Jak napisales - kihon to rdzen. Podstawa do wykonania optymalnej techniki.
No właśnie. Dlatego pytam ( a odpowiedzi nie ma) czym różni się technika prawidłowa od nieprawidłowej? Czego uczy mistrz, instruktor swoich studentów? Dla uproszczenia chodzi mi wyłącznie o aspekt techniczny a nie wychowawczy, filozoficzny czy jakikolwiek inny.
Jeżeli zaś chodzi o skuteczność. Jest ona prakseologiczną postacią sprawnego działania. Pozostałe postaci to korzystność i ekonomiczność. Miarą skuteczności jest tylko stopień realizacji celu. Skuteczność nie uwzględnia np. relacji kosztów do efektów. Inaczej mówiąc działanie nieskuteczne jest pojęciem negatywnym. Jeżeli celem praktyki aikido jest poprawa zdrowia, kondycji, ogólnej sprawności fizycznej to trening, którego efektem są urazy, kontuzje, złe samopoczucie jest nieskuteczny. Ocena takiego treningu pod kątem skuteczności w walce na ulicy będzie więc całkowicie bezzasadne. I odwrotnie - jeżeli celem treningu będzie zdobycie umiejętności samoobrony a na ulicy dostaniemy w tubę od jakiegoś drecha - to trening był całkowicie nieskuteczny. Niezależnie od tego, że jednocześnie poprawiliśmy ogólną sprawność fizyczną. Nie taki był bowiem cel treningu.
Dlatego te pytania sformułowałem właśnie tak a nie inaczej.
Wg powyzszego rozumowania, kluczowa sprawa jest dokladne zdefiniowanie celu cwiczenia aikido.
Osobiscie sadze ze nie mozna podac definicji ktora by bylo uznana przez wszytskich od momentu smierci Dziadka. Dopoki on zyl, byl zywym ucielesnieniem aikido - on robil aikido, a wszyscy inni starali sie cos tam od niego nauczyc. Od momentu jego smierci, rozpoczela sie interpretacja 'co poeta mial na mysli?'.
Cala sztuka polega na tym, ze z kazdym pokoleniem ktore nas dziela od Dziadka, powieksza sie mozliwosc interpretacji, a co za tym idzie, mozliwosc znieksztalcenia celu. Jesli np ktos cwiczy z bezposrednim uczniem Dziadka, to uczy sie interpretacji danego shihana, ale jesli ktos cwiczyc z uczniem shihana, to juz mamy do czynienia z dwoma poziomami interpretacji.
Konsekwencja tej sytuacji jest fakt ze od lat jestem niezlomnym zwolennikiem idei, zeby jak najwieksza ilosc ludzi, szczegolnie instruktorow, cwiczyla u jakiegos shihana. Ale nie raz w roku na 500 osobowym stazu, ale wiele razy w roku w jego dojo.
Jedyna mozliwoscia doglebnego zrozumienia aikido jest osobisty przekaz Mistrz - uczen. Bez tego, ludzie (np Akahige czy Sebol) miotaja sie kompletnie zagubieni. Niestety rzeczywistosc jest taka, ze albo
1.ktos jest sam tak zaawansowany zeby dokladnie wyznaczyc sobie droge i cel cwiczenia,
albo
2.musi miec instruktora.
W przypadku punktu numer 1 tworzy wlasny system i staje na jego czele.
W przypadku punktu numer 2 wchodzi w instniejacy system i dzieki temu to co robi ma rece i nogi.
Cwiczenie w rodzaju 'rzezbienia cos na boku' jest zwykla strata czasu i nie prowadzi do zadnych znaczacych rezultatow.