![:)](http://forum-kulturystyka.pl/public/style_emoticons/default/smile.png)
Idę sobie ulicą, jest słoneczny dzień, południe, środek miasta. Słuchawki na uszach, ciemne okulari, plecaczek, i dość szybki krok - jak zwykle, spieszyłam się. Mijając skrzyżowanie, usłyszałam, że ktos tam coś do mnie mamrocze. Źródłem mamrotania okazali sie młodzi, wyżelowani panowie, siedzący w wytuningowanym czerwonym starociu - cabrio, czekajacym na światłach. Nie zwracajac na nich dalszej uwagi, szłam przed siebie, zbliżajc sie do rogu ulicy. Kiedy zotawiłam machos za soba, po kilku krokach poczułam palacy ból w okolicy krzyża, którego żródło zidentyfikowałam jako cholerną szklana kulke z pistoletu - zabawki. Która radosnie toczyła się po chodniku, zmierzając w stronę studzienki. I tu naprawdę się zdziwiłam, sobą. Moja pierwsza, odruchową reakcją była mysl: GDZIE Z TĄ ŁAPĄ?! , tycząca sie reki, którą w naturalnym, podświadomym geście chciałam 'pomacać' zranione miejsce (trzymałam ją daleko od siebie, jakby od tego zależało moje zycie). Chyba się w mnie odezwał instynkt jakichs biednych stworzonek, na które polowały tygrysy szablozębne. Potem, z lodowatym spokojem, powoli i dostojnie 8) odwróciłam się, i wydarłam tak, że aż się zdziwiłam (znowu) GNOJKI!? (z lekka nutka pytajacej groźby, jakby za mna stały co najmniej wszystkie żółwie ninja :wink: ), na cała ulicę. Byłam tak wściekła, że gdyby którys z wspomnianych gnojków nie siedział w samochodzie, tylko szedł za mna, oberwałby z liścia, tak po babsku, aż by mu zęby zadzwoniły. Tu chyba doswiadczyłam, wspomnianego w jakims topicu, 'obudzenia skurwysyna', tyle ze nie przed zawodami. W żadnej sytuacji, nigdy na macie, nie miałam podobnych odczuc - takie 'pourazowe' zaperzenie innych lekko mnie śmieszyło, i nic poza tym (byc może był to jeden z powodów, dla których moje walki wygladaja, jak wygladają :wink: ) Cały czas mam świadomość, ze to 'tylko zabawa', i nawet gdybym chciała, nie moge się jej pozbyć. A tu proszę... Krucho z logika, krucho z matematyka (4vs1), ino 'pożałujesz, gnojku' :twisted:
Niestety, a może i na szczęście, supermani siedzieli w swoim blaszaku, podśmiewajac się głupkowato, i ruszyli z piskiem opon.
Wobec braku oponentów, równie dostojnie wzruszyłam ramionami i ruszyłam swoja drogą.
Co ciekawe, to raczej średnio miłe doswiadczenie poprawiło mi humor na cały dzień. Swoje sprawy załatwiłam 2x szybciej, niz planowałam, zamiast autobusu wybrałam spacerek, a koleżanke niemal udusiłam na przywitanie. Wiem, dziwne 8O Cóz - czysta chemia, widocznie jestem wrażliwa na adrenalinę w kazdym wydaniu.
Dopiero po kilku godzinach dziadostwo przypomniało o sobie, kiedy oparłam się o ścianę - nad posladkiem miałam gustowna opuchliznę i peknieta skóre, po czym pamiatka została mi do dziś... :?
Ale co to, k**** wogóle za pomysł, z pistoletu do dziewczyny?????