Ulice swiata
Napisano Ponad rok temu
Ulice swiata. Wiekszosc zna realia polskich ulic, wiadomo ze sa miasta i dzielnice lepsze i gorsze, ale generalnie w jape za friko mozna dostac wszedzie... i tu pytanie:
czy mieliscie jakies doswiadczenia uliczne poza granicami kraju? jak wyglada 'bezpieczna' europa? chodzi mi tu szczegolnie o kraje europy zachodniej jak niemcy francja wlochy anglia czyli wszystkie te o ktorych krazy przekonanie ze mozna tam isc wszedzie o kazdej porze bez strachu o uzebienie, gdzie nie grasuja prywaciarze(amatorzy cudzej wlasnosci), gdzie na dyskotekach ludzie sie bawia tanczac a nie szukajac partnera do sparingu, ja bylem pare razy zagranica ale nie byl to okres na tyle dlugi zeby miec takie doswiadczenia - a moze i tak bym ich nie mial? bezpieczna europa to mit czy prawda?
z definicji odrzucam jako bezpieczne egzotyczne miejsca typu murzynskie dzielnice w usa, czy wschodnia rosje, kaukaz itp. tam jest niebezpiecznie, a jak bardzo moze ktos napisze...
Napisano Ponad rok temu
byłem tam kilkakrotnie ...
i myślę że tak jak w polsce jak i w każdym innym kraju trzeba wiedzieć gdzie można chodzić ...
amsterdam jest z leksza duży ...
ale jest wiele uliczek wypełnionych na maska knajpkami(myślę o śródmieściu) gdzie panuje zajebista atmosfera i naprawdę trudno dostać po zebach ...
mieszają się tam wszystkie kultury, jak wiadomo tolerancja dosyć duża ...
ale musimy pamiętać ze nie jesteśmy u siebie ...
przygodę miałem z jakims starszym najaranym kolesiem ...
który zejabał komuś koło od roweru ...
coś gadał ale ja tego ich języka wybitnie nie czaję ...
ale ja po prostu oddaliłem się ...
byłą też nocna prygoda z grupką murzynów ...
takie street chłopcy ala amerika boyz ...
podbili coś chcieli ...
ale zza winkla przyszła rodzinka i chłopcy się zmyli ...
po prostu lepiej nie zapuszczać się w dzikie tereny ...
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
czy mieliscie jakies doswiadczenia uliczne poza granicami kraju? jak wyglada 'bezpieczna' europa? chodzi mi tu szczegolnie o kraje europy zachodniej jak
Anglia jest bardzo bezpieczna, wszedzie sa kamery. Mieszkam tu 15 miesiecy i nigdy nic mi sie nie stało.
Za to kiedyś byłem w Paryżu 10 dni i tuż przy mnie jeden Murzyn wyciągnął na drugiego pistolet, ale miał pecha bo obok przechodziła policja i też wyciągnęła spluwy i go zgarnęli.
Silvio
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
.................................
..................................
milczenie
...........................
...........wymowne ?
Napisano Ponad rok temu
Tak na prawde to czasy panstwa policyjnego to przeszlosc.
Jesli chodzi o ulice, to jest tak raczej bezpiecznie - w dzien i wieczorem mozna chodzic bez obawy ze sie zostanie skrojonym.
Jak sie robi na ulicach pusto to w sumie ciezko powiedziec jak jest. Osobiscie nie mialem nigdy problemow ani nie znam nikogo kto zostalby skrojony czy cos takiego. Ale wiem ze jest tutaj duzo gangow mlodziezowych ktore lubia sie soba napierdalac a ze mowimy o gowniarzach o inteligencji nie przekraczajacej tego co prezentuje soba przecietny polski dresiarz, to zdarza sie ze w ruch ida kosy i trup sie sciele.
Zdarza sie ze zabici to przypadkowi przechodnie ktorzy niestety wygladali podobnie do czlonkow rywalizujacego gangu.
Taka ciekawostka - od mojego nauczyciela i jego przyjaciol (starsi ludzie po 50tce, niektorzy po 60tce) wiem ze po wojnie Singapur byl bardzo niebezpiecznym miejscem. Zamiast blokowisk mieli takie male wioski (kampung) na bagnach i jak sie poszlo do takiej wiochy i krzywo spojrzalo to od razu lecial caly tlum spuscic wpierdol obcemu. Pozniej, jak sie zrobilo mniej wioskowo a bardziej miejsko, to ulubiona rozrywka gnoi bylo krojenie opon zaparkowanych samochodow a potem czekanie na kierowce. Jak cos mu sie nie podobalo ze mial pociete opony to od razu dostawal wpierdol od calej ekipy. To tak troche OT, ale w sumie wydawalo mi sie ciekawe w porownaniu z obecnym Singpurem
Napisano Ponad rok temu
W Malezji jest norma ze przed sklepem z bizuteria stoi straznik uzbrojony w "pump action shotgun" - nie wiem jaka jest potoczna polska nazwa. O bankach juz nie wspomne. Napada i strzelaniny specjalnie rzadkie jakos nie sa. Podobnie porwania dla okupu itp. Kieszonkowcy to norma. To tak przy okazji tego ze w publikacji "Polak za granica" polskiego ministerstwa spraw zagranicznych Malezja jest opisana jako bezpieczny kraj z niewieloma przestepstw
Jesli chodzi o Indonezje, to w Jakarcie jest bardzo latwo zostac skrojonym.
Policja jest ospala i skorumpowana, a napastnicy nie maja nic do stracenia wiec sa zdecydowania na wszystko i niczego sie nie boja. Autobusy, w zasadzie minibusy, to prawdziwe "krajalnie". Drzwi sie nie zamykaja, autobus staje wszedzie (wystarczy pomachac) poza tym stoi czesto w korku. Jest rzecza normalna ze jak sie autobus zatrzyma, to wchodzi gosciu, wyciaga kose, zbiera kase i komorki, zatrzymuje autobus i wysiada. Nikt nie oponuje bo napastnicy to desperaci ktorzy latwo moga zabic.
W prywatnym samochodzie tez moze byc niebezpiecznie. Ze wzgledu na natezenie ruchu, czesto sa korki nawet na autostradach (och, zebysmy my w Polsce mieli takie autostrady jak w Malezji albo Indonezji to bylo by fajnie). Wiec jak samochody staja w takim korku, to sie nagle "znikad" zjawia ekipa i robi szybka akcje - wybicie szyby w samochodzie i zgarnianie dobr. I ponownie niekt nie protestuje bo napastnicy sa uzbrojeni i zdesperowani.
Tak sobie przeczytalem co napisalem powyzej i wyszlo mi na to ze jakis pojebany kamikaze jestem bo mimo tego i tak lubie i Malezje i Indonezje
Pozdro z SEA
Napisano Ponad rok temu
Anglia jest bardzo bezpieczna, wszedzie sa kamery. Mieszkam tu 15 miesiecy i nigdy nic mi sie nie stało.
Fakt, centrum jest bardzo inwigilowane. Sporo tez kreci sie tam policji, choc nie rzuca sie w oczy, to jak trzeba to wyrasta wprost z ziemi. Wiekszosc incydentow konczy sie na pokrzykiwaniu itp
Poludniowy a szczegolnie poludniowo-zachodni Londyn to tez spokoj. Chodzilem wiele razy na piechote noca [taka byla praca] i jakos, oprocz utarczek slownych z nachlanymi Anglikami, nic sie nie zdarzylo. Mowie tutaj o okolicach Richmond, Kingston, Twickenham, Wimbledon.
Natomiast sa dzielnice w ktorych bym uwazal. Miejsca takie jak Hounslow [dzielnica ciapatych], Brixton [murzyni] czy tez wschodni Londyn [essex boys] to juz nie jest tam tak rozowo. Raczej ciezko popasc w klopoty za nic, ale tez wiele nie trzeba zeby kogos sprowokowac.
Natomiast najbardziej popieprzona dzielnica jest chyba Hackney. Morderstwa, pobicia, dragi na ulicach, wymuszenia itp. Naprawde nie przyjemna dzielnica. Wiadomo dlaczego najtansze sa tam czynsze i mieszkania do kupienia.
moglbym tak dlugo :wink:
Napisano Ponad rok temu
sam nie odczulem wrogosci, ale w mojej dzielnicy(Woodside Park- na obrzezach Londynu) pracownik hotelu(jakis ciemnoskory) zgwalcil Polke(swoja podwladna) dwa dni pozniej w gazetach bylo jego zdjecie razem z danymi osobowymi(u nas by napisali x letni obcokrajowiec o inicjalach x.y. i notke ze inicjaly zostaly zmienione a wszelka zbieznosc jest przypadkowa )
slyszalem tez ze nie za bezpiecznie noca jest w rejonach Picadilly Circus(przeciez to praktycznie centrum 8O ) no i tez ze slyszenia(od tubylcow) znam West Finchley jako siedzibę rosyjskiej mafii ze niby te wille co tam stoja to gangsterow(??)
Napisano Ponad rok temu
PS Nie żebym miał coś do Turków czy innych nacji. Pisze tylko to co zasłyszałem od kuzyna.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Okazało się, że "Koka, mister, koka?" Chłopaki chceli opchnąć towar w bezpiecznym miejscu, ale najadłem się wtedy strachu...
pozdrawiam,
DomR
Napisano Ponad rok temu
Za to kiedyś byłem w Paryżu 10 dni i tuż przy mnie jeden Murzyn wyciągnął na drugiego pistolet, ale miał pecha bo obok przechodziła policja i też wyciągnęła spluwy i go zgarnęli.
O, kurde. Gdzies ty byl? Moze w jakims podmiejskim banlieue? Bo tam z tego co slysze takie akcje sa na porzadku dziennym, ale w Paryzu? Ja po prawie dwoch latach postrzegam Paryz jako dosc bezpieczne miasto (inna sprawa, ze podobno dopiero relatywnie niedawno krytykowany za autorytarne zapedy Sarkozy zrobil z gnojstwem porzadek radykalnie zwiekszajac uprawnienia policji jak i liczbe policjantow na ulicach, faktycznie jest ich duzo). Bujalem sie po roznych dzielnicach, w roznych niekoniecznie "standardowych" porach i mialem chyba tylko 2 akcje, co ciekawe, obydwie w bardzo turystycznych miejscach (jedna z nich jakies 100 m od katedry Notre-Dame ), w obydwu przypadkach skonczylo sie na utarczce. Dodam ponadto, ze mieszkam w okolicy, ktora w oczach rodowitych Paryzan uchodzi za odpowiednik Bronksu (18 dzielnica, metro Porte de Clignancourt) i tu akurat NIC A NIC mi sie nigdy nie przytrafilo, mimo tego ze niektorzy znajomi boja sie mnie tu odwiedzac. A ja sobie chodze nie zwazajac na pore, glownie w nocy zreszta, znam wszystkich okolicznych sprzedawcow, w jednej knajpie tez jestem niezle znany i mile witany, ogolnie jest dosc milo i nie wiem czego ci ludzie chca od moich okolic, pewnikiem stereotypy to tylko . (No, raz sie na mnie jacys goscie krzywo popatrzyli w samoobslugowym, ale jak uslyszeli ze rozmawiam po arabsku ze sprzedawca to byl spokoj i kultura od razu). Faktem jest, ze jest to okolica w ktorej 90% to Arabowie i Murzyni i faktycznie, nawet architektonicznie jest mniej szykowna i po prostu biedniejsza.
A co do policji, to faktycznie jet skuteczna, przynajmniej tak mi sie wydaje. W weekendy odbywa sie niedaleko najwiekszy we Francji pchli targ w Saint-Ouen i w zwiazku z tym czesto zdarza sie wtedy w jednym miejscu obok stacji metra straszny zator spowodowany cizba ludzi a obok jest najczesciej okropny korek. Jakies 2 tygodnie temu, zrobil sie taki scisk i korek ze w koncu nie mozna bylo sie ruszyc ani na piechote ani samochodem. Nie minelo 5 minut chaosu, albo nawet mniej jak podjechali na sygnale policjanci, nie mogli sie przebic, wiec wysiedli, wyjeli palki i lagodnie acz zdecydowanie (nikogo nie bili ) rozgarneli tlum ludzi i spedzili go z jezdni, po czym wyjeli gwizdki i uzywajac palek jak lizakow pokierowali ruchem i w 2 minuty po zatorze nie bylo sladu. Byla to (na szczescie) najbardziej spektakularna interwencja policji jaka tu widzialem.
Napisano Ponad rok temu
Kiedyś pracowałem w Monachium i również nie czułem się niebezpiecznie na ulicy ani jadąc S-Bahn'em późnym wieczorem. Mieszkałem wówczas poza Monachium, z centrum trzeba było jechać ok. 40 minut. Jedyne co rzuciło mi się w oczy to bandy Turków. Nie miałem okazji być przez nich zaczepionym, ale juz sam ich widok wzbudzał dziwne uczucia.
To by było na tyle.
Napisano Ponad rok temu
O, kurde. Gdzies ty byl? Moze w jakims podmiejskim banlieue? Bo tam z tego co slysze takie akcje sa na porzadku dziennym, ale w Paryzu? Ja po
to było tuż pod Dworcem Północnym (nie pamiętam już jaka jest francuska nazwa tego miejsca). W ogóle kiedy wysiadłem na tamtejszej stacji metra miałem "kolorowy zawrót głowy" - wszyscy czarni! Może z tego względu policja chodziła tam siódemkami. Słowo daję - kiedy ich zobaczyłem, dziwiłem się że idzie ich aż tylu, ale po tej akcji z pistoletem już się nie dziwiłem.
Silvio
Napisano Ponad rok temu
Wiekszy problem maja kobiety, latem czesto Marokanczycy na skuterach wyrywaja im torebki.
W Bilbao jest taki "Trojkat Bermudzki" w okolicach ulicy San Francisco, dragi, dziwki i napakowani Murzyni - zupelnie jak na amerykanskim filmie
Gdy wychodzilismy wieczorem z hotelu, przeszlismy przez ten rejon bez zaczepek, wrocilismy jednak na wszelki wypadek taksowka.
Generalnie ulice noca tetnia zyciem, widac osoby starsze, niepelnosprawne, matki z dziecmi. Ludzie wychodza, zeby sie napic, pobawic, a nie lac po mordach. Czuje sie tam zdecydowanie bezpieczniej niz w Warszawie.
Napisano Ponad rok temu
jeszcze na słowacji w keżmaroku miałem taką śmieszną przygodę. stoimy sobie przed dyskoteką, ja z dziewczyną, kumpel też z dziewczyną i jeszcze jeden gość, polak z obozu karate, z którym mieszkaliśmy w jednym ośrod. stoimy gadamy o dupie maryni i słyszymy, że w lokalu chyba jakaś zadyma, ale dziewczyny są z nami to mówimy co tam będziemy się mieszać. nagle zadyma wylatuje przed dyskotekę, wyskoczyło trzech gości i na nas. my twardo stoimy. trzech na trzech, my jeszcze bezalkoholowi tamci już widać, że trochę zaprawieni. nagle jeden podnosi butelkę po piwie i jeb o parapet (chciał zrobić tulipana) a butelka nic cały czas cała, to on drugi raz o parapet i znowu nic. my śmiech a dziewczyny strach w oczach. walki nie było bo ten gość nie mógł zrobić tulipana i chyba zwątpili w swoje umiejętności, przeszli łukiem obok nas i poszli w siną dal.
przepraszam z zbyt długie opowiastki.
pozdrawiam.
Napisano Ponad rok temu
Ale na pólnocy juz gorzej Tanger,Casablanca tam zdarzają się rozboje itd.
W ogóle nie polecam Algierii - wojna domowa międzyplemienna. Łatwiej o uraz niż w Iraku, tylko mało media o tym trabią...
Napisano Ponad rok temu
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Znowu nożem...
- Ponad rok temu
-
Dłoń czy pięść
- Ponad rok temu
-
Grunt to pomysł
- Ponad rok temu
-
Obrona konieczna
- Ponad rok temu
-
tak sie zastanawiam...
- Ponad rok temu
-
prosba o porade - co trenować?
- Ponad rok temu
-
Hej! TO DO CIEBIE!
- Ponad rok temu
-
MISTRZOWIE NA ULICY ..........
- Ponad rok temu
-
walka na stoku
- Ponad rok temu
-
Pistolet na kulki :D
- Ponad rok temu