Moje przygody
Napisano Ponad rok temu
"Przepraszam bardzo". Jakiś typek, łysy, niesympatyczny w odległości 20 metrów coś krzyczy i niby to pyta o drogę. Niedoświadczenie, ufność i głupota zadecydowały że
zatrzymałem się i poczekałem aż podejdzie. Gdy podszedł od razu złapał rower za kierownicę i stanął mi na drodze. No to pięknie - pomyślałem. Oczywiście nogi z waty, strach w oczach, szkoda gadać. I zaczyna swoją gadkę: "Spokojnie. Nie ukradnę Ci roweru nie jestem taki. Wiedz, że jeśli to by były jakieś inne gnoje to byś miał po rowerze, ale spoko ja Ci nie ukradnę. Daj tylko jakieś drobne na piwko". Zdębiałem trochę ale i tak byłem zesrany z deczka. Coś tam brzdęknąłem standardowo, że nie mam to on dalej że naprawdę nie chce roweru tylko troszkę kasy na piwko. Cały się jakoś tak dziwnie trząsł.
W końcu dałem mu parę złotych na co podał mi rękę i bardzo podziękował i powiedział że jestem fajny gość i przypomniał że mam szczęście bo każdy inny by mi ukradł rower. Mimo
wszystko chyba faktycznie miałem farta.
Kolejna historia nie jest już taka wesoła. Tutaj dałem ciała na całej linii. Nic wtedy nie trenowałem, byłem wysportowany ale psychika kuleje do dziś. Wracałem spokojnie ze szkoły, wokoło pusto. Zauważyłem w pewnym momencie dwóch drechów stojących po drugiej stronie ulicy, czekali na coś (dziś wiem że na mnie). Nie przejąłem się, przyjąłem postawę zbitego dziecka (dziś wiem że to najgorsza z możliwych) i tak szedłem zgarbiony w nadzieji że się zlitują jakby co. Po chwili zauważyłem kątem oka że ruszyli za mną wolnym krokiem. Wiedziałem co się kroi ale cały czas miałem nadzieje, że jakoś się uda. Idę idę, jeden zaczyna mnie wyprzedzać, drugi cały czas za mną. I nagle czuje opór. Złapał mnie za plecak. Więc standardowo, zesrany, wystraszony, nogi z waty, próbuje
uciekać, ale nie daje rady, trzyma mocno. Nie było mowy o żadnych ciosach czy jakiejkolwiek samoobronie, bo byłem w stanie tylko błagać o litość (eh no wstyd mi wstyd). Drugi się dołączył i w bramę. A w bramie nie owijali w bawełnę:
"Telefon!". Domyśliłem się że nie chcą numeru tylko aparat. Zasłaniałem twarz i byłem skulony i powiedziałem, że nie mam telefonu tylko jakieś drobne. Dostałem lekko z piąchy w ramię, ten za mną chwycił mnie za kieszeń i wyczuł komórkę. No to zaczęli krzyczeć żebym dawał telefon bo mnie zajeb.... No wtedy to już byłem na maxa posrany. Dałem im ten cholerny telefon, wzięli i uciekli. Po tym wszystkim wróciłem do domu
i sam się obiłem po mordzie bo mi było wstyd że nic nie potrafiłem zrobić, więc wolałem żeby wszyscy myśleli że naprawdę nic nie dało się zrobić i że bohatersko dostałem po pysku. Nie chciałem uciekać za wczasu bo chyba też się bałem i wierzyłem że będzie dobrze. No trudno, do dziś jak widze kogoś podejrzanego na horyzoncie to staram się przebiec obok niego bo wierzę że kimś biegnącym sobie nie będą głowy zawracać. Póki co sprawdza się.
Powiedzcie, zachowałem się jak sierota co?
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Po tym wszystkim wróciłem do domu i zasnąłem. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie gdy następnego dnia słyszę dzwonek i panowie z serwisu, których w ciemną noc brałem za bandytów, oddają telefon i tłumaczą:Drugi się dołączył i w bramę. A w bramie nie owijali w bawełnę:
"Telefon!". Domyśliłem się że nie chcą numeru tylko aparat. Zasłaniałem twarz i byłem skulony i powiedziałem, że nie mam telefonu tylko jakieś drobne. Dostałem lekko z piąchy w ramię, ten za mną chwycił mnie za kieszeń i wyczuł komórkę. No to zaczęli krzyczeć żebym dawał telefon bo mnie zajeb.... Dałem im ten cholerny telefon, wzięli i uciekli. Po tym wszystkim wróciłem do domu
-mieliśmy ci zamontować dodatkową antenę, jednak po dokładnym obejrzeniu telefonu,
-zdjęliśmy simlocka,
-wymieniliśmy baterię na pojemniejszą,
-masz teraz większy zasięg bo jesteś fajny gość,
-i masz szczęście bo........................................
pozdro
:twisted:
Napisano Ponad rok temu
No, ale wracając do tematu, to powinieneś poczytać sobie (wiem, nie brzmi to poważnie ;-) ) książkę Pawła Droździaka i Wojtka Kruczyńskiego "Zawsze Bezpieczna. Psychologiczne aspekty samoobrony kobiet", a także przejrzeć posty Pawła (user: Paweł Droździak) na Budo.
Większość sytuacji w których możesz się poczuć "posrany" ;-) tudzież oberwać po ryju, stracić telefon, whatever - da się po prostu uniknąć. Zapobiec im. Bez lania się po ryjach. Tylko nie można popełniać podstawowych błędów.
Póki co grasz dokładnie według scenariusza napastników.
Musisz to zmienić.
Pozdrawiam,
AdamD
Napisano Ponad rok temu
Koledzy rady już podali, ja ze swej strony chciałbym tylko dodać że fragmentem tekstu połozyłeś mnie na łopatki
:wink:"Telefon!". Domyśliłem się że nie chcą numeru, tylko aparat
Napisano Ponad rok temu
"i nie mow ze nie masz dzieci bo w kazdej chwili mozesz miec (sprawdzić czy nie ksiadz)"
Napisano Ponad rok temu
ja ze swej strony chciałbym tylko dodać że fragmentem tekstu połozyłeś mnie na łopatki
:wink:"Telefon!". Domyśliłem się że nie chcą numeru, tylko aparat
Ejj no nie ma śmiacia, a może by to byli ci których kaczyński nienawidzi :wink: i poprosili o nr. telefonu kolesia :-)
Tak na poważnie to twoja reakcja nie jest czymś anormalnym, wielu ludziom w chwilach stresu miękną nogi, i nawet lata spędzone na macie często mało sie przydają. Ciesz że dziś masz czym pogryźć kanapkę, bo tak jak stwierdzono zamiast komórki mogłeś stracić uzębienie 8) Jednak, tak jak jest w moim przypadku to po takiej akcji czuję sie jak zwykła szmata że jakiemuś leszczowi dałem kasę, to jest chyba nawet gorsze odczucie niż się z kimś bić, i po mordzie dostać.
Pozdro
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Innym razem spacerując Marszałkowską podbiega koleś wyższy o głowe (skinhead) i pyta czy wierzę w szatana.... Załosne. Mówie nei i dostaje w gębe. Jak mi przygrzmocił to przeleciałem kawałek a mnei zmroczyło. Zobaczył że "kiepski ze mnei zawodnik" i wrócił do swojego "stada" - 9 kolegów. I co zrobić w takich sytaucjach? Między innymi dlatego chce iśc na jakieś sw. MKam dosc trze4sienai dupy gdzie sie nei wybiore. Do neidawna nawet wyjście do kiosku to była partyzantka. Poza tym chce sie czuć pewniej, i chce meić pewnosc że nic sie nei stanie mojej drugiej połówce
Napisano Ponad rok temu
SPoko... Dostałem kilka kopów na odchodnego i uciekłem. Kumpel mnei zostawił. Znam go od urodzenia. Nieważne. Ale im było mało ale to już mało straszne bo już byli tak pijani że przy "ataku" na moją skromną osobe wywracali sie o śmietniki. Potem kilka kopów na odchodnego i musiałem zwiewać.I co Co byście zrobili?
No, opcje są przynajmniej dwie. Jeśli faktycznie byli tak napruci, to bym z nimi potańczył trochę :twisted: a potem spierdolił, a gdyby nie byli, to bym zdecydowanie spierdolił od razu
Innym razem spacerując Marszałkowską podbiega koleś wyższy o głowe (skinhead) i pyta czy wierzę w szatana.... Załosne. Mówie nei i dostaje w gębe.
No, tu była szansa na wykorzystanie "Dobrego Tekstu Na Ulicę" ;-) Biorąc pod uwagę te "bóg honor ojczyzna" coś w stylu...
"hmmm... wiara w szatana jest naturalną konsekwencją wiary w Boga, przynajmniej poki obracamy sie w obszarze wiary zdefiniowanej przez środowisko w jakim obaj się wychowaliśmy. Zdaje mi się że tutaj akurat jesteśmy całkiem do siebie podobni, wierzymy i w tego samego Boga"
... miałoby minimalną szansę zadziałać.
A tak w ogóle, to:
wrócił do swojego "stada" - 9 kolegów. I co zrobić w takich sytaucjach?
to trzeba było to stado ominąć z daleka, zamiast narażać się na konfrontację z nim.
Pozdrawiam,
AdamD
PS: przeczytaj "Zawsze Bezpieczna". Koniecznie.
Napisano Ponad rok temu
Między innymi dlatego chce iśc na jakieś sw. MKam dosc trzesienai dupy gdzie sie nei wybiore. Do neidawna nawet wyjście do kiosku to była partyzantka.
Obejrzyj się w lustrze, zobacz jak się ubierasz. Niech ktoś Cię obejrzy jak chodzisz (najlepiej z okna, jak Ty nie wiesz, że patrzy). Bo coś w twojej postawie mówi napastnikom "będzie łatwo"
Sztuki walki zmienią to dopiero po wielu latach, jeśli w ogóle zmienią. I nie chodzi tu o wzrost czy mięśnie (choć się przydają 8) ) tylko o "mowę ciała" , uważność. Pewne pozawerbalne sygnały, które wysyłasz, a napastnicy potrafią wypatrzeć tę sztukę w stadzie
AdamD ma rację, poczytaj.
Ważne. Bo dlaczego napastnik wybrał Ciebie a nie kumpla?Kumpel mnei zostawił. Znam go od urodzenia. Nieważne.
Napisano Ponad rok temu
Sztuki walki zmienią to dopiero po wielu latach, jeśli w ogóle zmienią. I nie chodzi tu o wzrost czy mięśnie (choć się przydają Cool ) tylko o "mowę ciała" , uważność. Pewne pozawerbalne sygnały, które wysyłasz, a napastnicy potrafią wypatrzeć tę sztukę w stadzie
Bez przesady u niektórych tego nie zmieniają wcale a innym starczy powiedzmy rok czy pół na to żeby się bardziej pewnie poruszać i przez to nie być tak często zaczepianym.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Jeszcze rok temu pewnie uciekł bym z tej imprezy ale od roku trenuję JKD.Jest to cos w czym sie odnalazłem.Wcześniej trenowałem Kyokushin i nic mi to nie dało.Nie jestem dumny że tak zrobiłem ale czasami nie ma wyjścia.Jedno co powiem że czasami nie warto gadać z takimi pajacami
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
hardcorowa samoobrona z Afryki
- Ponad rok temu
-
Sutuacja z zycia na ekranie telewizora
- Ponad rok temu
-
Duszenie i co dalej?
- Ponad rok temu
-
Walka w pociągu ?
- Ponad rok temu
-
przygoda...
- Ponad rok temu
-
Baton czy nie baton - identyfikacja
- Ponad rok temu
-
Ustawki...
- Ponad rok temu
-
Strach oraz brak zachamowania ...
- Ponad rok temu
-
Opanowanie i olanie debili..
- Ponad rok temu
-
Referat o Samoobronie ,co przekazać i jak?
- Ponad rok temu