Rzucanie nożem w ...
Napisano Ponad rok temu
Postaram sie nie zapomnieć
Pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
pozdro
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
I jeszcze James Coburn na "7 wspaniałych" nieźle wymiatał.No, byl jeszcze nozownik w Desperado
Najlepiej wymiatał tytułowy bohater spaghetti-westernu "Cuchillo" :-) Eh, któż dzisiaj pamięta ten kultowy swego czasu film? Łezka w oku się kręci :-)
Acha, no i jeszcze był przecież nasz Wojski, "biegły w sztuce rzucania nożów, strasznej w ręcznej bitwie"
Kubuś, potwierdzam, informacja ta nie była tylko w "Komandosie", ja ją kojarzę ze źródłami angielskojęzycznymi - rzeczywiście, podobno oficjalnie odnotowano w czasie II W.Ś. tylko 1 przypadek zgonu na skutek rzutu nożem, co do "setek prób" to nie pamiętam aby o czymś takim pisano, raczej wątpie aby w warunkach wojennych tyle razy próbowano czegoś o tak mało powtarzalnej skuteczności jak rzut nożem. Z drugiej strony amerykańskie OSS miało wtedy taki pistolet-wyrzutnie miotające ostrze za pomocą sprężyny ściskanej specjalną korbą, pierwowzór późniejszego tzw. noża balistycznego Specnazu, więc trochę kombinowano w kierunku cichej broni będącej alternatywą dla pistoletu z tłumikiem.
Generalnie rzucanie nożem w celu zneutralizowania człowieka ma rację bytu jedynie w szczególnych sytuacjach, kiedy nie ma innej możliwości dosięgnięcia kogoś a trzeba działać błyskawicznie. Dobrze jednak mieć wtedy jeszcze jeden noż, a najlepiej dwa
Po domach i "na ulicy" raczej rzadko się to zdarza, nie przypominam sobie lokalnych przypadków rzucania nożem czy siekierą chociaż u mnie na dzielnicy są napisy "witamy w krainie latających siekier". Znam jedynie przypadek rzucenia w kogoś pilnikiem i modne w latach 70/80 strzelanie do siebie żyletkami "z palców".
Wosiu
Napisano Ponad rok temu
I tu pojawia się problem.
Nie wiem czy ktokolwiek na ulicy w obronie własnej wykorzystał nóż do rzucenia, ale jeśli tak to albo był pozbawiony wyobrażni, albo prze spec.
Napisano Ponad rok temu
Coś mi sie zdaje, że chodzi o film z 1968 roku pod tytułem "Run, Man, Run". W Polsce to chyba był wyświetlany na początku lat 70-tych pod tytułem "Złoto Huareza". Oglądałem go właśnie wtedy po raz pierwszy i ostatni. Zaraz później razem z bratem zaczęliśmy trenować rzucanie nożem. Noże nie wytrzymały morderczych treningów i daliśmy sobie spokój.Najlepiej wymiatał tytułowy bohater spaghetti-westernu "Cuchillo" Eh, któż dzisiaj pamięta ten kultowy swego czasu film? Łezka w oku się kręci
Wosiu, to Ty już wtedy byłeś na tym świecie?
Napisano Ponad rok temu
K_P
Napisano Ponad rok temu
K_P
Napisano Ponad rok temu
wszystkim co się da ale nigdy nikt trafic nie może
Napisano Ponad rok temu
a tak apropo pochodzenia to jestem półkrwi scyzorykiem(po mieczu czy raczej po nożu;) )co wieeeele tłomaczy :twisted:
Napisano Ponad rok temu
Chyba ze gosc trafi w tętnice i po prostu ktoś się wykrwawi.
Moze przebicie opłucnej? ALe to nie jest bezpośrenim skutkiem uzycia noza, a posrednim - nie udzielenie pomocy medycznej poszkodwanemu na czas.
Chyba jedynie jakby w oczodół trafić W potylicę, lub jakimś cudem przebić czaszkę.. ale to chyba gośc musiałby rzucać krajzegą jeszcze podłączoną pod prąd :twisted:
Napisano Ponad rok temu
Wosiu wrote:
Coś mi sie zdaje, że chodzi o film z 1968 roku pod tytułem "Run, Man, Run". W Polsce to chyba był wyświetlany na początku lat 70-tych pod tytułem "Złoto Huareza". Oglądałem go właśnie wtedy po raz pierwszy i ostatni. Zaraz później razem z bratem zaczęliśmy trenować rzucanie nożem. Noże nie wytrzymały morderczych treningów i daliśmy sobie spokój.Najlepiej wymiatał tytułowy bohater spaghetti-westernu "Cuchillo" Eh, któż dzisiaj pamięta ten kultowy swego czasu film? Łezka w oku się kręci
Wosiu, to Ty już wtedy byłeś na tym świecie?
Jaknajbardziej Tak jak wielu innych użytkowników dzięki którym (i tym pare lat mlodszym) to forum jeszcze z trudem zachowuje równowagę i nie ulega fali zgówniarzenia, chociaż pewnie niestety niedługo... A film pamiętam pod tytułem "Cuchillo", "Złoto Huareza" to chyba było coś innego, poza tym "Cuchillo" był tylko w telewizji i to raz chyba. Kooniu pamietał, nasz człowiek!
Wosiu
Napisano Ponad rok temu
okres szczeniecy spedzilem grajac w "rozciaganca". dla nie znajacych regol: rzucamy nozem obok buta kolegi, ktory nie moze byc ni dytki madrzejszy od nas, bo nici z zabawy . odleglosc pomiedzy ostrzem noza i stopa nie moze byc wieksza niz dlugosc stopy rozciaganego kolesia. przegrywa ten, co jest juz tak "rozjechany", ze sie przewroci (zazwyczaj przy rzucie ) zdarzaly sie pociete trampki, ale znam tylko jeden wypadek kompletnego braku precyzji . statystyki opracowane na podstawie tej niewinnej zabawy zdaja sie dowodzic, ze ciezko kogos jednym pewnym ruchem reki wyslac do krainy wiecznych lowow
pozdro
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
tulipan
- Ponad rok temu
-
14 latek obronil sie przed napadem na ulicy kopemw jaja :)
- Ponad rok temu
-
Kobieca konfrontacja MMA w Polsce
- Ponad rok temu
-
Jak poradzic sobie z nadmiernym strachem?
- Ponad rok temu
-
Skuteczność na ulicy
- Ponad rok temu
-
Jak sobie poradzić w pociągu ?
- Ponad rok temu
-
moj portfel
- Ponad rok temu
-
czy dziewczyny lubią się bić?
- Ponad rok temu
-
Jak odróżnić leszcza od zawodowego zabijaki ?
- Ponad rok temu
-
???
- Ponad rok temu