dobry zapaśnik-wtedy nie było zawodowych zapasiorów trenujących w jednym klubie w jednym miejscu,jezdzili sobie po kraju i dawali pokazy,walczyli z chętnymi,itp.Zresztą to pewnie też jakiś kung-fu ćwiczył,dużo odmian posługuje się zapaśniczymi obaleniami,w których większą rolę niż w zapasach zachodnich odgrywa praca nóg,a do tego dochodzą takie właśnie dziwne gesty rękami,krzyki,itp.
A nasza polska szkoła w niczym nie gorsza od chińskiej,jak widać nawet lepsza:)
Napisano Ponad rok temu
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]Pewnie chodzi o Eugeniusza Sandowa.
Napisano Ponad rok temu
A to mam dla Ciebie zagadkę apropo archiwalnych kontaktów polskich atletów z fajterami innych kultur-jaki polski atleta stoczył remisową walkę z twórcą bjj?(tym,co to z każdym wygrywał?)
Napisano Ponad rok temu
wladek zbyszkoBrawo karku!
A to mam dla Ciebie zagadkę apropo archiwalnych kontaktów polskich atletów z fajterami innych kultur-jaki polski atleta stoczył remisową walkę z twórcą bjj?(tym,co to z każdym wygrywał?)
ale przyznam sie, ze musial sprawdzic imie na wiki. pamietalem tylko, ze byl taki polski zpasnik.
Napisano Ponad rok temu
Przecież bardzo cenisz sobie jego metody treningowe
Ale dobrze,że kojarzyłeś.Nie gorsi my niż brazyliny i chinole
Napisano Ponad rok temu
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]Pewnie chodzi o Eugeniusza Sandowa.
Tak nieco z innej bajki... przejrzałem kilka manuali z powyższej strony i tak się zastanawiem. Oni nie potrzebowali skomplikowanych maszyn, atlasów i inny żeby dojść do takich sylwetek. Ciekwa czy te "tradycyjne" metody wymagają więcej czasu czy co.
Napisano Ponad rok temu
wladek zbyszko
ale przyznam sie, ze musial sprawdzic imie na wiki. pamietalem tylko, ze byl taki polski zpasnik.
Nie Władek Zbyszko, tylko Władysław Cyganiewicz. Młodszy brat Stanisława Cyganiewicza który nosił ksywę "Zbyszko" i w Polsce jest często znany jako Zbyszko Cyganiewicz a na zachodzie jako Stanislaus Zbyszco. Warto znać te nazwiska i poczytać coś o nich. Także o Władysławie Pytlasińskim i Władysławie Talunie. Coś powinno być w tutejszym archiwum a na pewno na SFD. Faktycznie byli to ludzie którzy mieli bilans zwycięstw np. ok 1000 czy 3000 a nie 500 jak bohaterzy BJJ.
Napisano Ponad rok temu
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]Pewnie chodzi o Eugeniusza Sandowa.
Tak nieco z innej bajki... przejrzałem kilka manuali z powyższej strony i tak się zastanawiem. Oni nie potrzebowali skomplikowanych maszyn, atlasów i inny żeby dojść do takich sylwetek. Ciekwa czy te "tradycyjne" metody wymagają więcej czasu czy co.
Na prostych, dawnych przyrządach typu maczugi, żelazne kule z uchwytem, różne kamienne ciężary itp. można dojść do dosyć dobrych rezultatów, pamiętać jednak należy, że wtedy jeszcze kulturyści na "rzeźbę" nie byli wyodrębnieni od ciężarowców i ćwiczono głównie na siłę. Z racji że wiele ćwiczeń było dynamicznych, dysponowali też większą siłą dynamiczną. Ogólnie dzisiejszy spuchnięty kulturysta bez kondycji a ludzie tamtych czasów to różne rzeczy.
Nie wiem jak wyglądali inni, znam tylko zdjęcia Eugene Sandowa (cała ich kolekcja jest na SFD). Człowiek miał grube uda i dosyć grube bicepsy, ale np. zero tzw. klaty. No i na tych zdjęciach wygląda bardzo gejowsko. Bo ponoć był gejem... Mój pradziadek wyglądał lepiej, może nogi miał chudsze ale przynajmniej miał klatę i wygląd macho. Chodzi mi o pradziadka ze strony matki, Emila Buchnę (1900-1967). Pradziadek zwany był Żelaznym Emilem, przez Niemców zaś Eisenkoenig Emil (Żelazny Król Emil). Podobno był całkiem sławny, jednak regionalnie, nie osiągnął sławy europejskiej a i rodzinie nie zostało zbyt wiele materiałów. Działał on w latach 20-30, i nieco później, głównie w Wolnym Mieście Gdańsku, ale i po polskiej stronie, na Kaszubach, a także w Niemczech i sporadycznie we Francji. Był nie tyle siłaczem kulturystą jak Sandow, ile siłaczem cyrkowcem, wśród wielu popisowych numerów, miał takie:
- łamał i prostował podkowy,
- był owinięty żelaznym prętem 3x2,5 cm wokół klatki piersiowej i wyplątywał się z tego,
- trzymał w zębach owinięty chusteczką pręt żelazny który ochotnicy wyginali w dół do ziemi,
- miał na barkach rodzaj szyny na której po obu końcach podwieszonych było po trzech ludzi a jeden jeszcze siedział mu na karku i robił z nimi karuzelę,
- do splecionych rąk sznuroami były zaprzężone po dwa konie na każdą rękę i cztery konie nie mogły rozerwać jego splotu rąk.
Podobno coś tam ćwiczył dla podtrzymania siły ale tak silny był naturalnie, z urodzenia.
Napisano Ponad rok temu
Chodzi mi o pradziadka ze strony matki, Emila Buchnę (1900-1967)...
Wow! Znalazłem nawet coś o Twoim pradziadku na necie:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
"W 1900 roku we wsi narodził się Emil Buchna. Siłacz legenda znany na całym świecie. Oprócz wielu pokazów siłowych Emil odbył też na pieszo trasę Gdańsk - Paryż w ramach zakładu o nagrodę pieniężną."
Napisano Ponad rok temu
wladek zbyszko
ale przyznam sie, ze musial sprawdzic imie na wiki. pamietalem tylko, ze byl taki polski zpasnik.
Nie Władek Zbyszko, tylko Władysław Cyganiewicz. Młodszy brat Stanisława Cyganiewicza który nosił ksywę "Zbyszko" i w Polsce jest często znany jako Zbyszko Cyganiewicz a na zachodzie jako Stanislaus Zbyszco. Warto znać te nazwiska i poczytać coś o nich. Także o Władysławie Pytlasińskim i Władysławie Talunie. Coś powinno być w tutejszym archiwum a na pewno na SFD. Faktycznie byli to ludzie którzy mieli bilans zwycięstw np. ok 1000 czy 3000 a nie 500 jak bohaterzy BJJ.
Jeżeli prawdą jest, że Zbyszko odpuścił jedną z ważniejszych walk w życiu dla pieniędzy to faktycznie warto znać to nazwisko...
Napisano Ponad rok temu
Czy chodzi o walkę Stanisława Cyganiewicza z indyjskim zapaśnikiem Gamą?
No były takie podejrzenia, że przegrał bo się podłożył za pieniądze. Nawet jakby, każdemu się w życiu coś nieuczciwego zdarza i każdy orze jak może.... A poza tym, warto wiedzieć, że Stanisław Cyganiewicz nie był jakimś prymitywnym gościem. Miał całkiem dobre wykształcenie i znał 13 języków... Czego życzę wszelkim krytykantom i wyznawcom że wszystko co dobre to nie polskie, tylko zagraniczne.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
tak przy okazji. Było już???
Napisano Ponad rok temu
Przepraszam wszystkich użytkowników, okazjonalnych czytelników i Rodzinę. Popełniłem bardzo głupi błąd. "Żelazny" Emil Buchna to nie mój pradziadek tylko dziadek. Precyzując nie dziadek dosłowny w prostej linii tylko dziadek wujeczny, czyli brat mojej babci ze strony mamy. Nie wiem czemu napisałem, że pradziadek. Pewnie pisząc to byłem niedysponowany z jakichś powodów jak zmęczenie lub/i nadmiar używek. Domyślam się, że w tym samym czasie dyskutowałem gdzieś postać jego ojca, właściwego pradziadka, przedwojennego wójta Chwaszczyna k/Gdańska, i stąd mi się popieprzyła terminologia.
Napisano Ponad rok temu
:wink: My to Ci darujemy i odpuszczamy, ale rodzina...? Zapomnij, masz przechlapane i tyle."Mój pradziadek wyglądał lepiej, może nogi miał chudsze ale przynajmniej miał klatę i wygląd macho. Chodzi mi o praziaddka ze strony matki, Emila Buchnę (1900-1967). Pradziadek zwany był Żelaznym Emilem,"
Przepraszam wszystkich użytkowników, okazjonalnych czytelników i Rodzinę. Popełniłem bardzo głupi błąd. "Żelazny" Emil Buchna to nie mój pradziadek tylko dziadek. Precyzując nie dziadek dosłowny w prostej linii tylko dziadek wujeczny, czyli brat mojej babci ze strony mamy. Nie wiem czemu napisałem, że pradziadek. Pewnie pisząc to byłem niedysponowany z jakichś powodów jak zmęczenie lub/i nadmiar używek. Domyślam się, że w tym samym czasie dyskutowałem gdzieś postać jego ojca, właściwego pradziadka, przedwojennego wójta Chwaszczyna k/Gdańska, i stąd mi się popieprzyła terminologia.
Napisano Ponad rok temu
mówisz o Ricksonie G i jego 600 walkach bez porażki?aktycznie byli to ludzie którzy mieli bilans zwycięstw np. ok 1000 czy 3000 a nie 500 jak bohaterzy BJJ.
nigga, please... zapytaj o niego na forum bjj/ll
poza tym szczerze wątpię czy do takich imponujących efektów jak bracia Cyganiewicze mógł wtedy dojść każdy chłopak z ulicy, czy udawało się tylko nielicznym, obdarzonym wyjątkowymi predyspozycjami. a dziś? każdy może dojść do pięknych efektów, pod warunkiem że zaczął ćwiczyć odpowiednio wcześnie i pod okiem dobrych trenerów i że nie jest totalna łajza bez ikry 8)
co więcej, opowieści o 1000 czy 3000 walk należy traktować tak samo, jak 600 walk bez porażki Ricksona Gracie - z baaardzo dużą dozą ostrożności, a nie wierzyć bezkrytycznie we wszystkie przekazy.
przypominam też, że dawni zapaśnicy zawodowi m.in. jeździli z trupami cyrkowymi i wyzywali na walki o nagrodę kogo wlazło, w ten sposób kosztem amatorów-kelnerów nadymając sobie bilans, nie zaś ciułając wszystkie zwycięstwa w turniejach zapaśniczych z wymagającymi przeciwnikami. to kolejny ważny szczegół, który pominąłeś. nawet Stach Cyganiewicz za młodu tym się parał.
i tak, ziarnko do ziarnka, okazuje się, że dawniej ludzie nie byli koniecznie tacy żelaźni, jak nam się wydaje. a dziś? znam i trenowałem u faceta, który startował w walkach grapplerskich bez punktów i ograniczeń czasowych, gdzie walki trwały i po pół godziny. zobacz finały krajowych MP w submission fightingu - zdarza się, że jest czas podstawowy, dogrywka, druga dogrywka, dogrywka o złoty punkt itd jak tam idzie - i się robi po 30-40 min walki, po wcześniejszym stoczeniu kilku walk eliminacyjnych. oczywiście tylko asy dają radę, ale wlaśnie mówimy o asach z wyjątkowymi predyspozycjami. i nagle się okazuje, że dziś ludzie wcale nie takie miętkie, jak dobrze popatrzeć. 8)
Napisano Ponad rok temu
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Znalazłem kilka filmików taiji
- Ponad rok temu
-
Seminarium z Janem Silberstorffem - 7.-8.02.2009
- Ponad rok temu
-
Seminarium z Janem Silberstorffem - 7.-8.02.2009
- Ponad rok temu
-
Chińska opera
- Ponad rok temu
-
Sekcja we Wrocławiu
- Ponad rok temu
-
Federacja Kung Fu i Vo
- Ponad rok temu
-
wing/ving tsun w Łodzi ?
- Ponad rok temu
-
Szkoleniowka JKD: autorski mix technik Yongchun i Taijiquan
- Ponad rok temu
-
san shou
- Ponad rok temu
-
Facet w sztukach walki...
- Ponad rok temu