47 odpowiedzi w tym temacie

[budo_navyseal]

Ja bym wybrał zdecydowanie AR(piękne duze szerokie ostrze, czyli to co lubie ), Fulcrum jakos optycznie mi sie nie podoba

[budo_dark]

ja tez wybralbym AR...

[budo_piterm]

ja tez wybralbym AR...

no

[budo_wojtas13]

ja tez wybralbym AR...

Ja juz wybrałem .

[budo_diabelek]

ale pancerniak
no sa fotki wiec gratuluje
a jak bedziesz kolo niego z aparatem to pstryknij samo ostrze od przodu (czubeczka), zeby zobaczyc kat slifu, bo bydle strasznie grube a szlif niski, tak ciekawosci bym chcial to zobaczyc
P.S. nie wiem czy wyrazilem sie jasno
cos jak bym widzal noz toz przed wbiciem mi go w oko :wink:

[budo_obol]

hmmmm trudna sprawa z tym ER. Powiem wam tak
wybrałbym........ AR........ hehe na szczęście mam oba :wink:
ER czaruje precyzją wykonania i solidnością, trudno to opisać, trzeba to zobaczyć !! Falcrum IID nie jest nożem użytkowym i nawet nie próbuje go udawać. Jak dla mnie to taki rozkładany bagnet od kałacha. Wbić to go można we wszystko bez obaw. Ukroić coś... raczej nie. Przeciąć coś bez finezji da się ale chyba szybciej da się przerąbać. Ten nóż to po prostu składany łom żeby było śmieszniej jest lżejszy od AR, a przynajmniej mi się tak wydaje. ergonomia bez zastrzeżeń. Blokada: szeroka jak autostrada, absolutna pewność (0 BP), a dodatkowo poparta "lockiem" jest nie do ruszenia. Po prostu otwieracz do czołgów 8)
Obecnie jestem na etapie nadawania mu jakiegoś konkretnego konta. Metodą prób i błędów stwierdziłem, że może za tydzień będzie mieć traianglowe 40' (kto pożyczy diamentów??) Póki co ostrze ślizga się nawet po krawędzi kartki i nie chce się wciąć (880 przy nim to żyletka)
No i na zakończenie: jeśli kiedyś ER wypuści wersje falcruma z pełnym płaskim szlifem albo lepiej z niepełnym wklęsłym tak, aby ten łom zaczął ciąć to będzie rewelacja. Trzymając go w ręku mam wrażenie, że to nie narzędzie, ale maszyna !!
Rybak złośliwcu prasy jeszcze nie mam, ale może pobujamy sie na nim z Jumbo :wink: Mamy odpowiednia mase na test "War'a"

[budo_obol]

OK małe sprostowanie Właśnie ukończyłem "maraton" trianglowy. Ile to trwało trudno powiedzieć, może w sumie 5h zebrane z przerw między pisaniem mojej mocno zacofanej pracy magisterskiej. Krawędz ciemnych prętów zupełnie się nie sprawdziła i straciłem tak ze 2h. Płaska część to inna bajka. Uzbrojony w zapał, czułem się jak Rambo w scenie gdy na kutrze przeciągająć raz za razem po osełce przerabiał swoją "kose" na żyletke Z początku sceptyczny patrzyłem jak na 40' schodzą microsarations od góry krawędzi tnącej. Później znikły zupełnie i powstała gładka powierzchnia. co jakieś 10 machnięć trzeba było przecierać pręty :? Test kartkowy i 8O ... tnie płynnie i gładko. Jeszcze kilka ruchów i z trudem ogoliłem sobie przedramie. Na jutro zaplanowałem dopieszczenie, bo krawędz nie jest idealna przy czubku i może w ramach "testu" przejade pare razy po białych.
Podsumowująć: poteżna maszyna, precyzja wykonania z najwyższej półki i nie wiem czy da się to zrobić lepiej, teraz od kiedy tnie stał się w pełni wartościowym nożem/łomem i z czystym sumieniem polecam jeśli nawet nie zakup to na pewno zapoznaie się z tym "wynalazkiem"
sorrki za ewentualne błędy ale po 12h przed monitorem nic już na oczy nie widze 8)

[budo_mossberg]

zrobiłes to!
do mnie właśnie płynie TriAngle, a do tego zestaw 3 kamieni Gerbera wiec sprawa nadania właściwego kąta dopiero przedemną