Jak zatem jest to możliwe, że gdy ktoś inny jest amatorem z nożem, stanowi śmiertelne niebezpieczeństwo [wytrenowanego nożownika/mistrza walki nożem uznajmy za niewarty wspominania, bo tak mało prawdopodobny], natomiast gdy to ktoś z nas jest amatorem z nożem, to w zasadzie pozbawia się wszelkich szans obrony :-)
Szanse na obronę 'amator z nożem' ma.
Tyle, że są to niestety również szanse na ciężkie okaleczenie lub zabicie napastnika.
Dlatego do 'samoobrony' rozumianej jako konfrontacje z amatorami Twojej komórki czy portfela nóż nie ma (IMO) sensu. Jeśli mam powiedzmy 98% szans na to, że oddając portfel, czy komórkę grupie huliganów wrócę bezpieczny do domu (chociaż może w nie najlepszym humorze) to nie zamienię jej na taki układ:
- 10%, że uciekną jak zobaczą nóż
- 2%, że uda mi się ich pociąć 'delikatnie', ale
na tyle skutecznie żeby zniechęcić
- a reszta pół na pół - tzn. albo kogoś okaleczę lub zabiję, albo skończę z własnym nożem w plecach
Nóż to narzędzie śmiertelnie niebezpieczne i używanie go do rozstrzygania ulicznych sporów zostawmy lepiej bandytom.