Witam!
Piękna pogada dzisiaj, jak tam w Warszawie?.
pogoda??... cool w sam raz żeby cały dzień na powietrzu spędzić...
No, to chyba jasne kto, już użyłem jego nazwiska raz i to wystarczy. Myślę, że jest wystarczającym autorytetem dla was, chyba, że inaczej wykonujecie Tai Chi na różnych szerokościach geograficznych, im dalej na południe i nad poziomem morza tym barki idą bardziej w górę!
....
(Chyba tak, albo to były jakaś piracka sekcja z piracką kopią-sobowtórem bardzo znanego instruktora YMAA)
Nie o to mi chodziło. W Chenie statyczna poprawa pozycji przez mastera to spora i istotna część treningu, czasami trwająca do godziny. Robimy jeden ruch i stoimy, instruktor chodzi i poprawia jak rzeźbiarz, potem nastepny ruch i znów zastygamy na parę minut. Problem polega na tym, że ty wierzysz, że można to poprawić za pomocą książek.
Proszę cię bardzo nie sugeruj mi nic czego nie powiedziałem. Nigdy nie twierdziłem że można sobie poprawić pozycje za pomocą książek. Z książek możan zaczerpnąć sporo wiedzy o metodach ale nie można tam znaleźć praktyki. Metodyka która opisałeś nie jest czymś wyjątkowym i nie spotyka się jej tylko i wyłącznie w stylu Chen spotyka się ją w bardzo wielu miejscach np. mój syn od niedawna ćwiczy Shotokan i tam instruktor robi to samo... u nas na sali uczymy formy w bardzo podobny sposób a nawet nie tylko formy. To normalna procedura treningowa. Miałem okazje być w ten sposób poprawiany przez wszystkich instruktorów YMAA których wymieniłeś...
W Chenie uważa się, żę pozycja jest o wiele bardzej skomplikowana i nie można jej poprawić przez samo patrzenie na instruktora w czasie treningu, a co dopiero przez czytanie książek. W Yangu byłem poprawiany tylko w trakcie ruchu, albo na zasadzie pokazywania właściwej pozycji (stań tak jak Ja! ).
Czasy się trochę zmieniły od 1988 i trzeba zadawać więcej pytań i żądać uczciwych odpowiedzi.
dlaczego od 1988 (to jakaś magiczna data?)?. Masz racje pytania trzeba zadawać i rządać odpowiedzi... tak też robię. Czy ty będąc w YMAA też tak robiłeś? Widzę że twoja praktyka była naprawdę bardzo dogłębna jeśli jesteś w stanie powiedzieć że pozycje w w stylu Chen są o wiele bardziej skomplikowane... twoja wiedza o stylu Yang musiała być naprawdę kompletna
Na przykład u kogo ćwiczył mistrz mojego mistrza. Wydaje się dziwnym w przypadku YJM, że skoro jest przedstawicielem ortodoksyjnej lini Yang Ban Hou w której było nie wielu ćwiczących a nauka była przekazywana w zamkniętym kręgu, odmiana ta pojawia się na Tajwanie niewiadomo skąd i od kogo..
Jasne że byłoby miło gdyby przekaz miał udokumentowaną 1000 letnia historię, grobowce starych mistrzów, legendarnych wojowników i tą całą otoczkę ale czy to daje absolutną gwarancje dobrej praktyki... czy nigdy nie widzieliście złych ticzerów z dobrych wieloletnich przekazów. Nie wiem jaki jest lineaż Taiji uczonego przez YJM różne legendy o nim słyszałem daruje je sobie. Wszędzie nawet w stylu Chen jest on w pewnym stopniu elementem marketingowym. Jasne że brak lini przekazu powinien być ostrzeżeniem ale jakość treningu możesz zwerfikować na sali. odpowiada Ci zostajesz nie odpowiada szukasz dalej... Podniecanie się że mój lineaż ma półtora metra a Twój tylko dwadzieścia centymetrów przypomina rozmowy w męskiej toalecie
Wykonanie 24 przez Liang Shou-Yu jest bardziej do pogodzenia z Chenem niż to co naucza YJM.
no sorry winetou