trudne chwile, w ktorych mozna sprawdzic siebie...
Napisano Ponad rok temu
ostatnio mialem nieciekawa przygode pod szkola... Jechalem autobusem z 2 kolegami na dni otwarte pewnego liceum. Ale w tym autobusie bylo jeszcze 3 gosci, z ktorymi mialem rok temu na wakacje potyczke (ja sam, ich z 8,9 moze 10 na mnie). Jednemu udalo mi sie nos rozkwasic, a potem w dluuuuuuuga... nie wazne. W autobusie problemu nie bylo, dopiero pod ta szkola tamci zaczeli cos kombinowac. Przez pol godziny zbierali komorka kolegow (razem bylo ich potem z 10 jak nie wiecej). My dolaczylismy takze do naszych kolegow (bylo nas z 10). W sumie to nie chodzilo im o to, zeby dopasc mnie, ale goscia, ktorego tamci dlugo sciagali juz, bo znalezli sobie zabawke do bicia. A my go zapewnialismy ze jak jest z nami to jest bezpieczny. Byl 1 moment kiedy ten kolega mogl pojsc sobie bezpiecznie do domu, ale my mu mowimy: zostan, tu nikt z nami ci nic nie zrobi. Jak tamci podeszli do nas (co bylo do przewidzenia) polowa naszej "grupy" gdzies sie schowala, ten dla ktorego mieli wpier**** zwial, natomiast przyczepili sie do kumpla, z ktorym jechalem autobusem. W sumie to tylko jeden z tej drugiej grupy byl agresywny (cfany bo z kolegami, ktorzy stali obok) I pociagnal go gdzies na bok sila, zeby "pogadac". Widac bylo, ze zaraz bedzie sie krecic "solo" (10 na 1). Na szczescie sie dogadali pokojowo i bez rozlewu krwi sie obylo. Nas bylo z 5, ich 10-14, no i sztuczny tlum gapiow. W chwili gdy kolega mial klopoty poczulem prawdziwa niemoc... sam tylko z tej naszej 5 mialem jakies pojecie o walce na ulicy i to tez nie az tak wielkie ,zeby sie porywac znowu na cala grupe. Wiec tylko tak stalismy i sie patrzylismy... Jakbysmy interweniowali to ten, ktory zostal zaciegniety na bok do pogadania moglby dostac jakies prawdziwe lanie i znowu by sie skonczylo na tym, ze jedynie ucieczka zostanie, kazdy w swoja strone... Dodatkowo bylo z 3 takich wsrod gapiow, ktorzy znali dobrze obydwie strony: ich interwencja ograniczala sie do : ej... no,... dobra, zostawcie ich... i spowrotem w tlum i siedziec cicho. Co wy zrobilibyscie w takiej sytuacji?... byc bohaterem, stanac w obrnonie slabszego kolegi, samemu dostac wpier*** i na razic sie na dalsze sciganie... dodatkowo caly ten agresor, ktory wszystko zaczal ma zolte papiery. A dosiegnac go gdzies samego i wytlumaczyc (nie)kuluralnie to sie nie da... w zyciu go nie widzialem gdzies samego (zawsze z kolegami). Zajeb** i w lesie zakopac, zeby ekipy nie zebral i sie nie odwdzieczyl
pzdr CarpeDiem
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
dzieki na wasze rady, sa bardzo ciekawe. Z tamtymi osobami na piwo w zyciu bym nie poszedl!! Zapomnialem dodac (moja wina), ze ta cala grupa skladala sie z samym 17,18 latkow, a naszej piatki to kazdy po 15 lat. I kim trzeba byc, zeby porywac sie cala ekipa na mlodszych od siebie? Jeszcze na koniec taki text uslyszelismy: "wy to mocni w grupie jestescie!" To juz zaskoczylo nas totalnie... A ci koledzy, ktorzy wsiakli jak sie zanosilo na dym... na szczescie nie widuje sie z nimi na co dzien tylko z takimi, na ktorych moglbym liczyc w sytuacji, gdybym na prawde mogl dostac. Z reszta tamtych cfaniakow ludzie boja sie zaczepic... gosc cie gdzies zapamieta na ulicy czy gdzies... bedzie czekal na okazje i z kolegami przyjdzie, bo sam bac sie bedzie! Ale z tym lasem to chyba dobry mialem pomysl, co nie? :twisted: :twisted: :twisted: 8)
Napisano Ponad rok temu
Tacy ludzie nie dorastają, a jeśli nawet... to tym bardziej trzeba unikać...Trzeba dorosnąć... nic innego nie przychodzi mi do głowy. :roll:
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Ale najlepiej rozwiazac pokojowo. Np. pujsc do pubu razem przy zimnym piwku zejda wam emocje
przy pierwszym, za to przy drugim wroca zdwojone (bo sie komus cos przypomni) i dopiero sie zacznie. :wink:
a sama sytuacja jest trudna...ale faktycznie troche glupio tak stac w miejscu jak ci leja kolegę ....
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
bara z manym i tamten many zaczol cos tam sapac ale my szlismy
jaka jest geneza słowa "many"? to znaczy skąd ono się wzięło?
Silvio
Napisano Ponad rok temu
ale skad sie wzial ten wyraz to niewiem pewnie z ulicy zawsze takie dziwne slowa biora sie z ulicy
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Najpierw z liścia klonu dostał ten , co mówił a potem pokolei kto potrzedł do nas to się tylko już odczołgać mógł. nas 4 ich 6. Zajechał nocny , cwele wsiedli i pojechali. Jak tramwaj odjechał okazało się, że po drugirj stronie ulicy stali policjanci. Wszystko widzieli i nawet nie podeszli . Ale my dostaliśmy upomnienie, że zakłucamy cisze nocną!!!
Napisano Ponad rok temu
nas 4 ich 6.
To akurat nie byla chyba sytuacja z gatunku "beznadziejnych" :wink:
Napisano Ponad rok temu
Raczej rozrywkowa konfrontacja i mała popisówka przed kumplami, bo każdy z nas co innego trenuje i troszkę popisywaliśmy sie.....
Napisano Ponad rok temu
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
afirmacje i inne
- Ponad rok temu
-
Bójka kibiców we Wrocławiu [Superwizjer]
- Ponad rok temu
-
Niezle filmiki :)
- Ponad rok temu
-
ebooki dla kobiet
- Ponad rok temu
-
Nigdy, przenigdy...
- Ponad rok temu
-
Długie włosy na ulicy
- Ponad rok temu
-
JEET KUNE DO nareszcie w warszawie
- Ponad rok temu
-
Wybór
- Ponad rok temu
-
Kolka
- Ponad rok temu
-
Z zycia mezczyzn...
- Ponad rok temu