Wiemy Sebol, wiemy
To Steven upozowany na O'Sensei. "O" to on jest przynajmniej ze wzrostu a obecnie także z tuszy.
Co do Twojego pytania. Te małe szkółki z autorskim podejściem to zjawisko, które nazywam "rzeźbieniem na boku". Bez nich aikido już dawno stałoby się jakąś kompletnie niszową formą aktywności - jak np hinduskie sztuki walki. Problem z aikido jest taki, że jest ono ubogie technicznie, bez określonego konkretnie celu praktyki oraz całkowicie podporządkowane japońskiej aikidockiej administracji. Dla tej ostatniej jedyną legitymizację tego co propaguje są historyczne związki z O'Sensei oraz możliwość namaszczania na mistrzów poprzez wystawianie pięknych certyfikatów z kaligrafią, znakiem wodnym itp bajerami za absurdalne kwoty pieniędzy. Co zaś się tyczy "ćwiczenia w stylu Seagala to nie ma czegoś takiego. Film "Nico" pojawił się w Polsce na pirackich kasetach w 1988 roku a w kinach oficjalnie rok później. Pojawiły się tam elementy techniczne, których wtedy nie znaliśmy. Np w otwierającej film scenie treningu Steven robi irimi nage na kombinację ataków jodan tsuki mae geri. Później leci mae geri sokumen irimi nage z wykończeniem przy pomocy dźwigni na nogę. W finale pokonuje głównego badgaja łamiąc mu łokieć techniką, której też nie ma w kihon waza a następnie skręca kark. Konia z rzędem temu, kto te techniki potrafi nazwać po japońsku. Ponieważ Steven już wtedy miał szósty dan można było twierdzić, że aikido zawiera różne mordercze techniki tylko nie wszyscy je znają. 
Moim zdaniem trenujac cokolwiek trzeba sie liczyc z tym ze bez sparingu (semi, full kontaktu, itp, itd, im ktos madrzejszym metodykiem tym lepiej), jest to podejscie do sztuki walki wlasciwie tylko od strony kulturowej.
Kung fu tez nie jest skuteczne jesli tej skutecznosci sie nie nauczysz. Porzadne randori takie jak kiedys prezentowal Seagal to chyba klucz do zachowania Aikido takim, jakim powinno byc.
To jakim powinno byc to tez inna kwestia. Kto sie tym interesowal jak to wczesniej bylo powiedziane ten wie jaka byla ewolucja mysli O'Sensei, nie bylo wcale tak rozowo.
Inna sprawa jest robienie z kazdego adepta aikido wojownika, ale naprowadzenie przez anuczyciela na odpowiednie wykorzystanie technik musi byc, inaczej wracamy do tylko i wylacznie kulturowej i rekreacyjnej formy aikido.
Madrych nauczycieli jest wciaz deficyt i szczerze mowiac sam bym kiedys z checia sprobowal z czym to sie je jesli bym byl pewien, ze naucze sie sztuki walki a nie sztuki UKEMI!!
A co do jakichs tam wczesniejszych kiedys postow:
Co z tego ze uke zaatakuje inaczej, mocniej, co z tego ze "zlamiemy" reke i nie potrafimy nazwac techniki.
Napewno bedzie to ruch zwiazany z zasada aiki, bedzie atemi, bedzie kusushi bo bez tego ani rusz. Jest ot jednak wyzszy poziom zrozumienia sztuki walki. Najpierw trzeba nauczyc sie podstaw w takiej formie, w jakiej jest przekazywana, aby kazdy mogl wyrzucic niektore techniki do kosza a inne udoskonalic, a wiedziec jaki jest szkielet i forma, zeby przekazac w nieskalanej postaci nastepnym, by po jakims czasie naprowadzic ich na dobre i zle strony okreslonych technik i walki.