Napisano Ponad rok temu
Re: Sensej - kobieta
Sima Qian
Z żywota mistrza Sun Tsu
Sun Tzu pochodził z kraju Qi. Dzięki swej książce o sztuce wojennej uzyskał posłuchanie u Ho Lu, króla Wu.
Ho Lu powiedział: „Przeczytałem twoje dzieło, panie, całe trzynaście rozdziałów. Spodobało mi się. Lecz niektóre z twoich zasad wydają mi się bardzo trudne i prawie niewykonalne. Czy osobiście mógłbyś je wypełnić?"
Sun Tzu odrzekł: „Panie, wszystko, co napisałem w mojej książce, stosowałem już w praktyce. Gdyby tylko dano mi władzę, z każdego człowieka podjąłbym się zrobić dobrego żołnierza."
Władca sprzeciwił się: „Rozumiem, że wszystko to można osiągnąć z ludźmi odważnymi, wyrobionymi i przewidującymi. Ale bardzo wielu nie spełnia tych warunków."
Sun Tzu odparł: „Mnie to bez różnicy. Powiedziałem, że wyszkolę każdego, jaki by nie był."
Ho Lu spytał: „Więc potrafiłbyś nawet kobietom wpoić odwagę i zrobić z nich wzorowych żołnierzy?"
Sun Tzu odrzekł stanowczo: „Tak jest, panie. Proszę, aby wasza królewska mość nie wątpiła w moje słowa."
Królowi znudziły się zwykłe dworskie rozrywki. Ujrzał w tym coś nowego i kazał przywołać piękne kobiety ze swego pałacu. Zgromadziło się ich sto osiemdziesiąt.
Władca rzekł z uśmiechem: „Zobaczymy, czy dotrzymasz obietnicy. Mianuję cię dowódcą tego nowego wojska. Oddaję ci do rozporządzenia mój pałac. Możesz wedle własnego uznania wybrać miejsce do szkolenia. Daj mi znać, kiedy będą całkowicie gotowe, a przyjdę ocenić ich biegłość i twoje umiejętności."
Sun Tzu był świadom, jakie to śmieszne, lecz nie zmieszał się i okazał, że docenia ten zaszczyt.
Rzekł stanowczo: „Odpowiadam za te kobiety i spodziewam się, że w niedługim czasie zasłużę na twoje zadowolenie i przekonam cię, panie, że Sun Tzu nie obiecuje rzeczy, których nie mógłby spełnić.
Władca oddalił się do wewnętrznych komnat, a Sun Tzu przystąpił do wykonania tego, co mu zlecono. Zaprowadził kobiety na jeden z wewnętrznych dziedzińców i przemówił do nich: „Od tej chwili jesteście mi podległe. Macie uważnie słuchać mnie i wykonywać wszystkie moje rozkazy. To podstawa dyscypliny wojskowej i nie wolno jej naruszyć. Jutro chcę przeprowadzić z wami ćwiczenia w obecności króla i życzę sobie, abyście pokazały się z najlepszej strony."
Następnie podzielił je na dwa oddziały i na czele ich nich postawił dwie najulubieńsze z nałożnic królewskich. Nauczył je wszystkie, jak trzyma się halabardy. Po czym przemówił: „Czy potraficie odróżnić swoje piersi od pleców i lewą rękę od prawej?"
Kobiety odpowiedziały: „Potrafimy."
Sun Tzu rzekł:, „Więc zapamiętajcie, co powiem. Jedno uderzenie w bęben znaczy, że macie stać na baczność, nie spuszczając oka z tego, co macie na wprost przed sobą. Dwa uderzenia znaczą, że macie się tak obrócić, aby wasze piersi znalazły się w miejscu, gdzie była wasza prawa ręka. Jeżeli zamiast dwóch nastąpią trzy uderzenia, macie się tak obrócić, aby wasze piersi znalazły się w miejscu, gdzie była wasza lewa ręka. Jeżeli nastąpią cztery uderzenia, macie się tak obrócić, aby wasze piersi znalazły się w miejscu, gdzie były wasze plecy, a plecy w miejscu, gdzie były piersi. Może słowa moje są niezbyt zrozumiałe, więc wyjaśnię. Jedno uderzenie w bęben znaczy, że nie trzeba zmieniać położenia, tylko skupić uwagę. Dwa uderzenia to zwrot w prawo. Trzy to zwrot w lewo. A cztery to w tył zwrot. Wytłumaczę wam jeszcze raz. Będę wydawał komendy w następującej kolejności. Najpierw jedno uderzenie. Na ten znak przygotujcie się do wykonania moich dalszych rozkazów. Po krótkim czasie każę uderzyć w bęben dwa razy: wtedy wszystkie bez pośpiechu obrócicie się w prawo. Potem każę uderzyć nie trzy, ale cztery razy. Wtedy dokończycie rozpoczętego zwrotu. Ustawię was w pierwotnym położeniu i znów uderzą w bęben jeden raz. Na ten znak ponownie skupicie uwagę. Potem każę uderzyć nie dwa, ale trzy razy: obrócicie się w lewo. Następnie po czwartym uderzeniu dokończycie obrotu w tył. Czy dobrze zrozumiałyście to, co wam chciałem powiedzieć? Jeżeli macie jakąkolwiek wątpliwość, mówcie, a postaram się wam wytłumaczyć." Kobiety odrzekły: „Rozumiemy! Rozumiemy!" Po wydaniu tych zarządzeń wyłożono oręż katowski. Sun Tzu rzekł:, „Więc zaczynam. Pamiętajcie, że uderzenia w bęben zastępują wam głos dowódcy."
Ustawił swe małe wojsko i kazał raz uderzyć w bęben. Na ten odgłos kobiety wybuchnęły śmiechem. Przy drugim uderzeniu śmiech się nasilił. Wódz spokojnie przemówił do nich: „Może wyraziłem się nie dość jasno. W takim razie jestem winien i postaram się naprawić swój błąd, powtarza-jąć odpowiednie wyjaśnienia." I zaraz wszystko trzykrotnie powtórzył to samo polecenie i pięciokrotnie je wytłumaczył. Zakończył: „Teraz zobaczymy, czy będą mnie lepiej słuchać." Rozległo się jedno uderzenie i drugie. Patrząc na poważną minę dowódcy kobiety zapomniały o wykonaniu rozkazu i znowu wybuchnęły długo i starannie powstrzymywanym śmiechem.
Sun Tzu rzekł nie tracąc spokoju, tak samo poważnie jak przedtem: „Jeśli polecenia są niejasne, a rozkazy niewyraźne, to wina dowódcy. Ale jeśli zostały jasno wyłożone i nie wykonano ich zgodnie z prawem wojskowym, jest to zbrodnią ze strony oficerów. Nie byłybyście winne, gdybym źle wyjaśnił, albo gdybyście nie oświadczyły jednogłośnie, że rozumiecie moje słowa. Ale przyznałyście, że mówiłem jasno. Dlaczego więc nie słuchacie? Zasłużyłyście na karę wojenną. Za niewykonanie woli dowódcy w wojsku należy się kara śmierci. Zostaniecie zatem stracone."
Po czym Sun Tzu kazał kobietom z prawego i lewego oddziału ściąć głowy obydwu swoim dowodzącym.
Król Wu, przyglądający się temu z tarasu, zobaczył, że jego dwie ulubione nałożnice mają być ścięte. Przeraził się i czym prędzej pchnął swego przybocznego z oznajmieniem: „Już zrozumiałem, że generał umie dowodzić wojskiem. Bez tych dwóch nałożnic jadło przestanie dla mnie być słodkie. Życzę sobie, aby nie zostały stracone."
Sun Tzu z szacunkiem wysłuchał posłańca i odparł: „Powiedzcie królowi, że Sun Tzu uważa go za zbyt mądrego i sprawiedliwego, aby mógł tak prędko zmieniać swoje rozkazy. Wątpię, aby rzeczywiście wymagał spełnienia tego, co mi przekazaliście. Król przedstawia prawo i nie może wydać rozkazu, który by umniejszał przyznaną władzę. Jego sługa został już mianowany przez niego dowódcą i polecono mu nauczyć sztuki wojennej sto osiemdziesiąt kobiet. Reszta należy do mnie. Nie posłuchały mnie i umrą.
I nie bacząc na otrzymany rozkaz kazał dla przykładu ściąć dwie kobiety, które sprawowały dowództwo nad wojskiem. Po czym zastąpił je dwiema następnymi wedle starszeństwa.
(..)
Wtedy Ho Lu uświadomił sobie, co potrafi Sun Tzu jako dowódca, i wreszcie mianował go swym wodzem. Sun Tzu rozgromił silne państwo Chu na zachodzie i wkroczył do jego stolicy Ying. Na północy zastraszył Chi i Qin. Jego to osiągnięcia przyczyniły się do sławy królestwa Wu