WSPANIAŁY PLAN DZIADKA ? ...o co chodzi...? ;-)
Napisano Ponad rok temu
O co mi chodzi ? Z góry wielkie sorry, jeśli poprzekręcam jakieś fakty albo jakieś bluźnierstwa popełnię...no chyba, że żadnych fucktów tu nie będzie ;-)
Trenowałem sobie aiki ponad trzy lata w pewnym klubie...gdzie-to tajemnica (pewnie zainteresowanie i tak się w końcu domyślą ;-) )...teraz zrezygnowałem...na początku pojawiła się chęć zmiany klubu...na jakiś bardziej dynamiczny...skończyło się na zakończeniu "współpracy". Dlaczego ? Bo zdałem sobie sprawę, że nasz klub padł ofiarą dziwnego procesu....było jedno DOJO....był wspaniały JEDEN sensei....i było "dynamiczne aiki"...teraz dojo jest 1538, senseiów 123124...ćwiczących 4141415135135 ...i co ? I jest tak, że co dojo to obyczaj...czy raczej...co prowadzący to obyczaj. Prowadzący mają tak diametralnie różne podejście do treningu, że ostatnio aż mi się krew gotowała...Szlag mnie trafił jak zdałem sobie sprawę, że mój poziom jest dużo niższy od tego jaki prezentują masterzy z innego dojo - i to tylko dlatego bo chodzą akurat tam a nie tu gdzie ja; bo tu akurat mam bliżej !!! Czy to jest normalne ??? Odnoszę wrażenie, że TEN JEDEN....wspaniały człowiek skądinąd, który był dla mnie niesamowitym autorytetem...stracił zapał jaki pomógł mu na początku jego DROGI. Nie ma chyba żadnej kontroli nad tym co się dzieje...to jest trudne przy tak rozwiniętym klubie...ale trochę starań...tymczasem poziom spada coraz bliżej dna-może po prostu już Mu się nie chce. Dany które były są i dalej...ale shodan shodanowi nie równy...czasem aż żal bierze. Egzaminy na stopnie kyu...to prawdziwa katastrofa. W aikido nie ma turniejów, zawodów...nie ma rywalizacji sportowej...więc niech te nieszczęsne egzaminy będą jakąś motywacją do rozwoju. Ale jak się przepuszcza "leszczyznę" i nie uświadamia jej błędów...to potem takie Kwiatki prowadzą trenigni...i "leszczyzna" rozwija się...ale do tyłu...Głównie chodzi mi o to, że treningi coraz bardziej odchodzą od jakiekolwiek konfrontacji. Są oczywiście "wymiatatorzy", którzy trzymają ciągle "formę" klubu...taką jaką miał kiedyś: porządne rozgrzewki, odczuwalny rozwój fizyczny organizmu...dobry trening technik ze zwracaniem uwagi na to co działa kiedy i dlaczego, co nie działa nigdy i dlaczego to ćwiczymy...ale to są wyjątki - a już niestety nie..hmmm.."plan działania" całego klubu. Przykro mi...bo kiedy zaczynałem było kosmicznie...bałem się swojego pierwszego egzaminu jak egzekucji...a teraz...przed odejściem...w ogóle nie byłem przygotowany - a wiem, że i tak bym zdał...od razu zaznaczam, że krytyka tego klubu nie jest głównym wątkiem tego postu...tak jak i zmiana moich zainteresowań MA...bo kiedy zaczynałem: wierzyłem w KI...CHCIAŁEM wierzyć w KI-śmiałem się z uderzaczy, "twardych" chwytaczy...a teraz...nie chce mi się...czuję, że kiedy np. rzeźbię sobie radośnie udekimenage to tracę czas - bo w tym czasie mój kumpel rzeźbi lowki na Taju...a inny BJJ etc. etc....Ale o tym może innym razem...
Sorry...Próbuję dojść do "main plot" ale coś mi nie idzie....Aikido naszego klubu w prostej linii czerpane jest z Hombu Dojo...no po prostu aikikai...czyli po prostu M.Ueshiba (w prostej linii :-) ). Odnoszę wrażenie, że teraz główną ideą w Hombu jest jak największe odejście od realizmu...Może to i głupie...ale "takie sny mnie dręczą" jak ktoś kiedyś podobno powiedział...I nasz wspaniały JEDYNY sensei to skutecznie realizuje - w ogóle nie zwraca uwagi na to co ma sens w konfrontacji z uke a co z "nienaumianymukemi-uke" - czyli pospolitym street-fajterem. Czasami odbierałem(-am) to jako posunięcie bardzo nie fair - zwłaszcza w grupach początkujących, gdzie jest mnóstwo ludzi którzy nie mają bladego pojęcia o walce jako takiej. Ktoś gdzieś kiedyś o kimś napisał (albo w "Tatami"...albo...sam nie wiem - nie pamiętam), że taki trening "to posyłanie żołnierzy bez broni na wojnę" (or something...) - budowanie fałszywych złudzeń. Aikido w Hombu nie ewoluuje w stronę efektywności.....Wszyscy zainteresowani wiedzą jakie było aikido Dziadka na początku...a jakie zostawił jako swoje dzieło...Ueshiba chciał Pokoju...marzył, żeby wszyscy studiowali aikido...ale nie takie gdzie w irimi-nage występuje 234315 atemi w tchawicę...tylko takie, gdzie uke i tori stanowią uosobienie harmonii...W dojo gdzie ostanio bywałem; nie podobało mi się poświęcanie ogromnej częsci treningu na ustawienie odpowiedniego zachowanie uke - zamiast pracy nad dostosowaniem techniki. Kiedyś ktoś na obozie opowiadał, że jak J.Wysocki wrócił z Hombu to powiedział, że absolutnie niczym Go tam nie zaskoczyli - i śmiałem się "eeeee....jaki gościu...." -ale teraz...mimo tego, że wiele rzeczy które robi J.W. mi się nie podobają - może rzeczywiście ktoś kto dba o to by jego Aiki rozwijało się w stronę współczesnych realiów, może odnieść takie wrażenie...[Bynajmniej nie uważam, że J.W. jest autorytetem w tej dziedzinie...;-)]
Może właśnie o to chodziło O'sensei: WSZYSCY TRENUJĄ AIKIDO JAKO SYSTEM WALKI...NIKT NIE UCZY ATAKU...TECHNIKI OBRONY JAKOŚ TAK SIĘ NIE TRZYMAJĄ PRZYSŁOWIOWEJ "KUPY"...LUDZIE PRÓBUJĄ SIĘ SPARROWAĆ...ODKRYWAJĄ, ŻE SPOTKANIE LUDZI W CELU ZNISZCZENIA SIĘ NAWZAJEM NIE MA NAJMNIEJSZEGO SENSU...KTOŚ PRÓBUJE ZAKŁADAĆ DŹWIGNIE-NIE WYCHODZĄ BO PRZECIEŻ WSZYSCY JE ZNAJĄ...ITD. ITD. I WSZYSCY SĄ ZADOWOLENI BO SĄ SPRAWNI, SĄ WOJOWNIKAMI-CZYLI ICH ZWIERZĘCE POPĘDY SĄ ZASPOKOJONE. ŚWIAT PŁYNIE W RZECE ŻYCZLIWOŚCI I SZCZĘŚCIA...ale tylko pod warunkiem, że ABSOLUTNIE WSZYSCY są adeptami AIKIDO...i, że nikomu nie przyjdzie do głowy zaatakować nadgarstki uke od razu od tyłu (ale w "Tatami" przeczytałem, że trening ushiro zaczynający się z przodu to nie był pomysł Dziadka - właśnie : jak to jest z tym ushiro od przodu ??? czemu już się nie "ćwiczy refleksu" ? ) albo wejść piszczelem w udo...Wszyscy jesteśmy predatorami i łakniemy krwi tryskającej po świetnym shiho-nage, albo po rewelacyjnym kokyu wykonanym jednym palcem, toczymy dyskusje : „dlaczego jak mu robię nikyo to mu mózg nie wypływa – to nie jest skuteczne...” ;-) A może zapominamy, że TO NIE O TO CHODZIŁO.
Nie wiem, czy zostanę zrozumiany...sam nie wiem czy się dobrze rozumiem (eeee....?)...ale liczę, że jakiś tam odzew uzyskam...w końcu to forum. Napisałbym jeszcze więcej...ale mam wrażenie, że za dużo myśli chcę ukryć pod jedną literką...więc na razie tyle. ARIGATO...or something...;-)
Napisano Ponad rok temu
jsane ,ze sie zaczalem zastanawiac co to za sekcja i co to za sensej.. chyba juz wiem.. sensej nie ma nauczyciela z Hombu dojo ? Prawda? O ile wiem to nie ma takiego na Poske.. wiec na pewno nie ma. hmm. wiec z tym czerpaniem chyba jest roznie co ?
heh tyle razy o tym pisalem..Może właśnie o to chodziło O'sensei: WSZYSCY TRENUJĄ AIKIDO JAKO SYSTEM WALKI...NIKT NIE UCZY ATAKU
ale tak z ciekawocis.. to chodzi o to ,se sensej.. osiadł na laurach i obniza poziom czy o samo aikido ? Mam temeprature i niezupelnie dobrze kojarze.
Napisano Ponad rok temu
Chyba nie mówisz o Gwardii (Pająk) i chyba nie mówisz o AWF (Pancera), bo tam chadzam i nie zauważyłem, aż takich akcji, więc musisz mówić o...
Jeżeli dobrze się domyślam, kogo i jaki klub masz na myśli, to ze smutkiem powiem tak:
a. pewni ludzie niestety się nie zmieniają
b. historia lubi się powtarzać
Nie rezygnuj z Aikido, tylko znajdź taki klub jaki będzie ci pasował, dorzuć BJJ (albo inne co), jeżeli potrzebujesz i baw się dalej, szkoda rezygnować.
Serdecznie cię pozdrawiam, bo wydaje mi się, że bardzo dobrze wiem jak się czujesz.
Jeżyk
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Sie ciesz czlowieku, ze w Reichu nie cwiczysz, bo tu juz zupelny balet odchodzi.
Napisano Ponad rok temu
Ja też się nie domyślam .A ja sie nie domyslam, co to za klub. After all who cares (wersja polska: wali mnie to).
Sie ciesz czlowieku, ze w Reichu nie cwiczysz, bo tu juz zupelny balet odchodzi.
Jak czasem będziesz miał dość baletu to zapraszam do siebie , do Szczecina . Daleko nie jest .
Napisano Ponad rok temu
Brałem udział w kilku polskich stażach . Większość hakam bardziej tańczył na macie niż ćwiczyła . Kiedy mocniej przytrzymałem zaczynał się problem z ruchem i krzyk : nie jesteś otwarty .
Wcale się nie dziwie temu tematowi bo to potwierdza moje spostrzeżenia .
Potem nie ma się co dziwić ,że obserwatorzy nie widzą realności .
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
....hmmmm....tak sobie myślę....
no widzisz RHAVEN tyle razy ci powtarzalem, nie mysl a cwicz! Widzisz do czego doszlo? Przegoniles wlasnego instruktora i masz do niego pretensje?
Powinienes byc mu za to WDZIECZNY! za tyle trudu ile tobie poswiecil, zeby z nieskoordynowanego zoltodzioba zrobic KILLER MACHINE. No ale jak juz zaczales uzywac glowy to pokrec ja w lewo a potem w prawo - ale nie za szybko, bo mozesz ja odkrecic i bedzie nieszczescie :wink: Jak juz sie rozejzales wkolo to sie okazalo ze jest sporo innych instruktorow, moze nawet lepiej wyszkolonych niz ty? No to rusz dupe, zamiast sie zalic do babci.
A ze troche daleko od twojego mieszkania?.............hmhm.........no to rzeczywiscie ogromny problem..........chyba bedziesz musial zrezygnowac z treningow jakiejkolwiek SW, bo trzeba dojezdzac 2 przystanki dalej rotfl
Taaaaa...dopoki to inni robia wysilek zeby cie cos nauczyc to jest OK(a i jeszcze masz do nich preensje ze oni sie lenia do ich osobistego treningu...), ale jak ty masz okazac jakies zaangazowanie w SW to juz lenistwo wychodzi i tanie usprawiedliwienia :twisted:
Napisano Ponad rok temu
Jeśli chodzi o to Hombu...no, panowie to nie jest takie proste bo Sensei bardzo mocno trzyma pępowinę z "szefostwem"...jeździ, zaprasza...mieliśmy nawet długo takiego jednego wesołego pana z tamtych stron trochę na dłużej (czy był bezpośrednio z Hombu to nie wiem...ale nie wykluczam)
Aha...i jeszcze denerwuje mnie to, że w tym moim nieszczęsnym dojo treningi trwają teraz tylko 1h i to jeszcze z poślizgami 20 minut...a najbardziej wytrzymałościowy element treningu to seiza przy końcowych ogłoszeniach....sorry...ale to nie jest to !
A o samo Aikido też mi chodzi...ale głównie o koncepcję Ueshiby...Kiedy odszedł - nie zostawił "systemu bojowego" jak to wyglądało jak miał tylko wąsy (pamiętacie te zdjęcia ? ;-) )...tylko sztukę harmonii...dzięki której można robić niesamowite rzeczy z partnerem lub partnerami...i to wszystko. Jeśli napastnik nie jest partnerem...to nic pięknego z tego nie wyniknie...Ale jeśli wszyscy na świecie byliby "partnerami" ? To nie byłoby problemu przemocy...bo by jej nie było !!! O to przecież chodziło...Sam powiedział: "Aikido jest przejawem miłości"...
No, ale gdzie tu miłość jak sobie kolesie po treningu mawachami w żebra wjeżdżają bo się muszą dopocić ;-) albo jeden mówi: "Czystym aiki nic mi nie zrobisz jak ci lowka sprzedam w kolano, he he..." a ten mu na to : "Okej meeen...to napieraj a ja Ci i tak rdzeń naderwę w szyi jak ci rewelacyjnie irimi dłonią w brodę zapodam..." ;-) 90% aikidoli szuka w Aikido bynajmniej nie miłości...Wszystko jest OK jeśli ktoś ćwiczy Aikido i mówi "urzekła mnie poezja ruchu i nieskończoność interpretacji..." i jest świadomy, że cytując za Tissierem "ciosu prostego w nikyo nie złapiesz". Jeśli jest świadomy wszystkich atutów jakie niesie aikido i wszystkich sfer które omija...OK. Ale w dzisiejszych czasach powinno się grać w otwarte karty i uświadamiać ludziom którzu szukają czegoś...i nie znajdują...a zamiast szukać dalej...są zgorzknieni i pełni niechęci do kogoś kto mógł im coś uświadomić dużo wcześniej...a nie zrobił tego...bo akurat powiedział o tym w innym miejscu. Łapiecie o co mi chodzi ?
Jeżyk: dzięki za pozdro...Na awf i gwardii podobno bywamy jako klub...ale ja nic nie wiem. Nigdy w "sprawie aiki" tam nie byłem bo mam daleko - pozdrowienia dla Szczepana ;-)
Szczepan: Nie krzycz na mnie...buuuuu ;-) ....Widzisz...ja nigdzie nie napisałem, że czuję się lepiej wyszkolony od swojego mistrza...nie podważam ani jego umiejętności ani nikogo innego...dla mnie zawsze Ten Sensei a nie inny pozostanie pierwszym...Nauczył mnie bardzo, BARDZO dużo, jeśli chodzi o sferę duchową MA...wiem jak MA może wpłynąć na człowieka, jak wiele może zmienić w życiu chłopaczka który naoglądał się filmów w podstawówce i machał nogą nad stołem...Nie uważam, że za mało czasu poświęca dla siebie (czy o to Ci chodziło z tym "osobistym treningiem" ?).
Czy brakiem zaangażowania w MA nazwiesz wychodzenie o 6.00 na pobliską trawkę z bokkenem i jo ? Albo spędzanie na macie całego 4-godzinnego wieczoru na macie mimo codziennego, prawie sześciogodzinnego, obozowego standardu...Nie proszę żebyś nie pisał, że samo sprzątanie dojo nie wystarczy żeby dostać promocję na nidan ;-) bo wiem, że tak nie napiszesz. Wierz mi - bardzo dużo pracy poświęcałem Aiki...Wiesz...jak mam tracić godzinę na dojazd do dojo gdzie uczy "uczeń" - a mam pięć minut "z buta" do dojo gdzie "czyha" Mistrz...to nie ma co się zastanawiać !!! Takie było moje rozumowanie...ale okazało się trochę niesłuszne...w tym przypadku. Tak myślę (ej...odkryłem, że nie muszę w tym celu kręcić głową!!! ;-) ) że dobrym określeniem mojego klubu jest to, że jest "NIERÓWNY"...jak widać dla niektórych wystarczająco...Ale miałem fazę jak odkryłem, że setki shomenów bokkenem rzeczywiście poprawiają ikkyo...miałem mnóstwo wspaniałych chwil -małych i wielkich zwycięstw dzięki Sensei...A moja Mama teraz pewne nazwisko i tak bardziej kojarzy z Aiki niż z filmem (oj...chyba się wygadałem...) Wiesz...zaangażowanie...naprawdę...nawet codziennie mógłbym sam składać i rozkładać matę tylko po to, żeby sobie dla relaksu wyczyścić szpary między klepkami ;-) ...gdybym żył TYLKO dla Aikido...ale akurat tak mam, że muszę dzielić życie między różne inne dziedziny (i nie chodzi mi tylko o sprawy typu: jedzenie, szkoła, praca etc.)...Owszem - to już moja sprawa bo są tacy co zajmują się tylko TYM CZYMŚ i patrzą potem w lustro a tu taki Hendrix albo inny Tyson łypie spod oka ;-) ...ale bez przesady...
Po prostu kiedyś znalazłem to czego szukałem...ale teraz to coś gdzieś się schowało...i nie mogę tego znaleźć.
Balet...geeezus...kiedyś spotykam kumpla z jakimś gościem. Jedziemy tramwajem...i okazuje się, że gość trenuje boks. Ok, fajnie...i mówi:"ej -wy to macie kosmos...trenujecie prawdziwą sztukę walki..normalnie tam to jest czad, no nie...można się wyżyć no nie ?" ja mówię tak-jest git...i w myślach wracam do dnia poprzedniego kiedy po beznadziejnym dniu idę wypromieniować szarość miejską na uke...i po 20-minutowym opóźnieniu...zaczyna się trening...robimy wiosłowanie...10 minut oddychamy...irimi tenkan solo...i do końca treningu : jak uke ma pracować przy yokomen shiho-nage-oczywiście bez partnera bo po co ma przeszkadzać w pracy uke...DOMO DOBRANOC
Napisano Ponad rok temu
Po prostu kiedyś znalazłem to czego szukałem...ale teraz to coś gdzieś się schowało...i nie mogę tego znaleźć.
ale ty jestes skomplikowany, RHAVEN 8O Czy ty w ogole wiesz o co ci wlasciwie chodzi???
Jak juz troche dluzej cwiczysz to chyba rozumiesz ze twoj poziom sie podnosi, i to co kiedys to byl czad to teraz jest rutynowa nuda. Po prostu brakuje ci ciaglego pchania zeby przekraczac wlasne limity.
Dlatego ci poprzednio napisalem - musisz znalesc MISTRZA, nie instruktora, ale wlasnie MISTRZA. U niego nawet po 30 latach codziennego treningu, to co on pokaze to bedzie czad.
Dam ci przyklad pmasz - widzisz? gosciu cwiczy 17 lat aikido, pojechal do Mistrza i po tygodniu czy dwoch tyg treningow jest u kresu wytrzymalosci. no prawie u kresu :wink: Rozumiesz roznice? pmasz to nie 5 kyu ktorego mozna zabajerowac, gosciu ma doswiadczenie. Po prostu musisz w pewnym momencie zrobic wybor, i potem ponosic konsekwencje tego wyboru , i nie narzekac. Nie wszystko jest w zasiegu reki. Czasem musisz zmienic cale swoje zycie zeby zrealizowac cos, co uwazasz za warte tego. Nie da sie tego osiagnac polsrodkami.
A jak nie masz zamiaru wracac do aikido, to dlaczego za przeproszeniem ci smutno, ze poziom aikido nedzny? i ze dojo sie sypie? twoje aikido? twoje dojo?
Napisano Ponad rok temu
ale wszystkie rady juz dostales od moich poprzednikow.
Napisano Ponad rok temu
Podobnie, jak Mr Smail dokładnie wiem o czym piszesz (i o kim też - to nazwisko powinno być jednak znane tylko z filmu :wink: ).
Szczepan ma racje, znajdź innego Mistrza, który popchnie Cię do przodu. I absolutnie nie musi być to żółty. Na temat sytacji ruchu generowanego z Hombu Dojo było już tu pisane wielokrotnie - ale właśnie prowadzi to do takich sytuacji.
Jeżeli straciłeś zaufanie do swojego senseia, to już go nie odyskasz, wyjściem jest znalezienie innego albo.....rezygnacja.
Jak wynika z Twoich listów zaczełes praktykować coś innego - bardzo dobrze - ale myślę, że po pewnym czasie wrócisz do aikido. 8)
Jesteś w Warszawie, więc klubów aikido ( i nie tylko....) masz chyba największą ilość, a co za tym idzie różnorodność styli i sposobów podejścia. Poszukaj, popatrz, oceń i ...podejmij decyzję.
S.
Napisano Ponad rok temu
hmm.. to Tissier? sadzielm ,ze moje. kiedys tak powiedzialem na Gwardii.. BTW tsuki na twarz i .. ikkyo.. wlos sie jezy co ?że cytując za Tissierem "ciosu prostego w nikyo nie złapiesz
zauważyłem, że te kluby które kiedyś były dla mnie "sucks" - teraz są COOLno coz.. rynek nie znioosi prożni.. ludzie glosuja nogami.. pojda tam gdzie jest wyzszy poziom i cos realnego.
Juz kiedys pisalem o pracy senseja.. o utrzymywaniu klasy i podnoszeniu poziomu.. to jest ten sam problem. Dojo jest jak ogrodek.. nie pielisz , nie dbasz to zarosnie chwastami..
Napisano Ponad rok temu
No popatrz Aiki, taki Tissier a się podszywa i przywłaszcza, łobuz jeden :wink:hmm.. to Tissier? sadzielm ,ze moje. kiedys tak powiedzialem na Gwardii..
Napisano Ponad rok temu
domyślam się, że rękopisy książek też ci zakosili i wydali we Francji....
S.
Napisano Ponad rok temu
Jeju...ja śniłem o tym, że jestem pięcioletnim uchideshi...ale wyjazd w moim przypadku to zupełna abstrakcja...pozwólcie, że nie będę wyjaśniał dlaczego. Ale tak...wiem, że taka wycieczka "budoznawcza" to jest to !!!
I jeszcze jedno...he...właśnie zdałem sobie sprawę, że identyfikacja klubu i Sensei jaka wynika z moich postów nie jest taka oczywista...Jedna informacja jest racze decydująca - jeśli oczywiście ktoś jest zorientowany...ale dwie - prowadzą na dwie różne ścieżki ;-) ...zwłaszcza to z "filmem" można przeinterpretować...ale wierzę w Was !!! ;-) Dodałbym, że Sensei ma dar nauczania bo w końcu w tym kierunku się kształcił...ale tu też conajmniej dwie możliwości ;-) ...
Nie wiem czy wrócę do aikido...jeśli kiedyś będę miał dużo więcej kasy i czasu - możliwe...ale to już będzie tylko dodatek do innego zestawu innych MA.
I jeszcze chciałem poprosić serdecznie aby ktokolwiek zechciał ustosunkować się do tego co napisałem o "planie Dziadka"...no to z tym "pokojem" etc. Jak myślicie ? Bo dla mnie to był dobry pomysł - ale kompletnie nie do zrealizowania we współczesnym świecie...zresztą to nic odkrywczego...
Ej...dajcie spokój Tissierowi bo jeszcze się jaką fatalicją skończy...;-)
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Hehe, nie bądź taki pewny, zwłaszcza jak sam pisałeś kiedys u kogo ćwiczysz (vide twoja historia) :wink: W sumie to trochę zal że tak ci to leży na wątrobie (co rozumiem), a nie potrafisz(?) / nie chcesz(?) wystąpić z otwartą przyłbicą. Symptomatyczne dla ciebie czy też o to obwiniasz senseja? Ja zaczynałem cwiczyc pod tym samym okiem dawno temu w odległej galaktyce... mam swoje zdanie, a choć od dawien dawna nie jestem juz uczniem omawianej osoby to jednak nie przekreślam wszystkiego czego sie wtedy nauczyłem I co najważniejsze ktos kiedyś powiedział :szanując swojego nauczyciela szanujesz samego siebieI jeszcze jedno...he...właśnie zdałem sobie sprawę, że identyfikacja klubu i Sensei jaka wynika z moich postów nie jest taka oczywista...
Napisano Ponad rok temu
to co ty masz to sie nazywa dorastanie albo wyrastanie :-)
Sa tacy, co tylko od treningu do treningu zyja. Ale to jest dobre dopoki
uczysz sie/studiujesz i nie masz zadnych zobowiazan.
Do domu wracasz, mama robi jedzenie, pranie tez sie jakos robi, no i
jeszcze trzeba miec czas na impreze i dziewczyne.
Ale jak zaczynasz miec wiecej zajec (trzeba przysiasc i sie uczyc, moze
juz pracowac, albo rodzina na wlasnym utrzymaniu - dzieci), to nagle
zaczynasz widziec cos z normalnej perspektywy.
Zauwazasz, ze zyciu nie chodzi tylko o 'straszliwe wymiatanie' na ulicy,
bo juz jakos to szczeniacko wyglada a koledzy z podworka tez jakos
wydorosleli i sie w takie rzeczy nie bawia. Bajki o wyjazdach i cwiczeniach
u wielkich mistrzow za spanie na macie to przeciez tylko bajki tak jak to,
ze kazdy chcial byc kiedys Klosem albo Jankiem z 4-pancernych.
Sensej tez jakos tak przygasl w twoich oczach, bo pokazuje lub nie co umie i sam jestes na takim poziomie, ze wreszcie widzisz, ze on z tego tez musi zyc i zarabiac - to przeciez normalne.
I wtedy co ci zostaje? Masz dwa wyjscia:
Wyjscie 1)
Zaczniesz zyc z MA z wszystkimi tego konsekwencjami . Bedziesz organizowal/prowadzil treningi, ale po pewnym czasie zobaczysz, ze jakos tak dziwnie dookola sie zrobilo. Ty coraz starszy a twoi uczniowie coraz mlodsi.
O czym ty masz z nimi gadac? Z ludzmi srednio 10-15 lat od ciebie mlodszymi? Filozofie aikido czy innej sztuki walki mozna strescic w 3 zdaniach (najczesciej zawartych w samej nazwie - np. AiKiDo) i tak mniej wiecej dlugo trwac bedzie twoj autorytet 'duchowego mistrza'. Starszy jestes, brzuszek rosnie choc sie starasz, ruszasz sie wolniej, wiec kondycja z nimi powoli przegrywasz. Technike owszem masz, ale oni chca sie wyszumiec i latac pod sufitem. Po paru sezonach stwierdzasz, ze po jakiego sie wysilac, skoro statystycznie X% ludzi ci sie wymienia po kazdym roku szkolnym/akademickim. Czyli, trzeba 'Z TEGO' zyc a nie 'TYM ZYC'. I juz jestes takim samym sensejem, jak wielu innych.
-------------
Wielu widzisz ludzi, ktorzy trenuja SW majac >30lat? Sa tacy, ale jakos tak dziwnie niechetnie trenuja z 18 letnimi goscmi, tylko tak jakos miedzy soba. Albo nawet sami prywatnie sobie robia treningi na wynajetych salkach. Czemu? Bo kazdy szuka ludzi w swoim srodowisku/wieku, zeby miec cos wspolnego. Nie rajcuje ich juz 'wymiatanie', tylko relaks.
-------------
Wyjscie 2) Zrozumiesz, ze to jest tylko kawalek zycia, bynajmniej wcale nie najwazniejszy. Dobry dla kondycji, moze nowych ludzi poznales, czesc znajomosci przeszlo na zycie prywatne. Ale 'zycie idzie dalej', nie samym Aikido/TKD/Karate/BJJ zyje czlowiek.
Wniosek:
Powinienes sie cieszyc, ze nabrales nowych doswiadczen i pozbyles sie urojonych marzen i zaczynasz coraz trzezwiej patrzec na swiat. To akurat nie robi cie ubozszym, to rozwija. I co robisz? Zrywasz plakat, pamietasz co warte zapamietania i .... wieszasz nastepny. W koncu znajdziesz proporcje, ktore ci najlepiej odpowiadaja.
Gorath
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Aikido a film
- Ponad rok temu
-
Seminarium w Monachium a czesanie baranow
- Ponad rok temu
-
Aikido a szkoła
- Ponad rok temu
-
Egzaminy a przerwy czasowe
- Ponad rok temu
-
I co dalej?
- Ponad rok temu
-
Jak zostac shihanem?:))))
- Ponad rok temu
-
Kobayashi Olsztyn luty/marzec
- Ponad rok temu
-
Pmasz u Chiby sensei
- Ponad rok temu
-
Waldemar Goszcz nie żyje
- Ponad rok temu
-
"Dziekujemy honorowym krwiodawcom"
- Ponad rok temu