Czy ktoś z Was walczył kiedyś z przeciwnikiem uzbrojonym w łopatę?

Dzisiaj przydażyła mi się nastepująca sytuacja:
Poszedłem na świąteczny spacer taką dziką leśną alejką biegnącą koło torów kolejowych. W miejcu tym często kręcą się ludzie kradnący węgiel z przejeżdżających pociągów. Są na tyle bezczelni, że robią to w biały dzień i czasem nawet zaczepiają przechodzących ludzi. No właśnie dziś też zaczepiono mnie wulgarnymi słowy. Wiem - powinienem być ponad takie głupoty, ale ostatnio, po pewnych przejściach z żulami, jestem strasznie cięty na takie coś. Tak więc, w związku z tym, że byłem bez rodziny, żule zdradzali objawy spożycia alkoholu

, a mi się nie śpieszyło. Wdałem się w pyskówkę. No, oczywiście zgrożono mi rozwaleniem łba łopatą, ale dlatego, że miałem zły dzień (suszyło mnie strasznie

) nie bardzo się przeląkłem i trzymałem się poza zasięgiem łopaty. Gdy jeden z żulików zamierzył się "od ucha" na mnie łopatą (byłem na to przygotowany i czekałem :twisted: ), błyskawicznie skróciłem dystans i... no i potraktowałem go tak jak trzeba - między oczy

Drugi, widząc, że jego ziomal leży, a ja mam już w ręku jego łopatę, nie czekał na dalszy rozwój wydażeń, tylko zwiał. Wiem, wiem, zganicie mnie za to, że się chwalę swym "triumfem"

, ale naprawdę zły dzień miałem.

A jaki z tego morał? Kilka:
- żule są coraz bardziej bezczelni,
- nie łaź tam, gdzie nie musisz,
- skracaj dystans przy przeciwniku uzbrojonym w łopatę,
- nie wdawaj sie w pyskówki,
- bądź ponad takie "gówno",
- nie pij, bo potem piszesz głupie topici :roll:
Pozdr. Ż.W.