totalna załamka
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Chciałbym dodac od siebie,że w karate nie uczy się żadnych ciosów podstawa to pchnięcia jak tsuki itp , a dalej uczą uderzeń i potem kopnięć.Ale to tak na marginesie bez złośliowści tylko dla ścicłości :?
Moze byc i pchniecie i uderzenie
Cios jest podany jako ogolnie pchniecie lub uderzenie czy tez ciecia itp aby sie nie rozpisywac i aby kazdy wiedzial o co chodzi.
Napisano Ponad rok temu
mógłbyś mi wyjaśnić jaka jest różnica, według Ciebie, między pchnięciem np. gyuaku-zuki w karate i ciosem krzyżowym w boksie? Bo za bardzo nie mogę się połapać. Z tego co się orientuję to po japońsku tsuki oznacza zarówno cios jak i pchnięcie...
Napisano Ponad rok temu
sa ciosy czy nie ma?
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Jeżeli ucza na okinawskim karate to jest to następny rodzaj mutacji,gdyz okinawskie jest bardzo tradycyjne opierające sie na pchnięciach.Jakoś Tutaj zapomina sie które karate jako jedyne dwókrotnie staneło do walki z powodzeniem na przeciw zawodników z Tailandii i kto walczy z karate w K1 czyli zawodnicy z odmian kyokushin lub KK.
Jesteś żenujący z Twoim podejściem może kup sobie kążke o alkoholu Sigeru.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
To co jest identyczne, przynajmniej powinno byc to filozofia i podejscie jakie kazdy cwiczacy powinien miec do swojego stylu. Przede wszystkim psychika. Panowanie nad soba i twardosc.
Nie tylko kyokushin uczy twardosci, takze judo a nawet aikido. tylko ze sa to moze rozne rodzaje twardosci.....
W kazdym razie wedlug mnie njwaziejsze w SW jest podejcie cwiczacego i prowadzacego. Jezeli obaj sa do kitu, to chociazby trenowali idealny styl to i tak beda slabi............
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Pan Jerzy Krakowski (tu zmieniam nazwisko) jest miłym człowiekiem, dobrym nauczycielem w-fu (oprócz karate prowadzi inne rzeczy- siłownie, turystykę itd). Jego zasługi dla wrocławskiego karate są też ogromne.
Jest natomiast faktem, że ma bardzo specyficzne i zupełnie niereformowalne podejście do karate kyokushin (olewanie innych stylów i powtarzanie tych samych bajek o oyamie) oraz te "złagodzone" - rekreacyjne treningi.
Całkiem to jednak miła forma aktywności fizycznej i poranne antidotum dla zbyt długiego kucia na studiach.
Na Krakowskiego złego słowa nie powiem, ale figterów spod swych skrzydeł to on raczej nie wypuszcza.
Napisano Ponad rok temu
Wiele osób słyszalo legendę o tym, jak twórca karate, Mas. Oyama wyzwał i pokonał niezwyciężonego do tej pory fightera Muay Thai - Black Cobra w 1954r. na Lumpinee Stadium w Bangkoku. Mówi się, że pokonał go ciosem łokciem a następnie potrójnym kopnięciem, lecz jak sam twierdzi, walka była wyrównana. Niestety, dziwnym zbiegiem okoliczności nie ma żadnych historycznych dowodów, by tę walkę zweryfikować. Nie oznacza to, że ta walka się nie odbyła. Prawdopodobnym jest, iż takie zwycięstwo mogło urazić dumę tajów... Teraz, gdy większość świadków odeszła, być może nigdy nie dowiemy się prawdy.
10 lat później, 3 uczniowie Oyamy, kierowani przez Kurosakiego ponownie wyzwali tajów do walki. Drużyna karatekó wygrała 2 z 3 walk. Sam przywódca drużny, Kurosaki, przegrał swoją walkę z mistrzem wagi średniej Reewai w 2,35sek. pierwszej rundy. Ta przegrana zmieniła jego życie. Rozpoczął trening Muay Thai i z czasem stał się ojcem japońskiego kick boxingu. Do tej pory jego szkoła Meijro Gym uważana jest za jedną z lepszych. W starym komiksie japońskim Karate Baka Ichidai czyli kretyn karate, walka ta została jedynie wspomniana. W komiksie tym gloryfikuje się, czasem przesadnie, zwycięstwa zawodników kyokushin. /Yoshiji Soeno, kolejna legenda karate kyokushin, również został przedstawiony w komiksie, razem ze złym zawodnikiem muay thai Reiba. Te dwie komiksowe zainspirowały twórców gry Streetfighter, i na ich wzór stworzono postacie Ryu i Sagata/.
W końcu w roku 1974, krótko po 5 otwartych mistrzostwach Japonii, kolejna legenda karate, Yoshiji Soeno zdecydował się pójść w ślady Oyamy i wyzwać tajów. Z błogosławieństwem Oyamy, wyjechał więc do Tajlandii by ostatecznie rozwiązać kwestię jaki ze stylów uderzanych na Ziemi jest najtwardszy.
Po przyjeździe do Bangkoku udał się od razu do Rachdamnern Stadium i poprosił o walkę organizatora o nazwisku Hasat. Hasat był dość niepewny wartości bojowej Soeno, ale ten rozwiał jego wątpliwości pokonując jednego z zawodników muay thai, który był wówczas dostępny. Mimo to Hasat poprosił Soeno, by ten udał się do Chiang Mai by tam wyrobił sobie imię w północnej Tajlandii.
Tam Soeno trafił do organizatora o nazwisku Osman, który zorganizował mu pierwszą walkę.
W jej trakcie Soeno miał trudności od razu w pierwszej rundzie, gdy zaliczył knock down latającym kolanem. W drugiej rundzie odwdzięczył się swojemu przeciwnikowi tym samym, i znokautował go.
Po tej walce, zazdrosny Organizator wystawił Soeno, prosząc go by obniżył swoją wagę do kategorii lekkiej, a potem postawił go naprzeciw przeciwnika z wagi średniej. Wyczerpany zrzuceniem wagi Soeno, prawie zginął w tej walce. Uratowała go znajomość judo oraz nadludzka wiara w możliwości karate kyokushin. Zdołał bowiem wyrzucić przeciwnika za ring, wygrywając życie i walkę. W walce przeciwnik chwycił go za nogę i szykował się do zadania rozstrzygającego ciosy, gdy Soeno zastosował sutemi waza, czyli jeden z rzutów poświęcenia a następnie kopnął go w tył głowy mawashi geri.
Ta walka zdobyła uznanie Reiby, nazywanego Dark Lord of Muay Thai. Ten skonfrontował go najpierw ze swoim uczniem Mongkut Kalop, czyli czarnym wojownikiem. Walka ta przykuła ogromne zainteresowanie prasy oraz kibiców Muay Thai w Chiang Mai.
Soeno w pierwszej rundzie miał kłopoty z powodu siły kopnięć zawodnika Muay Thai. Lecz ku zaskoczeniu i przerażeniu wszystkich obecnych, znokautował przeciwnika uderzeniem w głowę, używając pomocy lin. Zszokowany Reiba, jak tylko się pozbierał poprosil Soeno, by zwiększył wagę, bo chciałby się z nim zmierzyć osobiście.
Nagle wtrącił się brat Reiby, Daya, który był szefem lokalnej mafii, i stwierdził że on sam pokona Soeno. Walka ta, odbyła się przy udziale TV. Daya zaatakował Soeno zdradziecko w połowie swojego Wai Kru, czyli tańca przed walką. Walka była brutalna i krwawa a przeciwnicy wykorzystywali wszystkie techniki i siły w jakich byli posiadaniu. W czwartej rundzie, gdy przeciwnicy byli już niesamowicie zmęczeni, Soeno skoczył i uderzył Daya od góry łokciem w głowę, posyłając go natychmiast na deski.
Teraz to Reiba musiał zmierzyć się z japońskim karateką. Niestety, do tej walki nigdy nie doszło. Na cztery dni przed tym spotkaniem, Reiba został zastrzelony przez członka konkurencyjnego gangu... Soeno, walczył i wygrywał jeszcze jakiś czas w Bangkoku, ale te zwycięstwa nie sprawiały mu już takiej satysfakcji. Czuł pustkę, gdyż nie udało mu się zmierzyć z Reiba.
Po tym epizodzie, w 1975r rozpoczęły się pierwsze otwarte mistrzostwa świata, czyli najbardziej wzniosły moment w historii kyokushin, gdy wszystkie walki z przedstawicielami innych styli były wygrywane. W tym czasie kyokushin rzeczywiście było najsilniejszym karate na ziemi.
Napisano Ponad rok temu
podałeś tyle danych tej osoby że 5 minut szperania po serwisie pwr i wiadomo o kogo chodzi.
Mimo różnych zastrzeżeń do pana Krakowskiego jak go nazwałeś to jest sekcja akademicka, a sport akademicki rządzi się włąsnymi prawami.
Nawet Karateka1 nie wiedział że organizowane są akademickie mistrzostwa Polski w formule PZK, PZKT również, ale to zupełnie inna brocha.
A sport akademicki jest organizowany po to aby dać wytchnąć studentom po zajęciach i dać możliwość rozerwać się pracownikom uczelni po pracy.
Zupełnie innaczej jest to traktowane na AWF-ach, ale są to uczelnie sportowe. Żaden ostry wyczyn - studenci nie mają na to czasu.
Napisano Ponad rok temu
1. w tych czasach kk byl niewatpliwie bardziej kontaktowy niz dzis ( zastosowanie uderzen na twarz - dopieo pozniej wprowadzono knockdown)
2. z całym szacunkime bylo to ponad 30 lat temu wiec sam chyba zdajesz sobie sprawe ze przez 30 lat wiele sie zmienia
3. soeno odszedl z kk i zalozyl shidokan- wielki uklon w strpone ludzi trenujacych shidokan i majacych mozliwosc uczenia sie od niego
4.piszesz ze wtesy nikt tylko kk bronil honoru karate: wybacz ale oyama karate shidokan seitedo ashihara i wielu innych jeszcze wtedy nie bylo zas obecni przywodcy tych styli budowali wtedy swietnosc kk.
5.po co Oyama zmienil kk w strone knockdown karate? i dlaczego dzis w czasach sprzetu ochronnego i wiekszych mozliwosci wlaki typu full-contact nadal walczy sie w knockdown?
Napisano Ponad rok temu
To, na co zwracał mi szczególną uwagę kilkukrotnie to fakt zmiany jego podejścia do karate po pobycie w Tajlandii. Do momentu wyjazdu święcie wierzył, że Kyokushin to najlepszy styl walki na świecie. W Japonii nie było na nich mocnych, więc to przekonanie mieli głęboko zakorzenione w sercu.
Walki w Tajlandii były naprawdę bardzo ciężkie. Taktyka i technika walki Tajów była dla niego dużym zaskoczeniem i szybko nabrał respektu do tych zawodników i sztuki przez nich ćwiczonej.
Na turniejach nie tylko walczył z zawodnikami ale musiał znosić nieprzychylnie nastawioną do niego, jako Japończyka, publiczność.
W czasie pobytu w Tajlandii nie tylko walczył ale przede wszystkim trenował i poznawał Muay Thai. Zaowocowało to tym, że po powrocie do Japonii Yoshiji Soeno zaczął prowadzić równocześnie dwie secje w swoim klubie na uniwersytecie Yohsai - Kyokushin i Muay thai.
Na tym tle zrodzily sie pewne nieporozumienia z Masutatsu Oyama, w wyniku ktorych Yoshiji Soeno opuscil kyokushin.
I tak właśnie zaczynał powstawać Shidokan.
Kancho uśmiechając się mówi, że do dziś wielu instruktorów Kyokushin nadal uważa, że ich styl jest najlepszy na świecie, wierzy w legendy, które powstawały nie zawsze zgodnie z rzeczywistością.
Kiwa wtedy głową mówiąc jak wiele oni tracą z piętna sztuk walki oraz od razu mówi do mnie: "Marius (sz jakoś Japończykom nie wychodzi ), pamiętaj abyś zawsze miał czysty, otwarty umysł". Ja już na szczęście przyjąłem sobie tą zasadę do serca o wiele wcześniej.
Kancho Soeno bardzo ceni sobie Masutatsu Oyamę i można odczuć, że żywi głęboki żal do niektórych instruktorów Kyokushin (wielu z nich jest przecież jego przyjaciółmi), którzy po śmierci Oyamy zaczęli kłócić się o władzę, zupełnie nie myśląc o tym, żeby uczcić pamięć Oyamy najmniejszym chociaż obeliskiem.
Dopiero po wielu miesiącach od jego śmierci powstał pierwszy pomnik ku jego czci, a współinicjatorem i współfundatorem był właśnie Kancho Soeno (razem z Kancho Matsui).
Tyle opowieści na dzisiaj.
Dodam, że polskich zawodników Shidokan czekają w przyszłym roku wielkie chwile, gdyż Kancho Yoshiji Soeno zawita do Polski.
Pozdrowienia,
MR.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
J a tym roku i w poprzednim byłem na obozie z japończykami,gzie głównym celem była nauka udezren rękami na jodan i wytłumaczono to w prosty sposób ,że przeciez nikt Ci nie zabrania na treningu walczyć na strefę jodan jak i równiez podcza walki z cieniem używac technik jodan i innych .
Wielu widzi kyokushin przez pryzman walki sportowej ,a to tylko świadczy o tym,że nie wiele wiedzą o kyokushin.
Ps.
Wiele tutaj piszecie o byłym mistrzach ,którzy kiedys przynosili sławę kyokushin , ale odeśzli i poszli swoją drogą.Tylko nikt nie kończy,że tak droga była ślepa uliczka w niektórych wypadkach i to,że zbyt wiel nie osiągneli sami tworząc swoej style,styliki, szkółki,szkoły itp.
KYOKUSHIN JEST JEDNO ,KTÓRE WYZNACZYŁ mASUTATSU OYAMA , A PODZIAŁY TO TYLKO POLITYKA
Napisano Ponad rok temu
Tez mialem zaszczyt byc uczestnikiem obozu z Masahiro Kaneko i wiem jak wielka uwaga zwracal na realnosc walki.
Na treningach w klubie rowniez zwaraca sie uwage na to, ze w walce z cieniem nie stosujemy tylko mae geri, mawashi geri i tsuki ( i inych technik stosowanych na zawodach) ale rowniez kin geri, kansetsu geri i inne techniki zabronione na zawodach, a w walce realnej jakze skutecznych. Zreszta Sosai Oyama, zostawil nam wszystko co potrzebne do tego zeby wygrac walke z kazdym przeciwnikiem, tylko, ze malo kto tak naprawde dochodzi do tego stopnia wtajemniczenia, zeby wszytsko opanowac....
Zreszta gdybym nie wierzyl w skutecznosc kyokushin karate na pewno nie tracil bym zdrowia i czasu na treningi...
Powiem to co juz kilka razy mowilo sie na forum, nie styl lecz czlowiek i jego podejscie jest wazne.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Czy cos wiecie?
- Ponad rok temu
-
Kyokushinkai w Gliwicach
- Ponad rok temu
-
wymagania egzaminacyjne
- Ponad rok temu
-
IV OTWARTE MISTRZOSTWA POLSKI WSZECHWAG KYOKUSHIN KARATE
- Ponad rok temu
-
Karate Idokan
- Ponad rok temu
-
pady
- Ponad rok temu
-
"Nielegalne" szkoły
- Ponad rok temu
-
KARATE nadruki
- Ponad rok temu
-
Midori
- Ponad rok temu
-
Karate Kyokushin vs. Kung Fu
- Ponad rok temu