5 odpowiedzi w tym temacie

[budo_laser]

Fajna opowieść

A tez ciekawe jestem co z Szpakowskim. Był świetnym technikiem. Zdał chyab na 3 dana u Kuboty po czym ślad po nim zaginął

[budo_romanowicz]

Fajna opowieść

A tez ciekawe jestem co z Szpakowskim. Był świetnym technikiem. Zdał chyab na 3 dana u Kuboty po czym ślad po nim zaginął

Znaczy w Gosoku-ryu tez juz nie działa...?
3 DANa miał jeszcze chyba z PZKT. W każdym razie w czasach gdy ja pojawiałem sie na jego sekcji (poczatek lat 90 ubiegłego wieku, alez to brzmi) biegał z 3 DANem. A u Kuboty to może jakaś weryfikacja była.

[budo_laser]

Nie, może 4 był u Kuboty, nie pamiętam. Po 97 roku go u nas nie widziałem. Ostatni raz na pucharze Kuboty w pałacu kultury.

[budo_dan]

U Kwiecińskiego w Polskiej Federacji Karate Tradycyjnego A.Szpakowski miał 2 Dan, następnie dyscyplinarnie usunięty poszedł do Kuboty. Natomiast na 3 Dan zdał chyba u Kanazawy a nie u Kuboty. Jako, że Piotrkowicz nie bardzo ufał koledze Szpakowskiemu. Pojawił się w 2000 roku w Polskiej Federacji Karate Tradycyjnego "Fudokan" prowadzonej przez Z. Rutę. Tam działając "u podstaw" doprowadził do totalnej awantury napuszczając kilku instruktorów na siebie... Awantura zakończyła się Walnym Zgromadzeniem na którym zlikwidowano federację Fudokan zaś Szpakowski jako mąż opatrznościowy zajął się Jorgą obiecując mu kontynuowanie pracy organizacyjnej na polu karate i współpracę w biznesie, którym wtedy Mistrz Jorga był zainteresowany. Po 2 latach nieudanych działań zrezgnował, ponieważ ludzie przestali przyjeżdżać na organizowane przez niego bez wcześniejszych zapowiedzi imprezy. W międzyczasie zdał u Jorgi na 4 Dan. Po wycofaniu się Szpakowskiego m.in. z powodu konieczności "zniknięcia" na jakiś czas /dlaczego musiał zniknąć nie będę pisał.../ jego miejsce przy Jordze zajął D. Bajkowski do którego dołączył później M.Grubski odchodząc z PZKT Kwiecińskiego. To byłoby tyle !

[budo_romanowicz]

Wiesz DAN jak on to wszystko wtedy w Radomiu miał zorganizowane... Dogadał się z właścicielem firmy transportowej obsługującej częśc linii komunikacji miejskiej. Otrzymał wsparcie finansowe i dwa autobusy dowożące i odwożące ludzi, których trasy były wytoczone w taki sposób, żeby chętni do treningów mieli jak najbliżej do domów. Miał wtedy ponad 100 osób w sekcji. Zajęcia były 6 razy w tygodniu z czego 3x to był trening 2-godzinne. Szkoda, że "busines" wziął górę nad zdrowym podejściem do karate. Zresztą jak widać później nic się nie zmieniło...

[budo_karate_koks]

No i macie wyjaśnione