To mój pierwszy post na tym forum, dlatego pozwolę sobie na długie wywody.
Trafiłem na ten portal przypadkiem, przy okazji poszukiwań przyczyn rozłamu Kyokushin karate. Otóż po kilku latach treningów zacząłem coraz bardziej zastanawiać się dlaczego do rozłamu doszło i w ogóle chciałem dogłębnie poznać historię swojego stylu. To co znalazłem na forum poruszyło mnie do tego stopnia, że zrobiłem sobie avatar’a i postanowiłem zająć głos w dyskusji (ale to dopiero pod koniec postu
![:D](http://forum-kulturystyka.pl/public/style_emoticons/default/biggrin.png)
Kilka lat temu postanowiłem zapisać się na treningi karate. Nie miałem żadnego pojęcia o stylach, organizacjach czy federacjach. Zobaczyłem plakat Oyama Karate i pojechałem. W drodze spotkałem kumpla, który także jechał na swój pierwszy trening karate… ale w inne miejsce. Pojechałem z nim i dzisiaj wiem, że był to dobry wybór. Zafascynowało mnie to. Nadmienię tutaj, że nie zapisałem się na treningi bo chciałem bić, czy też byłem bity… po prostu zainteresowała mnie aura tajemnicy otaczająca sztuki walki (i dlatego nie wybrałem dajmy na to: kick boxing’u).
Ponieważ przed naszymi treningami trenowali „zaawansowani” , to często udało się podglądnąć jakąś „niewyobrażalnie trudną” technikę (np. shuto mawashi uke
![:D](http://forum-kulturystyka.pl/public/style_emoticons/default/biggrin.png)
Ale mimo całej miłości i fascynacji Kyokushin (bo jak ktoś trafnie zauważył: Kyokushin jest jedno, to Kyokushin Masutatsu Oyamy) szanuję innych i inne sztuki walki. Nie zadaję durnych pytań typu: „Po co komu kata?”, nie lżę innych organizacji, a co gorsza szefów tych organizacji, i przede wszystkim nie klnę na forum. To forum roi się niestety od ludzi, którzy o sztukach walki słyszeli w telewizji. Ludzi, którzy najlepiej czuli by się w adresiku, w bmw i z bejsbolem. Ludzi, którzy idąc za modą trafiają na Krav maga. Ale moda przemija…
A co do rozłamów, to uważam, że są zjawiskiem nieuniknionym i wynikającym z ludzkiej słabości i braku pokory. Zawsze znajdzie się ktoś, kto zamiast dążyć do doskonałości i podwyższania swoich umiejętności (aby w przyszłości zdać na tego kolejnego dan’a) założy własną organizację i sobie nada takie tytuły jakie będzie chciał. A czyż można sobie wyobrazić lepszy moment niż śmierć dotychczasowego mistrza? (tak było po śmierci Oyamy, tak było po śmierci Funakoshi’ego, i wcześniej też tak pewnie bywało...).
Troche namieszałem ale to tak od serca poszło
![:D](http://forum-kulturystyka.pl/public/style_emoticons/default/biggrin.png)
Pozdrawiam.
PS. Widzieliście Ong – Bak? Film fatalny, ale walki niesamowite. ( przesadzone ale to tylko film tylko…)