Takeda miał umysł nastawiony na walke 24 godziny na dobę, w kazdym widział przeciwnika. Mówi się, że jak szedł ulicą i widział grupe osób, to potencjalnie uważał ich za napastników. Spójżmy na to jednak realnie, jest XXI wiek i takie myślenie w cywilizowanym świecie traci sens.
Ja sobie mieszkam jakies 10 minut spacerkiem od dojo. Po treningu, kąpieli i małym piwku wracam około 22:30. po drodze zaliczam: schody za dzrzewami zaraz przy nieuczęszczanym tunelu, burse zespołu szkół zawodowych, przystanek autobusowy z ławeczką i 2 place zabaw, z czego 1 osłonięty drzewami bez najmniejszego źródła światła. NIE MA opcji, żebym nie przeszedł obok przynjamniej jednej grupki miłych kolesi w dresikach po spozyciu. Np. wczoraj minąłem sobie taką scenkę rodzajową:
3 panienki się chichrają z boku za przystankiem, jeden koles sobie stoi, drugi trzyma za wsiarz trzeciego, zwiniętego w pozycji embrionalnej w róg przystanku, i coś tłumaczy z podniesioną pięścią, rowerek leży oparty o ławeczkę, najwyraźniej właśnie zmieniał właściciela. Chcesz coś dodac o cywilizowanym świecie?
I wiesz, jak tak sobie wracam, to mam umysł nastawiony na walkę. Kązdy szmer za winklem, każde tupanie to potencjalny atak.
U mnie akurat na dzielnicy to same staruszki albo rasowi żule. Ale w gierkowskich blokowiskach, sprawa wyglada gorzej. Mogę ci dać namiary na klatki schodowe w blokach, gdzie jak z obcą gębą wejdziesz wieczorem to masz tak 90% szans że ci wjebią i okroją. Czasem jak odwiedzam kumpli, to zastanawiam się czyje to plamy krwi na tej zaszczanej i zasranej klatce i jedyne co mi przychodzi do głowy to "dobrze że nie moje", i jakie to szczescie że znam sprawców, bośmy w podstawówce razem gazem łzawiącym typu 5001
w sztani pryskali. Chociaż to już prawie nowa stara gwardia, oni jeszcze chodzili na solo, nie lali dziewuch. Wielu nie widać, bo kiwają. Teraz są młodzi, a ci to już zwierzęta, właściwie działają jak hieny, zawsze stadnie, zawsze na najsłabszych.
On zrozumiał, że Budo pojmowane w takich kategoriach zaczyna w XXw. tracić sens
Mylił się. Za dużo ideałów, za dużo religii. Żyjemy w takim samym brutalnym świecie jak starożytni, tylko pozory lepsze na niego zakładamy. Zauważył jedynie, zresztą słusznie, że to jest bez sensu i że dobrze było by przerwać ten łańcuch walki i zemsty. Tyle że do tego trzeba by zmienić naturę ludzką. Nie da się.
Robię Ude Kime Nage, nie wychodzi. Robię Ude Kime Nage, uke robi ukemi wstaje i znowu atakuje, wróciłem do sytuacji wyjsciowej, po co było w takim razie całe to Ude Kime Nage? Robie Ude Kime Nagę, łamię uke rękę, jest skutecznie, uke nie wstaje, kurcze tylko po co było tyle sie tego uczyć, wystarczyło go postrzelić z pistoletu.
Robię ude kime nage, ściagam gościa do ziemi, jedno kolano na żebra, drugie na kark, wykręcam łapę tak że szczy z bólu. Dzwonię po psiarnię, ewentualnie gaszę mu światło i szybko się oddalam. Czyli jak sam napisałeś: "Wywichnę mu tą rękę, a potem mały strzał z łokcia, bedzie ostro, ale w miarę humanitarnie."
A po co te lata? - po to byś umiał wywichnąć tę rękę.
Zakładam, "poddaje się", puszczam, oszukał mnie znowu atakuje, znowu wracam do punktu wyjscia.
A po co puszczasz? Na ziemie, kolano, psiarnia albo gasisz gościowi światło i się oddalasz.
Zaraz, zaraz, ale chłopaki na dzielnicy widzieli jaki jestem kozak, teraz nikt mi tu nie podskoczy mogę sobie tu chodzić o kazdej porze. Kurde a moze sie zbiorą w kupę i spuszczą mi bencki
Primo, lepiej żeby nie było zadnych światków, bo jeszcze Cię prokurator odwiedzi.
Secundo, jakoś to zawsze tak było, że kozak to równy gość. Mogą cie oklepać, jednak zazwyczaj tego nie robią. Zazwyczaj wolą być kumplami kozaka. Jest zawsze pod dostatkiem frajerów do bicia. A jak jesteś kozak po kilku wyrokach, to już zupełnie spokój.
"Nie wszyscy musza umieć się bić, bo by nie było kogo bić."
Nie no trzeba iść na trenig i przygotowywać się na ewentualne spotkanie z jego kolesiami, ale jak bedzie ich bardzo dużo?
To będziesz, jak dobrze pójdzie, w szpitalu lizał rany. Kilku z nich też.
To moze lepiej kupić ten pistolet?
Nie, bo wtedy, jak przyjdzie co do czego, nie będzie wpierdol, tylko od razu zarobisz z klameczki albo kosą. O wiele ciężej się wylizać.
A co mi tam, jak ktoś mi chce zrobic krzywdę, to mam prawo strzelać. Kurcze, ale wtedy moga mnie wsadzić.
Wolę żeby mnie 12 sądziło niż 6 niosło.
Teraz wersja XIX wieczna wersja budo - koleś-atak-wpierdziel, wyskakują kolesie kolesia-tnę ich na plasterki, chowam szabelkę i podążam dalej niewzruszonym krokiem. W teori możemy to przenieść w w XXI wiek i co zabawne wiele osób tak właśnie myśli, a potem czytam o mistrzu XXX np. zadźganym nożem w bramie
Np. znanym kickbokserze. Tylko że on ich nie pociął na plasterki. Jeśli ich się pozabija, to będzie spokój. Mało kto będzie za trupa szedł na śmierć. Z drugiej strony, tak to jest, było i będzie, że jak ktoś chce Cie zabić, to Cię zabije.
Budo jest po to byś to ty zabijał, jak zajdzie potrzeba.
Ale zwyczajny powrót do zdrowego kamieniowania, zwykłe dyby by myślę wystarczyły na dresa. Sami sie godzimy by rózne śmieci pałętały się po ulicach, ja tak sobie obserwuję i słucham co ludzie o tym mówią, i wiesz, tak mi się zdaje, że zdrowa część społeczeństwa nie uważa, że powinno się tym biednym dzieciaczkom z trudnych rodzin zapewniać psychologów. Powinno im takie zomo wpuścić taki wp_ol, co by na samo wspomnienie srali w gacie i najlepiej wywieść do lasu, żeby podczas spaceru do domu miał czas na przemyślenia egzystencjalne. Że oprychów co wymuszają haracze powinno się zwyczajnie wieszać, i to najlepiej publicznie.
Wszyscy mają dośc tej paranoi, prawo staje sie coraz bardziej bezsilne, a ludziom coraz mniej wolno jeśli chodzi o wymierzanie sprawiedliwości. Bandytom jest najlepiej. Bo zawsze byli bandyci, zawsze będą, ale im dalej wstecz, tym ich życie po złapaniu było krótsze, cięższe, i zazwyczaj naznaczone bólem. A dziś, hmm. Wartości i humanitaryzm. :blus:
Prawda jest taka, że ludzie chcieli by by takich panów Takeda było dużo, i żeby łazili i wyrywali chwasty.