My u nas walczymy bez reguł, kontuzje owszem zdarzają się, siniaki są, ale jednak nie dzieje się nic strasznego. A ludzie u nas to głównie studenci, czy ludzie po studiach, z tytułami, więc raczej inteligencja, a nie głąby...
Jak można się nauczyć walczyć nie walcząc?
Może po kolei, nikt w Polsce, jeśli zna się na trenowaniu nie naucza w ten sposób, jest to przykład kompletnej nieznajomości trenerki. Pomijam fakt że bajer wciskasz dla młodych że walczycie bez reguł. Po jednym takim treningu jesteś wyłączony na kilka miesięcy (chyba że lejesz innych), bzdura totalna, pobijesz się raz i przerwa, w ten sposób nikt się nie nauczy. Domniemam że sparujecie light, sory ale chcesz wszystkim wmówić że wbrew poważnym fajterom (startującym w vale tudo) nie macie poobijanych twarzy? I co taki student później zapiepsza na uniwerek? ściemniasz bracie. A co z gryzieniem, pluciem, nożem itp też to trenujecie?
Ja już rzygam takimi textami, vale tudo, srate tudo, my robimy najlepiej, u nas to jest naprawdę vale tudo, po chuj takie ściemy puszczać?
I jeszcze ten zjebany text: "Jak można się nauczyć walczyć nie walcząc?"
Na treningu na sali to ty se możesz...zbliżyć do walki ulicznej.
Poza tym, mógłbyś tak sprać swojego kolegę z treningu? żeby wyglądał jak pizda albo trafil do szpitala? Siadacie później w knajpie i popijacie pifko, jeden z ręką w gipsie drugi z rozjebanym łukiem i gadacie:
- no poćwiczyliśmy dziś zajebiście
- taa
- rękę ci rozjebałem, ale to nic wrócisz za 3 miechy, odegrasz się
- taa, tobie też załatwiłem łuk ale spoko
- taa, szkoda że waldek stracił genitalia,
- taa? a co się stało?
- no przyjebał mu romek czubem i zawieźli go
- no popatrz, nie przygotowany był
- taaa, nie będzie miał dzieci, ale chuj z tym, przecież ćwiczymy vale tudo!
- taaa, masz dziewuchę?
- nie
- no ja też nie
- ciekawe dlaczego?