Karate na ulicy - odczucia
Napisano Ponad rok temu
Wracałem wieczorem do domu i zaczepiło mnie dwóch chłopaków. Po krótkiej, niemiłej rozmowie wiedziałem, że nie uniknę przepychanki. Kiedy jeden z nich chciał mnie uderzyć, odruchowo zablokowałem, uderzyłem tsuki i mae geri, a kiedy padał, skierowałem się do drugiego. Adrenalina, jak cholera, ale innego rodzaju, niż na zawodach. I to już koniec. Leżący podniósł się i obaj uciekli.
Kiedy ruszyłem w drogę do domu, przyszło mi do głowy:
- a co by było, gdybym, pomimo długiego okresu trenowania, dostał od nich "manto" - czy starciłbym chęć do treningu, zaufanie do technik, spisałbym na marne setki godzin w Dojo?
- a z drugiej strony - gdybym spowodował np. ciężkie obrażenia ciała któregoś z nich, jak ja bym się czuł, wykorzystując do tego coś, co nauczyłem się w Dojo, a czego oni, przypuszczalnie, nie potrafią? A jak podszedł by sąd, gdybym tam odpowiadał? Czy sankcje byłyby wyższe dla mnie, ponieważ trenuję?
Chciałbym się spytać Forumowiczów - czy mieliście tego typu sytuacje? Jakie były wasze wtedy myśli i odczucia?
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Tam poszukaj, jednak nie zakladaj swojego bo go Adam zamknie najpewniej.
W razie wkroczenia na droge prawna mowisz "balem sie, dzialalem w stresie, nie wiem ilu ich bylo, ktos tam biegal, zareagowalem odruchowo, bo grozili mi, panie ja sportowo trenuje..."
Napisano Ponad rok temu
A co do sytuacji "z życia wziętych" to w 7 klasie podstawówki (czyli po pięciu latach treningu) dostałem w szkole od kolesia tak, że zanim się skapnąłem co się dzieje to już się zbierałem. Wtedy oczywiście pojawiło się zwątpienie i chęć żeby rzucić to wszystko w kąt (wszak po pięciu latach treningu nie postawiłem ŻADNEGO oporu), ale zmieniłem wtedy podejście i stwierdziłem, że potraktuję karate jako sposób na utrzymanie kondycji i ogólnego rozwoju fizycznego i z powodzeniem trenuję aż do dziś . A dostałem wtedy przez strach i brak woli walki, a nie brak przygotowania technicznego. "Woli walki" niestety nigdzie nie uczą, to raczej cecha wrodzona, a bez tego to żadna sztuka walki nie pomoże w realnym starciu .
Napisano Ponad rok temu
"Woli walki" niestety nigdzie nie uczą, to raczej cecha wrodzona, a bez tego to żadna sztuka walki nie pomoże w realnym starciu .
Można to wyćwiczyć jedynie przez w miare kontaktowe sparingi i ćwiczenia psyhiki, krav maga ma fajne.
Napisano Ponad rok temu
Napisales ze zostales zaczepiony,ze walki nie dalo sie uniknac,ze jeden z nich Cie chcial uderzyc.Po prostu sie broniles i nie powinienes miec zadnych wyrzutow sumienia.A gdybys zrobil im krzywde?Po co Cie zaczepiali?Jezeli ktos chce Cie pobic to musi liczyc ze sam oberwie
No akurat w tym się zgadzamy :wink: Po prostu broniłeś się i tyle.
Trafne było to co zakładjący temat napisał o tym, że nie wie czy straciłby zaufajnie do techniki. Ja nie miałam jakiś większych konfliktów na ulicy więc nie wiem, ale teraz zaczęłam się zastanawiać 8O
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
To nasze kochane prawo zbudowane jest tak, że chroni napastnika i nie poszkodowanego (co pewnie wszyscy wiedzą)...
I tak, jakieś tam granice obrony własnej, są opisane w ponad 100 przepisach, i wychodzi na to, że co sytuacja, to inny paragraf... I tak naprzygład, jeśli by jakiś typel chciał cie napaść, a ty w ramach "obrony własnej" podczas walki złamiesz mu rękę, a ów napastnik pozwie cie do sądu...to ty, żeby udowodnić, że to była obrona własna potrzebujesz 2 (słownie dwóch) świadków, że to ty sie bronileś przed atakiem, inaczej dla naszego prawa, to ty byleś napastnikiem.
A i jeszcze jedno...jeżeli "poszkodowany" jakoś dowiedzie przed sądem, że w czasie waszego starcia, użyłeś jakiejś techniki, której nauczyłeś się na tatami, dojo czy ringu, to nie masz sprawy o normalne pobicie, tylko o pobicie z "przedłużeniem ręki", to tak jakbyś miał batona, nuż czy rurke...
Więc moja rada, spierz typa do nieprzytomności:twisted: , żeby nie pamiętal, kto mu spuścił manto :-)
P.S. Nie jestem jakimś tam prawnikiem, czy specem od prawa, ale trener (policjant) nam conieco poopowiadał...)
Napisano Ponad rok temu
A i jeszcze jedno...jeżeli "poszkodowany" jakoś dowiedzie przed sądem, że w czasie waszego starcia, użyłeś jakiejś techniki, której nauczyłeś się na tatami, dojo czy ringu, to nie masz sprawy o normalne pobicie, tylko o pobicie z "przedłużeniem ręki", to tak jakbyś miał batona, nuż czy rurke...
Gdzieś na budo czytałem, że ten przepis został usunięty - jak to w końcu jest?
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
I tak, jakieś tam granice obrony własnej, są opisane w ponad 100 przepisach, i wychodzi na to, że co sytuacja, to inny paragraf... I tak naprzygład, jeśli by jakiś typel chciał cie napaść, a ty w ramach "obrony własnej" podczas walki złamiesz mu rękę, a ów napastnik pozwie cie do sądu...to ty, żeby udowodnić, że to była obrona własna potrzebujesz 2 (słownie dwóch) świadków, że to ty sie bronileś przed atakiem, inaczej dla naszego prawa, to ty byleś napastnikiem.
Lol.
Problem polega na tym, ze obrona konieczna to 1 /slownie JEDEN/ przepis - art. 25 kk. I wlasnie dlatego duza role odgrywa jego interpretacja i orzecznictwo sadow.
Innymi slowy - im wiecej swiadkow tym lepiej, ale teoretycznie sad moze dac wiare 1 osobie, odmawiajac dania wiary 10 innym. To zalezy od konkretnej sytuacji i oceny sadu.
To co piszesz o ilosci swiadkow pachnie mi formalna teoria dowodow.
Napisano Ponad rok temu
W swoich rozwazanich zapomniales tylko o jednej opcji, mogili uciec i wrocic jeszcze w 20 nigdy nie wiadomo ma kogo sie trafi.
Z zycia wziete, rzecz sie dziala na pewnej duzej dyskotece, jeden gosc (taki kurdupel, niepozorny) szural do bramkarzy, dostal wpier.... i sie zawinal, wrocil w 20 typa, same dziady i bramkarze mieli problem, z tego co wiem, to musieli goscia przepraszac i zaplacic tym typkom 2000zl za to ze przyjechali i zeby nie bylo wiekszego dymu. Zapacli a tamci pojechali skad przybyli
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Dobrze zrobiłeś, że wykonałeś ''tsuki i mae geri'' (cokolwiek to jest )
Prosty i front kick
Napisano Ponad rok temu
Natomiast potem do domu wcale nie szedłem taki spokojny - byłe podenerwowany i szedłem szybszym krokiem. To, że mogą wrócić większą grupą, nie przyszło mi wtedy do głowy.
Bardzo Wam dziękuję za dotychczasowe uwagi. To dobry materiał do przemyśleń.
Czekam na dalsze.
Serdecznie pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Kata w Karate
- Ponad rok temu
-
T Najduch kontra P Saleta
- Ponad rok temu
-
Materiały Edukacyjne
- Ponad rok temu
-
PODEJŚCIE
- Ponad rok temu
-
Pasy do Kimonka
- Ponad rok temu
-
kulanie sie na macie w kyokushin...
- Ponad rok temu
-
Jakie kimonko???
- Ponad rok temu
-
WORLD SHOTOKAN INSTITUTE W.S.I.
- Ponad rok temu
-
Kupie czarne Obi...
- Ponad rok temu
-
Seminarium z Christophe PINNA
- Ponad rok temu