[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
I tak np. autor reportażu nie narusza czci osoby, nawet jeśli podaje jej
nazwisko, w przypadku, gdy piętnuje w ten sposób jej zachowanie w społecznie
uzasadnionym interesie. Cześć takiej osoby doznałaby uszczerbku tylko w
przypadku, gdyby dziennikarz podał w publikacji informacje nawet prawdziwe, ale nie
znajdujące żadnego uzasadnienia i rozpowszechnione bez zgody zainteresowanego.
Przykładem informacja, ze dyrektor danego przedsiębiorstwa jest nieślubnym
dzieckiem lub wojewoda cierpi na dysleksję. Naruszenie będzie także według
orzecznictwa podanie w lokalnej gazecie faktów z życia prywatnego bez
uzasadnionej przyczyny, takich jak choroba psychiczna, próba samobójcza,
przypadki znęcania w rodzinie, zdrady małżeńskie, sceny zazdrości, etc.8 Wprawdzie
sąd w takim przypadku sprawdza tylko fakty, a nie ujemne oceny, ale ponadto bada
interes dziennikarza, jakim kierował się przy pracy nad daną publikacją, czy nie dążył
do poniżenia osoby, kiedy to może także odpowiadać za jej zniesławienie obok
naruszenia godności, gdyż to wyraźnie nie mieści się w granicach dozwolonej
krytyki.
Inne
dobra osobiste to także wspominane wcześniej cześć, dobre imię i sława plus inne
aspekty życia osobistego, zawodowego i społecznego. Do naruszenia dochodzi w
chwili, gdy konkretna osoba za sprawą publikacji prasowej zostanie narażona na
utratę zaufania potrzebnego jej do wykonywania zawodu. Takie naruszenie można
już zakwalifikować jako spenalizowane w kodeksie karnym pomówienie. Wystarcza
tu tylko sugestia działania moralnie nagannego.
Na dziennikarzu ciąży obowiązek wiernego przedstawienia informacji i
nawet pośpiech nie usprawiedliwia informacji o zatrzymaniu osoby podejrzanej,
której przypisano inne przestępstwo.10
Art. 24 KC zawiera domniemanie bezprawności działania, dlatego
dziennikarz pozwany w procesie o naruszenie dóbr osobistych musi wykazać
okoliczności usprawiedliwiające naruszenie, jak zgoda pokrzywdzonego, społecznie
uzasadniony interes, czy inne działanie dozwolone prawem. Wina nie odrywa tu
żadnego znaczenia.
Podmiot, którego dobra osobiste naruszono może przede wszystkim
domagać się zaniechania lub usunięcia skutków naruszenia przez złożenie
oświadczenia określonej treści i w określonej formie-tak czytamy w art. 24 KC, czegonie należy mylić ze sprostowaniem i odpowiedzią uregulowanymi w art. 31 prawa
prasowego. Tu oświadczenie składa bowiem naruszyciel, czyli dziennikarz, redaktor
lub redakcja, co ma charakter ekspiacji. W ten sposób przyznaje się on do błędu,
przeprasza za brak staranności, czy pomyłkę. Treść takiego oświadczenia
pokrzywdzony powinien zawrzeć już w żądaniu pozwu. Według art. 448 KC
pokrzywdzony może żądać ponadto zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną
krzywdę lub zasądzenia kary na cel społeczny. Przy nieznacznym rozmiarze szkody
majątkowej zwykle sąd nie orzeka zadośćuczynienia pieniężnego, podobnie jeśli
pokrzywdzony przebaczył dziennikarzowi , przyjął jego przeprosiny lub w inny sposób
się z nim pojednał albo gdy dziennikarz publicznie odwołał sformułowane w publikacji
zarzuty. Nie wchodzi tu jednak w grę ogłoszenie sprostowania, ponieważ jest to tylko
sygnał ku pojednaniu, nie usuwa zaś skutków naruszenia. Wysokość
zadośćuczynienia zależy tu oczywiście od rozmiarów doznanej krzywdy – sytuacji
materialnej stron, tudzież stopnia winy. Jeśli wyrządzonej krzywdzie towarzyszy
szkoda majątkowa, jej naprawienia poszkodowany może dochodzić na zasadach
ogólnych sformułowanych w kodeksie cywilnym i prawie prasowym.
Wyrok SN
Sąd Najwyższy uznał, że sąd nie może nakazać ogólnie przeproszenia za naruszenie dóbr osobistych. Konieczne jest wskazanie, które dobro poszkodowanego zostało naruszone. Ponadto podkreślono, że jedną z podstawowych zasad postępowania jest niedopuszczalność zmiany orzeczenia na niekorzyść strony, która jako jedyna dokonała jego zaskarżenia.
Sędzia Wiera G., była prezes sądu rejonowego zażądała przeprosin od dziennikarza i redaktor naczelnej „Gazety D.” za umieszczenie zarzutów wobec niej w opublikowanym w listopadzie 2001 r., w tejże gazecie, artykule. W jej ocenie oskarżenia zamieszone w artykule Mariana M. zatytułowanym „Fałszywe spojrzenie wrocławskiej Temidy” były nieprawdziwe i miały na celu oszkalowanie jej. Sędzia w stanie spoczynku zajmowała się działalnością społeczną, zaś zarzuty zamieszczone na łamach gazety naraziły ją na utratę zaufania, niezbędnego w aktualnej prowadzonej działalności.
Roszczenie Wiery G. dotyczące przeprosin zostało uznane za zasadne przez sąd I instancji. Zgodnie z ustaleniami dokonanymi w trakcie postępowania złożenie przez Wierę G. zawiadomienia o przestępstwach spowodowało, że Henryk J. został pozbawiony możliwości wykonywania obowiązków komornika, natomiast jego kancelaria została opieczętowana. Ponadto wszczęto przeciwko niemu postępowanie karne, zakończone prawomocnym wyrokiem skazującym. Sąd dokonał ustaleń dotyczących wskazanych w artykule wydarzeń. Wskazano, że przed dokonaniem opieczętowania kancelarii Wiera G. wzywała komornika do zabrania kolekcji zabytkowych trofeów myśliwskich wycenionych na ok. 200 000 zł, ponadto w ocenie sądu nieprawdziwe są zarzuty co do dołożenia staranności przy zabezpieczeniu kancelarii. Ponadto sąd stwierdził, że skierowany do kancelarii Henryka J. praktykant spełniał wszelkie wymagania co do kwalifikacji. Z uwagi na dokonane ustalenia sąd nakazał autorowi artykułu i redaktor naczelnej zamieszczenie w gazecie oświadczenia zawierającego przeprosiny za określone przez sąd nieprawdziwe informacje. Wymienione przez sąd informacje to nakazanie przez byłą prezes komornikowi Henrykowi J. przyjęcia do kancelarii zaprotegowanego praktykanta, zaniedbania w zabezpieczeniu kancelarii komornika, które spowodowały kradzież cennych przedmiotów oraz zmuszenie Henryka J. do wzięcia urlopu po tym, gdy kontrola w kancelarii wykazała nieprawidłowości.
Jak podkreślono Marian M. opisując zarzuty skierowane przeciwko Wierze G. wykorzystał wiadomości uzyskane wyłącznie od Henryka J. Dziennikarz próbował uzyskać informacje na temat tej sprawy również od sędziego, ale z uwagi na toczące się wtedy postępowanie karne przeciwko byłemu komornikowi, odmówiła ona dziennikarzowi. Jednak sąd uznał, że na Marianie M. jako ciążył obowiązek szczególnej staranności i rzetelności w trakcie zbierania materiałów do artykułu, którego dziennikarz zaniedbał. W ocenie sądu, przed publikacją, z uwagi na okoliczności sprawy, powinien był zweryfikować twierdzenia podnoszone przez Henryka J.
[size=85]
Pozwani wnieśli apelację. Sąd II instancji uznał, że w zaskarżonym orzeczeniu błędnie sformułowano treść oświadczenia, zamieszczając w nim cytaty z wypowiedzi komornika. Jak podkreślono pozwani nie mają obowiązku przepraszać za opinie wygłaszane przez inne osoby. Sąd II instancji uznał, że dobra osobiste mogą być naruszone nie tylko przez konkretne wypowiedzi, ale także przez całą treść publikacji wskazującej, że określona osoba, w tym przypadku Wiera G. postępuje w sposób niestosowny. Z uwagi na to treść oświadczenia została zmieniona, poprzez umieszczenie w nim przeprosin za godzące w dobra osobiste przypuszczenia umieszczone w artykule.
Wyrok został zaskarżony kasacją uwzględnioną przez SN, który uchylił to orzeczenie i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. Stwierdzono bowiem, że zmiana treści oświadczenia z przeprosinami stanowiła złamanie zakazu zmiany wyroku na niekorzyść skarżących, jeśli tylko oni zaskarżyli wyrok. W ocenie SN zmiana treści przeprosin ograniczających się do trzech nieprawdziwych twierdzeń artykułu na jego całość jest naruszeniem tej zasady. Podkreślono również, że sąd powinien wskazać naruszenie jakich dóbr powoduje obowiązek przeprosin.
Wyrok SN z 7.7.2005 r., V CK 868/04
Za bezprawne naruszenie dóbr osobistych ponosi odpowiedzialność tylko ten redaktor naczelny, który faktycznie decydował o publikacji artykułu
Taki jest wniosek z wyroku wydanego przez Sąd Apelacyjny w Lublinie (sygn. I ACa 10/08).
W latach 2004 – 2005 na łamach „Kuriera Lubelskiego” ukazała się seria artykułów opisujących nieprawidłowości związane z likwidacją odlewni żeliwa w Lublinie. W jednym z tekstów, zatytułowanym „Biznesmen czy mafioso”, autorka opisała powiązania właściciela firmy Piotra B. z bizneswoman Halina Sz. Jej firma jako jedna z nielicznych odzyskała od zbankrutowanej odlewni pieniądze. Dziennikarka ujawniła m.in., że Halina Sz. jest konkubiną Piotra B. i ma z nim nieślubne dziecko.
Halina Sz. domagała się przed sądem od redaktor naczelnej gazety opublikowania przeprosin i zadośćuczynienia, dowodząc, że redakcja nie miała prawa ujawniać tych prywatnych informacji bez jej zgody. Naruszyła tym samym jej dobra osobiste.
Sąd Okręgowy w Lublinie oddalił powództwo, argumentując, że pozwana redaktor naczelna nie ma legitymacji do udziału w procesie, gdyż w momencie powstania artykułu nie pełniła tej funkcji i pracowała w innej gazecie. Nie miała więc żadnego wpływu na publikację.
Sąd powołał się na orzeczenie Sądu Najwyższego z 17 kwietnia 2002 r., który stwierdził, że odpowiedzialność cywilna redaktora naczelnego za bezpodstawne naruszenie dóbr osobistych (wynikająca z artykułu 38 ust. 1 prawa prasowego) wymaga ustalenia, czy faktycznie decydował on o publikacji.
Oznacza to, że biernie legitymowanym w procesie o bezpodstawne naruszenie dóbr osobistych w materiale prasowym może być wyłącznie redaktor pełniący tę funkcję oraz ten, który faktycznie decydował (lub miał taką możliwość) o publikowaniu informacji. Nie zaś osoba, która sprawuje tę funkcję w momencie wniesienia powództwa lub wyrokowania.
Sąd uznał, iż roszczenie jest bezzasadne także z tego powodu, że artykuł zawiera prawdziwe informacje, pozbawione sformułowań obraźliwych lub poniżających. W ocenie sądu nie tyle treść artykułu uraziła powódkę, ile ujawnienie prawdziwych faktów dotyczących także osobistej sfery jej życia. Wyrok utrzymał w mocy Sąd Apelacyjny w Lublinie