Yip Man Yong Chun
Napisano Ponad rok temu
Z tego co pamietam (a moge sie mylic) to WC rzucil to LT...
Tak czy siak na zdrowie mu to nie wyszlo...
A tak kto jeszcze z masterow zostal "zweryfikowany" oprocz WC i Blecha??
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
No to pojechałeś po całości.
Z twojego posta wynika, że 99% WC to jakiś kef, a jedynym prawdziwym VT jest przekaz WSL.
Ok może przegiołem, że 99% ale 90% to na pewno. I nie chodzi mi tylko o świat WC.
We wsytskich stukach walki tak niestety jest. Uważam, że 90% tak zwanych "sztuk walki"
to nie prawdziwa sztuka walki dająca realne umiejętności do walki na ulicy.
Całe to 90% nie ma nic wspólnego z walką ani tym bardziej ze "sztuką walki".
6 lat nauki, bezpośrednio od YM. Myślę, że to całkiem sporo na poznanie systemu, jeśli się dużo ćwiczy (czyli codziennie).
Chyba sobie żartujesz. Sześć lat to ma być okres w którym pozna się dogłębnie cały system pozwalający zakładać własną szkołę o ogłaszać się Sifu lub DM.
... po prostu obrażasz prawie wszystkich, którzy ćwiczą inna odmianę WC niż twoja. Różnorodność to piękna cecha i występuje wszędzie. Nie ma jednej cudownej drogi do celu. I tyle wzniosłych myśli.
Kogo niby uraziłem ?? Powiedziałem tylko, że 99% szkół ze sztuką walki ma niewiele wspólnego i tak niestety jest. Nie zasłaniaj faktów jakąś różnorodnością. Różnorodność to jedno a fakt to inna sprawa. Nie mam nic przeciwko różnorodności ale niech to będzie z głową robione.
Co do listu to co to wyzwanie ? Wyzwanie to jest gdy przychodzisz do kogoś do szkoły, przedstawisz się i wyzywasz na pojedynek. List co to ma być. I niby co miał zrobić WSL czy inny mistrz ? Wsiadać w samolot i lecieć do Australii czy USA dać komuś po twarzy ? Bądźmy rozsądni. Chcesz kogoś wyzwać to przychodzisz i to robisz a nie piszesz listy.
WSL przyszedł do szkoły Yip Mana i go wyzwał na pojedynek. Tak się robi.
Napisano Ponad rok temu
WSL przyszedł do szkoły Yip Mana i go wyzwał na pojedynek. Tak się robi.
Ciekawe, kto ostatnio w Twojej szkole przyszedł i rzucił wyzwanie nauczycielowi
Panowie, miałem nadzieję poczytać parę sensownych zdań o historii, a czytam tę samą propagandę co zwykle. VT, jak czytam podobne stwierdzenia:
Żaden z owych mistrzów na pewno nie pozwoliłby sobie, żeby jakiś "Yip Man" ogłaszał się mistrzem czy GM bez weryfikacji jego umiejętności.
to mam dziwne wrażenie, że nie wiesz o czym piszesz.
Dziś też mamy od cholery "mistrzów" różnych i jakoś nikt ich nie sprawdza, bo i... po co.
Wielokrotnie pisano na tym forum, że w czasach, kiedy jeszcze kungfu "kwitło" to w Pekinie mieszkało mnóstwo niepokonnanych grandmasterów, a jak się porówna daty ich działalności, to okazuje się, że mieszkali tam w tym samym czasie
Cholera, znowu wychodzi na to, że yongchunquan jest wyjątkiem pośród wyjątków w chińskich sztukach walki
Napisano Ponad rok temu
Na podstawie czego ferujesz takie opinie??? 99%, 90% to jakieś dane naukowe, czy tez tak ci sie powiedziało? A może ktoś ze szkoły, którą ty umieszczasz w owych xx%, właśnie tam widzi miejsce twojej szkoły? Popatrz na to od tej strony zanim tak pochopnie rzucisz jednoznacznie, negatywnie klasyfikującą opinię.Ok może przegiołem, że 99% ale 90% to na pewno. I nie chodzi mi tylko o świat WC.
We wsytskich stukach walki tak niestety jest. Uważam, że 90% tak zwanych "sztuk walki"
to nie prawdziwa sztuka walki dająca realne umiejętności do walki na ulicy.
Całe to 90% nie ma nic wspólnego z walką ani tym bardziej ze "sztuką walki".
Dogłębne poznanie sytemu to XX lat a czasmi XXX (zależy od systemu). Natomiast nauka to kwestia bardzo indywidualna. Niejeden po 6 latach może więcej umieć/wynieść niż kto inny po 20. To nie jest wyznacznik umiejętności.Chyba sobie żartujesz. Sześć lat to ma być okres w którym pozna się dogłębnie cały system pozwalający zakładać własną szkołę o ogłaszać się Sifu lub DM.
Te 99%, które ze sztuką walki ma niewiele wspólnego. Czytaj ze zrozumieniem własne posty. W tym mnie, bo akurat uczę się z lini WC i jakkolwiek pan William Cheung jest dla mnie astrakcją (w przeciwieństwie do WSL, który jak widzę jest dla ciebie wiecznie żywy), bo moim Sifu jest człowiek u którego uczę się, którego szanuję i od którego czerpię wiedzę praktyczną, to jednak uderzając w podstawy mimo wszystko uderzasz również w mój Wing Chun.Kogo niby uraziłem ?? Powiedziałem tylko, że 99% szkół ze sztuką walki ma niewiele wspólnego i tak niestety jest. Nie zasłaniaj faktów jakąś różnorodnością. Różnorodność to jedno a fakt to inna sprawa. Nie mam nic przeciwko różnorodności ale niech to będzie z głową robione.
I nie twórz "faktów" - też moge napisać, że np. na słońcu są sady owocowe, co nie znaczy, że to fakt, bo ja tak w swym majestacie napisałem :wink:
Bez urazy, ale to brzmi okropnie archaicznie, lub nawet dziecinnie. Kto dziś kogoś "wyzywa" w opisany przez ciebie sposób. To bardziej rodzaj propagandy medialnej niż rzeczywistość. A co do "wyzwania" to Botzepe je "podjął" i nie w Australii tylko w Niemczech.Co do listu to co to wyzwanie ? Wyzwanie to jest gdy przychodzisz do kogoś do szkoły, przedstawisz się i wyzywasz na pojedynek. List co to ma być. I niby co miał zrobić WSL czy inny mistrz ? Wsiadać w samolot i lecieć do Australii czy USA dać komuś po twarzy ? Bądźmy rozsądni. Chcesz kogoś wyzwać to przychodzisz i to robisz a nie piszesz listy. WSL przyszedł do szkoły Yip Mana i go wyzwał na pojedynek. Tak się robi.
Napisano Ponad rok temu
jednak uderzając w podstawy mimo wszystko uderzasz również w mój Wing Chun.
Belor, to bym akurat docenił - przynajmniej jest szczery w swoich opiniach
Zresztą z tego, co widać w kolejnych wątkach to takie podejście, to absolutny standard w świadku yongchun
Napisano Ponad rok temu
Ale powiem ci, że u nas (tzn. w szkole) się na to praktycznie nie zwraca uwagi, nikt nie myśli o tym co trenuje, że jest najlepsze itp. Myślę, że większości to bez różnicy z jakiej lini przekazu pochodzi, ważne, żeby sie w tym umieć odnaleźć itp. W gruncie rzeczy to takie teoretyczne dyrdymałki, bez większego znaczenia. Najbardziej takie kwestie rozgrzewają młode umysły na forach :-)
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
w moim srodowisku np. mowi sie, ze nie byl to Leung Bik a raczej Chu Chung Man a wiemy ze z nim konsultowal sie Yip Man i to dosc czesto.
Napisano Ponad rok temu
Ciekawe, kto ostatnio w Twojej szkole przyszedł i rzucił wyzwanie nauczycielowi
Nikt, bo czasy są inne a z drugiej strony umiejętności mojego nauczyciela są chyba przez nikogo nie podważane. Można go nie lubić, spierać się z nim co do jego badań o chińskich sztukach walki ale na pewno nikt nie zarzuci mu baku wiedzy i umiejętności VT.
Dziś też mamy od cholery "mistrzów" różnych
No właśnie mamy Tylko co oni sobą reprezentują Na pewno nie mistrzostwo w poznaniu sztuki walki.
Cholera, znowu wychodzi na to, że yongchunquan jest wyjątkiem pośród wyjątków w chińskich sztukach walki
Wyraźnie napisałem, ze nie chodzi tylko o WC ale o wszystkie style walki, nie ważne czy chińskie, japońskie, wietnamskie, koreańskie czy jeszcze inne.
Dogłębne poznanie sytemu to XX lat a czasmi XXX (zależy od systemu). Natomiast nauka to kwestia bardzo indywidualna. Niejeden po 6 latach może więcej umieć/wynieść niż kto inny po 20. To nie jest wyznacznik umiejętności.
Tak ale nikt uczniowi po 6 latach nauki nie da tytułu Sifu i pozwolenia do otwierania własnej szkoły.
moge napisać, że np. na słońcu są sady owocowe
I tak niestety mniej więcej piszesz. Bez urazy. W żadnym miejscu nie podważyłeś niczego o czym napisałem jakimkolwiek argumentem tylko pianę toczysz. Nie moim celem tu wywoływaniu sporów czy kłótni ale fakty są faktami a dla Ciebie one chyba nie mają żadnego znaczenie jak np. tu:
u nas ... nikt nie myśli o tym co trenuje, że jest najlepsze itp. Myślę, że większości to bez różnicy z jakiej lini przekazu pochodzi, ważne, żeby sie w tym umieć odnaleźć itp. W gruncie rzeczy to takie teoretyczne dyrdymałki, bez większego znaczenia.
No jak masz takie podejście do swojej sztuki walki to się nie dziwię że fakty nie mają dla Ciebie żadnego znaczenia. Że wolisz żyć w kraju gdzie czarnych pasów i i 7 danów w karate jest więcej niż w Japonii. Nie ważne co kto umie, gdzie się uczył tylko jakim mistrzem się ogłosił.
Na tym kończę moją kwestię dotyczącą sztuk walki czy w szczególności światka WC.
Poza DMR nikt tu z wygłaszających opinie nie przekonał mnie, że ma pojęcie o historii sztuk walki, o tradycjach w szkołach czy innych kwestiach z tym związanych.
Napisano Ponad rok temu
(...)Poza DMR nikt tu z wygłaszających opinie nie przekonał mnie, że ma pojęcie o historii sztuk walki, o tradycjach w szkołach czy innych kwestiach z tym związanych.
W zasadzie nie miałem się już więcej do ciebie odzywać, ale myślę, że to co napisałeś na sam koniec najlepiej mówi samo za siebie. Co Twoich "faktów" i "argumentów", to każdy może przeczytać to co piszesz i ja piszę i ocenić samodzielnie. Do reszty szkoda się ustosunkowywać i tak nie zrozumiesz.
Napisano Ponad rok temu
Tak ale nikt uczniowi po 6 latach nauki nie da tytułu Sifu i pozwolenia do otwierania własnej szkoły.
Poprostu każdy ma prawo odtworzyć włsną szkołę sztuk walki i nazwać się mistrzem, sifu, sensejem, guro, itd. (co i na naszym polskim podwórku nie jest czymś odosobnionym). Zawsze tak było, z tym że kiedyś było to bardzo szybko weryfikowane przez innych
Teraz nie ma jak prowadzić takiej weryfikacji. Dlatego też wystarczy "otworzyć" szkolę nazwać ją dowolnie, dopisać jakąś tajemną historie, albo "utajnić" ją całkowicie i być masterem. Takich perełek w Polsce jest kilka.
Co do wartości tego co ktoś tam naucza... no cóż... czasami jest tak że dany "mistrz" X jest doskonały w walce i tego nikt nie podważa, natomiast jego "historia" bywa naciągana... dlatego później nikt nie rozważa sprawy jego umiejętności tylko "prawdy" o przekazie
Nie broniąć WSL ani WC to wydaje mi się oczywiste iż jeżeli ktoś ćwiczył 20 lat pod okiem mistrza a drugi 6 to stawiam bardziej na tego pierwszego że ma pojęcie o tym stylu. Zresztą wydaje mi się że WC od czsu swojej emigracji już nie miał nauczyciela, więc jego wersja wing chun jest tylko jego własnym "tworem" na podstawie tego czego nauczył się u YM w ciągu 6 lat. Co wcale nie znaczy że jest to złe czy też nieskuteczne... jest poprostu moim zdaniem bardzo INNE od pierwowzoru
Napisano Ponad rok temu
Można go nie lubić, spierać się z nim co do jego badań o chińskich sztukach walki ale na pewno nikt nie zarzuci mu baku wiedzy i umiejętności VT.
pokukaj w archiwum, bo zdaje sie ekipa z konkurencji ostro po nim jechala cos ala ze nie podniesie nogi metr nad ziemie, bo takim ma brzuch ja bron boze nie mowiec nic zlego, ale trzeba przyznac jest to postac niemedialna. jesli isc tokiem rozumowania pewnego nadpobudliwego forumowicza to rowniez w walce chyba tych wielkich umiejetnosci nie udowodnil, a Ty z kolei przekresliles za jednym zamachem dorobek obu galezi WC i WT. natomiast to ze WSL przekazal mu system mnie przekonuje i nie smiem kwestionowac umiejetnosci sygnalizuje ze to co prezentujesz okresla sie mianem ignorancji. dot. to co drugiej Twojej wypowiedzi
Tak ale nikt uczniowi po 6 latach nauki nie da tytułu Sifu i pozwolenia do otwierania własnej szkoły.
tak? a ja znam takiego w WT co 4 czy 5 lat cwiczyl i ma szkole, a potem zrobil w rok 2 stopnie mistrzowskie wiec umownie mozna mowic Sifu czyli da sie
Na tym kończę moją kwestię dotyczącą sztuk walki czy w szczególności światka WC.
Poza DMR nikt tu z wygłaszających opinie nie przekonał mnie, że ma pojęcie o historii sztuk walki, o tradycjach w szkołach czy innych kwestiach z tym związanych.
oczywiscie nie ma co jak dyskusja we wlasnym gronie bez wrednych zaslepionych nie majacych pojecia o niczym adeptow innych czunow to fakt nie ma sensu z nami gadac.
Napisano Ponad rok temu
Nikt, bo czasy są inne a z drugiej strony umiejętności mojego nauczyciela są chyba przez nikogo nie podważane. Można go nie lubić, spierać się z nim co do jego badań o chińskich sztukach walki ale na pewno nikt nie zarzuci mu baku wiedzy i umiejętności VT.
A może po prostu każdemu innemu nauczycielowi wisi to jak kilo kitu ile umie ten co uczy ulicę dalej? Na to nie wpadłeś?
I na to, że tak samo wisiało tym mistrzom w HK? W końcu każdy chciał te parę groszy zarobić i żyć z czegoś. Ludzkie.
No właśnie mamy Tylko co oni sobą reprezentują Na pewno nie mistrzostwo w poznaniu sztuki walki.
O. I jak tak na przykład podejść do J.Sz. to po co mu cokolwiek udowadniać, nie?
Napisałeś, że to, o czym mówisz stosuje się do każdej sztuki walki, a nie chcesz uznać, że także do Ciebie i Twojej szkoły.
Ja na ten przykład opinie o Twoim nauczycielu słyszałem różne. I uczciwie mówiąc żadna nie wystawiała mu szczególnie dobrej opinii, ani w zakresie umiejętności, ani w sensie, jakby to ująć ogólnoludzkim. I co, mam się tym zmartwić? Wisi mi. Może umie, może nie. Plotkom nie daję wiary, bo osobiście nie widziałem. Capisci?
Oceniać osobiście mogę tylko to, co pisze o historii kungfu. A na tym polu żeby daleko nie szukać odniósł na tym forum porażkę sromotną
K.
Napisano Ponad rok temu
A może po prostu każdemu innemu nauczycielowi wisi to jak kilo kitu ile umie ten co uczy ulicę dalej? Na to nie wpadłeś?
I na to, że tak samo wisiało tym mistrzom w HK? W końcu każdy chciał te parę groszy zarobić i żyć z czegoś. Ludzkie.
dokladnie tak. poza tym nie kazdy styl KF za priorytet stawia sobie skutecznosc.
jest jeszcze aspekt np zdrowotny, filozoficzny. jak juz jestesmy przy VT to ponoc ostatnie beimo WSL skonczylo sie zle dla oponenta - stracil oko. sam WSL wtedy pekl i postanowil zerwac z tymi brutalnymi "ustawkami". stara maksyma mowi ze mistrz tak jak zabijac powinien tez umiec leczyc (bardziej metaforycznie ujmujac pomagac,zmieniac ludzi na lepsze). inne podejscie to np ze lepszy mistrz ktory sam wytrenuje szybko ucznia na mistrza (w sensie umiejetnosci) niz ten ktory nim jest, ale wiedzy przekazac nie potrafi i otoczony jest kiepskimi adeptami.
inna sprawa ze co innego HK circa '50 i tamte realia, a co innego czasy wspolczesne ujmujac globalnie. Bruce Lee ponoc przezyl w USA szok poniewaz przecietny Amerykanin byl 2x ciezszy, dobrze odzywiony, wypakowany gdzie np chi-sau srednio sie sprawdzalo w walce z 2-metrowym murzynem. wyobrazcie sobie dzis walke Mistrza Yipa z ktoryms championow UFC i bynajmniej nie na zasadach sportowych
Napisano Ponad rok temu
... cos ala ze nie podniesie nogi metr nad ziemie...
Akurat w VT wyżej nogi się nie podnosi Jak ktoś zna VT to o tym wie
tak? a ja znam takiego w WT co 4 czy 5 lat cwiczyl i ma szkole, a potem zrobil w rok 2 stopnie mistrzowskie wiec umownie mozna mowic Sifu czyli da sie
No właśnie o tego typu kwiatkach piszę, bez względu jaki styl prezentują
I na to, że tak samo wisiało tym mistrzom w HK? W końcu każdy chciał te parę groszy zarobić i żyć z czegoś.
No właśnie w HK było tak, że mistrzowie żyli z tych szkół. Ludzie idąc do tej czy innej szkoły nie kierowali się (jak teraz) tym, która szkoła ma ładniejszy plakat czy więcej worków na sali tylko opinią jaką ma szkoła. Opinię o szkole kształtował jej Sifu i jego uczniowie udowadniając w walce jej wyższość nad innymi szkołami.
Pozdrawiam
p.s. Jeżeli ktoś poczuł się obrażony to z góry przepraszam.
Napisano Ponad rok temu
dokladnie tak. poza tym nie kazdy styl KF za priorytet stawia sobie skutecznosc.
Śmiem wątpić
Jak juz jestesmy przy VT to ponoc ostatnie beimo WSL skonczylo sie zle dla oponenta - stracil oko.
...to ponoc ostatnie beimo WSL skonczylo sie zle dla oponenta - stracil oko.
Tak czasami bywa wa walce.
Stara maksyma mowi ze mistrz tak jak zabijac powinien tez umiec leczyc
Trafiłeś w dziesiątkę WSL "prywatnie" był lekarzem medycyny chińskiej
Bruce Lee ponoc przezyl w USA szok poniewaz przecietny Amerykanin byl 2x ciezszy, dobrze odzywiony, wypakowany gdzie np chi-sau srednio sie sprawdzalo w walce z 2-metrowym murzynem.
No co Ty HK to miasto portowe o dawna. To nie centrum Chin gdzie pierszysch białych widzieli po II wojnie światowej. W HK białasów było pełno. Żeglarzy, dokerów i innych rzezimieszków. Nie byli to bynajmniej grzeczni i mali chłopcy więc Bruce miał z nimi do czynienia pewnie nie raz
Napisano Ponad rok temu
Śmiem wątpić
a ja nie. slyszalem takie zdanie "chcesz byc skuteczny to kup sobie pistolet"
watek dot czunow, ale sub-forum dot. KF wiele wiele styli przeciez. czytaja nas zapewne tez adepci styli wywodzacych sie np. z Shaolin. czy uwazasz ze np. kwieciste formy i ruchy zupelnie nieekonomiczne, czesto widowiskowe sa po to aby to bylo superskuteczne? Nie. To jest dlatego, ze tak cwiczono setki lat temu (przynajmniej teor. i w przyblizeniu). Wielu osobom sie to podoba, ze to tradycja, ze piekno. Troche jak fetysz dziala i sam widzialem na treningach (a takie KF tez cwiczylem) ze ludzie woleli robic formy niz walczyc. Walka byla brutalna i nie kazdy mial do tego talent. Natomiast kazdy mogl nauczyc sie na pamiec formy i ja pokazac czujac sie jak dawny mistrz Uscislajac sam naleze do grupy fajterow tzn preferuje walke i skutecznosc i to jest dla mnie tzw. prawda jaka nie chce chowac za baletowymi formami, ale znow ocierasz sie o ignorancje uwazajac ze cale KF jest zbudowane wokol zasad VT - jedynych prawdziwych i jedynych slusznych
Trafiłeś w dziesiątkę WSL "prywatnie" był lekarzem medycyny chińskiej
ale zdaje sie niecertyfikowanym tylko takim bardziej samozwanczym poza tym chodzilo tutaj o co innego, o cos glebszego. czy Mistrz ktory na codzien wylupuje oczy w ciemnych uliczkach moze byc mentorem np dla mlodziezy.... i czy wogole warto tracic oko/ucho/zeby/whatever w takich bijatykach czy ten kto to robi moze byc uznany za czlowieka madrego?
Napisano Ponad rok temu
Rzeczywiście nie miał.Zresztą wydaje mi się że WC od czsu swojej emigracji już nie miał nauczyciela, więc jego wersja wing chun jest tylko jego własnym "tworem" na podstawie tego czego nauczył się u YM w ciągu 6 lat. Co wcale nie znaczy że jest to złe czy też nieskuteczne... jest poprostu moim zdaniem bardzo INNE od pierwowzoru
Zgadza się także, że WC odbiega od tego co prezentują szkoły VT/WT. Natomiast co do skuteczności to hmmm trudno jest się w tym temacie wypowiadać, bo niby jak to sprawdzić :wink: Natomiast ja odbieram to tak, że treningi naprawdę wiele dają, nie tylko w kwestii psychicznej, dostrzegam postępy i myślę, że to czego się uczę ma praktyczne przełożenie na realną walkę (i obym nie miał okazji się o tym przekonać, choć czasy takie niebezpieczne :wink: teraz).
A odnośnie pierwowzoru, to właściwie jaki on był? Sam Cheung twierdzi, że zaczął trening u YM w wieku 10 lat (w 1951r), byłby więc jednym z najwcześniejszych uczniów, nie wiem ile jest prawdy w tym, co sam mówi o tym czego uczył go YM (i szczerze mówiąc wisi mi to), ale w gruncie rzeczy wszystkie odmiany są modyfikacjami, w mniejszym lub większym stopniu, ale jednak. Pisaliśmy o tym w osobnym wątku. Być może ta jest rzeczywiście największą, tylko, że to nic nie zmienia w praktyce.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Tanglangmen w Krakowie
- Ponad rok temu
-
Pomocy
- Ponad rok temu
-
Nowy Rok :-)
- Ponad rok temu
-
Życzenia świąteczne
- Ponad rok temu
-
POLAND'S NEW JOW GA SIFUS
- Ponad rok temu
-
Taikiken vs Kyokushin
- Ponad rok temu
-
SZKOŁY KUNG-FU/WUSHU W POLSCE
- Ponad rok temu
-
Gou quan (styl psa) - klip
- Ponad rok temu
-
Ile mieliście lat jak zaczęliście trenować?
- Ponad rok temu
-
Pchające ręce - filmik
- Ponad rok temu