to na ulicy pamiętajmy o jeszcze jednym ADRENALINA potrafi sparaliżować i wtedy do realnej obrony może pozostać ledwie 25% naszych możliwości i co wtedy? ............. ja uwazam że na ulicy to lepiej coś mieć przy sobie schowanego np. nóż lub nunchaku
Hmm - zgodzę się - ale adrenalina to raczej dopala, niż paraliżuje :-)
No cóż najlepiej będzie jak zacytuję Eyala Yanilowa i Imi Lichtenfelda z książki pt: "How to defend yorself against armed assault" Czyli jak się obronić przed uzbrojonym przeciwnikiem. Lichtenfeld to twórca systemu Krav Maga, Yanilow jego student (podejrzewam że większości znane postacie).
.... Istnieje relacja między umysłem i ciałem co wiąże się z problemem stachu i stresu doświadczanego podczas walki. To jak sobie poradzimy ze stachem i stresem bezpośrednio przełoży się na naszą możliwość odpowiedniej reakcji w odpowiednim czasie.
Walka, konfrontacja rodzi stres psychiczny, często wyzwala intensywne i destrukcyjne uczucia i emocje takie jak: strach, nienawiść, bezsilnośći itd.
.... Autonomiczny system nerwowy (a więc niezależny od nas) powoduje wydzielanie dużych ilości adrenaliny do krwi. W tym stanie można :
1) walczyć
2) uciec
3) nie poruszyć się (reakcja "wmurowania w ziemię")
Jest pewne że brak ruchu (jakkolwiek może czasami służyć niektórym zwierzętom jako sposób obrony przed drapieżnikiem) jest nieefektywny w większości sytuacji. Jeśli zdecydujemy się na ucieczkę lub walkę musimy to dobrze zaplanować, skorelować z naszymi zmysłami (odczuciami), otwartymi na różne bodźce z otoczenia, sytuacja taka możliwa jest gdy nasza uwaga nie jest ograniczona przez uczucia i emocje.
.... Jest udokoumentowane że są atleci którzy osiągają o wiele lepsze wyniki w trakcie treningu niż w trakcie zawodów. Tak się dzieje ponieważ w czasie współzawodnictwa, obciążenia psychiczne i presja sytuacji często zabiera im dużą część ich sił fizycznych i umysłowych. Nie są odpowiednio skupieni na działaniu, tracą energię potrzebną do osiągnięcia najlepszych wyników. Psychologowie i specjalni trenerzy pomagają takim atletom lepiej kontrolować stres, tworzą poczucie pewości w nich....
Z innej beczki psycholog Miłosz Brzeziński w pisze w artykule:
.... W sytuacji konfrontacji na ulicy siła stresu jest tak znacząca że blokuje większość spontanicznych reakcji (układ współczulny generuje mechanizmy walki/ucieczki). Nie sposób się rozluźnić. osoba przerażona czuje jak wacieją jej nogi ręce stają się dziwnie spięte. Decyzja o nie podejmowaniu walki, ani ucieczki wydaję się jak najbardziej na miejscu: ofiara napaści czuje że jej organizm nie jest ten sam z którym się spotyka na codzień. Nie wie czego się spodziewać i jak nim kierować by osiągąć dawną efektywność.
Reasumując (a to mój komentarz), postawieni w sytuacji zagrożenia życia, czy zdrowia poddawani jesteśmy stresowi, który jeśli jego poziom jest zbyt duży może być destrukcyjny dla nas. Z fizjologicznego punktu widzenia wygląda to tak: Adrenalina która krązy po organiźmie powoduje międzyinnymi: przyspieszenie akcji serca (stąd bijące szybko serce), odpływ krwi z kończyn do centrum ciała (stąd waciejące nogi i zawroty w żołądku). Chodzi o to by stres nie wywołał u nas reakcji "wmurowaia w ziemie", a może tak być gdy jego poziom jest zbyt wielki. Musimy świadomie obniżać poziom stresu, tak by nas nie paraliżował.
Co można zrobić? (pisze Miłosz Brzeziński). Przede wszystkim, mówiąc wprost,
1) należy zrobić z technik bojowych odruchy. mój komentarz: [tak by działać odruchowo i nie tracić czasu na przemyślania, innymi słowy lutować nie myśleć] nad odruchami pracujemy na treningach.
2) a po wtóre zmniejszyć władze stresu przez wygaszanie, czyli przyzwyczaić się do sytuacji.mój komentarz: [Można to osiągnąć albo szukając zadymy i prać się jak się da i kiedy się da, albo prowadzić treningi wizualizacyjne, oswajające nas z zagrożeniem i czekać aż zadyma przyjdzie do nas i wtedyy się prać.]
No to było by w zasadzie bardzo skrótowo i pobieżnie tyle.