Jak tak to czytam, to mam wrażenie, że w tym kraju, na co drugim rogu ulicy osiedlu, czaii się w mroku, banda która chętnie pozbawiłaby nas majątku zdrowia życia, a może i nawet cnoty.
Czy czytujesz jeszcze dzieło, z którego pochodzi cytat w Twoim podpisie?
Następny werset po tym cytacie mówi ‘Tak więc najważniejsze jest uderzenie w samą strategię przeciwnika’.
Pewne nieszkodliwe nawyki dla nas nie są uciążliwe, a mogą utrudnić życie ewentualnym agresorom. Po to są odruchy i przyzwyczajenia, aby nie musieć myśleć zbyt intensywnie o owych bandach czyhających na naszą cnotę (na co? ). Jeśli strategią grupy leszczy jest wyszukanie człowieka idącego samotnie, słuchającego muzyki, zajście go od tyłu przez zaskoczenie i złożenie ‘propozycji nie do odrzucenia’ to w wielu przypadkach samo przyzwyczajenie do niesłuchania muzyki przez słuchawki w szemranych okolicach może rozwiązać problem, a nie jest to szczególnie uciążliwe. A jeśli to nawyk to nie musisz pamiętać ‘acha - dziwna okolica, muszę schować słuchawki’.
Dr Prozac:
Po to właśnie ma się nawyki, aby nie popadać w paranoję, zastanawiając się przez pół godziny np. którą drogą dziś wrócić do domu, bo 6 razy w tym tygodniu szliśmy już różnymi drogami i nie wiadomo, czy jeśli którąś drogę powtórzymy to nas niewątpliwie ktoś zabije .
W jakimś wątku pisał ktoś, że idąc do knajpy zabiera tylko niezbędną ilość pieniędzy, zero telefonu, zero cennych gadżetów. To też pewien nawyk. Czy to też jest paranoja? Jeśli tak, to czy Ty zabierasz tam wypchany portfel, wieszasz na szyi złoty łańcuch i bierzesz wypasioną komórkę? Jeśli nie to kto osądza czy dany nawyk to jeszcze paranoja czy już nie? Jeśli danemu delikwentowi pomaga on w życiu to niech sobie będzie i paranoją.
Jeśli na rajdzie samochodowym masz miejsca wyznaczone dla kibiców to zastanawiasz się, czy aby na pewno organizatorzy mają rację, można stać w tych miejscach i z przyzwyczajenia stajesz tam, gdzie chcą, czy też zaczynasz dywagować, że organizatorzy g... wiedzą i że jak stanę tu (np. po zewnętrznej stronie zakrętu) to nic mi się na pewno nie stanie, bo kierowcy wiedzą jak jeździć (no i na dodatek mają pilotów, którzy opisuja im trasę) i można im ufać. Przykład oczywiście dość debilny, ale ten mi jako pierwszy przyszedł do głowy z Twojej dziedziny .
Poza tym to podforum dotyczące ulicy na tematycznym forum o sztukach walki - to co mamy kura pisać, że na ulicy jest zaj...iście, że można wszędzie iść, nie patrząc na boki i cały czas być zagłębionym w modlitwie? To raczej na forum ‘Rodziny Radia Maryja’ - tam można pisać takie rzeczy, bo w tamtym świecie nie ma agresji i innych ataków poza niesprawiedliwymi atakami politycznymi i religijnymi na Ojca Derektora - w realnym życiu jest trochę inaczej.
Jeśli mogę zrobić coś, aby zminimalizować konieczność walenia się po pysku na ulicy to robię to. Cała filozofia.
Proszę zatem Was, o Mistrzowie moi poklon o podzielenie się z nami, paranoikami, swoimi przemyśleniami dotyczącymi tematu: jeśli macie jakieś dobre (tudzież zauważyliście u siebie lub innych głupie) przyzwyczajenia/odruchy związane z ulicą to opiszcie je i powiedzcie, dlaczego nie są one jeszcze paranoją i dlaczego są one lepsze od innych. Jeśli ich nie macie to napiszcie dlaczego (dlaczego ich nie zauważacie albo dlaczego jesteście nadludźmi)?
pozdrawiam i mam nadzieję, że nikogo nie uraziłem