Ego Ulicznego Wojownika
Napisano Ponad rok temu
Ciężko coś powiedzieć żeby mnie sprowokować, choć zdażyc sie może. Nigdy w 100% nie ręcze za swoją reakcje, jesteśmy tylko ludzmi. Ktoś może sie zarzekać- nigdy nie uderzyłem i nie uderze po zaczepce słownej- ale sytuacje mogą być różne, nawet skrajne, dlatego wole nie przesądzać od razu :-)
Natomiast decyduje sie na atak, kiedy przekroczy ktoś moją, że to tak nazwe strefe prywatną. jakies 1-0,7m ode mnie. zwykle na ulicy tak jest.
Na dyskotekach, w autobusie już gorzej, bo wtedy ludzie sie ocieraja o człowieka, zdarzają sie szturchniecia itp przypadkowo-ale wystrczy miec oczy na okolo glowy i juz czlowiek we co sie swięci.
Napisano Ponad rok temu
po drugie: Robert, mam chyba troche podobnie. jestem zupelnie nie 'dzieciaty' (a przynajmniej nic o tym nie wiem) ale robie sie 'wrazliwszy' na 'kulture' bedac w towarzystwie mlodszej mlodziezy czy tez niewiasty.
po trzecie: jesli chodzi o moja osobe to 'pochlebstwa' pod moim adresem pewnie bym olal. gorzej jesli by chodzilo o bliska mi osobe. i nie chodzi o to zeby kogos na sile naprostowac. cwicze sobie rekreacyjnie wiec spora szansa, ze ten pomysl by nie wypalil :? jestem tego swiadom z jednej strony a z drugiej przeskakuje wtedy na inny prog swiadomosci ;-)
po czwarte: gdzies byl rysunek mleczki (?), ktory przedstawia postac faceta PRZED i PO tym jak wsiada do auta ;-) (nie moge go teraz odszukac). anyway kiedy zdarza mi sie jechac Grotem* po poludniu to zwykle dopada mnie trauma jak widze burkow wymuszajacych i szantazujacych slabszych nerwami. wtedy reka sama ucieka pod siedzenie i czuje kojacy chlod metalowej latarki 3xR20 ;-)
*most w warszawie.
Napisano Ponad rok temu
Jeżeli chodzi o mnie jestem zimnokrwisty. "Bluzgacze" mogą mnie jedynie rozsmieszyć swoimi oryginalnymi tekstami.
Kiedyś myślałem, że jak ktoś krzywo odezwie sie do mojej żony to akcja musi być ale życie to zweryfikowało. Swego czasu wynajmowaliśmy pokój w pewnej willi i mieliśmy lekko uciążliwego sasiada (chłopak w moim wieku). Kiedy pewnego razu wróciłem z pracy żona powiedziała, że miała z nim kłotnie i on ja nieładnie nazwał. Zapytałem czy ona nic sie nie odezwała? Okazało się , że żona nie pozostała mu dłużna. Koleś nie przejawiał zadnej ręcznej agresji wiec wytłumaczyłem jej, że "słowa nie ranią" i na razie sprawa zakończona.
Na drugi dzień gdy byłem sam w domu odwiedziłem sąsiada (uchylił mi tylko drzwi) i spokojnie patrząc mu w oczy wytłumaczyłem mu że do kobiet nie należy brzydko się odzywać bo to świadczy tylko o jego (tu wrzuciłem kilka zdecydowanych określeń), a następny przejaw jego złego wychowania bedzie inaczej przeze mnie potraktowany. Zakończyłem wyrażeniem nadziei, że od tej pory będziemy wzorowymi sąsiadami.
No i był wzorowym sąsiadem a moja żona nie miała już zadnych nieprzyjemności. I tylko ja bardzo żałowałem, ze nie powiedział czegoś głupiego podczas moich "odwiedzin"
Podsumowując jeżeli decyduję się na użycie siły to wtedy juz bez taryfy ulgowej dlatego taka decyzja następuje tylko w razie najwyższej konieczności.
Ale mój spokój skończył sie wczoraj, kiedy z powodu korków spóźniłem się na trening... (4km - 50min) :balisong:
Napisano Ponad rok temu
Kiedyś na meczyku podwórkowym stałem na bramce. I była akcja na moje stanowisko:) W zasadzie byłem bez szans, bo leciało na mnie dwóch napastników. To rzuciłem się na tego z piłką ( z okrzykiem łaaazaaaa nie no bez perwy ) i cudem ją wybiłem, tak że bramki nie było. Ale to ten napastnik popełnił duży błąd, ja wiele nie zrobiłem. No i wtedy drugi napastnik do swojego kumpla: co tyś, kurwa, zrobił?, a ten co był przy piłce: to przez to małe gówno (a bylem niższy od niego, może troszke szerszy:)) No i ja to usłyszałem. Od razu była reakcja, jak burza: target detected - target eliminated :-) A że już troche nawet pojęcia o walce małego nie miałem, to bach podszedłem do niego:
- co żeś powiedział?
- to co slyszałeś!
- to chodż!
I zaczęło się kilka uderzeń, wiekszość niecelnych, schwyciłem typa za szyje jak do gilotyny, kilka uppercut'ow pod ten chwyt :-) a potem rzut, coś jak ręka-głowa (jakoś tak się chyba nazywa) w zapasach. Potem trzymanie w parterze i uderzenia. Zbiegli się wszyscy i nas rozdzielili na jego szczęście :-)
I było po meczu. Przyznam, że na początku się głupio poczułem, że tak się dałem ponieść, ale to szybko minęło, bo poczułem, że koleś nabierze troche szacunku do innych. I fakt faktem nadzwyczajnej krzywdy mu nie zrobiłem, koleś ma do mnie szacunek (nie żeby jakaś przyjażń) i może też nieraz się zastanowi albo już zastanowił, zanim coś zrobi/miał zrobić podobnego.
Napisano Ponad rok temu
W sytuacji, gdy zagrożone są osoby, z którymi jestem to po prostu staje w ich obroni i próbuje załagodzić sytuacje. Jeśli się nie da to pełna improwizacja albo uda się obić oponęta albo
opcja dyskotekowa parkiet,basta,solo :twisted: .
Napisano Ponad rok temu
Na trzeźwo nie zdarzyło mi się już od naprawdę dawna, żebym do "prowokatora" podleciał z zamiarem nastukania mu - jeżeli nie można olać klienta z przyczyn różnych, dyskutuję (co - wbrew mojemu wcześniejszemu nastawieniu do tego rodzaju rozwiązywania konfliktów - na dzień dzisiejszy uznaję za najskuteczniejszą metodę ich rozwiązywania).
Natomiast po alku, kiedy czuję w sobie tę moc, którą zawdzięczam promilom (mimo - do czasu wprawdzie - kojarzenia, że umiejętności ani refleksu w tym stanie raczej nie przybywa) - bywa, że daję się sprowokować.
Napisano Ponad rok temu
Zależy od sytuacji.
Jeśli jest to przepychanka słowna na imprezie to staram się zawsze załagodzić sytuację nawet jak ktoś mi ubliża. W takiej sytuacji nie uderzę pierwszy.
Jeśli bardzo mnie taki wk***wi to ubliżam oponentowi mocniej niż on mi, żeby zaczął pierwszy, wtedy zaczyna się bójka.
Jeśli cham obrazi moją kobietę - walę w ryj bez uprzedzenia chyba że wiem że to jakaś prowokacja. Wtedy pytam czy wychodzimy na dwór czy może załatwimy sprawę jak ludzie.
Jeśli jest to napad na ulicy i propozycja nie do odrzucenia a jestem z kobietą - spróbuję załagodzić sytuację i oddam kasę czy co tam trzeba. Skupiam się na obronie kobiety a nie dóbr doczesnych.
Jeśli jest to napad na ulicy a jestem z kumplem czy sam - wywala mi adrenalina walę w pysk i daję w długą jeśli się da.
Jeśli sytuacja ma miejsce na dyskotece i ktoś się przypieprza do mnie - staram się załagodzić sytuację, jeśli się nie daje i zaczyna się szarpanina, staram się natychmiast opuścić lokal dobrowolnie żeby za pół godziny nie wyjechać z niego nogami do przodu pod białym prześcieradłem albo w worku. (Leżałem kiedyś na szczękówce ale nie z powodu pobicia, natomiast widziałem kilku delikwentów prosto z dyskoteki na stół operacyjny - serdeczne dzięki )
Powyższe zasady nie opracowywane specjalnie lecz podpowiedziane przez instynkt pozwoliły mi po dziś dzień cieszyć się dobrym zdrowiem i nie spapraną twarzą.
Pozdroofka
Napisano Ponad rok temu
No ja zadnym ulicznym herosem nie jestem. 19 lat, 187 cm, 75 kg, chudy maly. Cwicze od niedawna (listopad 2004), ale wracajac do tematu...
Mieszka w Pruszkowie w dzielnicy mozna powiedziec Getto. Obdrapane kamienice, "koledzy" w bramach. Mieszkam tam od 4 lat, ale moje mieszkanie tam polega, ze w sumie tam tylko nocuje. Nie zadaje sie z nimi, nikt nie wie nawet jak mam na imie.
Od 12 roku zycia siedzialem tylko przed komputerem, fascynujac sie programowaniem oraz sieciami. Mozna powiedziec, ze jestem spokojnym czlowiekiem. Zawsze dawalem sobie wchodzic na glowe, bylem takim czlowiekiem nazywanym przez "cipa". Strasznie trudno bylo mnie sprowokowac slowami co zostalo do teraz. Twierdzilem, ze nie warto etc.
Jednak problem sie kumulowal, bo zdarzaly sie sytuacje, ze nawet najwieksze przydupasy wchodzily mi na glowe. Problem rozwiazal sie kiedy zaczolem cwiczyc. Oczywiscie jak chyba kazdy po 4 miesiacach treningu uwazajac, ze duzo juz moge, zaczolem zmieniac moje zycie. Dzisiaj w lep tego bo wyzywal, jutro tamtego.
To raczej byla bardziej krotka pilka, jeden dwa uderzenia, jakies sprowadzenie do parteru etc. Kazdy wychodzil bez szwanku. I mialem spokoj, nagle kazdy w szkole przestal sie czepiac, smiac, wyzywac.
A ja oczywiscie roslem i roslem. Ciesze sie ze wreszcie posparowalem troszke na treningach, bo co uswiadamia czlowieka, ze jeszcze malo umie niz wpierdziel na treningu?
Wyluzowalem, znowu troszke sie uspokoilem. Jednak od pewnego czasu kiedy wracam do domu zawsze przyczepia sie taki koles. Duzy troszke pakniety, ale patrzac mu prosto w oczy stwierdzam ze jest malutki.
Byla sytuacja, ze wracam z treningu, a on idzie ulica z jakims kumplem i:
- eee tam nie jebniesz mu
- a zobaczysz ze mu jebne
- ta, ty to zawsze duzo gadasz
- a zobaczysz
Mysle sobie "Acha juz cos sie na mnie kroi". Na poczatku przygotowalem sie troszke, ale po chwili wyluzowalem, rozluznilem sie. Podrzedl do mnie i polkolem w odleglosci 1,5 metra obszedl mnie mowiac
- choc na solo cwaniaczku, choc na solo
a ja zrobilem kroczek w bok spojrzalem na niego szybko jak na idiote i poszedlem dalej prosto nie zatrzymujac sie. Oczywiscie po oddaleniu sie znowu krzyczal, ze mnie dorwie etc.
Moze ktoregos dnia sie natnie, a teraz po co mi jakies szarpaniny, chodze sobie na okolo do domu (jakies 100 metrow dalej, blisko parku, az milo). I nie zaluje.
Pisze i pisze, a moralu nie ma
Uwazam ze lac w pysk za byle co nie warto. Fakt, nie mozna tez dawac
sobie wchodzic na glowe, bo wtedy nawet gowniarze beda podskakiwac.
Nie mam opanowanej walki na ulicy jak niektorzy z Was, notomiast mam opanowane unikanie jej. Wiem, ze zawsze mnie zaczepia (nowi ludzie) jesli bede szedl w strachu, badz bede szedl udajac silnego. Gdy ide spokojny, wychodzac z zalozenia, ze co ludzie moga mi zrobic zlego, przeciez ja im nie chcem zrobic krzywdy, a wrecz nawet chetnie im pomoge.
Ja poprostu unikam walki jak tylko moge. Lubie sie "bic", moze lepszym slowem jest walczyc, ale w ochraniaczach, w sekcji, gdzie wiem ze nikomu krzywda sie nie stanie.
Mam bardzo wiele sytuacji, ze ktos mnie zaczepia (szeglonie w tej dzielnicy) ale zawsze wychodze cale. Kiedy to moze raz jakiegos lekkiego kopa dostalem, ktos mnie popchnol, do niedawna tylko zaczepiali ale gadka wychodzilem calo, teraz to jedynie krzycza z daleka. Mysle ze niedlugo opanuje technike, zeby nikt nawet nie krzyczal.
Mozna byc taka twarda deska, ale zawsze znajdzie sie ktos kto bedzie potrafil tak uderzyc, ze ja zlamie. Ale czy ktos wygral walke z firanka?
Chyba nie.
Ludzi trzeba zrozumiec. Nikt nie atakuje drugiego czlowieka, bez powdu. Teraz to mozna dostac wpierdziel:
- na tle rabunkowym (trzeba zrozumiec, ze bezrobocie, brak kasy)
- podwyzszania wlasnego Ego. Nie wiem czemu, ale dzisiaj kazdemu imponuje typ twardziela, ktory jak ktos sie na niego krzywo spojrzy to wynosi go z baru.
Na pierwszy wystarczy gadka, ze jest sie takim sam jak on. Tez nie masz kasy, dzisiaj wracalas na piechote z treningu bo na bilet nie miales. Gdybys mial to bys mu dal, dlaczego nie? Moze nawet poszedl bys z nim na piwo.
Na druga wysluchac, pozwolic zeby poczul sie wreszcie dowartosciowany. Ludzie ktorzy mnie zaczepiaja i mowia "Bo z kumplami przyjde" etc. widac ze bardzo slabi i nawet jak pozwolimy im poczuc sie silniejszym od nas to i tak nam nic nie zrobi, bo sie oszuka.
Juz wiem, ze wielu z was powie, ale co bedzie jesli.... To nie jest tak.... Mozliwe, ze mieliscie gorsze przypadki. Ja mialem tylko takie, wiec o takich mowie.
Zlo rodzi zlo. Wojne tez wymyslil madry czlowiek. Poniewaz ja zabije Twojego, Ty zabijesz kogos innego. Bliski tego innego tez bedzie chcial sie zemscic i zabieje kogos z Twoich. I tak bedzie to dzialac na zasadzie wirusa, az wszyscy sie pozabijaja.
Napisano Ponad rok temu
Witam,
No ja zadnym ulicznym herosem nie jestem. 19 lat, 187 cm, 75 kg, chudy maly. Cwicze od niedawna (listopad 2003), ale wracajac do tematu...
Mieszka w Pruszkowie w dzielnicy mozna powiedziec Getto. Obdrapane kamienice, "koledzy" w bramach. Mieszkam tam od 4 lat, ale moje mieszkanie tam polega, ze w sumie tam tylko nocuje. Nie zadaje sie z nimi, nikt nie wie nawet jak mam na imie.
Od 12 roku zycia siedzialem tylko przed komputerem, fascynujac sie programowaniem oraz sieciami. Mozna powiedziec, ze jestem spokojnym czlowiekiem. Zawsze dawalem sobie wchodzic na glowe, bylem takim czlowiekiem nazywanym przez "cipa". Strasznie trudno bylo mnie sprowokowac slowami co zostalo do teraz. Twierdzilem, ze nie warto etc.
Jednak problem sie kumulowal, bo zdarzaly sie sytuacje, ze nawet najwieksze przydupasy wchodzily mi na glowe. Problem rozwiazal sie kiedy zaczolem cwiczyc. Oczywiscie jak chyba kazdy po 4 miesiacach treningu uwazajac, ze duzo juz moge, zaczolem zmieniac moje zycie. Dzisiaj w lep tego bo wyzywal, jutro tamtego.
To raczej byla bardziej krotka pilka, jeden dwa uderzenia, jakies sprowadzenie do parteru etc. Kazdy wychodzil bez szwanku. I mialem spokoj, nagle kazdy w szkole przestal sie czepiac, smiac, wyzywac.
A ja oczywiscie roslem i roslem. Ciesze sie ze wreszcie posparowalem troszke na treningach, bo co uswiadamia czlowieka, ze jeszcze malo umie niz wpierdziel na treningu?
Wyluzowalem, znowu troszke sie uspokoilem. Jednak od pewnego czasu kiedy wracam do domu zawsze przyczepia sie taki koles. Duzy troszke pakniety, ale patrzac mu prosto w oczy stwierdzam ze jest malutki.
Byla sytuacja, ze wracam z treningu, a on idzie ulica z jakims kumplem i:
- eee tam nie jebniesz mu
- a zobaczysz ze mu jebne
- ta, ty to zawsze duzo gadasz
- a zobaczysz
Mysle sobie "Acha juz cos sie na mnie kroi". Na poczatku przygotowalem sie troszke, ale po chwili wyluzowalem, rozluznilem sie. Podrzedl do mnie i polkolem w odleglosci 1,5 metra obszedl mnie mowiac
- choc na solo cwaniaczku, choc na solo
a ja zrobilem kroczek w bok spojrzalem na niego szybko jak na idiote i poszedlem dalej prosto nie zatrzymujac sie. Oczywiscie po oddaleniu sie znowu krzyczal, ze mnie dorwie etc.
Moze ktoregos dnia sie natnie, a teraz po co mi jakies szarpaniny, chodze sobie na okolo do domu (jakies 100 metrow dalej, blisko parku, az milo). I nie zaluje.
Pisze i pisze, a moralu nie ma
Uwazam ze lac w pysk za byle co nie warto. Fakt, nie mozna tez dawac
sobie wchodzic na glowe, bo wtedy nawet gowniarze beda podskakiwac.
Nie mam opanowanej walki na ulicy jak niektorzy z Was, notomiast mam opanowane unikanie jej. Wiem, ze zawsze mnie zaczepia (nowi ludzie) jesli bede szedl w strachu, badz bede szedl udajac silnego. Gdy ide spokojny, wychodzac z zalozenia, ze co ludzie moga mi zrobic zlego, przeciez ja im nie chcem zrobic krzywdy, a wrecz nawet chetnie im pomoge.
Ja poprostu unikam walki jak tylko moge. Lubie sie "bic", moze lepszym slowem jest walczyc, ale w ochraniaczach, w sekcji, gdzie wiem ze nikomu krzywda sie nie stanie.
Mam bardzo wiele sytuacji, ze ktos mnie zaczepia (szeglonie w tej dzielnicy) ale zawsze wychodze cale. Kiedy to moze raz jakiegos lekkiego kopa dostalem, ktos mnie popchnol, do niedawna tylko zaczepiali ale gadka wychodzilem calo, teraz to jedynie krzycza z daleka. Mysle ze niedlugo opanuje technike, zeby nikt nawet nie krzyczal.
Mozna byc taka twarda deska, ale zawsze znajdzie sie ktos kto bedzie potrafil tak uderzyc, ze ja zlamie. Ale czy ktos wygral walke z firanka?
Chyba nie.
Ludzi trzeba zrozumiec. Nikt nie atakuje drugiego czlowieka, bez powdu. Teraz to mozna dostac wpierdziel:
- na tle rabunkowym (trzeba zrozumiec, ze bezrobocie, brak kasy)
- podwyzszania wlasnego Ego. Nie wiem czemu, ale dzisiaj kazdemu imponuje typ twardziela, ktory jak ktos sie na niego krzywo spojrzy to wynosi go z baru.
Na pierwszy wystarczy gadka, ze jest sie takim sam jak on. Tez nie masz kasy, dzisiaj wracalas na piechote z treningu bo na bilet nie miales. Gdybys mial to bys mu dal, dlaczego nie? Moze nawet poszedl bys z nim na piwo.
Na druga wysluchac, pozwolic zeby poczul sie wreszcie dowartosciowany. Ludzie ktorzy mnie zaczepiaja i mowia "Bo z kumplami przyjde" etc. widac ze bardzo slabi i nawet jak pozwolimy im poczuc sie silniejszym od nas to i tak nam nic nie zrobi, bo sie oszuka.
Juz wiem, ze wielu z was powie, ale co bedzie jesli.... To nie jest tak.... Mozliwe, ze mieliscie gorsze przypadki. Ja mialem tylko takie, wiec o takich mowie.
Zlo rodzi zlo. Wojne tez wymyslil madry czlowiek. Poniewaz ja zabije Twojego, Ty zabijesz kogos innego. Bliski tego innego tez bedzie chcial sie zemscic i zabieje kogos z Twoich. I tak bedzie to dzialac na zasadzie wirusa, az wszyscy sie pozabijaja.
Napisano Ponad rok temu
Witamy na forum!
Napisano Ponad rok temu
RAYZ-DO stary :wink:Mysle ze niedlugo opanuje technike, zeby nikt nawet nie krzyczal
Napisano Ponad rok temu
Cwicze od niedawna (listopad 2004)
to faktycznie od niedawna rozumiem, ze 2003 ;] tak w kwestii technicznej
Napisano Ponad rok temu
Przeważnie na bluzganie rewanżuje się tym samym, a że wygadany kolo ze mnie to raczej robie to w "dowcipny" sposób. Żadko mi się to zdarza co prawda ale nie unikam konfrontacji. Ździebko godności mieć trzeba, więc dlaczego jakiś frajer ma mnie obrażać i mieć satysfakcje. Ale jak mówie, żadko mi się to zdarza.
Kiedyś byłem z kolesiami w barze i jakiś cichy i spokojny byłem, bo zgryz z panną miałem. Zamawiam w barze piwko i jakiś gość zaczyna mi jechać, że się przed niego w kolejkę wepchnąłem i kawał ****** ze mnie i tak dalej. Przeprosiłem go (!!), zapłaciłem za browca i chowam reszte do portwela a typ nagle stwierdził, że w ramach kary i aby udzielić mi dobrej lekcji wychowania to ja mu stawiam browca - i zagarnia mojego browarka jak swojego. Dopiero wtedy w ryj dostał i udzieliłem mu lekcji pt. "DŹWIGNIE DLA OPORNYCH". ...... Następnego browca on stawiał... :twisted:
POZDRO&RESPEKT
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Pedagogiczne podejście, gratulę wyników edukacyjnych :-) .
Czyżbym wyczówał sarkazm?? A widziałeś co się ostatnio na ulicach dzieje? Wiadomości oglądasz?? Takich lekcji wielu ludziom (o ile można ich tak jeszcze nazwać) należało by udzielić....
Napisano Ponad rok temu
Pozdrawiam.
Napisano Ponad rok temu
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Z serii "alkohol twoj wrog, wiec lej go ile wlezie"
- Ponad rok temu
-
policjant vs dwóch kretynów (video)
- Ponad rok temu
-
Na ulicy nie ma litosci
- Ponad rok temu
-
Dobrodusznosc?
- Ponad rok temu
-
WALTHER PRO SECUR
- Ponad rok temu
-
czy pałką teleskopową można sie obronic ??
- Ponad rok temu
-
Jak byście postąpili w sytuacji...
- Ponad rok temu
-
Molestowanie na uczelniach
- Ponad rok temu
-
Strony z kobietami w MA
- Ponad rok temu
-
Ja probowali pozbawic mnie komórki :)
- Ponad rok temu