Jak daleko pozwolisz posunąć się swojemu nauczycielowi?
Napisano Ponad rok temu
Zapraszam do dyskusji
Ł.
Napisano Ponad rok temu
Ciekawe pytanie. Raz, przecież niczym niezwykłym nie jest w naszej zachodniej cywilizacji dostać na treningu w papę wiele razy, czy się okopać /boks, thai itp/. Czyli nie chodzi o sam akt uderzenia, a o sytuację.
Całość przypomina mi jakąś przypowieść o konfucjańskim mędrcu co mieszkał na odludziu. Pewnego razu przyszedł do niego jeden z jego uczniów, o cośtam zapytał. Na co ów mistrz wziął kija, natłukł ucznia i przepędził. Po paru dniach uczeń wrócił i rzucił "Mistrzu zrozumiałem".
No i teraz, mamy do czynienia z takimi kolesiami. W tym nonsensie oni coś widzą, my nie, bo brak nam wyjaśnień takiego zachowania w naszej kulturze i tradycji. My dzielimy wszystko na fragmenty, ustawiamy w łańcuchy przyczynowo skutkowe, dziedzictwo alfabetu.
Osobiście mi na treningu nie przeszkadza jak dostanę w papę, tyle że nigdy to nie są takie bezsensowne partyzanty na które nie da się nic zrobić, tylko moja zbyt wolna reakcja na to co się dzieje. No i ja nie atakuje bez gardy.
Wielki mi to mistrz który potrafi wydupczyć z zaskoczenia w mazak uke, który po prostu robi tradycyjny atak. Jak się chce bawić ostro, ok, zakładamy szczęki, rękawiczki bez palców, i niech mnie tłucze, ale niech spodziewa się tego samego.
Ogólnie to takie bicie ma na celu stworzenie niepewności i otoczki siły. Wytwarza pozorną moc systemu. Że niby technika jest mocna itp bo uke podchodzą jak na szpilkach do dziadka.
No podchodzą bo wypłacić mu w zamian nie wypada /zdegraduje albo ze szkoły wyrzuci/, a co jemu do głowy przyjdzie nie wiadomo.
Ot taka bajka o konfucjańskim mistrzu.
PS. U JW bylem ostatni raz jako uke ze 3 lata temu. Poprosił o shomen, dostał w głowę. Już mnie nie wziął od tamtej pory. Może dlatego że jest wielu lepszych i starszych ode mnie.
Napisano Ponad rok temu
Bardzo ciekawy temat...
Napisano Ponad rok temu
Druga bardzo ważna sprawa to intencja. Jeżeli nauczyciel wali w pysk w celach dydaktycznych i wiemy dlaczego dostaliśmy lub możemy sie domyślać to jest OK. Jeżeli odczujemy że to wynik agresji, wobec naszej osoby lub w ogóle świata - to jest nie do zaakceptowania.
W zeszłym roku robiliśmy atak na twarz co by się pozbyć skrupułów. Uke miał się dostosować wiedział że oberwie (z otwartej wejście proste) i miał zminimalizować straty własne :wink:
Trochę dziwnie to wyglądało bo ludkowie łagoni z natury maja opory przed atakowaniem twarzy.
Mój nauczyciel przyglądał się jak atakuje, podszedł i powiedział że nie daje szansy uke na poprawne zachowanie. Jeszcze kilka razy próbowałem, ale nie było zadowalającego efektu. Więc wziołem się w garść i przywaliłem. Huk był na całej sali i śmiechu coniemiara.
Napisano Ponad rok temu
NIE dam się nikomu posuwać!
Randall, wyczułes ten smaczek w pytaniu bezbłędnie BRAWO!
Ciekawe pytanie.
Dzięki - dlatego je zadałem. Mam nadzieję, że spektrum odpowiedzi będzie jeszcze bardziej dające do myśłenia
Ł. (myśliwy myśli) 8)
Napisano Ponad rok temu
przedstawie przykład - nauka tego, zeby nie bawić się ogniem i nie zostawiać włączonego żelazka.
model 1.
wykład w zatłoczonej klasie szkolnej - pani mówi setny raz te same książkowe teksty przeciwpożarowe, dzieci znudzone a i pani ma to w życi.
model 2 matka znajduje dziecko bawiące sie włączonym żelazkiem, vel z powodzeniem podpalajace dywan. i daje w łeb. opcja druga - czeka w dystansie aż dziecko sie poparzy - nie za bardzo, ale niech sie poparzy.
to co próbuje przekazać to fakt, że te metody mają sens tylko w przypadku istnienia takiego związku i przekazu indywidualnego.
nauczycielka wydzierająca sie czy strzelająca w łeb ucznia za 15 nieodrobione zadanie wzbudza w nas sprzeciw (no we mnie jako pedagogu nie za bardzo )
model klubu sprtowego, gdzie płacisz i wymagasz jest dla nas naturalny - troche jakbys zapłacił za indywidualnego trenega na siłowni a gość sie na ciebie wydziera i bije za niewykonane cwiczenie
istnieje inny model nauczyciel - uczeń. wyobraż sobie model szewc czeladnik - ktoś kto za miske zarcia uczy sie fachu i staje sie cześcia rodziny. szewc jest furiatem i nie ma cierpliwosci, ale zeby ten fach zdobyc czeladnik jest przy nim jak pies - zbiera za kazdy krzywo wbity gwóźdż i spóźnienie. w końcu po latach przejmuje warsztat.
teraz porównaj to co umie on z absolwentem wieczorowej szkoły szewskiej, gdzie wszyscy mu mówili, że jest świetny i jeśli zapłaci nie musi nawet chodzić do szkoły - to dwa modele edukacji.
to jest moja odpowiedz - oskarżenie o sekciarstwo i pranie mózgu jest bezpodstawne z 2 powodów:
1. ten modej jest naturalny dla nauki fachu, techniki, sztuki, czegokolwiek dla każdej kultury i każdy psycholog powie wam, że jest to jakaś forma transferu czy adaptacji więzi - rodzic - dziecko. tak po prostu jest i w taki schemat naturalnie wchodza ludzie ufający sobie, gdzie 1 osoba chce sie uczyc od drugiej.
2. istnieje potężna blokada przed odebraniem takiego przekazu. jesteśmy zaprogramowani na motywacje pozytywną - nie podkreślanie blędów. wiec ktrytyki nie znosimy za dobrze.
dla mnie ciekawe na podstawie moich dośaidczen jest także ta symbolika uderzenia w twarz. aikido wydaje nam sie tak absurdalnie przedumane, ze w tym idiotycznym pojęciu uderzenie w twarz sie nie miesci - jest za prymitywne.
twarz jest od tego żeby robić uduchowiione miny?
w kryteriach sztuki walki uderzenie w głowe i twarz jest jedna z podstaw rozwarzając skuteczność.
trochę jakby bokser zrezygnował z boksu bo tam bija w twarz.
przyopomina mi sie ten chyba z seksmisji - "w twarz?"
co ma zrobić nauczyciel , kiedy mu uczen odsłania łeb 15 raz. jak mawia sensei... "jeden gest jest wart wiecej niż 1000 słów"
Napisano Ponad rok temu
Oj tam, nie wiesz co Ci zycie przyniesie :wink:NIE dam się nikomu posuwać!
Napisano Ponad rok temu
Brunet wieczorową porą.przyopomina mi sie ten chyba z seksmisji - "w twarz?"
"Patrz pan, następny artysta, bez świateł jedzie."
"Czerwony kapelusz jest zawsze podejrzany."
No właśnie, czyli liczą się intencje i to jaka jest relacja uczeń-nauczyciel. Nie da się ukryć że czeladnik to ktoś kto od rana do świtu będzie u majstra. Uczy się nie tylko fachu. Zwłaszcza, że w dawnych czasach niczym niezwykłym było oddanie dzieciaka na termin do jakiegoś mistrza.
No ale my nie mamy jak wytworzyć analogicznej relacji, a tym bardziej, nie w sytuacji stażu, gdzie uke może być "z łapanki".
We własnym dojo, gdzie sensei zna uczniów przez wiele lat, zwłaszcza bliskich, gdy spotykamy się nie tylko na macie, ale przy różnych okazjach, to tak, ale mimo wszystko nie w takim stopniu. Czyli takie traktowanie to tylko dla "uchideshi", o ile można o czymś takim mówić w nowoczesności.
Jakby się zastanowić to nie raz na macie komuś przywaliłem, nigdy nie traktowałem tego jako agresję czy wyżywanie, ot normalny porządek rzeczy. Jak pokazać działanie atemi inaczej niż robiąc je
No ale jeśli ktoś wykorzystuje pozycje do wytworzenia otoczki strachu i sily, niebezpieczeństwa, w celu czysto propagandowym, to jest to za negatywne.
Choć z drugiej strony to bardziej zbliża psychicznie do sytuacji walki, gdzie stajesz przed przeciwnikiem i nie wiesz co zrobi, co ma w zanadrzu. W takiej sytuacji atak jest inny, reakcje na techniki są inne. Nie można się "wyluzować i pójść za ciosem" bo nie wiadomo czy tam nie poleci pięść z naprzeciwka. To rozwija uwagę, koncentrację, uczy reakcji i kontroli tego co się dookoła dzieje. Rzeczy nie do pogardzenia i raczej trudne do wyćwiczenia przy "lajtowym" nauczaniu.
Ergo, tylko na wysokim poziomie, tylko z dobrze znanymi ludźmi, którym takie traktowanie coś da. Permanentne bicie leszczy to tylko nieudolność dydaktyczna.
Napisano Ponad rok temu
Natomiast jeżeli nawyk taki, jakiś rzeczony mistrz kultywuje na każdym napotkanym na macie ludziku, to jest delikatnie mówiąc niekulturalny. Nie spotkałem się jeszcze z czymś takim, widziałem jak mistrz karci swojego uke, ale "swojego" w dosłownym tego słowa znaczeniu, czyli razem to lubią , ten sam nauczyciel kiedy tłumaczył coś np. mi był miły i nie stosował takich metod, tak więc "normalny" mistrz powinien wiedziec co może i z kim.
Oczywiście jesteśmy w klimatach aikido , bo jeżeli zaczniemy o boksie to raczej jest normalne że bez gardy dostajesz w nochala i nie ma znaczenia z kim ćwiczysz.
Napisano Ponad rok temu
Moim zdaniem istnieje jednak duże ryzyko, że wychowany takimi meodami czeladnik jako mistrz tez wyrośnie na furiata i uzna, ze lanie i darcie mordy to najlepsza pedagogika. Jak rodzic, który był katowany przez własnego ojca nie uznaje za nic dziwnego takiej fali przemocy w stosunku do swoich dzieci. A to chyba nie jest wporzo? :twisted:istnieje inny model nauczyciel - uczeń. wyobraż sobie model szewc czeladnik - ktoś kto za miske zarcia uczy sie fachu i staje sie cześcia rodziny. szewc jest furiatem i nie ma cierpliwosci, ale zeby ten fach zdobyc czeladnik jest przy nim jak pies - zbiera za kazdy krzywo wbity gwóźdż i spóźnienie. w końcu po latach przejmuje warsztat.
Co to znaczy przekladając na realia aikido, ze poparzy sie ale nie zabardzo? Złamie mu ręke w 2 zamiast w 4 miejscach? A jak cos sknoci- wiem mistrzowie nie robią błedów tylko wariacje - ale zakładający ze mu za bardzo wyjdzie, albo uczeń nie okaże się taki głupi jak mistrz mysllał tylko jeszcze głupszy??? Gdzie kwestia odpowiedzialności?model 2 matka znajduje dziecko bawiące sie włączonym żelazkiem, vel z powodzeniem podpalajace dywan. i daje w łeb. opcja druga - czeka w dystansie aż dziecko sie poparzy - nie za bardzo, ale niech sie poparzy.
Zwłaszcza gdy jest to gest ostatni na tym łez padole dla ucznia bo po mnim np trac oko, albo i życie Może melodramatyzuje, i tak wiem, ze SW to nie szachy itd. jednak zawsze zostaje to what if...co ma zrobić nauczyciel , kiedy mu uczen odsłania łeb 15 raz. jak mawia sensei... "jeden gest jest wart wiecej niż 1000 słów"
Dla mnie w aikido jednak jest to kwestia konwencji i umowy społecznej. Za atak skonwencjonalizowany i powierzenie własnego ciała bez mozliwości reakcji nalezy sie kontynuacja tej jednak umownej fabuły. Do białej goraczki doprowadzaja mnie mistrzunie, którzy bez cienia żenady wykorzystują swoja przewagę nad ukę niczym goscie z 5 kyu. Ty zaatakuj wolno w umówiony sposób a ja przyśpiesze i zrobie ci brzydki numer :roll: :twisted:
100% racji RandalPermanentne bicie leszczy to tylko nieudolność dydaktyczna.
Napisano Ponad rok temu
to chyba kluczowa sprawa, bo zdecydowanej większości uczniów (moim zdaniem) coś takiego po prostu się podoba. przez to czują się bardziej "true" "faszyzm" na macie podbudowuje nas poczuciem, że takie ćwiczenie to nie przelewki itd., a koszt tego wychodzi całkiem mały, bo też, wielka mi rzecz spoliczkować pozoranta. a ludzi to fascynuje i w jakiś przewrotny sposób podoba się.Myślę, że w naszej kulturze zachodniej, trudne jest do zaakceptowania nauczanie przez policzkowanie, ale myślę że jest to sprawa indywidualna pomiędzy uczniem i nauczycielem, za obopólną zgodą -to proszę bardzo, nie razi mnie to,.
nawet O'moderator (którego anegdotę wspomniano zresztą w pierwszym poście), pisał
- i trudno nie wyczuć w tym podtekstu jakiejś perwersyjnej satysfakcji. czy podziwu? sam nie wiempodczas innego pokazu Firendship [Friendship? ] Demo w Kalifornii, młody porucznik nie zdarzyl zareagowac, to mu Shioda sensei rodzajem iriminage wbil glowe w mate. Wstrzas mozgu. Nie mysl ze cokolwiek to sensei’a obeszlo.
dla mnie to jest, jednocześnie, trochę niesmaczne i trochę śmieszne
ps. w cytacie chyba coś się wbiło z innej bajki ;] ale nie usuwam, bo skoro już tak mi się skojarzyło...
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
istnieje inny model nauczyciel - uczeń. wyobraż sobie model szewc czeladnik - ktoś kto za miske zarcia uczy sie fachu i staje sie cześcia rodziny. szewc jest furiatem i nie ma cierpliwosci, ale zeby ten fach zdobyc czeladnik jest przy nim jak pies - zbiera za kazdy krzywo wbity gwóźdż i spóźnienie. w końcu po latach przejmuje warsztat.[/quote]
Moim zdaniem istnieje jednak duże ryzyko, że wychowany takimi meodami czeladnik jako mistrz tez wyrośnie na furiata i uzna, ze lanie i darcie mordy to najlepsza pedagogika. Jak rodzic, który był katowany przez własnego ojca nie uznaje za nic dziwnego takiej fali przemocy w stosunku do swoich dzieci. A to chyba nie jest wporzo? :twisted:
[/quote]
ależ to oczywiste i naturalne. tym samym prawem ktoś kto w aikido widzi tylko kase albo metode bzykania początkujących dziewic przekaże to dalej.
tajemnica jest dla mnie jak bardzo twój powyższy wywód wywołany został 5 sekundowym filmikiem gdzie ktos dostaje plaskacza. bycie furiatem, flegmatykiem, czy cholera wie kim jest częściowo też rzeczą indywidualną i jeśli bylibyśmy kopiami rodziców w 100 procentach wszyscy instruktorzy z Warszawy powinni być przystojni tak samo jak Redacja conajmniej. a taki Kaczor czy Pająk maja chyba nieco inne metody pedagogiczne i uroczy są inaczej.
dla mnie ważne jest pytanie w druga stronę - czemu nie pozwoliłbyś nauczycielowi na coś takiego. co by się działo w twojej głowie gdyby taki pan japończyk, powiedzmy na najblizszym stażu wział cie na uke - po czym strzelił w łeb - powiedział, że to co robisz nie ma nic wspólnego z aikido i żebyś poszedł won. to jest ciekawe pytanie - szczerze mówiąc pytanie klucz. bo wydaje mi sie że nas historia w Polsce skrzywdziła brakiem autorytetu, który wiarygodnie i na potswie własnych doświadczen może opieprzyć.
krytyka - przypomnijcie sobie dziesiątki i setki staży w polsce - pamietacie jakiegoś nauczyciela, który w indywidualny i szczery sposób by sie w koncu wkurzył i ciepnąć bokkenem widzac to badziewie? (nikogo nie chce urazić)
nie, zawsze uśmiechnieci przechodzą dalej i mistyczne jest pytanie czy przechodzą licząc sekundy do konca i wogóle nie patrzą czuy są juz na tym poziomie pojmowania świata ,ze nawet nasze trolenie sprawia im estetyczną i cholera wie jaką przyjemność....
[quote name="budo_Łabędź"][quote name="budo_pmasz"]
model 2 matka znajduje dziecko bawiące sie włączonym żelazkiem, vel z powodzeniem podpalajace dywan. i daje w łeb. opcja druga - czeka w dystansie aż dziecko sie poparzy - nie za bardzo, ale niech sie poparzy. [/quote]
Co to znaczy przekladając na realia aikido, ze poparzy sie ale nie zabardzo? Złamie mu ręke w 2 zamiast w 4 miejscach? A jak cos sknoci- wiem mistrzowie nie robią błedów tylko wariacje - ale zakładający ze mu za bardzo wyjdzie, albo uczeń nie okaże się taki głupi jak mistrz mysllał tylko jeszcze głupszy??? Gdzie kwestia odpowiedzialności?[/quote]
a ty znowu o tym biciu. prawa ręka chiba Sensei - Murashige Shihan miał zwyczaj przychodzić do nas i widząc jak sie tłuczemy śmiał sie i pytał - "nie umiecie mocniej, szybciej" po 30 minutach jak padaliśmy na pyski podchodził i mówił - "no fajnie - a teraz moze pokaze wam technike - po naprawde to powinno wygladać tak. prawdą jest że na nauke trzeba być gotowym - trzeba przez lata robic blędy bo nawet jeśli ktoś ci mówi czego nie wolno albo co zrobić to ty tego jeszcze nie słyszysz. dobry nauczyciel patrzy jak uczeń popełniając błędy idzie droga samo, jest po to obok ,zeby wyciągnac z rowu albo pokazac kierunek.
aikido to sztuka walki a w sztukach walki dostaje se w łeb, po paluchach i cholera wie dzie jeszcze. jesli jako nauczyciel nianczysz ucznia jestes jak rodzic wychowujacy niepełnosprawnego 30letniego synka w domu.
[quote name="budo_pmasz"]
co ma zrobić nauczyciel , kiedy mu uczen odsłania łeb 15 raz. jak mawia sensei... "jeden gest jest wart wiecej niż 1000 słów"[/quote]
Zwłaszcza gdy jest to gest ostatni na tym łez padole dla ucznia bo po mnim np trac oko, albo i życie Może melodramatyzuje, i tak wiem, ze SW to nie szachy itd. jednak zawsze zostaje to what if...
[/quote]
bokkeny z gąbki, jo z waty cukrowej i wyeliminujmy przewroty, poza tym kapcie dla wszystkich bo w nogi zimno
Napisano Ponad rok temu
z drugiej strony, bez przesuwania wlasnych granic, trudno mowic o dojsciu do poziomu perfekcji technicznej. nie kazdy jednak ma to na celu, zwrocmy uwage.
kiedy szczepan bedzie inwalida z 5. danem, ja bede sie nadal turlal po tatami i wcinal serniczek.
jesli ktos jedzie do san diego, placi za to kase, zeby sensei mopowal nim mate na kazdym treningu, to to jest jego droga i nic mi do tego.
nauczyciel powinien zaluzyc na szacunek uczniow. jesli lanie ich po mordzie mu tego szacunku przysparza, to czemu nie.
Napisano Ponad rok temu
nie widzialem w/w scenek, ale powiem tylko to, co sie u nas moze wydazyc. NIGDY Sensei nie uderzy nikogo , zeby go skarcic za np. zly atak. Zatrzyma akceje i powie - co to za atak. Nigdy nie ponizylby nikogo udezajac w twarz. Owszem siniaki sie zdarzaja, ale nigdy ze strony Sensei, bo on kontroluje swoje ruchy na maksa. My sam sobie je nabijamy, ale nigdy nie jest to plaskacz w twarz. Zdarza sie kontakt z cialem atakujacego, bo to naturalne, ale nie nie ma to ponizac. Atak ma byc atakiem i to wszyscy wiedza. Tori ma kontrolowac swoje ruchy, a jesli sie obdrzamy (nie Sensei) siniakami, to wynika to z naszej jeszcze niedoskonalosci i determinacji. Japonska dydaktyka (lanie po twarzy czy glowie), bo chyba tak to wyglada nie miesci nam sie w glowie, ale jak juz zaznaczono, robi sie to ze SWOIMI uczniami, a nie ludzmi obcymi. Uwazam sie zdecydowanie za ucznia naszego Sensei i nigdy mnie cos takiego nie spotkalo. Jako tez karateka zawsze oczekuje solidnego takatu, a uke musi byc uwazny i sobie radzic. Zawsze dostosowuje swoja reakcje do poziomu uke, ktrego ma w danym momencie na srodku.
Z drugiej strony potrafie chyba zrozumiec frustracje mistrzow probujacych cos w naszym kraju przekazac i widzacych niestety poziom odbiegajacy od tego, czego sie spodziewali - bez wzgledu na stopnie swoich uke.
Pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
A jakim sensie są uroczy inaczej :wink:(...) a taki Kaczor czy Pająk (...) uroczy są inaczej.
Napisano Ponad rok temu
Nie raz dostalem opodczas prezentacji techniki plaskacza i zyje. Dostane strzal od wspolcwiczacego - i co z tego?
Nie przesadzajmy - jak mawial moj kolega - Aikido to nie zajecie dla malych dziewczynek 8)
sam bylem swiadkiem jak Sensei Isoyama stuknal uke w czache (tzw. kokos ) bo ten zle atakowal - i nie byl to jego uchideshi :twisted:
Napisano Ponad rok temu
mam wrażenie, że jakby nie o tym mowau nas w dojo zdarza sie, ze uke dostanie atemi w postaci plaskacza i nikomu sie krzywda nie dzieje. Normalna czesc treningu - zagapisz sie to w pape. Oczywiscie na takie niespodzianki raczej nie sa narazeni poczatkujacy.
Nie raz dostalem opodczas prezentacji techniki plaskacza i zyje. Dostane strzal od wspolcwiczacego - i co z tego?
Napisano Ponad rok temu
Dobry nauczyciel dostosowuje metody do poziomu ucznia. Nigdy nie bylem fanem metod chiba sensei, o czym wielokrotnie pisalem. ludzie cwiczacy aikido chca cieszyc sie zdrowiem dlugie lata, a nie cwiczyc na granicy kontuzji, bo sensei ma takie widzimisie.
z drugiej strony, bez przesuwania wlasnych granic, trudno mowic o dojsciu do poziomu perfekcji technicznej. nie kazdy jednak ma to na celu, zwrocmy uwage.
kiedy szczepan bedzie inwalida z 5. danem, ja bede sie nadal turlal po tatami i wcinal serniczek.
jesli ktos jedzie do san diego, placi za to kase, zeby sensei mopowal nim mate na kazdym treningu, to to jest jego droga i nic mi do tego.
nauczyciel powinien zaluzyc na szacunek uczniow. jesli lanie ich po mordzie mu tego szacunku przysparza, to czemu nie.
hmmm, kazdy takie akido cwiczy (dostaje?) na jakie zaluguje (jakiego oczekuje?). ale mowiac o chiba sensei to bym jednak proponowal powstrzymac sie od pochopnych wypowiedzi. nie jest to moj mistrz, w pewnym sensie - zupelenie nie moja bajka. ale na szcacunek swoich (i nie tylko swoich) uczniow zasluguje. i to nie dlatego ze leje w pysk. jak kogos leje i kiedy leje to zawyczaj rzeczony delikwent wie dlaczego. ale stoi za nim solidny wieloletni trening przez dlugie lata w hombu za czasow s.p. dziadka.
po drugie primo. byc moze szczepan i inni (mnie w to wliczajac, bo niestety zdrowie juz nie to, a i latka leca) beda inwalidami, ale przynajmniej beda mniej wiecej rozumiec ze prawdziwe aikido to nie "turlanie sie" po macie i zajadanie sie sernikiem ;-) . proponuje od czasu do czasu udac sie na staz z jakims prawdziwym mistrzem akikido (vide czesto wspominani tutaj, a wciaz peregrynujacy po swiecie tamura, yamada, sugano, czy rzeczony chiba sensei) i zobaczyc o co w tym wszystkim chodzi...
po trzecie primo. jak ktos juz jest zdecydowany i jedzie do san diego to raczej liczy sie z tym ze bedzie mopowany po macie. taka juz uroda porzadnego cwiczenia w porzadnym dojo. dziadek swoich uczniow co najmniej tak samo mopowal, a zyja, ucza i upowszechniaja aikido.
no i na koniec prywatna uwaga. a co, pochwale sie. niedawno sam dostalem od chiba sensei w nos przy technice. i doskonale wiem czemu. i nie mam pretensji, wrecz przeciwnie, odczuwam swego rodzaju wdziecznosc, albowiem momentalnie zrozumialem pewne aspekty ich treningu ktore jego uczniowie starali sie opowiedziec lub pokazac przez kilkanascie miesiecy (bezskutecznie, niestety).
Napisano Ponad rok temu
mam wrażenie, że jakby nie o tym mowa
Przy okazji oglądania filmików z sensei Chiba i Isoyama wypłynal temat, hymm..., nazwijmy to specyficznych metod dydaktycznych obu mistrzów (plaskacze na twarzy). Stąd pytanie, co waszym zdaniem jest dopuszczalne, a nawet pożądane w metodyce nauczania SW?
jesli wymieniamy sie opiniami na temat tego co wolno Sensei'owi podczas prowadzenia treningu (np. czy moze pozwolic sobie na soczystego liscia) to moj post odnosi sie do tematu - w skrocie: strzal w pape to normalna czesc treningu Aikido.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Seminaria
- Ponad rok temu
-
Zaproszenie do Wałbrzycha
- Ponad rok temu
-
Aikido w olkuszu
- Ponad rok temu
-
Czy dyskusja na forum zmieniła twoje poglądy na aikido?
- Ponad rok temu
-
Zrywanie uchwytu
- Ponad rok temu
-
długa forma
- Ponad rok temu
-
Czy O'sensei to ćwiczył?
- Ponad rok temu
-
aikido rano i wieczorem...w Poznaniu
- Ponad rok temu
-
Przedpołudniowe treningi w Krakowie. Czy są gdzieś takowe?
- Ponad rok temu
-
Daniel Brunner Sensei Shihanem!!!
- Ponad rok temu