Acha, bez zbytniego wnikania w psychologię i fizjologię - odruchem nazwijmy czynności automatyczne, nie wymagające udziału myśli, przyzwyczajeniem nazwijmy czynność, którą wykonujemy w pełni świadomie i z premedytacją, ale wykonujemy ją (prawie) zawsze w danej sytuacji.
Zacznę od siebie.
Kategoria dobre odruchy:
1. Idąc ulicą, gdy ktoś mnie mija, machinalnie unoszę rękę - tę od strony przechodnia (czyli najczęściej lewą) - na wysokość brzucha, trzymając ją blisko ciała. Gdy jest dużo ludzi (ruchliwa ulica) robię to tylko, gdy przechodzień jest na tyle blisko, że od jego (jej) ramienia do mojego jest jedynie kilkanaście cm, gdy ludzi jest mniej - w przypadku większej odległości. Zaleta jest gł. psychiczna - skracam promień swojej strefy i nie czuję, że ktoś w nią wchodzi. Zaleta w razie ew. problemów jest oczywista (ręka uniesiona, osłania brzuch, etc.). Wzięło mi się to z przyzwyczajenia przepuszczania kobiet (drzwi, wąskie przejścia, itp.), z czasem rozciągnęło się to na obie płcie i przerodziło w odruch :wink: .
Kategoria dobre przyzwyczajenia:
1. Stanie na ugiętych nogach w środkach komunikacji miejskiej. Nie chodzi o ‘permanentną gotowość do walki’ a raczej o dbanie o stawy i ćwiczenie równowagi.
2. Staram się na większą odległość szacować przechodniów, widząc ‘niejasnych osobników’ mówię sobie ‘Mogą być problemy’ - pozwala się to uspokoić, jest to też dla mnie sygnał do rozpoczęcia jakiegoś działania.
3. W razie napotkania grupy ludzi, wyglądających na szukających problemu, gdy nie ma możliwości zmiany trasy i jestem na odludziu:
a) oni mnie nie widzą, istnieje szansa przejścia niezauważonym: staram się iść w miarę możliwości bezszelestnie i powoli, skradając się, obchodzę ich szerokim łukiem
![B)](http://forum-kulturystyka.pl/public/style_emoticons/default/cool.png)
![:oops:](http://forum-kulturystyka.pl/public/style_emoticons/default/oops.gif)
c) oni mnie widzą, muszę przejść obok: nie robię tyle hałasu, ale staram się iść pewnie, nie patrzę na nich (a już broń Boże w oczy).
4. W razie spotkania grupy ludzi, wyglądających na szukających problemu, gdy nie ma możliwości zmiany trasy ale wokół jest dużo ludzi:
a) jak w p. 3c
![B)](http://forum-kulturystyka.pl/public/style_emoticons/default/cool.png)
![:)](http://forum-kulturystyka.pl/public/style_emoticons/default/smile.png)
c) moje ulubione zachowanie: 'na roztargnionego naukowca'; gdy jestem blisko, patrzę na zegarek, zaczynam drapać się w głowę lub gładzić po brodzie a spojrzenie staram się mieć roztargnione, udaję, że nie zwracam uwagi na otoczenie, czasem mówię półgłosem coś w stylu ‘Kurczę’, czasem też zawracam. Gdy się odwracam i odchodzę nikt za mną nie gania, gdy przechodzę obok też nie ma nigdy problemów, gdyby się pojawiły to zyskuję na zaskoczeniu - mało kto będzie się spodziewał, że taki dziwak zwieje lub zacznie się bronić.
5. Nigdy nie noszę słuchawek na uszach, nie korzystam z telefonu w dziwnych miejscach, gdy dzwoni to nie odbieram.
Głupie przyzwyczajenia:
To, co zauważyłem gł. u kobiet: idzie delikwentka z przodu, dość wąską ścieżką/chodnikiem (taką, że dwóch ludzi się jeszcze zmieści), gdzie nie ma możliwości skręcić. Z tyłu idę ja, spiesząc się. Kobieta idzie środkiem (sic!)
![:evil:](http://forum-kulturystyka.pl/public/style_emoticons/default/evil.gif)
Głupi odruch:
Gdy stoję na przejściu dla pieszych ze światłami, staram się wejść na ulicę jak najszybciej po zmianie świateł (oczywiście wcześniej upewniam się, że nic mnie nie przejedzie). Traktuję to jako ćwiczenie refleksu. Któregoś razu zauważyłem, że robię strasznie głupi, opóźniający ruch: po zmianie świateł, nie ruszając się z miejsca naciskam na lewą stopę, później na prawą i dopiero wtedy ruszam z lewej nogi. Znacznie wydłuża to czas reakcji. Prawdopodobnie odruch ten ma na celu rozhuśtanie ciała, staram się go eliminować. Oczywiście nie ma to wpływu na bezpieczeństwo na ulicy - ot, taka ciekawostka.
Przyzwyczajenie głupie/niegłupie
![:?:](http://forum-kulturystyka.pl/public/style_emoticons/default/question.gif)
Dla mnie jest ono bardzo dobre, ale wyobrażam sobie, że może stanowić broń obosieczną. Chodzi mi o omijanie ew. miejsc zagrożenia do tego stopnia, że wchodzę na różne nieciekawe tereny w stylu parki/lasy. Po pierwsze bardzo lubię lasy, wychowałem się kwadrans drogi per pedes od dużego Parku Narodowego, wolę spotkanie w nocy z dzikami (widziałem szczękę dzika, widziałem) niż z grupką pod dyskoteką. Po drugie, statystycznie bardziej prawdopodobne jest oberwać na ulicy, niż w lesie - jaki normalny bandyta (o ile można użyć zlepku tych dwu wyrazów) zaczai się w miejscu, w którym nikogo normalnego raczej nie spotka
![;)](http://forum-kulturystyka.pl/public/style_emoticons/default/wink.png)
I na koniec jeszcze jedna sprawa.
Zauważyłem u agresorów coś, co nazwałem sobie ‘efektem byka’. Jako kurtkę noszę standardowe plamy Bundeswehry. Zauważyłem, że do czasu odprucia flag (przez kilka dni), wielokrotnie byłem zaczepiany słownie i prowokowany. Nie były to zaczepki dotyczące akurat flagi tego konkretnego kraju, ale o militarny styl ubioru (dół M65). Po odpruciu - jak ręką odjął. Sądzę, że niewielki, rzucający się w oczy element stroju czy wyposażenia może zwracać niepotrzebną uwagę napastników. Wniosek - jeśli nie lubimy zaczepek unikać tego (odpruć, zakryć).
pozdrawiam i przepraszam, za ilość tekstu, mam nadzieję, że napiszecie jeszcze więcej
![:)](http://forum-kulturystyka.pl/public/style_emoticons/default/smile.png)