Napisano Ponad rok temu
Re: Filmy,filmiki, pokazy
Drogi Szary Wilku,
Póki w temacie „obrona konieczna bez sądu” kopią się po jajkach zakradnę się tu i wcisnę swoje dwa grosze.
Mam ten film na kasecie video. W tle leci fajna klasyczna muzyka jak na filmach z lat 50-tych jakieś smyczki i fleciki bardzo to wszystko fajne i „oldskulowe”
Zanim się ustosunkuję do twojej wypowiedzi o podobieństwie technik proponuję zapoznać się z fragmentem artykułu Stanleya Pranina, pt. „Is O’Sensei Really the Father of Modern Aikido? Zamieszczonym w AJ nr 109/1996:
„Kiedy przeprowadziłem się do Japonii w sierpniu 1977 r. podjąłem decyzję uczyć się w Iwama pod kierunkiem Morihiro Saito Sensei. Do Iwama ciągnęła mnie pewność i precyzja technik oraz to, że integralną cześć programu ćwiczeń stanowiły techniki aikiken i aikijo. Także sąsiedztwo świątyni Aiki oraz fakt, iż ćwiczenia odbywają się w osobistym Dojo O’Sensei mogło mieć decydujące znaczenie. Jednocześnie pragnę sprecyzować, że nie brałem technik Saito Sensei za wierną kontynuację aikido Założyciela a raczej widziałem w nim uznanego mistrza- technika. Z początku umieściłem Saito Sensei w tej samej kategorii co innych wybitnych nauczycieli tekich jak Koichi Tohei, Shoji Nishio, Seigo Yamaguchi i innych, równie zdolnych, którzy opracowali oryginalne metody nauczania które, jakkolwiek inspirowane przez Moriheia Ueshibę, ewoluowały w całkiem innych kierunkach. Dobrze sobie przypominam, że chociaż moja znajomość japońskiego była ograniczona, udało mi się wypowiedzieć Saito Sensei co o tym wszystkim myślę i że mam wątpliwość czy jego aikido, jak twierdzi, jest takie samo jak Założyciela. Moje wrażenie opierało się na tym, że technika Saito Sensei wyglądała inaczej niż aikido Założyciela jakie widziałem na filmach. Raczej rozweselony moim sceptyzmem i bez wątpienia moją bezczelnością, wiedząc, że jestem jego uczniem, Sensei wytłumaczył mi z dużą cierpliwością, że źródło moich wątpliwości wynika z tego, że większość co zachowało się na filmach to były pokazy. Podkreślił, że publiczne pokazy Założyciela znacznie się różniły od tego co O’Sensei ćwiczył w dojo Iwama. Saito sensei kontynuował i kładł nacisk na to, że jego obowiązkiem jest wiernie przekazać aikido Założyciela a nie tworzyć „Saito ryu aikido”.
Wbrew jego największym wysiłkom miałem ciągle poważne wątpliwości co do tego chociaż mój podziw dla jego zdolności fizycznych był poza dyskusją. Pewnego dnia, około dwóch lat po moim przyjeździe, rozmawiałem z Zenzaburo Akazawa uchi deshi z przed wojny Morihei Ueshiba z czasów Kobukan Dojo. Pan Akazawa pokazał mi podręcznik techniczny opublikowany w 1938 roku, noszący tytuł „Budo”, którego nigdy wcześniej nie widziałem. Zawierał on ok. 50 technik pokazywanych przez Założyciela osobiście. W miarę jak powoli przewracałem kartki byłem zdumiony i stwierdziłem, że wykonanie wielu podstawowych technik takich jak ikkyo, iriminage i shihonage było niemal identyczne jak te , które nauczyłem się w Iwama przy Saito Sensei. Widać tam było Założyciela osobiście przedstawiającego to co wówczas oceniałem jako „techniki stylu Iwama”. Pan Akazawa życzliwie pożyczył mi książkę, którą popędziłem pokazać Saito Sensei.
Wciąż pamiętam tę scenę kiedy zapukałem do drzwi Sensei aby podzielić się z nim moim nowym odkryciem. Ku mojemu wielkiemu zdumieniu on nigdy nie widział tej książki ani nie słyszał wzmianki o jej istnieniu w przeszłości. Założył swoje okulary do czytania i przekartkował podręcznik, śledząc uważnie ustępy techniczne. W tym momencie poczułem się zobowiązany przeprosić go za to, że śmiałem wątpić w jego stwierdzenia, że dołoży wszelkich starań aby wiernie zachować techniki Założyciela. Saito Sensei roześmiał się i oczywiście z wielką przyjemnością ogłosił: „Widzisz, mówiłem ci”. Od tego czasu (1979) nawet do dzisiaj, Saito Sensei udaje się na swoje staże zaopatrzony w jeden egzemplarz „Budo” aby udowodnić, że jego precyzyjna technika ma za wzór naukę Założyciela...”
Z powyższego fragmentu mogłoby wynikać, że jedynie Saito sensei przekazuje wiernie techniki Założyciela. I byłoby pięknie – jakby powiedział Shabu – gdyby tak było ale nie jest.
To Koichi Tohei otrzymał najwyższy stopień aikido za życia Założyciela. Sam jednak twierdził, że po jego przyjeździe na Hawaje okazało się, że tylko 30% technik, których nauczył się od O’Sensei działa (czyli jest skutecznych – tfu, cholera użyłem tego paskudnego słowa na „s” ) a 70% nie. Zaczęły działać dopiero gdy Tohei Sensei je zmienił odkrywając, że prawdziwym źródłem skuteczności ( no nie, znowu!) nie jest jakaś szczególna geometria technik ale niesamowita zdolność Założyciela do relaksacji wynikająca najprawdopodobnie z tego, że O’Sensei rzeczywiście głęboko wierzył w filozofię AIKI. Inaczej rzecz ujmując jak Vincent Hanna z filmu „Gorączka” – mówił to co myślał a robił to co mówił. Z tego by wynikało, że nikt nie robi dziś technik O’Sensei oraz że nie techniki stanowią o istocie aikido. Co więcej spotkani przeze mnie uczniowie Sensei Saito wyrażali się o aikido Sensei Tohei trochę lekceważąco nazywając je „kangaroo aikido” i trzeba im było tłumaczyć, że Sensei musi tak skakać bo ma 155 cm wzrostu więc jak tu kogoś ucapić za kark przy irimi nage.
Po raz pierwszy wspomnianą książkę „Budo” przywiózł do Polski sensei Minoru Kenetsuka w 1990 roku. Wtedy jednak udowadniał nam, że przedstawione w niej techniki są takie same jak techniki szkoły Yoshinkan, z której Kanetsuka Sensei się wywodził. Pamiętam, że wtedy dyskutowaliśmy o tym, co sprawiło, że rodzina O’Sensei zdecydowała się powtórnie ją wydać i udostępnić masowemu odbiorcy. Jedną z najciekawszych hipotez było to, że być może w obliczu ogromnego chaosu techniczno-filozoficznego panującego w aikido, Kisshomaru zdecydował, że trzeba na powrót sięgnąć do źródeł, podstaw czyli aikido ( budo) z 1938 roku ponieważ ścieżka jednego człowieka jest nie do skopiowania przez innego.
Oryginalny artykuł znajduje się tutaj:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]