
Ta medytacja przed treningiem...
Bieganie dookoła sali...
Hektolitry potu...
Te gwiazdki przed oczami przy pompkach...
Naciągnięte tygodniami bolące mięśnie...
A medytacja po treningu to już wogóle coś niebanalnego...
Poprostu MUSZĘ mieć CZARNY PASEK!!!!!
MUSZĘ!!!
MUSZĘ!!!
MUSZĘ!!!
P.S. Nie jestem z tych co się wyłamują, rozumiem zasady stawiania sobie osiągalnych celów i czerpania radości z każdej sekundy spędzonej na sali.
Wszystkim polecam takie podejście do sprawy. 8)