Z tego co ja słyszałem H.Royamie sąd zabronił używąć znaku kanku i kanji, i na nic zdał się fakt wyprodukowania sporej partii karate-gi ze starymi oznakowaniami... Słyszałem jednak, że poczatkowo robiąca wrażenie silnej z prawnego punktu widzenia pozycja Matsuiego została ostatecznie sądownie podważona. Jestem niestety pozbawiony najświeższych informacji, ale w chwili obecnej najbardziej "legalną" organizacją Kyokushin zdaje się być własnie Kyokushin kan - między innymi dzęki reaktywacji fundacji Shogakugai.
Oto się nie mart może działać z 20 organizacji KK , którym mało kto dorówna !!
Stwierdzenia utrzymane w tym klimacie bardzo mnie smucą i martwą. Potwierdzają one obawy Gichina Funakoshiego, który bał się rozbicia karate. Sądzę, że jedynym sposobem rozwijania karate jest zerwanie z doktryną "my i ONI" i przejście do "my - WSZYSCY". Karate jest JEDNO. Albo wszyscy to sobie uświadomią, albo nasza Sztuka skończy jako zbieranina drobnych i zaciekle zwalczających się frakcji.
Kyokushin to POTĘGA - i dziwię się, że ludzie, którzy cały czas mówią o "drodze Budo", o "Do", o "tradycji", o "KARATE" - wolą zamykać się w dojo oblepionych znakami swojej organizacji, niż otworzyć się i działać RAZEM dla dobra nie własengo, lecz właśnie tej, rzekomo przez nich ukochanej, Sztuki.
PZK to tylko przykład. Zamiast zrezygnować ze swojej małej hegemonii dla dobra i rozwoju karate władze wolą trzymać się porządku, w którym czują się dobrze.