Mimo, iż jestem jeszcze młody

to byłem już na wielu zawodach, w tym jako obserwator, zawodnik, trener, a raz nawet sędzia.
Mam baaardzo mieszane uczucia. Generalnie na zawody jedzie się, aby się fajnie bawić, aby poznawać ludzi i inne kluby. Oczywiście jednak podświadomie każdy tam gdzieś ukradkiem myśli o medalu i dobrej pozycji.
Sędziowanie na zawodach KungFu jest bardzo trudne i właściwie trudno jest mi powiedzieć jak to rozwiązać sensownie. Jedynym wyjściem jest organizowanie zawodów w obrębie danego stylu, bo jeśli są to zawody przekrojowe, to bywa różnie, bardzo różnie.
Sam niestety widziałem, jak na jednych zawodach (nie pamiętam gdzie) gościówa nie zrobiła jednej sekcji changchuan (akurat znam tą formę), ale na tyle sprytnie, że nie było widać, że się 'walnęła'. I zajęła mniejsce na podium... Sędziowie nie znali formy, zatem jak mieli stwierdzić, że coś pominęła? A pozostałe elementy były genialne: wspaniała dynamika, niskie pozycje itp...
Drugi przykład to stopień trudności form: powiedzmy konkurencja form tradycyjnych: jeden zawodnik robi formę SiuNimTao z VingTsun, a drugi formę małpy z podwójnymi saltami... Mimo, iż oba układy wymagały 3 lata pracy, wygrywa 'małpa' i to bezapelacyjnie. Przypadek autentyczny z jednych zawodów PZWS...
Sam raczej niechętnie staję do sędziowania bo mam bardzo dziwne uczucia jak mam sędziować formy, których nie znam. Wówczas niestety należy kierować się jakimiś ogólnie przyjętymi zasadami, typu że jak ktoś się wywali to jest to błąd :wink:
Ale w rzeczywistości sędziowie oceniają wysoko to 'co im się podoba', no bo jak nie znają formy to co mają oceniać?
---początek podlizywania się---
Mimo to uważam, że zawody są fajne, gdyby nie to nie poznałbym osobiście sympatycznego moderatora tego forum (pozdr Tsailifo!).
---koniec podlizywania się--- :wink: