Kwiat,To co nazywasz dziką napierdalanką wygląda tak dlatego, że dżentelmeni biorący w niej udział nie mają zielonego pojęcia o boksie.
Możesz powiedzieć wprost o co Ci chodzi? Dla mnie wyjaśnienia ESDS Tactical, Pashunio i innych osób ( np. Krissa ) mających do czynienia z systemem, są jasne i oczywiste. To prosty system do szybkiego przyswojenia ( w oparciu o gross motor skills ) ze wszystkimi tego konsekwencjami tj. zaletami i wadami. Ty zaś drążysz temat jakby coś Cię gniotło, ale nie mówisz konkretnie co. ;-)
Jakie znaczenie ma to, czy dżentelmeni biorący udział mają pojęcie o boksie, czy nie? Mieszkam w średnim wojewódzkim mieście ( jakieś 140 tys. ludzi ), w którym istnieje jeden mały klub bokserski. Praktycznie nie mam szans aby na ulicy spotkać boksera - bandytę. Większośc moich kolegów sportowców ( MMA, BJJ ) nie ma żadnych doświaczczeń z tzw. obroną konieczną. Zdecydowana większość ( jeśli nie wszystkie ) akcji, w których brali udział, to walki godowe o samicę i tym podobne. Najczęściej w czasie weekendowych wypadów do knajpy, dyskoteki, przy współudziale różnych dawek alkoholu. Prawie nikt nie myśli wtedy o "deeskalacji konfliktu", większość chętnie przyjmuje wyzwanie. Ludzie, którzy przed zapisaniem się na treningi normalnie walili z bani i kolana, teraz wikłają się w jakieś balachy i trójkąty na ziemi.
Dla mnie, systemy takie jak ESDS stanowią dobrą nakładkę na to, co robię. Na treningach BJJ ( o aikido nie wspominając ) nikt nie uczy samoobrony, tylko sportowej walki na chwyty w konwencji dość odległej od realiów "walki ulicznej". Przy moim zaangażowaniu w BJJ, wiedzy o sztukach walki i wieku ( 49 lat ) taka "nakładka" o czysto utylitarnych cechach, jak ESDS, to bardzo dobre rozwiązanie.