Jogador znaczy wojownik
Ale oni mówią, że właśnie się odnaleźli. Że capoeira, to ich sposób na życie.
Dla mężczyzn capoeira to przede wszystkim walka. Czują się jogadorami - dzielnymi wojownikami.
Foto | Mirek Noworyta
Wyglądają, jakby walczyli z duchami. Krzyczą, tańczą, wiją się w rytm oklasków magicznego kręgu. Jak opętani.
- Kiedy idę do szkoły, kumple z podwórka popijają piwo na ławce, kiedy wracam - skubią słonecznik. I tak do wieczora - mówi Krzysztof Powałka, 18-latek, chłopak z katowickiego blokowiska.
Krzysiek to oryginał: długie włosy związane w kucyk, kolorowa czapeczka na głowie. Bliźniaczo podobny do brata, Michała (19 l.), studenta plastyki. Pięć lat temu zostali jogadorami (graczami capoeiry - tak się nazywają).
- Zaczęliśmy ćwiczyć na podwórku - wspominają. - I sensacja! Chłopaki zwijały się ze śmiechu. "Patrzcie, szkoła tańca" - wytykali palcami. Później niektórzy zrozumieli, że capoeira to nie tylko taniec, ale i pewna filozofia, styl życia. I przyłączyli się. Ale reszta została na swoich ławkach - przyznają bracia.
TANIEC WOLNYCH LUDZI
Capoeira narodziła się w Brazylii jako taniec niewolników, a raczej zakamuflowany styl walki - coś na podobieństwo karate. Niewolnikom, oczywiście, nie wolno było ani mieć broni, ani walczyć. Bo człowiek, który potrafi walczyć, przestaje być niewolnikiem - odzyskuje poczucie wartości, pewność siebie.
Kiedy władze zorientowały się w czym rzecz, zakazały buntowniczego tańca. Ale on tkwił już w głowach i sercach Brazylijczyków. Po 1888 roku, gdy niewolnicy odzyskali wolność, w Rio de Janeiro jogadorzy zaczęli tworzyć gangi, a o najlepszych wojownikach krążyły legendy. Być jogadorem to jest coś!
Krzysiu (17 l.), niewysoki, szczuplutki, gra od 4 lat, opowiada o sobie:
- Włóczyłem się trochę z chłopakami: czasami coś komuś skubnęliśmy, zapaliliśmy skręta, wypiliśmy piwo. Aż zobaczyłem ten film "Tylko dla najlepszych", o capoeirze. Potem znalazłem Adama Fabę. Teraz jestem jogadorem. Jest super.
W CAPOEIRZE JEST WSZYSTKO
- Dzisiaj w Brazylii są tylko dwie szanse, by wyrwać się z nędzy slamsów: zostać dobrym piłkarzem albo mistrzem capoeiry. Capoeira jest często elementem resocjalizacji - opowiada Adam Faba (33 l.), instruktor capoeiry.
Im też różne instytucje podsyłają dzieciaki z popapranymi życiorysami: małych złodziei, jak kiedyś Krzysiek, uciekinierów, wagarowiczów. Ale Faba nikomu w papiery nie zagląda. Daje szansę.
- Są też dzieciaki z tak zwanych dobrych domów. Jedni i drudzy są jogadorami - tłumaczy.
Spotykamy się z nimi na tak zwanych warsztatach, przyjechała na nie ponad setka, z całego kraju: plecaki, śpiwory i berimbau. To jednostrunowy instrument w kształcie łuku z przymocowaną tykwą. Wydaje przenikliwe, jęczące, wibrujące dźwięki, do których gracze wyśpiewują po portugalsku (tym językiem mówi się w Brazylii) swoje piosenki.
Są wśród nich dziewczyny i chłopcy, starsi i młodzi. Mastre (mistrz) Pastinha, jeden z założycieli brazylijskiej szkoły capoeiry powiedział przecież:
- Jedynymi, którzy nie powinni uprawiać capoeiry są ci, którzy nie chcą.
Z podziwem patrzę na niesamowitą sprawność fizyczną graczy.
Kamil Bigoj, 12-letni blondynek, szpagat robi na zawołanie. Ale dla jego mamy, Jarosławy (42 l.) to nie kondycja jest głównym powodem, dla którego przyprowadza Kamila i jego brata na te zajęcia.
Mieszkają w Dąbrówce Małej, robotniczej, zubożałej dzielnicy Katowic: na przemian blokowiska i familoki z czerwonej cegły. Rozboje i nędza.
- Lepsze to, niżby się mieli włóczyć gdzieś wieczorami. W dzielnicy nie ma dla nich żadnych rozrywek. A te zajęcia do reszty ich wciągnęły - cieszy się pani Jarosława.
DZIEWCZYNY STAWIAJĄ NA TANIEC
Na sali pojawia się mastre Nelsinho (38 l.) i instruktor Charlie (23 l.). Nelsinho (masywny, dredy sięgają mu do połowy pleców), urodził się w Rio de Janeiro, w fawelach (slamsach). Chciał stamtąd uciec, zaczął się uczyć u mistrzów capoeiry. Był dobry, sam został mistrzem.
- A potem było jak w powieści Harlequina - śmieje się. Sonia, Niemka przyjechała na urlop do Brazylii. Spotkała Nelsinho. Zakochali się. Od kilku lat mastre Nelsinho mieszka w Berlinie i uczy w Europie capoeiry.
Gracze wyglądają podobnie: na bosaka, radośni, wyluzowani. Kilkadziesiąt osób, ramię przy ramieniu, klaszcze, śpiewa, przytupuje. Coraz szybciej i głośniej. Do środka koła wskakuje chłopak i dziewczyna: robią salta, uniki, wykopy nogami. Nie wiadomo: walka to czy flirt.
Zuza Michalak (21 l.), studentka:
- Dziewczyny w tej grze wykorzystują swój czar, elastyczność, są bardzo kobiece.
Zuza jest graczem od 6 lat. Mówi: - Capoeira moja pasja. Wiele mnie nauczyła: stałam się twardsza, ale radośniejsza. "Ładuję się" tu energetycznie.
- Młodzi siedzą przed telewizorami albo na osiedlowych skwerkach, nie mają pomysłu na życie. Wieje nudą i beznadzieją. A capoeira daje szansę - mówi z powagą.
Widząc moją minę, wybucha śmiechem: - To nie slogany. Ten rytm łączy ludzi. Dziewczyny przełamują nieśmiałość, chłopcy wyładowują się, nie szaleją później na ulicach.
RADOŚĆ ŻYCIA
Capoeira jest ponoć najpiękniejszą ze sztuk walki. Albo inaczej - najgroźniejszym z tańców. Jednocześnie bardzo gorącym.
Ewa (21 l.) i Maciek (21 l.), studenci, poznali się na obozie capoeiry i od półtora roku są parą.
Maćka interesowały sztuki walki, dla niego to najważniejsza część capoeiry. Ewę interesuje muzyka, rytm i taniec. I tańczą razem, wciągnęła ich ta gra.
Ewa: - Planujemy już wakacje, oczywiście chcemy jechać do Brazylii.
- Co takiego jest w capoeirze, że przeniesiona z Brazylii do Polski przyciąga tylu ludzi? - pytam Adama Faby.
Nie zastanawia się długo: - To radość, którą niesie. To śpiewanie, klaskanie, taniec tworzą niesamowity klimat. Capoeira pokazuje, że walka i życie mogą być zabawą.
Dodaje: - To taniec wolności. Kiedyś pomagał przetrwać niewolnikom, dzisiaj jest szansą dla tych, którzy czegoś w życiu szukają.
Kolejny artykul
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Zastanawia mnie tylko ten fragment:
Im też różne instytucje podsyłają dzieciaki z popapranymi życiorysami: małych złodziei, jak kiedyś Krzysiek, uciekinierów, wagarowiczów. Ale Faba nikomu w papiery nie zagląda. Daje szansę.
Ciekawe co to za instytucje które podysłają dzieciaki z popapranymi zyciorysami na zajęcia. Czyżby capo była jest włączona do jakiegoś programu resocjalizacyjnego ? No ciekawe... 8O
Napisano Ponad rok temu
na mój gust - szajs, kolejny raz z resztą, niestety kolejny raz pod szyldem Grupo Magia... zacznijcie edukowac ludzi, ktorzy biora udzial w wywiadach, albo darujcie sobie to pan Adam ma gdzies Polską Capoeira i swoją grupę chyba, skoro jego uczniowie noszą kobietę w pokrowcu i są jogadorami wojownikami
(jogador jest nie tylko w Capoeira, w piłkę grają też jogadores (jogo - gra))
To co p. Adam pisze to tez bzdura, a uczyc sie nie mozna, a instruktorem BJJ zostac nie mozna, a isc na studia nie mozna zeby sie wyrwac z biedy w Brazylii? jest wiele sposob, ale AFAIK większości brazylijczykow sie nie chce - maja swoje spoleczenstwa na favelach zupelnie oderwane od dzisiejszych standardow. Tam liczy sie by zyc, mieć, niestety chyba nie wielu zależy by "być".
Napisano Ponad rok temu
to chyba nie jest az takie latwe jak ci sie wydaje. capoeira faktycznie daje szanse na wyrwanie sie z faveli. bjj jest sportem skierowanym to wyzszej warstwy spoleczenstwa, sporo sie za niego placi.a uczyc sie nie mozna, a instruktorem BJJ zostac nie mozna, a isc na studia nie mozna zeby sie wyrwac z biedy w Brazylii?
ogolnie caly artykul moim zdaniem sredni.
Napisano Ponad rok temu
nono panie moderatorze, to bylo nadwyraz mile. troche niski poziomna mój gust - szajs, kolejny raz z resztą, niestety kolejny raz pod szyldem Grupo Magia...
(...)
pan Adam ma gdzies Polską Capoeira i swoją grupę chyba, skoro jego uczniowie noszą kobietę w pokrowcu i są jogadorami wojownikami
czepianka(jogador jest nie tylko w Capoeira, w piłkę grają też jogadores (jogo - gra))
niektorzy nie maja mozliwosci uczyc sie. pamietam sytuacje z Mestre King Kong`iem na obozie, gdy z OGROMNYM trudem przychodzilo mu sie podpisac ludziom na pamiatke na camisach. Studia w Brazylii to nie jest tak otwarta sprawa jak w Polsce. A BJJ dotyczy w duzej mierze dzieci z bogatszych rodzin. Oczywiscie wypowiedz Adama byla troche przekoloryzowana, ale to bylo czytelne chyba dla wiekszosci...To co p. Adam pisze to tez bzdura, a uczyc sie nie mozna, a instruktorem BJJ zostac nie mozna, a isc na studia nie mozna zeby sie wyrwac z biedy w Brazylii?
a na przyszlosc prosze o wiecej pokory - pozniej mowi sie o jakis sporach miedzygrupowych, a tak na prawde problem lezy w jednostka.
Napisano Ponad rok temu
to co mi sie podoba to zaakcentowanie ze capoeira to nie jest szpanerski sport dla nadzianych, tylko rzeczywiscie daje wielu mlodym cel w zyciu i zajecie, a takze otwiera umysl na kontatky z bardzo roznorodnymi ludzmi. szczegolnie to jak pomaga w walce z marazmem i stoczeniem sie w kryminal czy narkotyki wazne jest na slasku - 'polskim capoeirowym zaglebiu'. sytuacja analogiczna z faveliogolnie caly artykul moim zdaniem sredni.
Napisano Ponad rok temu
nono panie moderatorze, to bylo nadwyraz mile. troche niski poziom
na mój gust - szajs, kolejny raz z resztą, niestety kolejny raz pod szyldem Grupo Magia...
(...)
pan Adam ma gdzies Polską Capoeira i swoją grupę chyba, skoro jego uczniowie noszą kobietę w pokrowcu i są jogadorami wojownikami
jak powiedziałem - na mój gust. sorka, za duzo takich artykyłów, by trzymac poziom wysoko.
czepianka(jogador jest nie tylko w Capoeira, w piłkę grają też jogadores (jogo - gra))
Wiesz, wszystko można nazwać czepianką. Ale jeśli chłopak już opowiada bzdury reporterowi to niech chociaż opiera te bzdury na podstawowej wiedzy (pojęcia Capoeira, jogo, roda, bateria, berimbau zna chyba każdy aluno z dwu miesięcznym stażem).
Oczywiscie wypowiedz Adama byla troche przekoloryzowana, ale to bylo czytelne chyba dla wiekszosci...
a na przyszlosc prosze o wiecej pokory - pozniej mowi sie o jakis sporach miedzygrupowych, a tak na prawde problem lezy w jednostka.
Ja nie mówię teraz w imieniu mojej grupy tylko swoim (chociaż to ponoć uczniowie świadczą o szkole). Powiedz mi - po ch***re koloryzować, skoro samych faktów i historii jest tyle, że w żadnej książce się nie zmieści i jest to wystarczająco piękne, żeby gryzipiórek jeszcze przez pół roku mógł grac w kieszonkowego bilarda na widok artykułu. Wszystko ładnie, wszystko pięknie, ale o sednie się zapomina i wychodzi kaszana - po raz kolejny. Ale jak powiedziałem - skoro uczeń w artykule do gazety świadczy takie rzeczy, to ja sie naprawde zastanawiam dokąd Polska Capoeira idzie.Bo w kwestii "Polskiej Capoeira" jakotakiej mają chyba udział wszystkie grupy i nie można mówić, że jak jedna pisze bzdury to drugiej to nie obchodzi - ludzie z zewnatrz patrza na capo jako całość. Więc to chyba jednak w interesie każdej grupy, żeby na łamach Pani Domu/Teleekspresu/chwc nie wypisywano bajek i bzdur.
A jesli nadal uwazasz, ze problem lezy w jednostkach, to moze cos w koncu z nimi zrobcie. Mestre Kondrad, "prowadzący" Bronek to autentyki. Ale za dużo ich się robi.
Napisano Ponad rok temu
w takim wlasnie kontekscie ocenilem ten artykul. dla porownania wklejam art z polityki. i naprawde nie chodzi mi o to, ze super express to magia a polityka to beribazu. chodzi mi o przeslanie, o ktorym piszesz.to co mi sie podoba to zaakcentowanie ze capoeira to nie jest szpanerski sport dla nadzianych, tylko rzeczywiscie daje wielu mlodym cel w zyciu i zajecie, a takze otwiera umysl na kontatky z bardzo roznorodnymi ludzmi. szczegolnie to jak pomaga w walce z marazmem i stoczeniem sie w kryminal czy narkotyki wazne jest na slasku - 'polskim capoeirowym zaglebiu'. sytuacja analogiczna z faveli
ogolnie caly artykul moim zdaniem sredni.
Brazylijski zbójnicki
Capoeira - brazylijska sztuka walki
Węgajty - mazurska wioska ledwie stuosobowa. Chłopcy z zakapiornej warszawskiej Pragi ćwiczą razem z dzieciakami ze wsi capoeirę - sztukę walki brazylijskich niewolników. - Ale ładnie się gimnastykują! - zachwyca się zza płotu tęga sąsiadka. - Pierdoły jakieś - ripostuje sąsiad.
Dwa lata temu mistrz Jorge Luiz z grupy Beribazu przyjechał z Brazylii do Polski, żeby uczyć capoeiry i nie może się nadziwić, skąd w Polakach tak ogromny zapał do tej sztuki i wyjątkowy talent do walecznych akrobacji. Żona mistrza Jucineide także uczy capoeiry, syn Filipi i córka Juliana capoeirę ćwiczą. Miłość do capoeiry jest zwykle wielka, dopada człowieka nagle i już nie przechodzi.
Dominika Rembelska zapałała nią trzy i pół roku temu. Związana była wówczas z działającym na warszawskiej Pradze teatrem Remus. Niedługo potem teatr wybrał się w ramach projektu Praga-Warmia, finansowanego przez Europejską Fundację Kultury w Amsterdamie, do popegeerowskiej wsi Piotrowiec, aby twórczo zaktywizować tamtejszą młodzież. Zwołana młodzież wypowiadała się krótko i zgodnie: - Mam na imię Kasia, Basia, Ania... Ja to się niczym nie interesuję. Załamani aktywiści-aktorzy sięgnęli więc po pomysł desperacki i przywieźli do byłego PGR nauczyciela capoeiry. - Przyjechał do Piotrowca czarny Murzyn i ich capoeirą zaczarował - opowiada z uśmiechem Dominika.
- Najpierw wszyscy przyszli dla zwały, czyli dla jaj, pooglądać sobie - wspomina Adam z Piotrowca, aktualnie po niedokończonym technikum nieuczący się.
Dwa lata temu zaktywizowany twórczo Piotrowiec razem z praskim teatrem Remus pojechał na zaproszenie Teatru Wiejskiego Węgajty do Węgajt pod Olsztynem. Pokazał wsi kabaret, warsztaty teatralne. I capoeirę. Kiedy Remus i Piotrowiec wyjechały, dzieciaki z Węgajt udały się do teatru z żądaniem dalszej aktywizacji, to jest kursu capoeiry.
- Najpierw może trochę głupio było, że co sobie ludzie pomyślą. Ale opory szybko przeszły - mówi 18-letni Marcin, syn sołtysa Węgajt. Od ponad roku Węgajty ćwiczą capoeirę.
Mniej więcej w tym samym czasie Tomasz Szczepański, pedagog uliczny z warszawskiej Pragi, który wyciąga dzieciaki z podwórkowych bram na mecze, do kina i na wyprawy do Puszczy Kampinoskiej, dostał propozycję od teatru Remus, aby program zajęć rozszerzyć o naukę akrobacji, ruchu ciała i mocno artystowski teatr. Kompletna bzdura, nie przejdzie, pomyślał, po czym doszedł do wniosku, że może w tym szaleństwie jest jednak jakaś metoda.
16-letni Sebastian, który właśnie zdał do liceum zawodowego na kierunek mechanik samochodowy, jako jeden z około 30 podopiecznych Tomasza Szczepańskiego usłyszał, że może się uczyć capoeiry. Wcześniej już widział film na wideo o capoeirze pod tytułem "Tylko dla najlepszych". Był zachwycony.
Więc teraz w upalny lipcowy dzień 2003 r. brazylijski mistrz Jorge, Dominika Rembelska z teatru Remus, Adam z Piotrowca, syn sołtysa Węgajt Marcin oraz Sebastian z warszawskiej Pragi kołyszą się w hipnotycznym rytmie instrumentu berimbau, swojsko zwanego pługiem, raz po raz wyskakując z koła, by zmierzyć się z przeciwnikiem w akrobatycznych unikach. Walczyć bowiem może każdy z każdym.
Język porozumienia
- Kiedy dwa lata temu przyjechał do nas Piotrowiec z pokazem capoeiry, reakcje wsi były naprawdę świetne. Ludzie byli ożywieni, kilkoro dzieci wybiegło na boisko i spontanicznie przyłączyło się do zabawy - opowiada Erdmute Sobaszek, jedna z założycieli alternatywno-wiejskiego Teatru Węgajty, który po wyprowadzce z Olsztyna w 1982 r. urządził się w stodole nieopodal wsi. - Byliśmy dosyć zaskoczeni, że językiem porozumienia okazała się właśnie capoeira. Teatr przez lata swojego współistnienia ze wsią przetarł capoeirze szlaki. Sołtys Węgajt Kazimierz Daniszewski: - Tylu tu u nas już egzotyków było, żeśmy się przyzwyczaili do nowości.
- Mnie się ta capoeira od razu spodobała - wspomina Ela Goerigk, szykując kanapki dla capoeirzystów w przestronnej kuchni ceglanego domu. Nocuje u siebie raz gości przyjezdnych do teatru, raz grupę capoeiry. W domu panuje atmosfera trochę wielkiej rodziny, trochę komuny. Capoeirzyści montują właśnie przyniesione od sołtysa wideo. Wieczorem - oglądanie nagrań z warsztatów. - Przede wszystkim dlatego - opowiada Ela - że w tej capoeirze odnalazł się mój najmłodszy syn Dominik. Wcześniej był taki nieśmiały, a tu proszę, nawiązał kontakt, nie wstydził się grać, tańczyć.
Na zapuszczonym węgajskim boisku zgromadzeni w półkolu zawodnicy nadają rytm śpiewem, oklaskami i grą na instrumentach. Przekazują siłę, jak to tłumaczą, walczącym pośrodku półkola dwóm raz po raz zmieniającym się zawodnikom. Pochyleni w tańcu-walce niekiedy wybijają się w powietrze saltem, okręcają na jednej ręce, skaczą gwiazdy. Z minuty na minutę rytm i walka przybierają na tempie, w zabawie coraz więcej hipnotycznej ekstazy. Wkoło cicho, pusto. Tęga sąsiadka przez chwilę zerka zza przerdzewiałego płotu: - Nie wiem, jak komu, ale mnie ta caprese bynajmniej nie przeszkadza - wyjaśnia wśród ujadającej hordy kundli.
- Ja też ćwiczyłem, ale się wycofałem - zagaduje usadowiony na boisku ogorzały chłopak. Przyjechał tu do kuzyna, jak mówi, porobić w drzewie. Kuzyn jest zapalonym capoeirzystą, nieco drażniącym, bo ciągle brzdąka w domu na pługu. Przyjezdny natomiast poczynił pewne badania i doszedł do zaskakujących odkryć: wedle internetowych źródeł w Brazylii capoeirzyści mieliby być odpowiednikiem polskich dresiarzy. - Przecież to są w większości dzieci. Najpierw mogłyby polską kulturę poznać, a nie od razu jakąś egzotyczną - kwituje.
Sołtys Węgajt Kazimierz Daniszewski, wyrwany z południowej drzemki, zaspanym głosem definiuje capoeirę po swojemu: - Mnie to przypomina walkę kogutów. Albo inaczej: to taki brazylijski zbójnicki.
Ze slumsów do akademii
Capoeira: afro-brazylijska walka taneczna. Bardzo zwierzęca, małpia w ruchach. Prawdopodobnie przypłynęła na brazylijskie plantacje trzciny cukrowej razem z niewolnikami z Afryki w XVI w. Była ich narzędziem oporu - niewolnicy nie mogli ćwiczyć się w walce, mogli natomiast grać i śpiewać. Capoeira pozwalała więc trenować walkę w ukryciu rozśpiewanej grupy. "Capoeira jako walka pojawia się w źródłach masowego przekazu począwszy od lat dwudziestych XIX wieku. (...) Słowo capoeira dotyczyło zespołu technik walki, w której również używało się różnych rodzajów broni, takich jak: noże, brzytwy, pałki, kamienie i denka od butelek" (ze strony internetowej grupy Beribazu). Do XX wieku capoeira pozostaje walką ulicznych bandziorów, nie wychodzi poza slumsowe zaułki dzielnic biedoty. Z podziemia wyprowadza ją mistrz Bimba, który w 1932 r. zakłada pierwszą oficjalną akademię capoeiry w Salvadorze. Uczy odmiany capoeira regional, bardziej agresywnej od stylu angola.
- W Brazylii aspekt walki jest nadal bardzo silny, więc dzieciaki z ulicy często chcą się uczyć capoeiry, żeby lepiej się bić - opowiada mistrz Jorge, który 20 lat temu, w ukryciu przed rodzicami, zaczął ćwiczyć capoeirę po podwórkach w podmiejskiej, biednej dzielnicy Rio de Janeiro. Do capoeiry popchnęła go legenda dziadka, ulicznego capoeirzysty-zawadiaki. - Dlatego bardzo często capoeira wykorzystywana jest w projektach społecznych. Zwabia dzieci ulicy, bo jest walką, ale pozwala też uczyć życia w grupie, szacunku dla partnera, wyłapuje talenty muzyczne, taneczne.
- Tak właśnie chłopaków zachęcałem. Mówiłem, że to egzotyczna sztuka walki - wspomina Tomasz Szczepański. Wśród podopiecznych Tomasza z kilkunastu zapaleńców wyklarowała się w końcu stała grupa ośmiu osób. Trzech chłopców wpadło w capoeirę po uszy. Na pytanie Tomasza Szczepańskiego, co jest dla nich najważniejsze w życiu oprócz rodziny, mówią zgodnie: capoeira. Piętno Pragi zanika.
Robert, zwany Królikiem, gimnazjalista z grupy Tomasza, siedzi na murku przed węgajskim domem. Zjeża się, gdy pytać go o szkołę lub rodzinę, promienieje - gdy o capoeirę. "Roda", "Corda", "wyprowadzić kontrataki", wywołują błysk w oku Królika. Marzy, by kiedyś zostać mistrzem. Trenować trzeba co prawda 20 lat, ale - to najważniejsze - zasady są identyczne dla wszystkich. - Po prostu, capoeira mi się spodobała i tak już zostałem. Kiedy byliśmy po raz pierwszy na zajęciach w grupie na mieście, obcy ludzie nawiązywali z nami kontakt, podchodzili, byli otwarci, mili. Gdzie indziej tak jest?
Grzesiek zdał właśnie do technikum handlowego: - Podoba mi się to, że nawet taki mistrz nigdy się nie wywyższa, a przecież mógłby.
Sebastian zdał do liceum na mechanika samochodowego: - Co mi się marzy? Wyjazd do Brazylii.
Dominika Rembelska: - Oni niesamowicie się zmienili. Poprawili oceny, zaczęli się uczyć portugalskich piosenek, przestali palić, popijać. Chcielibyśmy im to wynagrodzić wycieczką do Brazylii, żeby poza capoeirą zaczęli też interesować się kulturą, historią. Szukamy sponsorów. Na razie uzbieraliśmy na jeden bilet.
Latający ludzie
Mistrz Jorge: - Capoeira zmienia kolor jak kameleon. Każdy znajduje w niej coś innego, coś dla siebie. Można identyfikować się z tańcem albo z akrobatyką. Z zabawą albo z walką.
Erdmute Sobaszek: - Wypełnia chyba jakąś lukę. Jest bardzo wspólnotowa, międzyludzka i spontaniczna.
Dominika Rembelska: - W capoeirze wytwarza się bardzo intymny kontakt z partnerem, bliskość, porozumienie. Ale jednocześnie jest walka. Mnie właśnie to najbardziej pociąga. Nowy rodzaj relacji z drugim człowiekiem.
Marta z Jonkowa, wioski sąsiadującej z Węgajtami: - Weszłam na salę gimnastyczną i zobaczyłam latających ludzi. Najpierw to było hobby, teraz to jest miłość. To taki trans.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Czepianka:
Gryzipiórek, w tym konkretnym przypadku, jest płci żeńskiej.żeby gryzipiórek jeszcze przez pół roku mógł grac w kieszonkowego bilarda na widok artykułu
Aight!
Napisano Ponad rok temu
uirapuru: No to moze sam zaczniesz dawiac wywiady, wystepowac w reportarzach. "Polska Capoeira" moze na tym naprawde zyskac
Nie, nie daję, bo moim zdaniem wcale by nie pomogło Słowem: niech mówią o niej ludzie, którzy mają coś do powiedzenia
Napisano Ponad rok temu
Jakoś pachnie mi to zachowaniem świeżo nawróconego neofity -
"Tylko ja mam rację, tylko ja się znam a cała reszta plebsu to co najwyżej może podziwiać jak salta fikam".
Ej panowie, Capoeristas, k...a, na luz dajcie. A może po każdej takiej informacji o capo w mediach nogi wam się mylą w ginga... hę?
Tak panie U...
Podpisano:
Taki jeden z Magia, przepraszam, że śmiem zabierać głos - profan taki jestem...
Napisano Ponad rok temu
Ten drugi to już czytałem jakiś czas temu, też spoko
A co do komentarzy Uirapuru to odebrałem je jakoś zwykłą złośliwość.
Jeszcze co do wypowiedzi Squpka to coś w tym jest niestety . "Jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim dogodził", może dlatego <--
Napisano Ponad rok temu
A co do komentarzy Uirapuru to odebrałem je jakoś zwykłą złośliwość.
To nie złośliwość. Gdyby artykuł był napisany przez kogoś z AdG to skomentowałbym go tak samo, to nie kwestia grupy. Znam i szanuje sporo osób z Grupo Magia. Sorka, ale popularno od wielu lat "hura-optymizm" dotyczący Capoeira jakoś do mnie nie trafia
Napisano Ponad rok temu
Gram w capo jakieś trzy miesiące i od tego czasu czytam dość regularnie to forum i
Ja "gram" 3 lata A to i tak tyle co nic.
... no właśnie już kilka razy zauważyłem, że jakakolwiek, medialna, wzmianka o "tajemnej brazylijskiej wiedzy" jaką posiedli co poniektórzy (albo tak im się wydaje, że posiedli) wzbudza ich święty gniew.
przez "tajemną brazylijską wiedzą" masz na myśli Capoeira? Niestety tak w Polsce jest, że do nauczania jej powinno brać się niewielu. A że takich "prawdziwych" guru - capoeira w Polsce jest jak na lekarstwo, to zostaje nim każdy komu przyjdzie na to ochota. w takim wypadku "swięty gniew" jest chyba uzasadniony?
Zawsze prasa , telewizja coś przeinacza, zakłamuje, według nich oczywiście... .
Niestety taka rola prasy - trzecia władza. I w większości (zaznaczam - w większości) tak jest - przeinacza i zakłamuje. I powie to każdy "pasjonat" danego tematu - począwszy od picipolo na kucykach po wodne szachy - prasa się do czegoś dorwie, to chce zrobić z tego hicior i wielką kasę, nie zawsze rzetelnie (bo już nie wspominam, żeby dogłębnie) poruszyć problem
Jakoś pachnie mi to zachowaniem świeżo nawróconego neofity -
"Tylko ja mam rację, tylko ja się znam a cała reszta plebsu to co najwyżej może podziwiać jak salta fikam".
Noooo, jeśli mnie masz za owego neofite... Brawa dla pana. Salta fikają w cyrku. To raz, dwa, że "cała reszta plebsu" - skoro jest plebsem - to chyba nie wiele o Capo wie.
Jak mnie ktoś prosił o parę słów nt. Capoeira do gazety, to im podawałem numer do mojego trenera...
Ej panowie, Capoeristas, k...a, na luz dajcie. A może po każdej takiej informacji o capo w mediach nogi wam się mylą w ginga... hę?
Na luz dawać to możesz pod kołdrą. Capoeira to poważna sprawa - przynajmniej dla mnie. A wakacyjni brejkdensiarze niech sobie skaczą do Only the Stronga na ulicach, ale niech nie nazywają siebie Capoeira.
Tak panie U...
Uirapuru
Podpisano:
Taki jeden z Magia, przepraszam, że śmiem zabierać głos - profan taki jestem...
Umiejętność pisania elokwentnych postów nie upoważnia jeszcze do napisania; trzeba wiedzieć na jaki temat się pisze i co ma się do powiedzenia. To samo z wywiadami. Częściej w TV oglądam prowadzących Bronków i mestre Kondradów niż "tych polskich wielkich". I już zaczynam mieć tego dość. Dziwisz się?
Napisano Ponad rok temu
pozdro.
Napisano Ponad rok temu
Akurat status spoleczny a tym bardziej pochodzenie to kryteria, ktore juz >oficjalnie< nie powinny funkcjonowac. W XX wieku to juz byla rzecz nie na miejscu tak oceniac ludzi. A XIXwieczne zachowanie w wieku XXI??? nono :roll:
Jakoś pachnie mi to zachowaniem świeżo nawróconego neofity -
"Tylko ja mam rację, tylko ja się znam a cała reszta plebsu to co najwyżej może podziwiać jak salta fikam".
Noooo, jeśli mnie masz za owego neofite... Brawa dla pana. Salta fikają w cyrku. To raz, dwa, że "cała reszta plebsu" - skoro jest plebsem - to chyba nie wiele o Capo wie.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Makaroniarze kontratakuja
- Ponad rok temu
-
chcem cwiczyc capoeire.....
- Ponad rok temu
-
Słownik
- Ponad rok temu
-
Pare pytań
- Ponad rok temu
-
Pliki o Capoeira.
- Ponad rok temu
-
CAPOEIRA W KALISZU - ZAPRASZAM CHĘTNYCH
- Ponad rok temu
-
Capoeira w magazynie LOL
- Ponad rok temu
-
co z capoeira.pl ?
- Ponad rok temu
-
308 rocznica smierci Zumbi
- Ponad rok temu
-
Capoeira w białymstoku
- Ponad rok temu