PRIDE FC oglądają równie ogromne rzesze ludzi jak boks (a jeśli tak nie jest, to wkrótce będzie - nie mam danych np. oglądalności MMA). Na żywo gale ogląda KILKADZIESIĄT TYSIĘCY osób.
Zainteresowanie MMA jest na świecie dużo mniejsze niż boksem zawodomym, o czym najlepiej świadczy fakt, że zawodnicy MMA do bogaczy nie należą ( i PRIDE nie jest tu żadnym wyjątkiem - z tego co wiem rekord w MMA to był 1 mln.$ za walkę dla Ricksona -> za te pieniądze Tyson czy De La Hoya nie założyłby rękawic nawet dziś, a co dopiero w czasach gdy byli u szczytu slawy. Tu jest prosty rachunek: tam gdzie są widzowie, tam są też pieniądze -> wzrost zainteresowania = więcej kasy ( z reklamy, z transmisji, z biletów).
Poza tym boks jest poza piłką nożną najbardziej popularnym sportem na świecie - świadczy o tym np. to, że AIBA (światowa federacja boksu amatorskiego) jest obok FIFA jedną z najbardziej licznych światowych federacji sportowych. A boks zawodowy popularnością przewyższa jeszcze amatorski.
I to samo: tak się składa, że zainteresowani Boksem tajskim szybciutko dowiadują się / dowiedzieliby się o śmierci jakiegoś ulubionego zawodnika. Wiele gal np. Muay thai jest transmitowanych przez telewizję, są setki lub TYSIĄCE widzów. Większość zawodników ma rodziny itp.
O śmierci ulubionego zawodnika owszem, ale o śmierci jakiegoś przeciętniaka niekoniecznie. Do Polski trafiają informacje o najlepszych, natomiast w Tajlandii tygodniowo odbywają się setki (jak nie tysiące) walk, w których spotykają się zawodnicy o których istnieniu nikt nie wie w tej części świata.
Są transmisje i tysiące widzów, ale w Tajlandii.
A rodziny? Oczywiście każda jakaś tajska rodzina z zabitej dechami tajskiej wsi będzie po śmierci kogoś bliskiego pisać do europejskich mediow, aby to nagłośnić....
Cenzura lub fakty o których wie niewiele osób - NIEREALNE!
Cenzura nie potrzebna, za to fakty o których wie niewiele osób - jak najbardziej realne!
Na co mam czekać? VALE TUDO MA KILKUDZIESIĘCIOLETNIĄ HISTORIĘ.
Boks ma kilkuset letnią historię... ale to tak na marginesie. VT ma długą historię, tyle że mało udokumentowaną! Bo co jest udokumentowane (np. na Sherdogu- który jest chyba największą bazą danych o mma/vt)? Gale i turnieje japońskie i amerykańskie + najważniejsze gale i turnieje z innych części świata! I w tych może faktycznie był 1 wypadek śmiertelny. Ale czy do tych statystyk są wliczone wszystkie walki VT w jakiś brazylijskich wioskach, albo gdzieś w głębi Rosji (nie mówie o czołowych rosyjskich imprezach) - WĄTPLIWE.
MMA/VT jest bezpieczniejsze, bo większość walk kończy się poddaniem przy dźwigni i duszeniu - NIE nokautem!!!
Ta.... tylko chwilę przeciągnięte duszenie może skończyć się śmiercią albo trwałym kalectwem. Przeciągnięta dźwignia = kalectwo. To ja już wolę zaliczyć KO...
Poza tym pewnie widziałeś teledyski Vovchanchyna z fragmentami jakiś ruskich czy tam ukraińskich gal: gdzieś tam ktoś stracił przytomność i nie mogą go ocucić, ktos tam okladany golymi piesciami z dosiadu juz nie rusza sie.... O tak... VT/MMA jest dużo bezpieczniejsze....
Może i bezpieczniejsze jest w wydaniu japońskim z PRIDE'a czy maerykańskim z UFC, ale Pride i UFC to nie jest całe VT/MMA.
Pozdro