Jak mawia mój sensei : "Im ciemniej tym przyjemniej" - czyli zawsze ćwicz z zaawansowanymi, na treningach pierwsza ukloń się do zaawansowanego kolegi a napewno więcej i szybciej się nauczysz. A propos, na stażu ćwiczyłaś tylko ze swoją także początkującą koleżanką - duży błąd !!!
No dobra, Nikoś, wszystko pięknie, ja to rozumiem, że trzeba uczyć się od tych, co wiedzą więcej. Ale odnoszę wrażenie, być może mylne, że oni właśnie niechętnie patrzą na raczkujących, bo nie można z nimi poćwiczyć, bo nie wiedzą, nie umieją, źle atakują, źle padają, tych argumentów z "nie" i "źle" możnaby wypisać z milion tutaj. :roll:
Muszę nawiązać tu Randalla (wybacz Randall, że za Twoimi plecami w zupełnie innym topiku). Napisał, że mogłam zaryzykować i podejść do niego na stażu, żeby z nim poćwiczyć. Hmm. :roll: No tak, tylko, czy to nie on aby pisał tu niedawno, że nie lubi ćwiczyć z babami, bo są za słabe, za lekkie, trzeba z nimi ćwiczyć na pół gwizdka, żeby się nie połamały mu w rękach, no i sens ogólnie był taki, że ćwiczenie z nimi to strata czasu. To ja przepraszam, gdzie miejsce na uczenie się od tych lepszych? 8O Potem będzie płacz, że staż komuś zepsułam, bo nie mam podstaw np. walki jo czy bokkenem (który trzymałam w ręku pierwszy raz w życiu).
Myślę, że podobne odczucia mają prawie wszyscy początkujący. Oni się po prostu boją tych wyjadaczy. Może nie samej krytyki, ale śmieszności czy kpiny. Zobacz, to tak jak na tym forum. Pytasz o coś, a tylko garsteczka (w osobie 2-3 forumowiczów) odpowie ci poważnie. Reszta się po tobie przejedzie, wykpi, wyszydzi, popisując się wielką w ich mniemaniu erudycją, bo oni dostąpili wtajemniczenia, a nowi niech się gapią na zamknięte drzwi.
Jeśli my, początkujący, błądzący jak te owiecki we mgle, mamy się uczyć od was, wtajemniczonych to pokażcie nam, że wy chcecie nam uchylić rąbka tej tajemnicy. Wystarczy podać nam rękę, a my już będziemy wiedzieli co zrobić (kote gaeshi na przykład ;-) ). Zabrzmiało to żartobliwie, ale mówię poważnie.
A ze stażu, fakt, może niewiele wyniosłam, może to moja wina, może nie. Wiem, że od osoby o takim samym poziomie zaawansowania nic się nie nauczę, jedynie kontuzję mogę załapać. Ale jak ja mam się uczyć od zaawansowanych, jak u nas na treningu ze świecą ich szukać? :roll: Sensei czy jego asystenci nie obskoczą wszystkich (chociaż wielkie dzięki im za to, że podchodzą, poprawiają, rzadko pochwalą, nie czuję się jakoś specjalnie zignorowana).
To by było na razie na tyle z moich przemyśleń w tym temacie.