

Dopiero dzisiaj odnalazł się mój 'podręczny' pająk. A bez niego ani rusz, bo to moja muza

No ale do rzeczy: jest pajęczyca, jest kałamarz (elektroniczny), jest stół i siedzisko, można zaczynać:
Ińsko, jezioro, Ińsko, jezioro, woda, woda i jeszcze raz woda. To miasteczko coś w sobie takiego ma, takiego uspokojającego, miłego i demonicznego zarazem (?). A to coś kreuje ińskie jezioro, wzdłuż ktorego brzegu wije miasteczko. I kolejny raz (ja już nie pamiętam który, ale pewnie będzie koło dziesiętnicy naszych ińskich spotkań) spędziliśmy tam czas ćwicząc i bawiąc się oczywiście :wink: Podobno widok postaci w białych ubraniach sunących przed południem znad ośrodka łączności nad jeziorem do ińskiej szkoły podstawowej i gimnazjum jednocześnie stał się już prawie folklorem w miasteczku, prawie jak Ińskie Lato Filmowe. (Ińskie Spotkania Klubu AA - aikido i aikitaiso

Pierwsze 5 dni stażu to oczywiście aikitaiso, czyli nasza gimnastyka. Oj boli to aikitaiso boli, zaczęliśmy tym razem spokojnie, pracą w pozycji na plecach, jakieś nogi w górze, palce tak czy siak, różnego rodzaju złączenia i rozłączenia. Po dwóch dniach zastanawiałem się, co tak spokojnie, ale potem nogi znów zaczely boleć, a po pewnej serii ćwiczeń w pozycji na palcach budziłem się w nocy parę razy, bo łapały mnie kurcze w łydkach, o zakwasach nie wspomnę.

Było trochę smiesznych pozycji oczywiście (ale nie dla tych co w nich stali


Jak zwykle wykończył mnie mały pies, do dziś się zastanawiam jeśli mały pies tak człowieka załatwia, to co należy powiedzieć o dotychczas nieznanym dużym psie

Marsz cesarza przy tym wszystkim. nawet wersja okrutnika, czyli na palcach, zdawał się przy tym miłą i jakże przyjemną formą spędzania czasu.
Był czas na zadawanie pytań, sensei Patrick odpowiadał na nie wyczerpująco (choć niektórym zaawansowanym dawał raczej poszukujące odpowiedzi...), a na koniec (przypomnijcie mi pozostali forumowicze-uczestnicy stażu taiso) chyba się trochę masowaliśmy?, pewnie boleśnie...nie pamiętam już za dobrze

Aikitaiso z roku na rok coraz bardziej mi się podoba, lepiej się czuje po treningach aikitaiso niż po samym aikido. Mniej napięć w ciele i takie coś, co trudno okreslić, choć jak rozmawiałem z zaprzyjaźnioną joginką, to powiedziała, że aikitaiso jest dla niej niedokładne. Ale dla równowagi inny zaprzyjaźniony jogin (choć już nie mój znajomy) powiedział, że przy taiso joga to drobny pikuś...jak zwykle z opinią należy wypośrodkować, a najlepiej poćwiczyć.
Następny tydzień to aikido...tutaj byłem zdziwiony, bo staż był bardzo, bardzo spokojny, trochę pracy z uchwytów, trochę z shomen i yokomen. Niewiele bardzo dynamicznej pracy, ale i tak wystarczyło, żeby niektórzy nabyli kaszlu oskrzelowego po rzutach senseia Benka (prawda Kuba

Na koniec odbyły się egzaminy na kyu, niektóre - szczególnie tych osób, kóre jeżdżą na EFE, naprawdę ładne. Ostatni trening w niedzielę to była masaż, czasami bolesny - to już dobrze pamiętam

A wieczorami, jak to wieczorami: alkohol, głównie piwo, rozmowy, rozmowy, czasami papierosy, tańce...no niestety tańców w tym roku nie było za wiele. Kobiety aikidockie zazwyczaj nie chciały tańczyć. Naprawdę :roll: Ja, który nie tańczę (bo nie umiem) miałem ochotę częściej wygłupiać się na parkiecie niż płeć piękna. Dziewczyny co się z Wami dzieje

Ale i tak lądowaliśmy w łóżkach późno, a niektórzy bardzo późno. Dla mnie jako, że rano chodziłem na spacery ze swoim potworkiem (nawet nie spotkałem wielu nieprzyjemnych ludzi na spacerach, a mniejscowi to już zupełnie byli normalni w tym względzie) była stanowczo za późno. Było też ognisko, które tradycyjnie odwiedziła policja błyskając na nas światłami (nie wiedzieć za co, bo byliśmy cicho, no w miarę cicho). Niektórzy z aikidoków sprawdzali też ile można wytrzyma bez snu. Za to lubię aikido - w równych proporcjach: praca, odpoczynek i zabawa, a jak trzeba to i organizm aikidocy potrafią odtruć

Była też już prawie tradycyjnia popołudniowa sekcja mma: czyli stójka, rzuty i parter, ale z powodu zmęczenia materiału czesto brakowało niektórych jej uczestników, potem jak w drugim tygodniu doznałem kontuzji, sekcja uległa samoistnemu rozwiązaniu.
Było miło i pożytecznie, ale po takim stażu powinienem wziąć jeszcze ze 2 dni wolnego, bo cierpiałem na deficyt snu, zaspałem do pracy i w poniedziałek i we wtorek, a nawet na bjj w pon nie poszedłem. Ale cóż, są przyczyny, sa skutki...
Szkoda, że tym razem nie odwiedził nas żaden innostraniec (innowierzec).