Witam
Chociaż interesuje mnie FMA to często zaglądam na Wasze forum i czasami dorzucam coś od siebie :-) . Mam przyjemność trenować na sali z krakowską grupą Arma dlatego niektóre tematy z waszej dyskusji są mi znane. Niestety nie znam tematu miecza czy szabli w wydaniu europejskim, mogę tylko dorzucić coś od siebie, z FMA, co na pewno występuje również w waszych sztukach walki.
Apropos obopólnych trafień.
Z moich obserwacji wynika że zdażają się częściej w walkach z kolegami z własnej grupy niż z "obcymi". Bardzo często wykonujemy taki sam atak i w tym samym momencie. Za dobrze się znamy, ćwiczymy to samo, w tym samym tempie, więc jest to nieuniknione.
Kolejną przyczyną obopólnych trafień jest sportowe podejście do walki. Wszyscy mamy problem czy walka ma mieć charakter sportowy czy realny. Walka sportowa jest atrakcyjniejsza ale kosztem podstawowych zasad starcia na "śmierć i życie". Wiadomo, kto nie pilnuje dystansu ten ginie. Ale w sporcie takie podejście jest mało atrakcyjne i wymaga się od walczących dużej aktywności a to sprzyja równoczesnym atakom.
Podkręcanie tempa walki ma swoje plusy - trzeba wykazać się szybkością ataku i obrony, wytrzymałością, bo tak naprawdę większość z nas po to ćwiczyczy dowolne sztuki walki, żeby być szybkim, sprawnym i mieć pojęcie o walce.
Ja preferuję walkę o charakterze "realnym" w połączeniu ze sportem :wink:
Czyli podstawowa zasada - trafić, nie będąc trafionym - ale lubię raz na jakiś czas ruszyć do ataku żeby "zmiążdżyć" przeciwnika. Dzięki takiemu podejściu mam zakodowany szacunek dla broni (walczymi kijami ale to może być maczeta, nóż lub inne ostrze) ale równocześnie mogę się wyżyć fizycznie. Nie oszukujmy się - walczymy/sparujemy głównie dla przyjemności
Następna sprawa - trafienia.
Większość trafień wykonanych jest z pierwszego ataku

lub jako kontra, a nie po bloku.
Łatwiej jest zaskoczyć przeciwnika atakiem, szybkością lub robiąc zwód, niż przewidzieć jego ruch, zablokować go i wykonać kontrę. Walka na kije (długości około 70 cm) jest bardzo dynamiczna, strefa ataku nieograniczona (atakujemy całe ciało

) dlatego nie jest to łatwe. Oczywiście można trzymać długi dystans żeby mieć "dużo" czasu na odczytanie intencji przeciwnika ale wtedy, ja nie będę mógł zaskoczyć go atakiem bez skrócenia dystansu. Ponadto w naszych walkach dopuszczalne jest uderzanie pięścią, kopnięcia, podcięcia i parter, więc wejście w krótki dystans zwiększa zagrożenie nieoczekiwaną kontrą.
Temat można ciągnąć w nieskończoność ale lepsza jast praktyka sparingowa. Tak jak juz ktoś z Was zauważył, lepiej spotkać się na sali i wtedy zacząć dyskusję popartą doświadczeniem z konkretnych walk. Sama teoria do niczego nie prowadzi. Nikt z nas nie wie jak dawniej wyglądąły walki. Każda dyskusja opiera się na teorii wyczytanej z jakichś traktatów i rycin, które w nie są w stanie odzwierciedlić klimatu pojedynku na śmierć i życie
Jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że na Filipinach jeszcze do lat 70-tych XX wieku odbywały się oficjalne (co nie znaczy legalne :wink: ) pojedynki na kije, a walczący podpisywali papier, że nie będą skarżyć przeciwnika w przypadku trwałych obrażeń ciała. Dlaczego o tym piszę? bo to oznacza że przekaz technik walki jest bardzo świeży, że żyją jeszcze mistrzowie, którzy uczestniczyli w takich pojedynkach.
Pozdrawiam