Hej Taaigihk,
Hej
słyszałem troche o tym seminarium - ze nie bylo za duzo strzelania, raczej troche cwiczen podstawowych wzorowanych na programie dawnej armii chińskiej. Plus elementy "folkloru" - chinska musztra, komendy po chinsku itp.
Od Rafala? Strzelania bylo calkiem duzo. Musztra byla na poczatku. Nie za duzo, i poza aspektem folklorystycznym mialo to swoj sens. Takie troche 'zebranie w sobie' przed roznymi cwiczeniami w grupach -badz co badz z bronia- nawiazanie kontaktu z prowadzacym. Ja tak to rozumiem. Komendy po chinsku - dla mnie bomba :-)
Selby bardzo dobrze przygotowal to seminarium. Te cwiczenia podstawowe (m.in qigong) i sposob w jaki je tlumaczyl i demonstrowal, to byl caly miod.
Ogolna opinia o seminarium byla bardzo pozytywna. Ciekawilo mnie czy Twoje odczucia sa podobne, i co wg Ciebie dalo ci to seminarium - chodzi o nowy element chinskiej kultury z ktorym sie zetknales, cos nowego zrozumiales, czy tez nauczyles sie czegos praktycznego?
Nauczylem. Przede wszystkim zobaczylem, ze "to wszystko" trzyma sie w jakis sposob kupy. Tzn ze nie majac nigdy przedtem luku w rece, i nie wiedzac kompletnie nic o chinskim lucznictwie jestem w stane sobie przyswajac lepiej te wiedze, ktora przekazywal Selby bazujac na tym czego sie nauczylem na chuojiaofanzi na przyklad. Przydalo sie doswiadczenie z zhanzhuangow, i inych dziwnych cwiczen, ktore robimy. Przywiazanie wagi do struktury ciala itp.. Czulem sie swojsko :-) No i nauczylem sie strzelac z luku ;-)
Co do osoby samego Selby'ego, to oczywiscie szanuje i podziwiam to, co robi. Ale chetnie posluchalbym opinii o tym co robi, bez "upiekszen". Czlowiek na pewno ma duza wiedze i wielka pasje. Ale czy umiejetnosci "praktyczne" tez? Na ile potrafi byc wierny histerycznym wzorcom, kiedy np. odtwarza cwiczenia dawnych lucznikow... Jak to oceniasz?
Czuje sie, ze wie o czym mowi. Jest cos takiego, ze wyczuwasz, jak ktos sie wkuje kilku ksiazek na pamiec i po prostu smedzi, lub ze ktos ma prawdziwa wiedze. Jak mowi, jest pewny tego co mowi, ale tez nie upiera sie jakos strasznie przy tym. Potrafi przyznac, ze czegos nie wie i nikt nie ma wrazenia, ze cos tu nie tak. Sam wiesz..
Umiejetnosci praktyczne.. Moim skromnym zdaniem ma. Oczywiscie nie widzialem zeby kogos z luku w pojedynku zastrzelil ;-) Widac to wg mnie po tym, jak cos idzie nie po mysli. Nie wiem, dajesz mu klika strzal od sasa do lasa, luk ktory nie jest jego, a jemu dalej wszystko wychodzi. Jak nie wychodzi, bo cos jest ze sprzetem, reaguje od razu (np wypieprza zla strzale na bok i bierze kolejna). Tak jak sam mowil, ze ten gleboki sens chinskiego lucznictwa, to strzelic z jakiegokolwiek luku, jakiejkolwiek strzaly :-) To cos jak "bu guan" u nas :-) To mi sie podoba i jest blizsze mi niz np japonskie kyudo z calym ceremonialem, ubrankami itp..
Jesli chodzi o historyczne wzorce, to jest pewien problem (mowie caly czas o strzelaniu, a nie o umundurowaniu historycznym chinskiego lucznika z 1904r. na przyklad) wynikajacy z tego, ze lucznictwo chinskie zdazylo zemrzec zanim tacy ludzie ja Selby sie do niego dobrali. To co robi Selby to jest rekonstrukcja lucznictwa chinskiego. On sie tego od nikogo nie nauczyl tak jak na przyklad dacheng yiquanu od swojego nauczyciela - Yao. Facet przeczytal chyba wszystko co bylo do przeczytania jesli chodzi o chinskie zrodla historyczne, z ktorych najwiecej jest z racji bliskosci w czasie tych qingowskich, objechal Chiny (z Tybetem), Mongolie (bodaj) i Koree (gdzie te tradycje sa jeszcze zywe) i cos z tego sklecil. Jak sobie pomysle, ze ktos mialby rekonstruowac jakikolwiek styl kungfu z samego quanpu, paru relacji i zdjec, to bym sie usmial. Tutaj jednak wydaje mi sie, ze przy calej swojej specyfice, mozna cos osiagnac. Trudno wiec powiedziec, ze jest to lucznictwo chinskie jakiejs konkretnej chinskiej szkoly luczniczej. Bezpieczniej, ze jest to militarne lucznictwo chinskie konca epoki Qing wzbogacone o pewne inne, wczesniejsze elementy. Czesc cwiczen jest zapewne zaczerpnieta ze zrodel historycznych, czesc najpewniej wymyslona przez niego, jak na przyklad cwiczenia wprowadzajace do nauki lucznictwa konnego (zreszta genialne w swej prostocie i pomyslowosci), lub dodana skadinad (np qigong). No, oprocz tego robi tez lucznictwo rytualne, ale tu nie bardzo wiem na czym dokladnie bazowal. To osobny temat.
Mysle, ze Selby jet pogodzony z tym, ze jest to rekonstrukcja, i zreszta niewiele moze z tym zrobic. Przy tym nie odstawia tez szopki. Wszystko trzyma sie kupy. Mozna tez zaryzykowac, ze to takie Xie shi sheyi jest. Xie Sufang, to jego chinskie imie.
Dodam jeszcze, ze jest przygotowany jezykowo (putonghua,kantonski), kulturowo (ma zone Chinke, mieszka w HK od lat 70), i jest "w temacie" - jego zona jest zdaje sie z rodziny o tradycjach sw.
(od razu zastrzegam sie, ze nie chodzi o to, ze jego osobiste umiejetnosci strzeleckie wplywaja jakos na ocene i znaczenie tego, co robi. Po prostu ciekawi mnie, jaki to czlowiek - jak taki autorytet i znawca tematu strzela, jezdzi konno, jakim jest czlowiekiem, na ile to co robi mozna odniesc do "prawdziwej" historii itp. Mam nadzieje, ze intencja pytania nie zostanie zle zrozumiana...)
Trudno mi pisac jakim jest czlowiekiem po 2 dniach obcowania. Wrazenie zrobil bardzo dobre jako nauczyciel. Jest bardzo chinski na swoj sposob, ale tak jakby przejal te dobre cechy ;-)
Lucznictwo konne jest niejako nierozlaczna czescia tego co robi. Tak, jezdzi konno i organizuje kursy chinskiego lucznictwa konnego w HK co jakis czas. Zreszta co chwila robil na ten temat jakies dygresje podczas zajec w Krakowie.
Tu jeszcze filmik z TV hongkongijskiej :-) :
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]