Re: Największe wydarzenie w historii Polskiego Yoshinkanu...
Po przeczytaniu powyższych postów z wrażenia sięgnąłem do mojego przepastnego archiwum, zadałem sobie ten trud, i odnalazłem filmik o którym tak się Kiod rozpisuje.
I muszę powiedzieć że ze zdziwieniem stwierdziłem, że wspominałem tamto wydarzenie zupełnie inaczej. Pamiętałem jakie miałem dylematy przy każdej technice – czy robie wersję Shudokanu czy Yoshinkanu, o czym miałem w danej technice szczególnie pamiętać, co się pozmieniało itd…
To był ciężki test mimo że na filmie tego nie widać. Widać za to wiele potknięć i niewłaściwego zachowania na macie. Nie będę wymieniał kto w której minucie nie potrafił jakiej techniki i dostał „upomnienie”, kto nie potrafił we właściwej pozycji wrócić na swoje miejsce tylko chodził sobie jak na spacerze (duch walki o którym Kiod wspominał ale w innej części tego filmu), albo kto na kim na jiyu wazie nie wykonał jakiejś tam techniki - to można oglądać tylko w całości (1,5 godz) to daje pełen obraz sytuacji- wyrwanie z kontekstu czego kolwiek mija się z celem. Zupełnie inaczej wykonuje się jiyu wazy po długotrwałym wysiłku, a inaczej na pokazach.
Zresztą cały problem leży zupełnie gdzie indziej. Te egaminy były pokłosiem przestawiania się z Shudokanu na Yoshinkan – coś co się ćwiczyło całymi latami, co weszło w nawyk trzeba było zmienić, a czas na zmiany był krótki. Ale ten egzamin dał mi bodzieć do większego i cięższego treningu, chciałem pokazać że potrafię to zrobić i może brakło mi czasu żeby wszystko było idealnie, ale myślę że dla Senseia bardziej liczył się postęp dokonany w tym czasie, od idealnej techniki Yoshinkanu, której nie mogliśmy mieć po tak krótkim okresie ćwiczenia nowego stylu.
Od tamtego czasu każde spotkanie z Senseiem wnosi coś nowego do technik, jakiś szczegół którego wcześniej niezauważałem, i to jest piękne
Jedno mnie tylko dziwi w tej całej rozmowie – zakładanie że czas stoi w miejscu – to tak jakbyś znalazł fimy Osenseia lub Gozo Shiody z czasów kiedy stawiali swoje pierwsze kroki na macie i stwierdził że są słabi. Aikido uczy się całe życie i nie można kogoś ćwiczącego obwiniać o to że coś mu nie wyszło kilka lat temu. Jedyne co można powiedzieć do dowolnego adepta na macie to to, że w chwili obecnej czegoś nie umie, albo właśnie mu coś nie wyszło, co powinno dać mu do myślenia i dzięki czemu za rok powinien wykonać to o wiele lepiej. Takie jest aikido. Można tylko oceniać obecne stadium rozwoju, za rok może być lepiej lub gorzej to zależy od ćwiczącego.
Jeśli chodzi o pozostałe utarczki to powiem tylko tyle że fakty są takie:
1) Sensei Terada jest wiekowym człowiekiem, całe życie spędził na macie i należy mu się szacunek,
2) Senesi Terada nie wykonuje technik egzaminacyjnych zgodnych z kanonem Yoshinkan Hombu Dojo ( w tym kanonie nie występuje pojęcie zróbcie 3 może nawet 4 kroki żeby wytrącić uke – ten kanon jest jednoznaczny: 30stopni obrót, krok w tył, itd…, to jest bardzo usystematyzowane ), co nie znaczy że Terada nic nie umie – po prostu idzie własną ścieżką co każdemu wolno
3) Co do pokazów to faktycznie aikido w wykonaniu dorosłych wypadło najsłabiej z wszystkich pokazów
4) Nie podobało mi się w ogóle to co zaprezentował Alex Kozłowski i oceniłem go źle (to moje zdanie, co nie zmienia faktu, że potknąć może się każdy)
5) Sensei Rubens faktycznie wyszarpał za włosy Alexa Kozłowskiego za to że nie potrafił wykonać tego co wszyscy pozostali
6) I ostatnia sentencja związana z Alexem Kozłowskim – Kiod nie musisz się tak wściekać tylko dlatego że twojemu egzaminatorowi coś na pokazie nie wyszło – zdarza się każdemu, i każdy ma prawo to skomentować i wyciągnąć własne wnioski
7) Sigh na swoim egzaminie kilka lat temu po około pół godziny ciągłego wykonywania technik i 2 jiyu wazach faktycznie podczas 3 jiyu wazy potknął się, ale nie o uke bo ten był wtedy w powietrzu tylko o jeden z materacy gimnastyczny na których ćwiczyliśmy, i też nie była to jakiś wielki spektakularny upadek tylko przyklęk na jedno kolano, pewnie każdemu się to kiedyś zdarzyło może nawet nie raz
8) I żeby nie było żadnych wątpliwości ja wszystkie opisane wydarzenia widziałem na własne oczy i musze przyznać że miałem zawsze najlepsze miejsca na widowni lub macie. No w niektórych przypadkach były na tyle dobre że żeby zobaczyć co się naprawdę stało musiałem zobaczyć nagranie ze sobą w roli głównej
Jeśli ma ktoś jeszcze jakieś wątpliwości to chętnie odpowiem na pytania, ale z góry zapowiadam że to co powyżej to tylko i wyłącznie fakty, a w utarczki słowne, wyzwiska, albo chwytanie za słówka nie mam zamiaru się wdawać bo szkoda mojego cennego czasu. No chyba że kogoś stać mi za niego zapłacić
Muszę kończyć bo klienci czekają na swoje wymarzone projekty