Wasze kontuzje po kumite/treningach karate
Napisano Ponad rok temu
Ja do tej pory:
- wybite oba kciuki (o lokcie i karategi przeciwnikow - nie uwazalem podczas pierwszego w zyciu kumite), moglem cwiczyc w dalszym ciagu;
- obolala szczeka z podejrzeniem pekniecia (kolega zle pocelowal na kumite i dostalem tate tsuki w szczeke, na szczescie przeswietlenie nic nie pokazalo), moglem cwiczyc w dalszym ciagu;
-naderwane wiazadlo w stawie skokowym (efekt chybionego low kicka - przeciwnik cofnal sie troche i trafilem koncowka stopy - jak sie bronic przed takim chybieniem?), mialem trudnosci z cwiczeniem przez miesiac, w kumite nie moglem uczestniczyc przez 2 m-ce;
- przeciazone kolana i sciegna w stawach kolanowych (efekt jednego kumite i skopanych kolan oraz trzech biegow w trakcie jednego tygodnia:
1) 13.5 km
2) 8.5 km na bosaka
3) ok 10 km po lesie
Od trzech miesiecy walcze z ta kontuzja i dopiero ostatnio widze lekka poprawe. Prawdopodobnie nie bede mogl walczyc przez kilka miesiecy, a to z tego wzgledu, ze jak ostatnio dostalem kopa w kolano to bolalo duzo bardziej niz zwylke a i opuchlizna byla calkiem duza.
I mam dopiero 8 kyu :-)
Pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
Ogolnie jak uwazasz i dobrze wykonujesz techniki to nie powinno Ci sie nic stac chociaz.....
np. przy mae geri kolo moze zbijac noge lokciem tak samo przy mawashi geri - no i wtedy pechowo. Zasadniczo nalezy kopac szybko, dokladnie i natychmiast cofac noge.
Po obozie mialem cale przedrmie w siniakach wielkosci talerzy bo kolo ciagle lokciami tsuki blokowal hehehhe.
W sumie to kontuzji mialem niewiele - wybite palce, ogolne obicia kosci.
Kilka razy nadwyrezone miesnie (niedostateczne rozgrzanie sie - chyba).
warGrim The Last Of The Berserkers
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Stłuczenia, siniaki - normalka, nawet nie zawracam tym sobie głowy. Czasem walnę na to maść heparynową, żeby się szybciej wchłaniały.
zdarzają się bolesne spotkania mojego kolana z łokciem partnera, czasem podobne pechowe spotkania mają moje palce stóp podczas kopani mae geri (i dlatgo mam uraz do mae geri chudan...). raz kopiąc ushiro geri władowałem się pięta na łokieć przeciwnika - nigdy nie myślałem że można sobie tak boleśnie stłuc piętę...
Najpoważniejszą kontuzj było przeciążenie kolan - głupi i smarkaty byłem i po duższej przerwie w treningach chciałem "wyżyłować".. Przy przeciążeniu staww najlepszą metoda leczenia jest niestety przerwa w trenngach.
Ostatnio doszła prawa dłoń - roztłuczona i poobijana, ale chyba jeszcze do odratowania :wink:
Z karate jest jak z lotami w kosmos: jest to kuszenie losu , ale póki wszystko idzei zgodnie z planem- nic ci nie grozi, kiedy jednak coś pójdzie nie tak - konsekwewncje moga być baaardzo poważne.
Na szczęście karatecy zdają sobie zwykle sprawę z niebezpieczeństwa jakie niesie ze sobą niewłaściwe "traktowanie" kontuzji, wiec leczą je, odciążają uszkodzone częsci ciała, i rozumieją gdy ktoś do nich mówi "stary, oszczędzaj mnie dzisiaj trochę, bo jestem dziś niepełnosprawny".
Napisano Ponad rok temu
A co Waść ćwiczysz?
Secundo-podobnie,jak u Kirina,standardem u mnie są potężne siniaki,powybijane paluchy i stłuczenia-przede wszystkim na nogach (low kicki),żebrach,ramionach i przedramionach.Ale to już normalka,do której po pewnym okresie ćwiczenia człowiek się przyzwyczaja.Ot,taki już żywot karateki
Poza tym to kiedyś na jednym z pierwszych moich kumite źle wyprowadziłem mawashi geri gedan i kośćmi śródstopia trafiłem na blokujące kolano przeciwnika.Prześwietlenie,pęknięcie,przerwa w treningach...
Napisano Ponad rok temu
Rzecz w tym , że taki osobnik czuje się pewnie, wiele trudnych technik juz wykonywał i uważa, że nie sprawią mu one problemów. Tymczasem jego ciało zdżyło już "zapomnieć" ruch (utrata "pamięci mięśniowej", wygaszenie nieoddświeżanych odruchów warunkowych). W efekcie osobnik taki podejmuje się robić więcej niz może.
Kiedyś na treningi wróciła po dłuższej przerwie dziewczyna i chciała dynamicznie kopnąć ushiro mawashi geri jodan - zapomniała o skręcie na stoie podporowej, obrót nastąpił więc nie na stopie ale w stawie kolanowym...
Ne wyglądało to dobrze...
Napisano Ponad rok temu
Z takich powazniejszych to moge wymienic kilka.
Kiedys podczas egaminu na 10,9 zablokowałem piszczelem o jeden low kick za duzo. Podczas walk wytzrymałem ten ból (i nawwet dalej staralem sie kopac ta noga), jakos doszlem do domu, wykapalem sie i do luzka.
Nast. dnia jak sie rano obudziłem to myslałem ze mam noge złamana, i bardzo delikatnie zdjołem kołdre. Pamietam ze 100-300 metrów do autobusu to była droga przez męke bo kazdy ruch noga powodował ból.
Kolejna kontuzje sam sobie zrobiłem. Przyjechałem do domu po zawodach w Łasku i wkurzony nast. dnia poszlem na worek. Wkórwiony zaczołem nawalac w worek z całej siły ignorujac ból. Po jakims czasie przestałem ale przez nast. pare miesiacy miałem cholerna kontuzje która objawiała sie tym ze po kilku mocniejszych kopnieciach lewa noga wiecej bulu zadawałem sobie niz przeciwnikowi.
Kolejnym samookaleczeniem jakie sobie zrobiłem było walnięcie piescia z calej sily w sciane po innych zawodach. Póżniej przez kilka dni bolały mnie kostki.
Kiedys podczas innych zawodów jak zeszłem z maty i spojrzałem na noge to miałem siniaka wielkosci piesci ale na szczescie tylko 1 dzien utykałem noi nieprzeszkadzadzał w treningu.
W sumie do kontuzji jeszcze moge zaliczyc jak z miesiąc temu podczas treningu parteru kumpel mi załozyl balache a ja sie z niej wyszaprnołem. Wprawdzie z tej balachy wyszedłem to po walce przez jakies 1-2 tyg. bolał mnie łokiec i na siłowni musiałem bardzo uwazac i oczywiscie zmniejszyc cięzarki.
Jako takie uszczerbki na zdrowiu mozna jeszcze policzyc 2 knockauty.
Jeden po długiej wymienie tsuki gdzie nagle zrobiło sie ciemno i upadłem na ziemie. Drugi podczas MP gdzie po mawashi jodan przez chwilke widziałem potrójnie .
Kiedys podczas walk po mawasce kumpla przez kilka dni bolała mnie głowa (wprawdzie mnie trafił ale ja podniosłem bark, złapałem mu noge i wyjebałem go na ziemie - przynajmniej to mi poprawiło humor .
Jezeli jestesmy przy kontuzjach to przezemnie kilka os. terz miało kontuzje. Z takich co mi bardziej utkwiły w pamieci to:
Kiedys podczas "koszykówki" tak wrzuciłem kumpla w drewniana ochronke kaloryfera ze przez kilka dni mial siniaka a pewnie odczuwał to z tydź.
Innym takim co mi utkwiło w pamięci to jak jakis czas temu znajomy kopnął mi z całej sily mawashigeri jodan ale tak dziwnie trafił ze rozcioł sobie duzego palca o mojego zęba i zaczoł mocno krwawić.
Jagbym chciał wyliczac wszystko to bym musiał pisac i pisac. Kyok w naszym wydaniu jest bardzo kontuzyjny szczególnie gdy wszyscy wręcz napalaja sie na walke.
Napisano Ponad rok temu
Kyokushin Karate, to chyba widac :twisted:A co Waść ćwiczysz?
Napisano Ponad rok temu
Kyokushin Karate, to chyba widac :twisted:
Siemasz jaszczur też się cieszę że cię tu widzę
Napisano Ponad rok temu
Wkurzony,że przeciwnik schodził mu w kumite na bok,z całą siłą wszedł ostro hiji z wysokoku prosto na nerkę tego kolesia.Delikwent wył nieziemsko,sensei na to:"do wesela się zagoi,odciągnijcie go na materace".No to my go na materace...Za 20 minut gościa z obrzękiem nerek zabrała R-ka
Zgadza się,to co pisze Kirn.Dłuższa nieobecność na dojo objawia się okrutnym laniem na kumite.Mniejsza już o kondycję-zatraca się odruchy,nawyki...
Napisano Ponad rok temu
Jagbym chciał wyliczac wszystko to bym musiał pisac i pisac. Kyok w naszym wydaniu jest bardzo kontuzyjny szczególnie gdy wszyscy wręcz napalaja sie na walke.
He he he ... No tak - nie ma to jak dobra walka: możliwie często i w jak największych dawkach. Inna sprawa, że człowiek robi się bardzo spokojny, gdy solidnie oberwie od czasu do czasu :wink:
A tak wogóle to nikt nie jest dla karateki większym zagrożeniem niż on sam :wink:
Napisano Ponad rok temu
i z tym to sie zgodzeA tak wogóle to nikt nie jest dla karateki większym zagrożeniem niż on sam
n/c szczegolnie slowa sensejaDelikwent wył nieziemsko,sensei na to:"do wesela się zagoi,odciągnijcie go na materace".No to my go na materace...Za 20 minut gościa z obrzękiem nerek zabrała R-ka
Napisano Ponad rok temu
Nie wiem jak u was, ale u nas instruktor stara sie "temperować" ludzi, którzy przeginją. W końcu walka to walka - jak chcesz gryźć i drapać z pianą na pysku to spadaj do lasu !
Napisano Ponad rok temu
Może lepiej chwalić się tym, że nie ma się kontuzji?
A jak czytam o kontuzjach typu uderzenie w nerki i ignorowaniu tego, to robi mi się niedobrze... :twisted:
Napisano Ponad rok temu
A tamten przypadek...Stare czasy twardego goju-kai,z atakami wszystkim na wszystkie strefy
Napisano Ponad rok temu
najpierw niech sie naucza panowac nad soba a potem niech ida sie uczyc walczyc
Napisano Ponad rok temu
Jak się umówili na takie kumite,to ten "kiler" nie był nic winny-poszkodwany mógł mieć pretensje do siebie,że dał sobie to hiji wpakować.
Napisano Ponad rok temu
Jasne, ze nie ma sie czym chwalic i jasne, ze chcialbym sie chwalic ze nie mam kontuzji. Ale IMHO warto poczytac co niesie za soba przeginanie na treningach, nieumiejetne trenowanie, brak rozgrzewki, zbyt wczesne startowanie w kumite (moje pierwsze kumite bylo na obozie zimowym - wogole nie mialem jeszcze pasa - kwestia dyskusyjna czy moj sensei powinien dopuszczac do kilkunastu dwuminutowych walk osoby ktore nie maja stopnia...)Tak sobie czytam... czym tu się chwalić?
Może lepiej chwalić się tym, że nie ma się kontuzji?
Tak jak czasem po uderzeniu w nerki? :-)A jak czytam o kontuzjach typu uderzenie w nerki i ignorowaniu tego, to robi mi się niedobrze... :twisted:
Napisano Ponad rok temu
Ja tam z zainteresowaniem czytam ten wątek i dzięki wszystkim że się chcieli przyznać, żebym wiedziała w co się pakuję. Postęp polega na tym żeby się uczyć na cudzych błędach też a nie tylko na swoich, jeżeli ktoś zechce się do błędu przyznać i doświadczeniem podzielić, to tylko wdzięczność i szacunek poklon . Przy wstydliwych tematach tabu zawsze występują niezdrowe niedomówienia.Tak sobie czytam... czym tu się chwalić?
Może lepiej chwalić się tym, że nie ma się kontuzji?
Owszem, wypowiedzi typu "nie mam kontuzji bo..." są jeszcze milej widziane (ja nie mam - bo za krótko ćwiczę? mam nadzieję że nie zależy to od długości stażu :? )
Napisano Ponad rok temu
Złamane palcę u nogi z przemieszczeniem - 1 miesiąc gipsu.
problem z kolanami - 1,5 roku bez treningu, długo sie leczyło. Przeginałem wtedy, codziennie 2h treningu.
a z nieprzeszkadzających w treningach to powybijane palce, dwa razy wybita szczęka - raz od chaka z dołu a raz od obrotówki
przegroda nosowa rozwalona ale nos niebył złamany
z poważniejszych chyba tyle.
Na bjj wieczny problem z karkiem i przez to głównie musiałem przestac bjj ćwiczyć w klubie. Teraz tylko z kumplami.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Mistrzostwa Świata na Eurosporcie
- Ponad rok temu
-
KYOKUSHIN PRAWDA I MITY
- Ponad rok temu
-
KARATE KONTAKTOWE W POLSCE
- Ponad rok temu
-
zakończenie kata
- Ponad rok temu
-
Kolejny rozłam w kyokushin
- Ponad rok temu
-
przyszłośc karate
- Ponad rok temu
-
Karate w Gnieźnie?
- Ponad rok temu
-
Knockdown- turnieje
- Ponad rok temu
-
Mistyka w Karate
- Ponad rok temu
-
reką w twarz?
- Ponad rok temu