Trekking -Bajkał i północna Mongolia
Napisano Ponad rok temu
Ostatnia cywilizacja
Po całym dniu marszu często po takich "schódkach" które potrafiły ciągnąć się i kilka kilometrów dotarliśmy do schroniska.
Jego kształt uwarunkowany jest właśnie ilościa opadów śniegu. Zimą wychodzi się wprost w śnieżne tunele przez okno poddasza.
Całą noc i poranek lało
aby po 2godzinach wyglądało tak
I dalej w drogę.
Zwalone drzewa to była standardowa forma pokonywania parowów i małych potoków.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Im wyżej tym zwały kamieni stawały sie jeszcze potężniejsze.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Takie " ścieżki zdrowia " potrafiły mieć i z 6-7km długości, i tu zaczynała sie zabawa. Jak było sucho, to pikuś. Było trzeba tylko umiejętnie skakać z jednego na drugi , ale po deszczu głazy były śliskie jak węgorz. Pierwszy raz w życiu szedłem z kijkiem trekingowym ( zabrałem tylko jeden , aby nie nosić zbędnych rzeczy, gdyż nie byłem przekonany co do jego przydatności) i muszę się przyznać , że gdyby nie ów kijek to nie raz zaliczyłbym glebę wśród tych kamieni. Czy miałbym całe nogi ... wątpię. A tam nie ma GOPRu.
Teraz kilka widoczków zanim doszliśmy do górnego schroniska. Miałem problem co wybtrać bo jeden ciekawszy od drugiego.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Do bazy oddalonej o ok 55-60km od stacji koleji dotarliśmy o 23.50 nastepnego dnia. średnio po ok 30km dziennie po ok 16godzin, może w Bieszczadach to żaden wynik , ale tam dostałem taki wycisk jak jeszcze nigdy.
Naród rosyjski jest nie do zajechania, po drodze mijaliśmy kilka obozów wędrownych dzieci 10-14lat - zasuwali z zwykłych tenisówkach. Zresztą moi kompani z wyjątkiem kierownika ekspedycji ( 60 letni profesor) szli w zwykłych "adidaskach". Pan profesor wcześniej miał kilkakrotnie poważnie połamane nogi , powkładali mu wstawki z tytanu i chodzi. Miał złamany kregosłup, jakoś się zrósł i facet z lekkim brzuszkiem i z plecakiem 120 litrów biegał po tych górach jak kozica. Ala na pocieszenie powiem, że marszu nie poóźniałem,
chociaż chwilami miałem serdecznie dość i nawet raz czy dwa przeleciały mi takie muyśli - było trzeba pojechać z żoną nad jakieś ciepłe morze.
Plecaki były pełne żarcia bo o zakupach jakichkolwiek nie było mowy. Tak więc prowiant na 10dni + 2 dni zapas był na plecach + jakieś wyposażenie + śpiwory , namioty itp.
Jakoś się zmieściłem w 50L plecak + komin ze swoimi rzeczami i 5 kg kaszy gryczanej, 4kg makarony, 1kg cukru, inni mieli jeszcze ryż, chleby, puszki.
Żarcie nie było takie do jakiego byłem przyzwyczajony w tajdze na moich wcześniejszych wypadach. Wówczas tajga dostarczała jedzenia , ale wówczas też mój przewodnik miał broń i polowaliśmy. Taraz o polowaniu nie było mowy i wszystko bylo trzeba nościć na plecach.
Byliśmy zbyt wysoko i w potokach rybki były raczej małe.
Recenzje o plecaku zrobie w osobnym poście.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
a tak wyglądały góry:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Zmiany pogody to był standard, nie raz z grani musieliśmy uciekać przed burzą na jakieś półki poniżej.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Odziwo niżej nie było ani komarów ani meszki, przed którymi wszyscy mnie przestrzegali.
Ten ciuszek na mnie jednak się przydał chociaż nikt nie mówił mi , że meszka może być aż tak wysoko. Była jedynie na otwartych przestrzeniach, na przełęczach w karłowatych wierzbach i brzozach (niewiele wyższych niż do kolan). A komarów prawie wogóle nie było. No i bardzo dobrze
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
I czas na cel tej ekspedycji - lodowce.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Ta plamka w dolnej części lodowca przed jeziorem to nasz szef.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Z mojego punktu widzenia nie wiem o co tyle hałasu, trochę lodu w górach i już. Niezależnie od tego, iż dla mnie było obojetne czy to snieżnik czy już lodowiec, jest wspaniałe gdy człowiek ma jakąś pasję, a oni wszyscy byli nawiedzeni na tym punkcie.
Na przełęczach były i takie niecodzienne widoczki:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Trochę niżej porosty jak na bagnach everglay, ich obecność najlepiej świadczy, o klasie czystości powietrza- czystrzego już nie ma.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
oraz storczyki
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Drugi etap to Sajany Zachodnie nie chce was zanudzać fotkami tak więc w telegraficznym skrucie ( bo i tak żadne foto nie oddadzą tego co tam jest)
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
wyprawa do jaskini z podziemnym lodowcem
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
I powrót, najpierw spływ do stacji koleji, a póżniej powrót na lotnisko przez zupełnie inny krajobraz- stepy Hakasji.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Abakan - miejsce gdzie Abakan wpada do Jenisieju.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
i stepy Hakasji z kurhanami.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników][img]
Jak już trochę odpocząłem to wiem jedno , za rok powtórka: Rosja lub północna Mongolia lub jedno i drugie. Gdzie ....???
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
PS. Jaki miałes nozyk i latarke? jak sie spisaly?
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Chylę czoła.
Napisano Ponad rok temu
Gdybyś do tych fotografii dodał opis obrazujący okoliczności to byłby wspaniały reportarz, nie tylko na nasze forum (uważam że wprawa warta jest aby umiescić ją w innych mediach, tu głównie turystyczno wyprawowych, ze wskazaniem na te drugie).
Gratuluję i pozdrawiam.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Leze i kwicze... Zdjecia piekne ( krajobrazy na zdjeciach tez :wink: )
PS. Jaki miałes nozyk i latarke? jak sie spisaly?
U naszych wschodnich sąsiadów przepisy dotyczące noży są bynajmniej śmieszne. Z toporem dowolnych rozmiarów można chodzić po mieście ale co dotyczy noża to jest zupelnie inaczej. Grubość klingi bez pozwolenia to max 2,5mm , nóż nie może mieć jelca, ani głębokiego wcięcia spełniającego rolę jelca i wiele innych bzdur.
Tak więc wszystkie noże które mam nie spełnialy rosyjskich przepisów.
zabrałem M21-04, i zastanawiałem sie nad TAK-1 bo taki mało rzający sie w oczy, ale ostatecznie kupiłem Fallknivena F1 . Wiem tez ma więcej niż 2,5mm ale zaryzykowałem.
Ostatecznie , nigdzie nic nie mówili ani o CRKT ani o F1, nie iem czy wogóle je zauważyli.
Ten wyjazd trochę zmienil moje postrzegania noża jako narzędzia do przygotowania ogniska, i mimo, iż noże mi się podobają ( bo chyba teraz do tego sie to sprowadza ) to do przygotowania ogniska nie ma nic lepszego niż siekierka. Wiem nie ma ona w sobie tego czegoś ale po tej wyprawie bedę czytał wypowiedzi co niektórych kolegów, próbujących przekonać innych iż tym czy innym nożem przygotują drewno na ognisko równie szybko i sprawnie jak ktoś inny toporkiem, jako bajki z 1000 i jednej nocy.
Tajga to cos zupelnie innego i jadąc w nasze Bieszczady zabiore nóż a nie siekierkę bo zamiast robić ognisko, będę miał ze soba małą butle z gazem. A tak na serio to sam jeszcze nie wiem co bedę zabierał jadąc w Bieszczady czy nóż typu GB , RAT-7( jeden nieduży napewno) czy małą siekierką.
Latarki miałem, aż trzy : małego Gerbera, SureFire L2 , i nowy model Petzla Takttika XP . Idąc w nocy przez tajgę , czy jedząc kolacje w środku nocy ( aby widzieć co jeszcze mam na talerzu, Petzl okazał sie niezastąpiony. Dwóch pierwszych wogóle nie używałem.
Napisano Ponad rok temu
Nie ma chyba na tym forum żadnego człowieka, który nie zazdrościłby Ci tej wspaniałej wyprawy. Nie jestem wyjątkiem. Tym większe brawa za odwagę i determinację, by tego dokonać. Dzisiaj Ci zazdroszczę, ale jak pomyślę, ile zachodu kosztowała Cię organizacja tych wakacji, to chyba bym zrezygnował.
Chylę czoła.
Dzieki za te słaowa, ale to nie aż tyle zachodu co można by przypuszczać. Gdyby nie to , ze na tydzień przed planowanym wyjazdem koleś z którym mialem jechać odpadł to byłby pełen luzik. Spokojne dwa miesiące przed wyjazdem rozpoznanie trasy i uzupelnienie sprzetu. Chociaż prywatnie uważam, że jeżeli nie są to jakieś naprawde extremalne eskapady typu Hindukusz czy Himalaje to szczegółowe rozpoznanie terenu nie jest konieczne , czesto takie spontaniczne korygowanie marszruty na miejscu przynosi najlepsze efekty.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Niesamowita wyprawa, niesamowite zdjęcia... .
Gdybyś do tych fotografii dodał opis obrazujący okoliczności to byłby wspaniały reportarz, nie tylko na nasze forum (uważam że wprawa warta jest aby umiescić ją w innych mediach, tu głównie turystyczno wyprawowych, ze wskazaniem na te drugie).
Gratuluję i pozdrawiam.
Zbyt wiele sie wydarzyło aby w skrócie to przedstawić, zawsze bedzie jakiś niedosyt, dlaczego to coć zostalo pominięte. A z kolei nie mam czasu na rzeczowe i sumienne przygotowanie takiego reportarzu. Podobnie jest z foto mam swoich 1GB foto i to tylko dlatego że zabrałem tylko jedna kartę + 3 CD od kolegów z tej wyprawy. Wybrałem tylko skromny fragment aby przedstawić chociaż przedsmak tego co tam jest, a nawet jak pokazuje całośc materialu znajomym to i tak wiem, że wiele miejsc nie zostalo uwiecznionych na zdjeciach. Na tej ekspedycji to był po prostu zapieprz i często nie było czasu aby wyjać aparat.
Napisano Ponad rok temu
a tak nawiasem od dwóch lat chodzi mi po głowie wyprawa do Mongolii. Chociaż mam też więcej równie ciekawych pomysłów, ktore dotyczą innych części świata.
Zobaczymy
Napisano Ponad rok temu
Cholera wie, kogo sie spotka po drodze, tereny dzikie i może wojska nie lubią...
Napisano Ponad rok temu
Ja tak sobie pomyślałem, że w bluzie w kamuflarz to bym nie jechał...
Cholera wie, kogo sie spotka po drodze, tereny dzikie i może wojska nie lubią...
Na lotniskach bluza BDU była w plecaku, a w tajdze i w górach to pełen spokój - ludzi niema się co obawiać, problem może być w nas samych ( jeżeli brak nam wyobraźni) i w dzikości przyrody , tu nie wyjmiesz komórki i nie zadzwonisz po pomoc, w takie tereny nie powinno chodzić się samemu nawet gdy ktoś ma super przygotowanie kondycyjne. Bedąc solo złamana lub skrecona noga to = wyrok śmierci, 60 lub wiecej kilkmetrów do najblizszego człowieka jest nie do pokonania tym bardziej, iż wówczas misie dadzą o sobie znać.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Coś cudownego...
Napisano Ponad rok temu
rozwalony jestem
cholera
mada faka
ślinei sie
Napisano Ponad rok temu
To się nazywa trekking przez duże T
naprawdę kawał przygody...fajnie że miałeś taką szansę :wink:
Co do sprzętu to mój kumpel był w zeszłym roku na Kaukazie i też mówił mi póżniej że bez siekiery to by tam umarli...nożem to można przygotować jedno-dwa ogniska ale jak ma się siedzieć dłużej to bez siekiery nie ma szans
A on miał tam jakiegoś słabego Herbertza...za 100 zł 8) ...długo po tym wyjeżdzie zastanawiałem się co ja bym zabrał??
SRK za duzy, folder za mały..i sam doszedłem do podobnych wniosków...wybrałbym F1 8)
(folder to i tak jest zawsze..może bym go zamienił na jakiegoś vicka. :roll: )
A jakieś inne doświadczenia sprzętowe??? jak z bateriami do Petzla?? ile mialeś?
Napisano Ponad rok temu
Jak ja bym tam chcial byc.... Fotki rewelka, oglądałem już kilka razy. Poprostu pięknie, ale co ja tam będę mówił, wszystko widać...
Ogólnie naszła mnie refleksja, jak mi życie między palcami ucieka.
Jak mozna zorganizować taki wyjazd? Jakie są koszty?
Pozdrawiam, i proszę o wiecej fotek.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
RAT-RTAK
- Ponad rok temu
-
Problem z klipsem (M21)
- Ponad rok temu
-
Zagadka
- Ponad rok temu
-
Zostałem właścicielem Amphiego...
- Ponad rok temu
-
"Knife prototype" - warto kupić?
- Ponad rok temu
-
Poznajcie Marysię... [lekki off topic]
- Ponad rok temu
-
Pomóżcie mi się zdecydować!!!
- Ponad rok temu
-
AUTOSTOP,NAMIOT,PODRÓŻE-POTRZEBUJE NOŻĄ!
- Ponad rok temu
-
podkladki z brazu fosforowego czy z teflonu?
- Ponad rok temu
-
sebenza
- Ponad rok temu