Skocz do zawartości


Zdjęcie

Z aikido do kung-fu


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
12 odpowiedzi w tym temacie

budo_dacheng
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1401 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Z aikido do kung-fu
Dyskusja na temat Ki toczy się w dziale aikido, ale gdy napisałem odpowiedź, wyszło że jest dużo na temat raczej kung-fu, nie aikido, więc umieszczam wypowiedź tutaj, na aikido tylko podając link.


Nie wiem ,moze dlatego pochodna Xing Yi Quan, "Yi Quan", jest tez nazywana bodajze "Piescia Wielkiego Sukcesu" podobno wlasnie ze wzgledu na bardzo szybkie postepy.

W użyciu Chi?
Jak wygląda taki postęp w Chi?
Bo, żeby uprzedzić nieuniknione sprostowanie, nie słyszał żem o ich sukcesach w znanych wszystkim zawodach. Tuszę więc, że nie o postępy w umiejętnościach walki tu chodzi.


O, o nas tu piszą :)
Jeśli chodzi o nasz związek z 'chi' (qi), to jest z grubsza, tak: "nie samochód, a rower, nie wygrał, a mu ukradli".

Yiquan ("pięść umysłu", "boks mentalny"), czy inaczej dachengquan ("pięść wielkiego sukcesu"), nie odwołuje się w ogóle do tego pojęcia. Wprawdzie było ono wykorzystywane w początkowym okresie rozwoju systemu, gdy dopiero zaczął on się wyodrębniać jako odmiana xingyiquan, ale w latach 40. XX wieku był to już zupełnie odrębne system, także jeśli chodzi o koncepcje teoretyczne.

Istotą zmiany było wyrażenie mechanizmów wcześniej opisywanych przy pomocy qi, w sposób spójny ze współczesną nauką, jednocześnie tak, by nie utracić nic z praktycznych walorów (albo je podnieść), które praktycznie prezentowali mistrzowie tradycyjnego xingyiquan.

W skrócie, myśl przewodnia to: wykorzystać pracę mentalną dla zwiększenia świadomości ciała, tego jak posługujemy się siłą, energią (w znaczeniu np. zdawania sobie sprawy z tego jaki w każdym momencie jest kierunek działania siły). Świadomość, układ nerwowy, układ ruchu, to jest to z czym pracujemy. Nie mówimy o qi (chi, ki). Ale oczywiście to co robimy, można łatwo odnieść do zagadnień w przypadku których dawniej posługiwano się pojęciem qi.

Dla przykładu: stoimy w jakiejś dość wysokiej pozycji, i bez jej wyraźnego fizycznego obniżania mamy za zadanie "zwiększyć stabilność", "ukorzenić się". Mówimy: "wyobraż sobie, jakbyś przysiadał na krawędzi stołu". Ciało jest wyprostowane (jednocześnie odczucie "jakby głowa podpierała sufit), a dzięki odczucia "przysiadania", "opadania bioder", mamy poczucie stabilności. Inaczej pracuje nasza świadomość, uwaga, inaczej zaangażowane są mięśnie. Gdy to samo nastawienie, odczucie przeniesiemy do ruchu, w praktyce zwiększy się zdolność utrzymania równowagi, trudniej będzie przeciwnikowi nas "wykorzenić" - już choćby dzięki temu, że przy tym nastawieniu, utrzymaniu tego odczucia, szybciej zdamy sobie sprawę i zareagujemy, gdy taka próba ze strony przeciwnika zostanie rozpoczęta. No i sprawa jest prosta. Przychodzi początkujący, kwestia minuty, i sprawa załapana. Oczywiście potem jest kwestia ciągłej praktyki, by to się utrwaliło i nie znikało.

Klasyczni mistrzowie tak zwanych systemów wewnętrznych mówiliby tutaj o zasadzie "qi opada do dantian". Niektórzy potrafiliby odnieść to do tak prostych kwestii jak my to robimy. Ale w większości wypadków dziś trafiają tam niestety nawiedzeńcy zafascynowani "chi", zostaja instruktorami i nauczają pierdół. Zamiast uczyć istoty, zaczyna się rozmywanie, lata rozwijania energii qi w dantian, "kosmiczne orbity", "taoistyczna alchemia". Niektórzy po 20 latach, okrężną drogą dochodzą do tego, co u nas jest do załapania na pierwszym treningu. Ale to tylko niektórzy, większość po tych 20 latach "treningu qi" w dalszym ciągu tego nie osiąga :)

W trakcie ćwiczeń oczywiście pojawiają się oczywiście rozmaite odczucia, sensacje, które tradycyjnie określano jako "przejawy qi". Wystarczy uwagę skupić na dłoniach, by poczuć w nich mrowienie. Wystarczy pomyśleć o trzymaniu solidneog przedmioutu między dlońmi, lub "pola siłowego" między nimi, a już przeciwstawne mięśnie reagują poziomem napięcia takim, że pojawia się wrażenie realności tego solidnego przedmiotu czy pola energetycznego. W yiquan mówimy tu po prostu o wrażeniach sensomotorycznych. Qigongowcy z kolei nazywają to "dowodami na istnienie qi" :)

Dachengquan (pięść wielkiego sukcesu), to nazwa systemu yiquan, używana głównie w latach 40. XX wieku, chociaż i dzisiaj niektórzy ją stosują. Zostałą ona zaproponowana przez uczniów twórcy Yiquan (Wang Xiangzhai - 1885-1963), któzy byli tym systemem zachwyceni (sam Wang Xiangzhai był tej nazwie przeciwny, i zgodnie z jego wolą główni uczniowie powrócili do nazwy yiquan). Czym byli zachwyceni? Postępami w chi? Z pewnego punktu widzzenia tak :)

Bo chociaż nie posługujemy się taką koncepcją, to uważamy, że pracujemy z zagadnieniami, które wcześniej były wyjaśniane w oparciu o to pojęcie, ponieważ brakowalo innych pojęć, które mogłyby temu służyć. Dziś stan wiedzy jest na tyle rozwinięty, że możemy posługiwać się koncepcjami bardziej spójnymi z ogólnym stanem wiedzy. Odpowiednio do tego dostosowane zostały metody. Choćby przykład z "ukorzenieniem", ktory podałem wyżej. Jeden trening, i zasada jest zrozumiana i odczuwana, i można stopniowo to wdrażać do treningu z partnerem. Podczas gdy jeśli posługiwać się pojęciem chi, to gdzieś ponad 90% uczących się (a potem nauczających innych) będzie przez parenaście lat "ćwiczyć chi", by drogą okrężną dojść do tego samego, a w wielu wypadkach, by nigdy tam nie dojść.

Tak więc w yiquan nie ma ćwiczeń z qi/chi/ki jako takich, bo nie ma pojęcia qi/chi/ki.

Z drugiej strony yiquan nie polega na ćwiczeniu technik przez wiele lat, by dopiero wtedy poczuć tę harmonię, efektywność, "jedność umysłu i ciała".

Yiquan nie odwołuje się do qi (chi, ki), ale od samego początku pracuje się przede wszystkim nad odczuciem ciała, odczuciem siły, energii (nie jakiejś tajemniczej, ale chodzi po prostu o takie kwestie jak energia kinetyczna, pęd, moment pędu itp.), by ciałem, siłą, energią efektywniej się posługiwać. Jest to więc cały czas praca z koordynając umysłu i ciała, czy z "jednością umysłu i ciała". Nie przez kilkanaście lat powtarzania technik, ale poprzez zupełnie swoisty system metod treningowych, od rzeczy prostych do trudnych. Łatwiej jest czuć dobrze to co robimy, gdy wykonujemy prostszy ruch, niż gdy wykonujemy bardziej złożony. Łatwiej jest gdy robimy to powoli, niż gdy robimy to szybko. Stąd zaczynamy od sytuacji maksymalnie uproszczonej - niemal statycznej.

Te "dziwaczne" ćwiczenia pozycyjne od których zaczynamy, to nie jakieś cuda, magie, "praca z kosmicznymi energiami", ale po prostu bardzo prosty, bardzo krótki (niemal niewidoczny z zewnątrz) i w dodatku bardzo wolny ruch. Dzięki temu mamy czas by popracować nad bardzo prostą sytuacją, dobrze wyczuć co się w takiej sytuacji dzieje, dokładniej skoordynować umysł i ciało, uwagą objąć całość, wszystkie mięśnie wprowadzić w stan lekkiego pobudzenia, bez sztywności, bez spięcia, ale bez nadmiernego luzu - stan "wrażliwości języczka spustowego" - tak by w każdej chwili być gotowym do rozpoczęcia akcji w dowolnym kierunku przy pomocy dowolnej części ciała. Nie tajemnicze energie, nie schematyczne techniki, ale taka czujność umysłu i ciała, gotowośc na wszystko, zdolność do szybkiego podjęcią dowolnej akcji jako podstawa.

Gdy wykonujemy dłuższy ruch, nawet gdy wykonujemy go powoli (jak tai chi), trudno jest zachować tę koordynację umysł-ciało w każdym punkcie ruchu. Już samo skontrolowanie czy wszystkie części ciała w każdym momencie znajdują się w stanie tego minimalnego elastycznego napięcia (jak powierzchnia balonika), ale bez usztywnienia, a nie są zupełnie rozluźnione (bezwładne) jest trudne. Umyka nam coś w danym punkcie ruchu, ale nie mamy czasu (chociaż niby robimy to powoli), żeby to skorygować, bo już jesteśmy w kolejnym punkcie. Stąd ćwiczenie względnie statycznie, w którym jakby pracujemy z jednym krótkim odcinkiem, wręcz punktem ruchu, i mamy więcej czasu, żeby wszystko skontrolować i skoordynować, żeby powtarzać ten sam ruch wielokrotnie "w jednym punkcie". Stąd taka forma praktyki jako podstawa, na to kładzie się na początku największy nacisk. Nie ma to nic wspólnego z magią i cudami.

Ćwiczenia w ruchu (powolnym) to rozwinięcie tego pierwszego etapu. Stan koordynacji umysłu i ciała i odpowiedniego zachowania mięśni w jednym punkcie przenosimy do 'ciągu punktów' (tak można zinterpretować ruch). Łatwiej jest to osiągnąć w ruchu prostym. Dlatego w yiquan, nie zaczynamy od nauki złóżonej formy (jak w tai chi), ale od wielokrotnego powtarzania bardzo prostych ruchów. Jest to mniej atrakcyjne dla laika, któy nie wie o co chodzi, a tylko fascynuje go estetyka zewnętrzej formy, ale jest znacznie bardziej skuteczne, bo od początku pracujemy z istotą tego co kryje się w systemach wewnętrznych, a nie rozpraszamy się na pozory, by po kilkunastu latach odkryć, że to nie o to chodziło. Od prostych ruchów do bardziej złożonych. Potem następuje łączenie tych ruchów, w rodzaj improwizowanej formy. Wygląda to nieco podobnie do tai chi, tyle że kolejność ruchów przy każdym wykonaniu może być zupełnie inna. Później następuje "wykroczenie poza formę". Nie jest to już łączenie podstawowych ruchów, ale jeszcze większa improwizacja, z ruchami, których nie uczyliśmy się w podstawowych ćwiczeniach, ale cały czas zachowane są podstawowe zasady, które podczas nauki ćwiczeń podstawowych poznaliśmy, cały czas jest zachowany ten stan głębokiej koordynacji - "jedności". Ten stan czujności obejmującej całość i gotowość do wykonania dowolnej akcji o którym mówiłem przy okazji podstawowych ćwiczeń "statycznych" przeniesiony zostaje do każdego punku ruchu. W ćwiczeniach "statycznych" szybkość ćwiczenia się zwiększa :) Następują szybkie oscylacje, pulsowanie, tętnienie we wszystkich częściach ciał - wszystkie mięśnie z dużą częstotliwością oscylują między delikatnym napięciaem, a rozluźnieniem - stan podobny nieco do tego w którym znajdują się sprinterzy na starcie - oni nie są nieruchomi, oni już "niemal startują", ale ponieważ jeszcze nie ma sygnału, więc nie mogą się ruszyć - efektem jest ta pulsacja. Z tym, że u nich jest to związane ze stanem gotowości do rozpoczęcia biegu w określonym kierunu, a u nas ze stanem totalnej czujności i gotowości do rozpoczęcia dowolnej akcji przy pomocy dowolnej części ciała.

Po ćwiczeniach w powolnym ruchu należy poświęcić więcej uwagi ćwiczeniom dynamicznym, później nastepuje łączenie wolnego z szybkim, zmiany tempa, zmiarny rytmu, eksplorowanie wszelkich możliwości. Tyle, że nie jest to taki "spontaniczny ruch (bezładny)", jaki każdy mógłby wykonać, a ruch harmonijny, zgodny z zasadami poznanymi poprzez trening podstawowy i praktykę z partnerem (tui shou i san shou), w którym ciągle zachowana jest ta głęboka koordynacja między umysłem i ciałm. Ta koordynacja nie była by możliwa w takiej złozonej sytuacji, gdybyśmy od tego próbowali zacząć. Stąd zaczynamy od systuacji najprostszych i stopniowo zwiększamy poziom trudności.

Pytanie brzmialo o jakie postępy chodzi? Postępy w qi? Można powiedzieć, że szybsze postępy w tym, co dawniej opisywano przy pomocy qi - szybszy rozwój tej koordynacji umysł-ciało, która jest w systemach wewnętrznych podstawą dla rozwijania umiejętności walki.

Postępy w walce? Tak, jak najbardziej. Istotnym elementem yiquan i powodem nadania mu także nazwy dachengquan było to, że wykazana została skuteczność tego systemu jeśli chodzi o szybkie rozwijanie umiejętności walki. Były sukcesy w 'znanych wszystkim zawodach' i w nieoficjalnych pojedynkach.

W latach 30. XX wieku przedstawiciele yiquan wygrywali w Chinach w zawodach chińskich sztuk walki, w zawodach chińskich zapasów shuai jiao i w zawodach w zachodnim boksie.

Jeśli chodzi o zawody współczesne to:

- jeśli chodzi o chińskich zawodników, to można podać wiele przykładów zwycięstw w turniejach sanda, a trzeba wziąść pod uwagę, że przedstawiciele yiquan ćwiczą w zupełnie inny sposób, nie pod regulamin zawodów, a ich przeciwnikami są ludzie trenujący dokładnie pod kątem tego regulaminu, "rozpracowujący" na treningach możliwości tkwiące w ograniczeniach regulaminowych. Trzeba też wziąc pod uwagę też to, że przedstawiciele yiquan trenują z reguły amatorsko, z trudem łącząc trening z innymi obowiązkami, sami opłacając naukę (koszty porównywalne z czesnym za studia u nas), podczas gdy naprzeciwko stają ludzie, którzy dostają państwowe stypendia, mogą spokojnie skoncentrować się na treningu, bez problemów typu: co włożę do garnka, skoro już jestem w długach, bo musiałem skołować kasę na naukę yiquan.
Stają naprzeciwko ludzi, którzy zostali wyselekcjonowani jako najlepsi z najlepszych, posiadających największe predyzpozycje, podczas dy przedstawiciel yiquanu, to częściej ten, który nie dysponował na tyle dobrymi warunkami, żeby się zakwalifikować do treningu sanda i otrzymania wsparcia finansowego od państwa. Bo ci, którzy nawet woleliby yiquan, ale mają warunki i predyspozycje, wybiorą raczej państwowe stypendium, bezpłatny internat i wyżywienie i perspektywę sukcesu w czymś popieranym przez państwo, niż naukę czegoś czego nawet woleliby się uczyć, ale co nie jest finansowo wspierane, a w ogóle to jest co najwyżej tolerowane, gdzie zamiast stypendiów i bonusów czeka ich płacenie za naukę, za zakwaterowanie, za jedzenie, trudności z połączeniem pracy z nauką itp. A mimo tego wszystkiego, można podać przykłady yiquanowców wygrywających w zawodach sanda.
Że nie wygrywają na znanych zawodach poza Chinami? A jakim cudem mogliby sobie choćby pozwolić na wyjazd na takie zawody? Jakim cudem mogliby sobie pozwolić na trening full time, tak jak najlepsi startujący na takich światowych zawodach?
Tak więc proszę nie mieszać do sprawy postępów w walce kwestii sukcesów na znanych zawodach, w sytuacji, gdy sam start i powodzenie przedstawicieli yiquan w takich zawodach uzależniony jest od wielu kwestii zupełnie niezależnych od skuteczności yiquan jako systemu treningowego.

- jeśli chodzi o zawodników yiquan poza Chinami, to jeszcze trudno mówić o takich. Yiquan w Chinach był przez wiele lat tępiony. Fakt, że tak samo jak inne sztuki walki. Ale inne sztuki walki miały też pewną liczbę przedstawicieli w Hongkongu, na Tajwanie itp. Pewna liczba ekspertów uciekła tam głównie z południowych i południowo-wschodnich rejonów Chin. A w przypadku yiquan tak się złożyło, że głównym ośrodkiem dojrzałej wersji systemu, tuż przed powstaniem ChRL był Pekin, co znacznie ograniczało możliwość wyjazdu na Taiwan, do Hongkongu, czy gdzie indziej. Dlatego do niedawna praktycznie nie było yiquan w jego dojrzałej postaci poza Chinami. Paru ludzi, którzy nauczali yiquan w Hongkongu, czy w USA, to byli ludzie, którzy uczyli się tylko wcześniejszej wersji systemu we wcześniejszym okresie, gdy Wang Xiangzhai nauczał w Szanghaju. Wang przeniósł się do Pekinu, a oni nie kontynuowali nauki. Nie mieli okazji poznać dojrzałego yiquan (dachengquan), ale ponieważ mieszkali na południu, łatwiej im było przenieść się do Hongkongu. No ale ich yiquan, a nasz yiquan to zupełnie różne rzeczy.
Zainteresowanie yiquan na Zachodzie rozpoczęło się zaledwie kilka lat temu. Gdy ja zaczynałem nauczać, to podejrzewano mnie, że sam to wymyśliłem, "bo przecież nikt nie słyszał o czymś takim" :) W ostatnich latach pojawiło się wiele szkół, czy grup yiquan przy różnych szkołach tai chi, czy kung-fu. Ale niestety w dużej masie przypadków to są ludzie, którzy z książki spróbowali się nauczyć paru pobieżnie opisanych ćwiczeń i próbują tego nauczać jako yiquan. Nieliczni zaczynają uczyć się na poważnie. Jak więc mówić w ogóle o zawodnikach, a co dopiero o zawodnikach wygrywających na znanych zawodach? To nie mówi nic o skuteczności yiquan, tylko o tym, że jeszcze niemal nigdzie, z nielicznymi tylko wyjątkami, nie ma yiquan na poziomie choćby średniozaawansowanym. Większość tego co jest nauczane jako yiquan na świecie, to tylko podstawowe elementy (często w dodaktu źle zrozumiane), które u nas poznaje się w pierwszych miesiacach nauki

- jeśli chodzi o zawodników yiquan w Polsce, to kwestia wygląda tak - jesteśmy jedną z 2-3 szkół poza Chinami, gdzie naucza się faktycznie yiquan, a nie tylko jego elementów. Mamy już trochę ludzi, którzy z grubsza poznali system. Część z nich wcześniej nic nie ćwiczyła, mamy więc obraz jaka jest efektywność nauki od zera. Część ćwiczyła wcześniej sztuki i sporty walki (lub ćwiczy je równolegle do yiquan), możemy więc ocenić efektywność yiquan w stosunku do innych systemów i to jak wykorzystanie metod yiquan wpływa na postępy w innej sztuce/sporcie walki. Kontakty treningowe z przedstawicielami innych systemów (np. ludzie z najwyższymi stopniami w polskim kyokushinie, wicemistrz Węgier w Muay Thai), pozwalają nam ocenić jak to się ma do tego co robią inni.
Jeśli chodzi o wykazanie naszych przewag na zawodach w różnych formułach to zmierzam do tego. Jednak istnieje pewien problem, który trudno pokonać. Żeby wyszkolić dobrych zawodników nie wystarczy skuteczny system treningowy. Potrzebny jest odpowiedni materiał do selekcji, bo tak to się odbywa. Na wejściu odpowiednia liczba ludzi młodych, sprawnych, fajtersko usposobionych. Część odpada sama z siebie, część okazuje się mniej zdolnych (mogą ćwiczyć dla siebie, ale niezależnie od skuteczności systemu, okazują się nie być predysponowani do sukcesów sportowych), część okazuje się rokować nadzieje na sukcesy w turniejach. Ci ostatni, jeśli nie odpadną na etapie treningu podstawowego, mogą być później ukierunkowani na wyczyn. Im więcej tych na wejściu, tym większe szanse na sukcesy tych, którzy przejdą dalej. To oczywiste chyba. Tak samo jest w dowolnym sporcie. To, że ktoś biega, ale nie zostaje mistrzem olimpijskim w biegach, nie świadczy, że "bieganie nie jest skuteczne". Bo przecież oczywiste jest, że sukces na olimpiadzie to trening od dzieciństwa i ciągła selekcja najlepszych na coraz wyższym poziomie. I odpowiednie metody trningowe i odpowiedni "materiał".
Także w yiquan, by wykazać wartość tego co robimy na "znanych zawodach" musiałby zostać spełniony podobny warunek. Może nie aż tak, jak w przypadku sportów olimpijskich, ale musiałaby być na wejściu pewna liczba ludzi młodych, sprawnych i o predyspozycjach psychicznych, takich jakie potrzebne są np. do boksu, czy muay thai. Problem w tym, że oni wybiorą raczej boks lub muay thai, bo w yiquan napotykają na barierę naszego treningu podstawowego - tych ćwiczeń statycznych, w powolnym ruchu, czegoś "dziwacznego", czego zrozumienie przekracza czasem ich możliwości intelektualne, a czasami próba zrozumienia wymagałaby cierpliwości na którą akurat ten typ osobowości nie bardzo stać. Więc ci, którzy spełniają pewne podstawowe warunki, by możliwa była kariera wyczynowa, po prostu nie podejmują treningu yiquan.
Na trening yiquan decydują się raczej "intelektualiści", którzy są w stanie dostrzec sens tych metod trenigowych, ale nie są typem fajterów, z których możnaby zrobić zawodników. Typowy początkujący adept rozpoczynający u nas naukę yiquan jest zwykle po 30. W wielu wypadkach nie był nigdy zbyt sprawny fizycznie. W wielu był, ale kontuzje np. w innych sztukach walki ograniczyły jego możliwości. W wielu wypadkach ma za sobą sukcesy na zawodach sportów walki, i jest jeśłi chodzi o karierę zawodniczą "na emeryturze". Z żadnego z nich nie zrobimy zawodnika, który wykaże wartość yiquan na "znanych zawodach".

W takiej sytuacji trudno brak wyników na zawodać traktować jako jakiś argument.

Mogę tylko podsumować, że mimo braku sukcesów na zawodach, a nawet startów w zawodach, mamy dość przesłanek (choćby sparingi treningowe z przedstawicielami różnych systemów) by mieć zaufanie do walorów yiquan.

I jeszcze raz podkreślam, że cały czas płanuję otwarcie grupy wyczynowej i udział naszych zawodników w turniejach w różnych formułach. Ale wciąż pozostaje to niestety w sferze mglistych planów, ponieważ trudno o kandydatów, którzy byliby jednocześnie młodzi, sprawni, nastawieni na kontaktowe sparingi, a przy tym nie odrzucałaby ich "dziwaczność" naszych podstawowych metod treningowych.

Pilnie poszukujemy młodych, sprawnych kandydatów o typie psychicznym intelektualnie rozwiniętego fajtera! :)
  • 0

budo_glorieuxshark
  • Użytkownik
  • Pip
  • 11 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa,nieciekawa dzielnica

Napisano Ponad rok temu

Re: Z aikido do kung-fu
Niezly post, robi wrazenie.

Mam pytanie odnosnie efektow zdrowotnych i poprawy samopoczucia ktore zdaja sie towarzyszyc tego typu cwiczeniom... z czego one sie rodza?

Nie wiem,moze mam odmienna strukture genetyczna albo cos, ale opisalbym efekt jako cos zupelnie wyjatkowego, nie chodzi mi tutaj o takze wystepujace poczucie lepszej koordynacji ruchow (to jest w jakis sposob w miare latwe do zrozumienia), ale o ogolna poprawe samopoczucia i 'wrazenie wzrastajacego zdrowia' w calym ciele ze tak to okresle... skad sie biora takie efekty?


Ogolnie,gleboko zaluje ze pomimo 'wlasciwego' miejsca zamieszkania, nie moge sie do Ciebie zapisac :(


GShark
  • 0

budo_zorro
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 453 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Gracie Camp.

Napisano Ponad rok temu

Re: Z aikido do kung-fu

Jeśli chodzi o wykazanie naszych przewag na zawodach w różnych formułach to zmierzam do tego

biorąc pod uwagę że ćwiczysz już ten system ponad 10 lat a jak można było przeczytać w jednym z przeprowadzonych z tobą wywiadów w młodości miałeś kontakt też z Judo i Karate to sam mogłeś przy swoim wzroście i warunkach fizycznych (no ok może to nie same mięśnie :) ) wystartować w jakimś turnieju, może byś i nie wygrał ale pokazał byś że twój system potrafi walczyć

problem jest taki że chyba wam się za dużo tych ćwiczeń namnożyło - kilkanaście modułów - kilkanaście rodzajów ćwiczeń pozycyjnych - coś tu zalatuje za bardzo komerchą
może należało by wyselekcjonować to co najważniejsze żeby samo szkolenie podstawowe skrócić do kilku miesięcy
  • 0

budo_dacheng
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1401 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Z aikido do kung-fu

Mam pytanie odnosnie efektow zdrowotnych i poprawy samopoczucia ktore zdaja sie towarzyszyc tego typu cwiczeniom... z czego one sie rodza?


Więcej na ten temat w publikacji pod roboczym tytułem "Zhan zhuang - esencja qigong", która wkrótce powinna być gotowa.
  • 0

budo_krzyst
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1354 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: Z aikido do kung-fu

problem jest taki że chyba wam się za dużo tych ćwiczeń namnożyło - kilkanaście modułów - kilkanaście rodzajów ćwiczeń pozycyjnych - coś tu zalatuje za bardzo komerchą
może należało by wyselekcjonować to co najważniejsze żeby samo szkolenie podstawowe skrócić do kilku miesięcy


Zorro, tak zupełnie z innej beczki: gdzie dasz radę wyszkolić zawodnika w kilka miesięcy? Wiem, że po paru miesiącach bjj znasz na poziomie tzw. praktycznym parę technik. Ale to nie tworzy zawodnika. Atlety w parę miesięcy nie wyprodukujesz, to są lata. To raz. Dwa, że w stylach uderzanych, a do takich jednak się yiquan zalicza (chociaż my tego podziału nie uznajemy za zbyt szczęśliwy) okres szkolenia trwa jednak trochę dłużej niż w chwytanych. Jasne, gdyby yiquan był tak popularny jak bjj to możnaby nawet po kilku miesiącach organizować jakieś zawody choćby w tui shou. Poziom by był, jaki by był, ale możnaby. Ale nie jest, więc nie ma o czym mówić.
Odnośnie trącenia komerchą, to pozwolę sobie nie komentować, bo wypowiadasz się na temat czegoś, czego po prostu nie znasz.

K.
  • 0

budo_dacheng
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1401 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Z aikido do kung-fu

Jeśli chodzi o wykazanie naszych przewag na zawodach w różnych formułach to zmierzam do tego

biorąc pod uwagę że ćwiczysz już ten system ponad 10 lat a jak można było przeczytać w jednym z przeprowadzonych z tobą wywiadów w młodości miałeś kontakt też z Judo i Karate to sam mogłeś przy swoim wzroście i warunkach fizycznych (no ok może to nie same mięśnie :) ) wystartować w jakimś turnieju, może byś i nie wygrał ale pokazał byś że twój system potrafi walczyć


1. Z judo i karate miałem kontakt, ale przed yiquan przez dłuższy okres ćwiczyłem tylko taijiquan, przy czym na początku było to raczej "taj czi".
2. Naukę yiquan rozpocząłem w 1991 roku, ale do 1997 roku było to szukanie, bo widziałem w yiquan potencjał, ale nie udawało mi się trafić do właściwego nauczyciela, moje postępy nie były wyraźne. W 1998 roku zacząłem ćwiczyć u Yao Chengguanga i to dopiero było to - od wtedy nastąpił wyraźny wzrost umiejętności.
3. W 2001 roku doznałem kontuzji (nie w treningu yiquan). Ponieważ musiałem często wykazać swoje umiejętności w sparingach (nikt nie mógł mnie w tym zastąpić), nie zważałem na kontuzję i w 2002 roku problem się przez to pogłębił. Mimo tego byłem w stanie w wielu sytuacjach zademonstrować przekonujące umiejętności ludziom utytułowanym w sportach walki.

problem jest taki że chyba wam się za dużo tych ćwiczeń namnożyło -


Nic się nie namnożyło.

kilkanaście modułów


Moduł to po prostu materiał wprowadzany w ciągu miesiąca. Chyba wszędzie nauka jest rozłożona na jakiś czas, i powinien istnieć program, co kolejno jest wprowadzane. U nas nauka praktycznie całego systemu zajmuje kilkanaście miesięcy, czyli można to rozpisać na kilkanaście modułów. Ile jest innych systemów, gdzie na naukę "całości" wystarczy kilkanaście miesięcy?

- kilkanaście rodzajów ćwiczeń pozycyjnych - coś tu zalatuje za bardzo komerchą


Tak?

Jeśłi chodzi o tak zwane "pozycje zdrowotne", to trening opiera się głównie na jednej. Reszta to prawie to samo - minimalne modyfikacje, by każdy mógł sobie dostosować ćwiczenie do potrzeb.

Jeśli chodzi o pozycje tzw. "bojowe", to też jest to jedna główna pozycja. Inne to minimalne modyfikacje w tej pozycji i tylko 3 pozycje wyraźnie inne - by móc z podstawowymi zasadami popracować w innych sytuacjach.

Co to ma wspólnego z komerchą? Maksimum prostoty i stopniowe wprowadzanie wariantów uzupełniających, które w dodatku są maksymalnie ściśle powiązane z tym, z czym pracujemy w tui shou i san shou - umożliwiają na spokojnie skorygowanie problemów wynikających w tui shou i san shou. To nie jest "tluczenie pozycji", jakaś nauka ćwiczeń dla ćwiczeń, ale wykorzystanie tych ćwiczeń dla pracy z "konkretem".

może należało by wyselekcjonować to co najważniejsze żeby samo szkolenie podstawowe skrócić do kilku miesięcy


Naukę programu podstawowego yiquan można skrócić do kilku miesięcy, pod warunkiem intensywnego treningu codziennie, a nie tak jak się u nas zwykle ćwiczy.
To co najważniejsze zostało wyselekcjonowane. Całość jest tak uproszczona, że bardziej nie można.

Przy czym, żeby czytający mieli pojęcie o czym mowa, zwracam uwagę, że ja tutaj jako o szkoleniu podstawowym mówię o nauce z grubsza całości systemu. Kilkanaście miesięcy na cały system to dużo?


Pierwsze pół roku - nacisk na podstawy,
Drugie pół roku - nacisk na pchające ręce, czyli formułę quasi-zapaśniczą.
Trzecie pół roku - nacisk na wolną walkę.


To jest szkolenie podstawowe i to jest z grubsza całość systemu. Za wolno?
  • 0

budo_zorro
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 453 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Gracie Camp.

Napisano Ponad rok temu

Re: Z aikido do kung-fu
KrzysT pisze:
[quote]Zorro, tak zupełnie z innej beczki: gdzie dasz radę wyszkolić zawodnika w kilka miesięcy? [/quote]
czy ty czytałeś mojego posta?
chodzi o to że jakbyście zmniejszyli ilosc modułów to moglibyście wogóle myśleć o produkcji jakiegoś zawodnika bo przez 18 miesięcy biorąc pod uwagę czas jaki trzeba poświęcać na ćwiczenia pozycyjne i w powolnym ruchu nie macie za bardzo czasu na powtarzanie tego co było w poprzednich modułach tylko musicie lecieć z materiałem z kolejnych modułów- więc dopiero potem możecie zacząć skupiać się na treningu bardziej pod kątem walki
po prostu w duuużym uproszczeniu żeby każdy zrozumiał przez 18 miesięcy uczycie się bardziej jak wydobyć potencjał tkwiący w waszym ciele i robicie to m,in za pomocą ćwiczeń pozycyjnych które zajmują dużo czasu to tak jak by zapaśnik poświęcał pierwsze 18 miesięcy treningu tylko na siłownie i ćwiczenia gimnastyczne

Dacheng pisze:
[quote]W 2001 roku doznałem kontuzji (nie w treningu yiquan). Ponieważ musiałem często wykazać swoje umiejętności w sparingach (nikt nie mógł mnie w tym zastąpić), nie zważałem na kontuzję i w 2002 roku problem się przez to pogłębił[/quote]
mam nadzieję że byłeś już u jakiegoś dobrego lekarza sportowego bo poważne urazy same lub przy pomocy Jianshen Zhuang (ciekawe czy dobrze napisałem :) )się nie leczą.
[quote]Cytat:

problem jest taki że chyba wam się za dużo tych ćwiczeń namnożyło -


Nic się nie namnożyło.

[/quote]
Zważając że ćwiczycie głównie podstawową pozycję, kilka jest do siebie tak podobnych że można by robić jedno z nich, ale tyle ile jest pozwala wypełnić 18 modułów to faktycznie lepiej przejść do dalszych rozważań.

[quote]Ile jest innych systemów, gdzie na naukę "całości" wystarczy kilkanaście miesięcy?

[/quote]
co do tego to wydłubałem w internecie tylko za cholerę nie wiem teraz gdzie bo bym podał linka filmik i dyskusję jaka o nim była m.in z niejakim Borutą :) - była na nim walka z próbnego turnieju w san shou o którym ty również chyba pisałeś organizowanego przez ludzi z Yiquanu gdzie walczył człowiek od brata twojego mistrza z jakimś gostkiem z dłuższym stażem o kilka lat - więc jeśli tak walczą ci z kilkuletnim doświadczeniem to nie szafuj tu hasłami "Ile jest innych systemów, gdzie na naukę "całości" wystarczy kilkanaście miesięcy?

"
[quote]- kilkanaście rodzajów ćwiczeń pozycyjnych - coś tu zalatuje za bardzo komerchą


Tak?
[/quote]
tak dacheng, podobnie to co wyprawiasz na swojej stronie - fanaberie i opłaty związane z wejściem na forum i uzyskiwaniem porad przez internet-mamy oto durgą po ESKK Taekwondo sztukę walki do nauki korespondencyjnej ????!!!!!?????!!!!! 8O
[quote]Przy czym, żeby czytający mieli pojęcie o czym mowa, zwracam uwagę, że ja tutaj jako o szkoleniu podstawowym mówię o nauce z grubsza całości systemu. Kilkanaście miesięcy na cały system to dużo?
[/quote]
powtarzam raz jeszcze że po tych 18 miesiącach to wy dopiero będziecie mogli rozpocząć trening pod kątem startu w zawodach odrzucając z przyczyn czasowych wiele z tego co robicie bo inaczej to w san shou w Związku Wu Shu w naszym kraju wystawicie swojego zawodnika na ciężki nokaut - to nie będą sparingi typyu "stuk puk obcierka"
[quote]Pierwsze pół roku - nacisk na podstawy,
Drugie pół roku - nacisk na pchające ręce, czyli formułę quasi-zapaśniczą.
Trzecie pół roku - nacisk na wolną walkę.
[/quote]
drugie pół roku - brak czasu na ćwiczenie tego co w pierwszym półroczu
trzecie pół roku- oby brak czasu na powtórkę tego co w drugiej połowie bo cały czas mam przed oczami ten plik z walki Yiquanistów i co jak co ale tak odpychać i odrzucać to można bez tui shou,zhang zhuang i shi li z fali razem wziętych
[quote]To jest szkolenie podstawowe i to jest z grubsza całość systemu. Za wolno?[/quote]
czy w tej całości musi być to wszystko ?
czy myślisz że przy tak przeładowanym modułowo systemie - bo większość ludzi chce ciągle poznawać nowe ćwiczenia więc jak by było 6 modułów z mniejszą ilością ćwiczeń to po pół roku by większość odchodziła pozwoli na wyszkolenie zawodnika do startu w zawodach czy jak to piszesz całej grupy zawodniczej???!!!
To takie małe obserwacje od osoby która dłuuugo ćwiczyła systemy chińskie i z zainteresowaniem obserwuje rozwój systemu wewnętrznego który może zmienić powszechną opinie o tej właśnie grupie systemów kung fu w naszym kraju.

KrzysT pisze:

[quote]Jasne, gdyby yiquan był tak popularny jak bjj to możnaby nawet po kilku miesiącach organizować jakieś zawody choćby w tui shou[/quote]
nie ty na pewno nie czytałeś mojego postu
no tak bo przecieżludzie z BJJ zrobili sobie np. w listopadzie 93 roku turniej walki w parterze z kolan między sobą i dlatego BJJ uzyskało taką rangę i popularność na całym świecie :) :) :)
[quote]Ale nie jest, więc nie ma o czym mówić[/quote]
dlaczego nie jest i nie będzie i to nie tylko u nas ale i nawet w samych Chinach napisałem ci trochę wyżej
[quote]Odnośnie trącenia komerchą, to pozwolę sobie nie komentować, bo wypowiadasz się na temat czegoś, czego po prostu nie znasz.
[/quote]
na czym opierasz to założenie :?: 8O :!:
  • 0

budo_dacheng
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1401 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Z aikido do kung-fu
[quote name="budo_zorro"]KrzysT pisze:
[quote]Zorro, tak zupełnie z innej beczki: gdzie dasz radę wyszkolić zawodnika w kilka miesięcy? [/quote]
czy ty czytałeś mojego posta?
chodzi o to że jakbyście zmniejszyli ilosc modułów to moglibyście wogóle myśleć o produkcji jakiegoś zawodnika bo przez 18 miesięcy biorąc pod uwagę czas jaki trzeba poświęcać na ćwiczenia pozycyjne i w powolnym ruchu nie macie za bardzo czasu na powtarzanie tego co było w poprzednich modułach tylko musicie lecieć z materiałem z kolejnych modułów- więc dopiero potem możecie zacząć skupiać się na treningu bardziej pod kątem walki[/quote]

Ten komentarz jest ni przypiął ni przyłatał.

Sytuacja wcale nie wygląda tak, ze ponieważ jest tyle modułów i ćwiczeń, to musimy lecieć z materiałem, i nie mamy czasu na powtarzanie. Zupełnie nie tak. Wbrew pozorom to nie jest ciagle nauka nowych ćwiczeń, ale cały czas praca z rzeczami najbardziej istotnymi. Wprowadzenie kolejnego ćwiczenia to w bardzo dużej liczbie przypadków nie jest wprowadzenie czegoś zupełnie nowego na czym trzeba się skupić i nie ma czasu na to co było wcześniej, ale w dalszym ciągu praca z tym samym, z pewnymi modyfikacjami, otiwierającymi nowe możliwości lub po prostu przeniesienie tego na nieco wyższy poziom.

Jeśli chodzi o trening pod kątem walki, to wszystko, nawet najbardziej podstawowe ćwiczenia odnoszą się do walki i bardzo konkretnych umiejętności. Od początku stosowane są ćwiczenia z partnerem, i przejście dalej jest uzależnione od faktycznych postępów w nich, a nie od "nadmiaru modułów". Także wykorzystanie ćwiczeń podstawowych służy rozwojowi umiejętnosci, i wystarczy trochę poćwiczyć, by zauważyć, że są to metody skuteczne, a nie coś co zabiera czas. Po kilku miesiącach minimum połowa czasu treningowego poświecana jest na tui shou, a po roku na tui shou i san shou.

[quote]po prostu w duuużym uproszczeniu żeby każdy zrozumiał przez 18 miesięcy uczycie się bardziej jak wydobyć potencjał tkwiący w waszym ciele i robicie to m,in za pomocą ćwiczeń pozycyjnych które zajmują dużo czasu to tak jak by zapaśnik poświęcał pierwsze 18 miesięcy treningu tylko na siłownie i ćwiczenia gimnastyczne[/quote]

Niezupełnie. Od samego początku uczymy praktycznych umijętności. Metody podstawowe nie są tylko takim niby substytutem siłowni i gimnastyki, ale one są jednocześnie środkiem rozwijania i doskonalenia umiejętności i zasad technicznych. I to jest też przyczyna, dlaczego w yiquan jest stosunkowo mało treningu "technicznego' - on jest częściowo "ukryty" w treningu podstawowym.

[quote][quote]Cytat:
problem jest taki że chyba wam się za dużo tych ćwiczeń namnożyło -
Nic się nie namnożyło.
[/quote]
Zważając że ćwiczycie głównie podstawową pozycję, kilka jest do siebie tak podobnych że można by robić jedno z nich, ale tyle ile jest pozwala wypełnić 18 modułów to faktycznie lepiej przejść do dalszych rozważań.
[/quote]

Dlaczego robić jedno z nich, i w ten sposób bez sensu ograniczać możliwości rozwoju praktycznych umiejętności, skoro można pracować nad tym samym, a jednocześnie krok po kroku wprowadzać modyfikacje, które mają bezpośrednie odniesienie do innych metod treningowych i do walki? W tym jest sens z punktu widzenia poznawania systemu i rozwijania umiejętności. Nie ma to nic wspólnego z "wypełnianiem" modułów.

[quote][quote]Ile jest innych systemów, gdzie na naukę "całości" wystarczy kilkanaście miesięcy?
[/quote]
co do tego to wydłubałem w internecie tylko za cholerę nie wiem teraz gdzie bo bym podał linka filmik i dyskusję jaka o nim była m.in z niejakim Borutą :) - była na nim walka z próbnego turnieju w san shou o którym ty również chyba pisałeś organizowanego przez ludzi z Yiquanu gdzie walczył człowiek od brata twojego mistrza z jakimś gostkiem z dłuższym stażem o kilka lat - więc jeśli tak walczą ci z kilkuletnim doświadczeniem to nie szafuj tu hasłami "Ile jest innych systemów, gdzie na naukę "całości" wystarczy kilkanaście miesięcy?[/quote]

Uczeń brata naszego nauczyciela ćwiczył wtedy od kilkunastu miesięcy. Nie kojarzę teraz jak długo ćwiczył jego przeciwnik.

Zapytałem ile jest innych systemów, w których nauka z grubsza całości trwa mniej niż 18 miesięcy, bo odniosłem wrażenie, że proponujesz skrócenie tego czasu.

[quote] podobnie to co wyprawiasz na swojej stronie - fanaberie i opłaty związane z wejściem na forum i uzyskiwaniem porad przez internet-mamy oto durgą po ESKK Taekwondo sztukę walki do nauki korespondencyjnej ????!!!!!?????!!!!! 8O [/quote]

Wspólnie z mistrzem Yao Chengguang prowadzimy forum w języku angielskim, którego celem jest pomoc ćwiczącym yiquan na całym świecie.

Owszem oferujemy konsultacje za pośrednictwem forum, dla osób które nie są w stanie brać udziału w stałych zajęciach bezpośrednio u wykwalifikowanego nauczyciela. Jaka sztuka walki rozwinęła się na świecie w ten sposób, że wszyscy od razu uczyli się na stałych zajęciach? Nie ma takiej możliwości. Jak było z bjj w Polsce? Na początku seminaria i dużo korzystania z materiałów video, nie? A może to któryś Gracie przyjechał do Polski na stałe, otworzył szkołę i dzięki temu rozwinęlo się bjj w Polsce?

No więc o co chodzi?

Tak, razem z Yao staramy się oferować jak najwięcej możliwości, by pomóc w nauce tym, którzy są nauką yiquan zainteresowani. Nie chcemy nauczyć ludzi yiquan przez forum. To jest po prostu jeden z wielu środków, które proponujemy do łącznego wykorzystania, dla ułatwienia nauki zainteresowanym.

I ja i Yao oferujemy stale zajęcia. Yao dodatkowo oferuje naukę full-time -6 godzin treningu codziennie, przez od kilku miesięcy do kilku lat.

Tym, którzy nie są w stanie uczyć się full time, czy na stałych zajęciach oferujemy możliwość udziału w cyklach seminariów, obozów, indywidualnie zaaranżowanych szkoleń.

Yao oferuje zestaw video (ok. 14 godzin nagrania) oraz skrypty szkoleniowe, nazywane "kursem korespondencyjnym". Są to materiały przydatne jako dodatkowa pomoc w nauce dla wszystkich ćwiczących, szczególnie pomocne tym, którzy maja ograniczoną możliwość bezpośredniego kontaktu.

Tzw. kurs korespondencyjny powstał wiele lat temu w wersji chińskiej, i nigdy nie był rozumiany jako nauka przez korespondencję, ale bardziej jak u nas nauka zaoczna - czyli kontakt z nauczycielem rzadszy oczywiście niż w przypadku nauki stacjonarnej, ale występujący.

No to w czym problem? Jeszcze raz powtarzam, jak uczyli się np. prekursorzy bjj w Polsce? Seminaria, video, książki, buszowanie po forach, nie? Sorry, ale to jest dokładnie to co my oferujemy, tyle że mamy pomysł na kompleksowe wsparcie wszystkich którzy chcą się uczyć yiquan.

Więc każdy może korzystać z możliwości bezpośredniej nauki w takim stopniu jak jest to dla niego dostępne: full-time, regularne zajęcia, seminaria i obozy. Do tego video i skrypty. Do tego jeszcze dodatkowo możliwość uzyskania konsultacji przez zamknięte forum bezpośrednio od człowieka nr 1 w tym systemie. Do tego jeszcze tłumaczenia dzieł twórcy yiquan jako dodatkowy bonus. Coś w tym złego?

Na forum z pełnych praw mogą korzystać dwie grupy członków:
1. Full - to, ci którzy płacą Yao za jego konsultacje.
2. Special - nie muszą płacić. Ten typ członkowstwa otrzymują moi uczniowie - biorący udział w stałych zajęciach, seminariach i obozach.

Obydwie grupy otrzymują konsultacje Yao i moje oraz bonus w postaci tłumaczeń dzieł Wanga i Yao - praktycznie co miesiąc nowe rzeczy.

Jaka korespondencyjna sztuka walki? Normalna sztuka walki i maksimum wsparcia dla wszystkich zainteresowanych nauką, niezależnie od tego w jakim stopniu mogą korzystać z nauki bezpośredniej, także dla tych, którzy tylko od czasu do czasu mogą wziąć udział w seminarium.

[quote][quote]Przy czym, żeby czytający mieli pojęcie o czym mowa, zwracam uwagę, że ja tutaj jako o szkoleniu podstawowym mówię o nauce z grubsza całości systemu. Kilkanaście miesięcy na cały system to dużo?
[/quote]
powtarzam raz jeszcze że po tych 18 miesiącach to wy dopiero będziecie mogli rozpocząć trening pod kątem startu w zawodach[/quote]

Aaaaa, o to chodzi! No pewnie. Bo nasz program to jest nauka walki wręcz. Całość ma służyć nauczeniu w stosunkowo krótkim czasie, przy wykorzystaniu wszystkich metod trenigowych, łącznie ze sparingami, umiejętności walki przy użyciu rąk, nóg, łokci, kolan, głowy, barków, bioder, z dużym naciskiem na kopnięcia "w przelocie" z buta na piszczele, do tego jeszcze bardzo istotnym elementem jest wpływanie na rówowagę przeciwnika. Na tym koncentruje się program i temu służy. I pod tym kątem jest zoptymalizowany. Przygotowywanie się do startu na zawodach na początku nauki uważamy po prostu za marnowanie czasu, bo to by oznaczało robienie czegoś innego niż jest naszym podstawowym założeniem.

To dopiero byłaby komercha, gdybyśmy zamiast jak najlepiej uczyć yiquan, podejścia yiquan i umiejętności właściwych dla yiquan, używali nazwy yiquan, a zamiast tego uczyli sportowego san shou.

Wypowiadałem się wielokrotnie, że jesteśmy otwarci na start w zawodach, i będziemy startować, gdy będziemy mieli odpowiednich kandydatów.

Ale żeby nie było nieporozumień. Fakt, że zakładam przygotowanie do startu w zawodach dopiero tych, którzy ukończą program podstawowy. Ale to nie jest wada programu, że dopiero po jego ukończeniu można przygotować do startu w zawodach. Po prostu program zupełnie czemu innemu służy. Przygotowanie początkujących do np. zawodów san shou PZWS byłoby stratą czasu, bo czas wykorzystany na trening pod tym kątem, oznaczałby zmniejszenie czasu poświęcanego na właściwy trening rozwijający umiejętności właściwe dla yiquan i przez to niepotrzebne wydłużenie programu szkolenia yiquan.

Być może, że gdybym tak dostosował program, żeby ludzie po krótkim czasie mogli startować w zawodach sportowego san shou, to przyszłoby więcej ludzi którzy rokowaliby nadzieje na zostanie zawodnikami. Ale wtedy nie uczyłbym w sposób uczciwy yiquan, oferując możliwości w nim tkwiące, tylko to właśnie byłoby pójście na komerchę.

Więc to, że program nie przygotowuje wcześniej do startu w takich zawodach to nie jest jakiś jego brak, który należy poprawić. To zupełnie o co innego chodzi. I nie zamierzam "poprawiać" programu pod takim kątem, nawet jeśli miałoby się to lepiej sprzedać, bo byłoby to zwykłe kurwienie się.

Ponieważ mamy dobry towar, nie mam zamiaru go psuć. Uczę yiquan, nie sportowego san shou. Gdy będzie więcej ludzi ćwiczyło yiquan, przyjdzie więcej mlodych, sprawnych, zainteresowanych startami w zawodach, ale jeszcze bardziej nauką yiquan, to gdy ukończą podstawowy program, poznają co yiquan jako taki ma dobrego do zaoferowania, to wtedy dodatkowo mogą ćwiczyć pod kątem san shou, czy innej formuły. I gdy się wykażą na zawodach, będzie to dobre dla marketingu yiquan. Ale nie jest to na tyle ważne, żeby się kurwić, psując yiquan.

[quote] odrzucając z przyczyn czasowych wiele z tego co robicie bo inaczej to w san shou w Związku Wu Shu w naszym kraju wystawicie swojego zawodnika na ciężki nokaut [/quote]

Już mi się nie chce pisać o "przyczynach czasowych", bo ciągle jesteśmy w sferze totalnego nieporozumienia.

[quote]- to nie będą sparingi typyu "stuk puk obcierka"[/quote]

Po pierwsze jeśli chodzi o zawody san shou PZWS, to z tego co widziałem niewiele tam wykraczało poza "stuk puk obcierka".

Po drugie nasze sparingi mają wiele wariantów, które spełniają różne funkcje. Od spokojnego lekkiego kontaktu do ostrej full napierdalanki.

Z tym, że to co jest robione na treningu, zależy od tego kto ćwiczy. Co innego można zrobić ze sprawnym, zdolnym, fajtersko nastawionym 20 latkiem, który intensywnie trenuje, a co innego z 35 latkiem, który zaczął trenować cokolwiek dopiero gdy miał np. 33 lata, i ma ciągle przerwy w treningu, bo dziecko, bo żona, bo zmiana pracy, bo coś. Musialbym być świrem, żeby takie osoby dopuścić do ostrych sparingów.

[quote]drugie pół roku - brak czasu na ćwiczenie tego co w pierwszym półroczu[/quote]

Nieporozumienie.

[quote]trzecie pół roku- oby brak czasu na powtórkę tego co w drugiej połowie bo cały czas mam przed oczami ten plik z walki Yiquanistów i co jak co ale tak odpychać i odrzucać to można bez tui shou,zhang zhuang i shi li z fali razem wziętych[/quote]

Postaw naprzeciw tego chłopaczka kogoś ćwiczącego coś innego kilkanaście miesięcy, każ walczyć według zasad, które tam obowiązywały i wtedy oceniaj.

[quote][quote]To jest szkolenie podstawowe i to jest z grubsza całość systemu. Za wolno?[/quote]
czy w tej całości musi być to wszystko ?[/quote]

Musi, bo dzięki temu ćwiczący ma to minimum pojęcia, żeby nie błądzić, świadomie dalej się doskonalić, wiedząc na czym stoi. I jeszcze raz powtarzam, zostało to niesamowicie skrócone i uproszczone. Tam już nie ma nic co dałoby się wyrzucić bez szkody.

[quote]czy myślisz że przy tak przeładowanym modułowo systemie[/quote]

Nie opowiadaj o przeładowaniu, bo nie masz o tym pojęcia. Zapytaj tych, którzy ukończyli podstawowy program, czy uważają go za przeładowany. Generalnie mogę zrelacjonować wrażenia tych osób, nie że jest tu dużo rzeczy, ale że cały czas pracuje się z tym samym, a mimo to ciągle jest coś do zrobienia. To jest wrażenie tych, którzy faktycznie jakiś czas u nas ćwiczą, a nie tych, którzy coś w internecie przeczytali i wyciągają błędne wnioski.

[quote] - bo większość ludzi chce ciągle poznawać nowe ćwiczenia więc jak by było 6 modułów z mniejszą ilością ćwiczeń to po pół roku by większość odchodziła[/quote]

Niby tok myślenia logiczny. W wielu wypadkach tak jest: kolejne formy, kolejne techniki, to trzyma ludzi. Jeśli trzeba zamiast nauki nowinek doskonalić umiejętnści, to już nieciekawe.

Ale to nie ma nic wspólnego z yiquan, ani z naszym programem szkolenia. Jeśli kogoś nie wciąga nasz sposób treningu, to sobie można mnożyć moduły i ćwiczenia, i to nikogo nie zatrzyma. Dla tych, którzy chwytają w czym rzecz, i zostają dłużej niż miesiąc, dwa, takie rzeczy nie mają znaczenia. Ci ktorzy się uczą, uczą się bo widzą jaki w tym jest sens.

Ci którzy dostrzegają sens tego co robimy, nie odchodzą po ukończeniu programu, niezależnie od liczby modułów i czasu, bo widzą że to jest droga ciągłego rozwoju.

[quote][quote]Odnośnie trącenia komerchą, to pozwolę sobie nie komentować, bo wypowiadasz się na temat czegoś, czego po prostu nie znasz.
[/quote]
na czym opierasz to założenie :?: 8O :!: [/quote]

Zapewne Krzyś opiera to na prostym fakcie, że piszesz na ten temat coś niesamowicie absurdalenego i zupełnie nieprzystającego do faktycznej sytuacji.

Czy komercha to jest nauczanie czegoś, co jest dla większości ludzi trudno zrozumiałe, podczas gdy możnaby uczyć czegoś płytszego, co łatwiej by się sprzedawało?

Komercha to jest może to że w Warszawie, gdzie typowe ceny za kung-fu, to miesięcznie 100-120 zł za 2 x 1,5 godz tygodniowo, ale bywa że ponad 100 zl za 1 godz. tygodniowo tai chi, udostępniamy w ramach miesięcznej opłaty w wysokości 100 zł możliwość udziału w do 14 godzin zajęć tygodniowo? I że bez dodatkowych opłat udostępniamy uczniom skrypty szkoleniowe i tłumaczenia na polski chińskich książek o yiquan. I, że bez dodatkowych opłat mają oni dostęp do forum, gdzie mogą uzyskać takze konsultację bezpośrednio od Yao, to to jest komercha?
  • 0

budo_flash
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 134 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Z aikido do kung-fu
No, Panie dacheng, ladny post. Jak przeczytalem wczoraj ten post zorro sam chcialem pewne rzeczy wyjasnic - ale to nie moja sprawa, list byl do Ciebie skierowany i sam to zrobiles doskonale.

Ja sie dziwie, ze chce Panu sie odpowiadac na zaczepki laikow jak zorro ktorzy w ogole nie maja pojecia o metodyce kungfu, bo skad zreszta mieliby miec pojecie? Cwiczac BJJ? Taki post to chyba 2 godziny Pan pisal.

Oczywiste jest, ze bez 2 lat (w ogolnosci nie wnikajac juz ile ktos cwiczy tygodniowo i jak cwiczy) nie ma co mowic o umiejetnosciach walki wrecz przy uzyciu kungfu. Niektorym to bardzo ciezko zrozumiec, ze trzeba pewne etapy przejsc aby miec umiejetnosci i walczyc danym systemem. A nie ze potem gubi sie technika i osoba 'cwiczaca' yiquan zaczyna walczyc nie wiadomo czym, zaczyna wykonywac chaotyczne ruchy co nie maja nic wspolnego z yiquan. I bez tego, tych modulow tego nie idzie zrobic.
Kungfu ma to do siebie (dobre kungfu), ze jako system walki wrecz na pcozatku przegrywa jesli chodzi o skutecznosc np. z BJJ - bo oparty jest na uderzaniu a nie chwytaniu, a uderzanie jest znacznie bardziej trudne do opanowania niz tarzanie sie po ziemi.

To czy dacheng pobierasz kase za rady na forum to jest twoja sprawa i nic nikomu do tego! Co w tym zlego? Moze masz za free to robic???

Mnie osobiscie tylko nie pasuje jeden aspekt - ja osobiscie nigdy nie bede uczyl kogos kogo nie znam (jego psychiki, zachowania) walki wrecz za posrednictwem internentu i dawal wskazowek jak zajebac najskuteczniej drugiego czlowieka.

pozdr
  • 0

budo_zorro
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 453 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Gracie Camp.

Napisano Ponad rok temu

Re: Z aikido do kung-fu

Zapewne Krzyś opiera to na prostym fakcie, że piszesz na ten temat coś niesamowicie absurdalenego i zupełnie nieprzystającego do faktycznej sytuacji.

użycie słowa absurdalnego jest tu wielkim nadużyciem i nieporozumieniem albo wynikiem tego że ci nerwy puściły jak trochę wyżej już musiałeś sobie pare razy przeklnąć chłopie :lol:

Czy komercha to jest nauczanie czegoś, co jest dla większości ludzi trudno zrozumiałe, podczas gdy możnaby uczyć czegoś płytszego, co łatwiej by się sprzedawało?

uwież że Yiquan wcale a wcale nie jest tak niezrozumiały - widze że zasłanianie sie niezrozumiałością tematu jest jedną z taktyk przez ciebie stosowanych w niewygodnych rozmowach na forum

Komercha to jest może to że w Warszawie, gdzie typowe ceny za kung-fu, to miesięcznie 100-120 zł za 2 x 1,5 godz tygodniowo, ale bywa że ponad 100 zl za 1 godz. tygodniowo tai chi

to już nie komercha 1 godz tygodniowo za 100 zł tai chi to złodziejstwo lub też jak to mawiają niektórzy - specyficzny układ w którym jeden traci czas a drugi go w tym czasie okrada z pieniędzy :)

rób swoje dacheng i zobaczymy jakie będą efekty - siemanko :!:
  • 0

budo_dacheng
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1401 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Z aikido do kung-fu

Mnie osobiscie tylko nie pasuje jeden aspekt - ja osobiscie nigdy nie bede uczyl kogos kogo nie znam (jego psychiki, zachowania) walki wrecz za posrednictwem internentu i dawal wskazowek jak zajebac najskuteczniej drugiego czlowieka.


Nie ma w ogóle takiego ryzyka. Nikt, kto będzie unikał bezpośredniego kontaktu, i próbował się uczyć tylko z materiałów, i korzystać z konsultacji przez internet, w życiu się niczego w yiquan nie nauczy. Bez bezpośredniego kontaktu, choćby raz na jakiś czas, zacznie gubić się przy rzeczach najbardziej podstawowych, zanim w ogóle zacznie łapać jaki jest ich związek z walką wręcz, i na czym opiera się skuteczność treningu yiquan. A jeśli będzie próbował przeskoczyć przez podstawy i przejść dalej, nie dowie się niczego więcej niż gdyby np. obejrzał mecz muay thai i na tej podstawie próbowal sam trenować.

Pod tym względem yiquan jest akurat wyjątkowo bezpieczny.

Również w przypadku stalych zajęć, yiquan ma akurat taką specyfikę, że chociaż faktycznie z punktu widzenia walki wręcz przypomina coś w rodzaju połączenia muay thai z ostrą chuliganką, to trening opiera się na metodach, które typowemu chłopakowi z ulicy po prostu nie podchodzą.

Yiquan nie ma komuś, kto nie chce ćwiczyć podstawowych metod treningowych do zaoferowania nic poza lakonicznym stwierdzeniem, ze wszystkie części ciała daja się wykorzystać w walce. A jak? Tego uczą metody podstawowe, stopniowo prowadzące do wolnej walki.

Kiedyś mieliśmy takie plakaty: "Yiquan - kung-fu dla inteligentych". W gruncie rzeczy to hasło to było po prostu stwierdzenie faktu. To była reakcja na sytuację, gdy przychodzili ludzie ze swoimi wyobrażeniami o sztuce walki zobaczyć co robimy, i nie byli w stanie załapać o co w tym chodzi.

Z jednej strony ta nietypowość i trudność zrozumienia ogranicza liczbę uczniów, z drugiej jednak stanowi niezłe zabezpieczenie przed niewłaściwymi kandydatami na uczniów.
  • 0

budo_dacheng
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1401 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Z aikido do kung-fu
Zorro, nie będę prostował każdej twojej głupiej wypowiedzie, bo jest ich za dużo.

Np.

widze że zasłanianie sie niezrozumiałością tematu jest jedną z taktyk przez ciebie stosowanych w niewygodnych rozmowach na forum


Odwal się może z takimi tekstami, skoro cały czas ci pokazuję, że twoje wypowiedzi nie mają sensu, to spadaj i już!!!! Bo nie mam czasu na prostowanie każdego zdania.

A do niezrozumiałości odniosłem się w wyższym poscie. Ja mówię o faktach, jak ludzie przychodzą i nie rozumieją i nie chcą rozumieć, a gdybym wciskal formy szpanując w błyszczącym ubranku, robiłbym kasę.

Kolejny post zorro na tym forum i wniosek o bana. Bo nie może być tak, żę ktoś pieprzy głupoty w każdym zdaniu, i naraża mnie na stratę czasu na ciągle prostowanie tych bzdur.
  • 0

budo_tsailifo
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2580 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano Ponad rok temu

Re: Z aikido do kung-fu
Popieram :) :) :) :) :)
  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych

Ikona FaceBook

10 następnych tematów

Plany treningowe i dietetyczne
 

Forum: 2002 : 2003 : 2004 : 2005 : 2006 : 2007 : 2008 : 2009 : 2010 : 2011 : 2012 : 2013 : 2014 : 2015 : 2016 : 2017 : 2018 : 2019 : 2020 : 2021 : 2022 : 2023 : 2024