chodzi raczej o jakas lojalnosc wobec instruktora ktory prowadzi sekcje... i sekcji jako calosci.... bo dla zwyklego aikidoki to chyba nie ma zbyt duzego znaczenia do ktorej federacji czy stowarzyszenia nalezy.. i nie rozpatruje tego w ogole w odniesieniu do egzaminatorow....i ich "barw klubowych"
Lojalność to świetna rzecz i jestem za..., ale do czasu kiedy stwierdzę, że mi nie po drodze.
zalezy co rozumiesz przez slowa "zaczyna szukac swojej drogi"... bo tutaj mozliwosci jest sporo...ostatnio bylem np. swiadkiem jak zdawano egzamin za plecami instruktora (a nawet wbrew jego woli..) ... jak ktos chce otworzyc wlasna sekcje i tak rozumiesz "szukania wlasnej drogi"... to wtedy juz jest inaczej...ale to juz nie jest taka prosta sprawa..i to chyba temat na osobny topik...
Szukanie swojej drogi...cóż...powiedzmy tak - ćwiczę dużo, długo i efekty mam niezgorsze. Nauczyciele prowadzący seminaria twierdzą, że czas ku temu, abym podszedł do kolejnego egzaminu, a mój instruktor ma inną wizję. Z powodów różnych. Odchodzę w swoją stronę, bo nie mam żadnej motywacji do ćwiczenia pod kierunkiem tego pana. A nawiązując do rozłamu to co powiesz o sytuacji, kiedy to instruktor się waha gdzie podążyć i dlatego stopuje swoich uczniów? Jeśli nie potrafi podjąć decyzji, to ile można czekać?
Ja zdawalem u sensei Tamury (przynajmniej pierwszy egzamin..) zanim jeszcze mialem cos wspolnego z organizacjami aikido (PFA czy PSA) w Polsce... i tu byla inna sprawa... dostalem pismo do Tamury sensei podpisane przez mojego instruktora (M. Osinskiego) z prosba o dopuszczenie mnie do egzaminu...
No fakt, tu była inna sprawa. Ale wiele osób zdawało właśnie w taki sposób jak opisałem wyżej i nikt im złego słowa nie powiedział. Pojechali, zdali i mają się dobrze. Nikt nie kwestionuje ich umiejętności, bo musiałby zakwestionować wiedzę któregoś z mistrzów.
Ja też pozdrawiam.