Problem polega na tym ,że metodyka stosowana w sistemie ma służyć osiagnieciu pewnych umiejetności jak czucie ciała niestandartowe poruszanie się,rozwijaniu kreatywnosci itp.Ci którzy prubują przelożyć to bezposrednio na walkę przegrywają.Podobny problem wystepuje np. z przełożeniem chi sao czy też tui shou, w niektórych stylach kung fu.
Jasne
Jakieś 15-16 lat temu, pisząc swój artykuł o Sistiemie, którym częściowo zapoczątkowałem całą modę na Sistiemę w Polsce, też tak twierdziłem ;-)
Teraz mówimy nie o metodyce treningu, i do czego się to niby teoretycznie nadaje, tylko praktycznych zastosowaniach pokazywanych na filmikach różnych sistiemowców. I to wyglada, tak jak wygląda.
Chciałbym tu przypomnieć, że tutejszy dawny kolega Seiken (człowiek bardzo dobrze wyszkolony w walce jeszcze w latach 80-tych, zanim przeniósł się do Kanady a potem cały czas ćwiczący i rozwijający się, otarł się nawet o eliminacje UFC) jakieś z 10 lat temu poszedł do Wasiliewa - mieszkając też w Toronto - aby zapoznać się z Sistiemą. Chodził tam kilka tygodni i sparował z Wasiliewem i jego najstarszymi uczniami. No i po przyzwyczajeniu się, z Wasiliewem był tak na remis (Wasiliew dobry był sam z siebie, nie z Sistiemy, mając zresztą początki karatecko-kickbokserskie), natomiast jego uczniów robił, jak chciał.
Po prostu Sistiema sama z siebie nie działa. Może być - na poziomie elementarnym, bez cudów niewidów - dosyć cennym dodatkiem dla ludzi już mających umiejętności i kumających, o co chodzi.
Tak jak Metoda Feldenkraisa była cennym dodatkiem do judo Feldenkraisa, czy yoga i Gimnastyka Naturalna dla części rodziny Gracie.
Natomiast ostatnie filmiki z pokazami Riabko, zaczynają mnie już drażnić. Jest taki filmik, gdzie niby dwóch jakichś rosyjskich streetfighterów przychodzi do Riabko, i chce się grzecznie sprawdzić, więc Riabko też grzecznie im nawija, próbuje ich obalić lekkim ciosem (co robi ze swoimi uczniami), ale to nie wychodzi, więc każe im uderzać w brzuch swoich uczniów.
No takie sztuczki karateckie, na przyjmowanie naprawdę potężnych uderzeń w brzuch, to jeszcze robiłem jak byłem młody i chudy i "ciosy karate ćwiczyłem z bratem"
Tymczasem Riabko wyznacza do ciosów w brzuch, najbardziej brzuchatych i otłuszczonych uczniów

Ja też mam obecnie brzuch (pod którym jest oczywiście kaloryfer mięśni ;-) ) i mogę takie ciosy przyjmować z petem w jednej ręce i kuflem piwa w drugiej.