O słynnym linoleum wielu dzielnych mężów wspomina
, ale ta kielnia to była chyba Św. Szczepana, tego co to w krajach zamorskich często jej używał do tworzenia krawędzi okrutnych....
Pancer (wzruszony)
:peace: :peace: :peace:

Zaraz, zaraz... toż to miała być relacja ze stażu... 8O

...owszem przyznam, że co poniektóre używane sprzęta miały podobny charakter do tych na zdjęciu, ale miejsce akcji było inne.
Tak, słusznie Łabędziu zauważyłeś, był "element z krainy Deszczowców" , (że użyje zakamuflowanej nomenklatury bo organizatorowi nie przystoi wprost) ...niestety, zbyt wielu osobowości vortalowych nie było...co nie przeszkodziło "normalnym" :wink: 8) ludziom ćwiczyć aikido ku ich uciesze. Pozwólcie, że przytocze jako ciekawostkę sobotnio-wieczorny/ pobyt w jednym z Sopockich lokali naszej grupy. Po wejściu okazało się , że trafiliśmy na koncert młodej,świeżej (mniemam , że był to ich pierwszy koncert) grupy.Byli bardzo podobni do kabaretu Mumio, długie czupryny, nawiedzony wzrok - generalnie
rock and roll. Akurat tak się złożyło , że stoły sąsiadowały z głośnikami, więc jedynym możliwym sposobem dyskusji z naszym Mistrzem były kartki i długopis w ręku znanej uczestniczki wielu staży M. z warkoczem (pozdr.

) - posługującej się biegle francuskim. Zabawa była przednia, szczególnie ku uciesze grupy warszawskiej, którzy postanowili zostać do końca imprezy koncertowej. W trakcie bowiem na moją propozycję zmiany lokalu, sensei mocno pokiwał głową , a zjego twarzy odczytałem nie ukrywaną troskę o uszy. Po opuszczeniu lokalu od grupy warszwskiej dowiedziałem się, że apogeum koncertu wyrażone było skokiem keybordzisty na keybord - czyli full performance. Tyle na razie.