Na wstępie chciałbym podziękować znamienitym mym komapnom, dzięki którym mogłem udać się na tenże staż: pancerowi, michałowi arctowi i marcinowi dybczyńskiemu. Podróż stażowozem była bardzo pouczająca i obfitowała w arcy ciekawe dyskusje. Min. omawialiśmy bitewne zastosowania śmiertelnego meguri, jak i iście piekelnej tegatanty. Również nasze rozważania i dyskusje dotyczyły znanych i szanowanych osobistości światowego i polskiego aikido.

Po szczęśliwym dotarciu na miejsce rozłączyliśmy chwilowo nasze siły i każdy udał się do swojego nauczyciela - ja do Lipska do P.Orban, natomiast moi kompani udali się w dalszą drogę do Stutgartu do A.Cogniarda, zaś tam połączyli siły z innymi panami braćmi - ale to zapewne lepiej przedstawi jutro Pancer w swojej relacji.

Wracając do stażu to był on podzielony na 3 bloki tematyczne: kata kashima, battojutsu i medytacja.
Kata obejmowały wszystkie 5 kata z 3 serii wraz z kilkoma możliwymi wariacjami.
Battojutsu natomiast obejmowały kilka podstawowych form (niestety dokładne numerki wyleciały mi gdzieś z głowy) oraz również kilka możliwych wariacji.
Medytacja natomiast to 30 minutowe stanie w bezruchu z różnymi ustawieniami rąk - i powiem, że dość męczące... podobno nie aż tak jak praktyka taiso, ale dla mnie jak na razie to ciężki kawałek chleba...
Cóż to na tyle....
Dodam jeszcze w drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w polecanej przeze mnie knajpie i waćpanowie kompanii byli bardzo ukontentowani.

Wallace (lecący na trening i zastanawiający się jak jutro Pancer dotrze do pracy.... ) :roll:

