Nie chce tam robic OT a wypowiedz Ryszarda Jóźwiaka zainspirowała mnie do głebszej refleksji.
Może podzielmy to na kategorię Mistrzowie i odnosić sie to będzie do Sztuk Walki i do Championów - kat. zawodników.
nie koniecznie 10 dany to były "kasztany" - czesto to ludzie, ktorzy poświęcili się SW . stworzyli swoje systemy walki po latach praktyki i przekształcili walkę wrecz jako system edukacyjny - vide Judo, Aikido, VVD i wiele innych.
Ty oceniasz mistrzostwo poprzez skutecznosc ja patrzę z perspektywy lat trochę inaczej na sztuki walk czy sporty walki - może bardziej jako sztuka a mniej ( obecnie ) jako popisy gladiatorów, chociaż muszę przyznać że takie walki lubię oglądać OWKOZ
pozdrawiam
Obecnie sport i sztuka walki to jedno i to samo zarowno od strony wychowawczej jak i zawodniczej.
Dla mnie sztuką są np: malarstwo, śpiew, czy rzeźba a więc wyrażanie swoich uczuć za pomocą swoich dzieł lub poprostu robienie czegos na najwyższym poziomie. Zeby walka była sztuka trzeba tej sztuki dokonać czyli np jak Fedor wygrywać walke za walką. To że ludzie poświecili sie SW to nie powód by uznawać to co robią za sztukę walki, wiele osób się poświeca róznym dziedzinom a nie przyklejaja sobie etykietki sztuki (przykłady, Pele, Michael Shumacher). To ze czyjeś aikido bardzo ladnie wyglada nie znaczy że jest skuteczne w walce.Jest to jakaś sztuka ale napewno nie sztuka walki - bo akidoka nie walczy tak samo jak mistrz kata. Dlaczego więc aikidoke mam nazywać mistrzem sztuk walki? Sfera duchowa? ktory "mistrz" na tym polu może równać sie z Janem Pawłem II ktory jakoś nie głosił ze zajmuje sie sztuką. Budo oznacza "droge walki" a sztuke zostawmy prawdziwym mistrzom jak Ali, Aerts czy Gracie. Ludzie poslugujący sie angielskim nie maja problemow z nazewnictwem bo uzwaja okreslenia martial arts i jest to raczej nazwa okreslajaca towar a czy ktos to przetlumaczy tak czy inaczej to nie ma znaczenia. Jak zwał tak zwal - walenie konia, turlanie gruchy.
Kształtowanie charakteru przez sztuki walki tez mnie nie przekonuje tak samo jak wspominany rozwoj duchowy. Uważam, że o wiele bardziej hartują ducha kontaktowe sporty walki, niż np aikido bo niby co w aikido takiego uduchowionego? To że zmęczę się na treningu potem pomedytuje a potem poczytam o Ueshibie? Nie bądźmy śmieszni – ducha o wiele bardziej hartuje ogólnorowojówka na brazylijskim jiu jitsu i myśle że wielu aikidoków by jej nie wytrzymało. Dla rozwoju duchowego polecam zatem ciężki trening (a jak komu mało to jeszcze modlitwe) i dodam jeszcze że Markowi Piotrkowskiemu, który jest człowiekiem głęboko wierzącym rozwój duchowy nie przeszkadzał przejść z karate do kickboxingu. Trenowałem w swoim życiu i karate i aikido i uwazam, że poza złotymi myślami ich twórców czy rozbudowanym ceremoniałem te sztuki walki nie różnią się niczym od sportów walki. Moze nie zrozumialem karate, moze nie zrozumialem aikido a moze jestem czlowiekiem zachodu i widze jaką ścieme walą przedstawiciele sztuka walki i jak miedzy sobą się żrą ich organizacje - oni pewnie tez nie rozumieja na czym polega ich budo. Ueshibiby po wojnie tez nikt nie rozumial a Funakoshi na swojej drodze katare do obgadywal innego okinawskiego mistrza, stoczyl z nim swoja jedyną walke i doznal kleski - ot mistrz sztuk walki.
Uwazam ze zarówno sporty i sztuki walki (czyli to co okreslamy jako martial atrs) maja glebszy wymiar a miesci sie on w sferze zasad fairplay i odnosi sie do zwyklego czlowieczeństwa i nie mylmy agresji sportowej ze zwykła brutalnościa. Gdyby bylo inaczej to judoka, kick bokser czy zawodnik muay thai nie rózniliby sie niczym od menela lejacego sie pod sklepem monopolowym - z tą tylko róznicą ze leją sie lepiej i za wieksze pieniądze.