dlatego np uwazam ze czasy takich technikow jak Rickson czy tez Royce ktorzy porafili wygrywac minimalizujac zagrozenie minely. Tamci byli sportowcami ale teraz w nielicznych jest jeszcze dusza sportowcow.
Błądzisz, Martius...
Czy Royce i Rickson walczyli dla sportu?
Nie, walczyli po to, żeby pokażać że "grejsi żu-żitsu" to najskuteczniejsza sztuka walki na świecie (ich słowa).
Dlatego np. Royce w UFC starał się udeżac możliwie najmniej, a wygrywać przez dźwignie/duszenia - żeby pokazać siłę GJJ. Za tym poszedł ogromny sukces marketingowy ich stylu i rodziny, o co przecież chodziło.
Widziałeś drugą walkę Royce vs Yoshida z sylwestra 2003 roku?
Jeśli nie to polecam. Royce walczył bardzo dobrze, mimo formalnego remisu było jasne że on był lepszy.
Tylko nie poddał Yoshidy a przez całą drugą połąwę walki tłukł go z dosiadu lub zza pleców.
Czyżby Royce od dwóch lat przestał być sportowcem?
A może po prostu trafił swój na swego i o wyciąganiu balachy po minucie walki można było zapomnieć?